Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
To tylko interes
#1
tekst poprawiony, wstawiony na prośbę Autora// kapadocja

Rozdział I [fragment]

Pierwszy łyk saherymu przywołał wspomnienia.
Mason znajdował się kilkaset mil od Kryształowej Gospody, znów był młodym księciem, synem Werysa II, władcy Somadu. Znowu miał długie blond włosy, oczy koloru błękitnego, sześć stóp wysokości. Posiadał szczupłą i wysportowaną sylwetkę. I co najważniejsze znów miał dom. Ponownie, gdzie się nie pojawił tam wszyscy bili przed nim pokłony. To te wspomnienia jako pierwsze powróciły. Wspomnienia radosnych chwil, kiedy wraz ze swą siostrą Cellyną biegali po zamkowym dziedzińcu, gdy pojedynkował się z dziedzicami lordów przybywających na dwór jego ojca. Wspomnienia zimowych wieczorów, podczas których siadali całą rodziną, on, matka, ojciec i siostra, przy kominku i słuchali opowieści króla. Przypomniał sobie również swą pierwszą miłość i pierwszy zawód miłosny. Pierwszą ranę odniesioną w pojedynku w czasie Turnieju Obu Ras. To wszystko były rzeczy, które miło wspominał. Rzeczy przywołujące uśmiech na twarzy.
Wspomnienia szczęśliwe.
Niestety, po kilku kolejnych łykach, gdy mężczyzna stracił rachubę, saherym okrutnie przypomniał mu, że nie wszystko było takie radosne jak chciał to pamiętać.
Będąc synem władcy jednego z największych południowych królestw żył w ciągłym poczuciu niebezpieczeństwa. Wielu ludzi chciało jego śmierci, a pokłonom, które bili przed nim poddani towarzyszyły spojrzenia nienawiści i niesmaku. Spojrzenia oskarżycielskie. Wiązało się to z tym, że był synem Werysa II. Władcy, który jeszcze za życia dorobił się kilku przydomków, wśród których przeważały te niepochlebne. Był synem Werysa II Okrutnego, mordercy siłą wcielającego do swego państwa niezależne księstwa. Werysa II Dzieciobójcy. To z jego ust wyszedł rozkaz „Nie oszczędzać nikogo”, gdy jeden z jego generałów spytał co z ludnością podbitych księstw, która nie chciała się poddać. Tak, jego ojciec zdecydowanie nie należał do ludzi o łagodnym charakterze. Mason nie raz się o tym przekonał. Podczas zimowych wieczorów, tych samych, które tak ciepło wspominał kilka chwil wcześniej, jego ojciec... nie, w tych chwilach był królem. Jego król ujawniał swe najgorsze oblicze. Uwalniał tyrana, skrywanego gdzieś głęboko, obcego człowieka, który musiał na kimś wyładować frustrację. A rękę miał mocną, o tak. Do dziś były książę nosił ślady zostawione przez ojca. Jednak to nie on przyjmował najwięcej ciosów, lecz jego matka. Kobieta, tak zawsze miła i uśmiechnięta, po kilkunastu takich wieczorach stała się zgryźliwa i opryskliwa. Trunek przypomniał także, że pomimo tego jaki był sprawny i wysportowany, nigdy nie był dobrym szermierzem. W żadnym razie mu to nie przeszkadzało. Niestety, będąc synem władcy Somadu musiał stać się kimś kim nie chciał zostać. Odkąd osiągnął dojrzałość, skończył szesnaście lat, zaczął grać przed całym światem. Mimo woli uśmiechnął się pod nosem. Aktorem byłbym świetnym, pomyślał. To wszystko, to wspomnienia do których wracał rzadko. Najczęściej w chwilach, w których zastanawiał się nad swoim życiem. I nad tym czy dobrze wybrał.
Wspomnienia gorzkie.
Mason kilka chwil patrzył na butelkę saherymu. Doszedł do wniosku, że w końcu wie skąd wzięła się jego druga, mniej oficjalna nazwa. Niezapominajka. Trunek ten uchodzący za najmocniejszy na całym Południu, doskonale odświeżał pamięć, przywracał wspomnienia. I to nawet te o których człowiek myślał, że zapomniał. Po dłuższej chwili wpatrywania się w bezbarwny płyn, mężczyzna jednym haustem opróżnił flaszkę do samego końca. Przez moment myślał, że został oszukany i dostał alkohol rozcieńczony z dużą ilością wody, bo nic się nie działo. Spróbował się podnieść i z powrotem opadł na krzesło. Zaczęło mu się kręcić w głowie, przed oczyma miał białe plamy i rozmazany obraz. I wtedy saherym uderzył, używając swej ostatecznej broni. Wspomnień traumatycznych.
Dawny książę siedział wśród kilku podejrzanych mężczyzn, przy okrągłym stole. Przed nim leżała mała kupka białego proszku, kusząca swym zapachem. Już wtedy wiedział, że za to co chciał za chwilę zrobić karą jest śmierć. Inkwizycja, która sprawowała władzę nad wszystkim ludzkimi królestwami, nie okazywała litości zażywającym narkotyki. Ba, byli tacy, którzy sądzili, że nawet gdyby nie musiała istnieć organizacja mająca walczyć z heretykami, Inkwizycja i tak by powstała. Bo przecież ktoś musiał rozkręcać handel na czarnym rynku. Wszyscy wiedzieli, że to Inkwizycja daje fundusze nielegalnym handlarzom. Ich taktyka była prosta. Pomóc wybić się pomniejszym oprychom, następnie wpuścić w ich szeregi szpiegów, złapać ich i stracić. A całe ich zyski przejmowali najwięksi handlarze ściśle współpracujący z Inkwizycją. To co organizacja zainwestowała, zwracało się jej z kilkakrotnym zyskiem. I nikt poza Wielkim Patriarchą i Świętą Radą nie miał o niczym pojęcia. A przynajmniej oni tak sądzili. Mason pomimo tego, że wiedział co go czeka, że Inkwizycja dowie się, że był on jednym z klientów, zaryzykował. I siedząc tam, ze złodziejami, mordercami i kto wie kim jeszcze podjął decyzję, która wpłynęła na jego dalsze życie. Pierwsze wciągnięcie było okropne, pamiętał tylko tyle, że na moment stracił przytomność. Gdy się ocknął czuł się cudownie, mało brakowało a wybiegłby z pokoju i zaczął wrzeszczeć na ulicach miasta. Powstrzymali go przebywający z nim ludzie. Następne wciągnięcie spotęgowało tylko uczucie wolności, zatracił się w zapachu proszku. Pociągnął jeszcze dwa razy. I padł. Obudził go dopiero właściciel lokalu, największy handlarz narkotykowy w południowych królestwach ludzkich. Przed wyjściem książę wciągnął jeszcze jedną kreskę, tym razem trochę większą niż poprzednie. I nagle poczuł się strasznie zmęczony, zachciało mu się spać, wszystko co widział zaczęło tracić kształty. To sprawiło, że handlarz, wiedząc kim jest jego klient musiał kazać swym ludziom odprowadzić go do zamku. Tak skończyła się pierwsza i ostatnia jako księcia, przygoda Masona z białym proszkiem.
Mężczyzna przespał cały następny dzień i noc. I to było tym, co go uratowało. Jak się później dowiedział próbowali go obudzić, ale nic nie działało. Gdyby jednak im się udało, książę oskarżony o zażywanie narkotyków zostałby stracony przez Inkwizycję. I nie pomogłoby mu nawet pochodzenie. Tego samego dnia Mason, zobaczywszy na dziedzińcu chorągiew Straży Inkwizycyjnej i głowy swych niedoszłych towarzyszy, z którymi wciągał narkotyk, na blankach zamku przystąpił do planu, który obmyślił kilka dni wcześniej. Na dworze jego ojca, który od tego dnia oficjalnie stał się tylko i aż królem mającym nad nim nieograniczoną władzę, był jeden sługa budową podobny do księcia. Posiadał on również włosy tego samego koloru. Problemem były jedynie oczy. Łatwo było jednak na to zaradzić. I kiedy w porach obiadowych jeden ze sług przyniósł obiad do książęcych komnat, w zamku rozpętało się piekło. W sypialni znaleziono ciało. Nikt nie miał wątpliwości czyje to zwłoki. Twarz była tak zmasakrowana, że zamieniła się w jedną czerwoną masę, ale postura odpowiadała rysopisowi księcia. Od razu znaleziono winnego. A raczej wiedziano kto to, bo wszyscy sądzili, ze zdążył on uciec. Na wspomnienie tego co stało się kilka chwil po tym, gdy królowi i jego najbliższym ludziom oznajmiono kto jest zabójcą Mason zaśmiał się gorzko. Nieświadomie wybrał on na swą ofiarę sługę będącego synem jednego z Patriarchów, ludzi zasiadających w Świętej Radzie. Wszystko wydarzyło się szybko. Cały dwór był oburzony, sądzono, że Inkwizycja wydała wyrok bez żadnego procesu. Pierwszy Sahal, głównodowodzący wojskami Werysa II, dobył miecza i zabił posła przewodzącego oddziałowi Inkwizycji, który miał zatrzymać księcia. Reszta generałów rzuciła się na pozostałych ludzi organizacji. Tych, którzy próbowali uciekać zastrzelili kusznicy strzegący murów. A potem, gdy wszyscy ludzie Inkwizycji leżeli martwi na podłodze król kazał swym najbardziej zaufanym ludziom rzucić broń i dobrowolnie się poddać. Zrobili to, a następnego dnia zostali straceni. Na oczach całego miasta. Na egzekucję przybył sam Wielki Patriarcha i cała Święta Rada. Tego samego dnia Mason był już w drodze do innego królestwa, lecz przed oczami wciąż miał wyraz twarzy Pierwszego Sahala. Był dumny, że ginie służąc ojczyźnie, dumny, że pomścił śmierć swego księcia.
Były książę uśmiechnął się krzywo na te wspomnienia. Po dziś dzień podziwiał tych ludzi, wiernych do końca. I pomimo tego, że to co zrobili było głupotą Mason zapragnął pomścić ich śmierć. I wtedy też, siedząc w tej samej karczmie co dziś, zadecydował o tym jak potoczy się jego dalsze życie. Został płatnym zabójcą, tym, który atakuje z cienia. Szybko uczył się swego fachu. Pokochał broń zabójców, sztylet, za to, że w przeciwieństwie do miecza, był lekki i łatwo było go ukryć. Zaczynał od małych zleceń. Sąsiedzkie waśnie, zdradzona żona i tym podobne zabójstwa. Po roku działalności, przebywając w stolicy Mekhodu, usłyszał swój przydomek. Cieniobójca. Wiązało się to z tym, że najczęściej atakował z cienia i znikał w nim. Powiadano, że jego ofiary przed śmiercią widziały jedynie ruszający się cień. Po kilku latach zmienił się nie do poznania. Włosy ściął na krótko i przefarbował na czarno, jego rysy wyostrzyły się a gładka niegdyś twarz zarosła czarną brodą. I po tych kilku latach zrozumiał też, że jego chęć zemsty musi zejść na dalszy plan. Zabójstwo, które planował było mniej ważne niż to, żeby mieć z czego żyć. Od tego momentu liczyły się dla niego tylko interesy i czysty zysk. Miał swe zasady, których nigdy nie złamał, bo jak sam kiedyś powiedział klientowi, który chciał zlecić mu morderstwo własnej ciężarnej żony, stałby się zwykłym przestępcą. A tak był tylko dbającym o siebie zapracowanym człowiekiem. Jak spostrzegł podróżując po Kontynencie, świat nie był czarno biały jak to bywało w baśniach. Nie było podziałów na ludzi dobrych i złych. Każdy kierował się własnym interesem. Dla każdego dobro i zło znaczyło co innego. Dla niego złem było morderstwo dziecka i kobiety ciężarnej oraz bezbronnych starców.
Myśląc tak i wpatrując się w pustą butelkę saherymu nie spostrzegł, że Kryształowa Gospoda opustoszała. Wzdychając ciężko, Mason podniósł się, rzucił na stolik kilka miedzianych monet i wyszedł. Na zewnątrz w twarz uderzył go chłód nocy. Mocniej opatulił się płaszczem i podszedł do jedynego konia stojącego przed gospodą. Poklepał go po szyi i przyjrzał mu się uważnie. Był to wierzchowiec przystosowany do długich podróży i cwałowania kilka mil bez przerwy. Idealny dla człowieka takiego jak on. Przenoszącego się z miejsca na miejsce, żyjącego w ciągłym biegu. Szkapa była prezentem od jednego z klientów. Otrzymał on od niego również siodło, w którym można było wygodnie podróżować przez wiele dni.
Mason otrząsnął się z zamyślenia. Odkaszlnął kilka razy, narzucił kaptur na głowę, potupał nogami, aby rozgrzać je przed jazdą i wskoczył na konia. Zwierzę zarżało niespokojnie, jednak wyczuwając, że to jego właściciel siedzi w siodle uspokoiło się. Mężczyzna wjechał na trakt biegnący na południe od karczmy i powoli ruszył przed siebie. Czekał na niego klient, więc nie śpieszył się. Dobry zabójca zawsze się spóźnia. Ot, taki zwyczaj wszystkich morderców na zlecenie.
oOo
Moje opowiadania:

To tylko interes(fantasy)
Nieznany(science fiction)
Głos ludu(fantasy)

"Lepiej, by się nas bano niż kochano, jeśli nie da się osiągnąć obu tych rzeczy naraz."

Odpowiedz
#2
Dobra, muszę przyznać, że mi się bardzo spodobało. Raczej moja ocena niespecjalnie się liczy, ale wiedz, że czekam na ciąg dalszy.
Odpowiedz
#3
Cytat: Znowu miał długie blond włosy, oczy koloru błękitnego, sześć stóp wysokości.
kolor oczu mu się zmienił? Wzrost też? Chyba że jest dalej wyjaśnione
Cytat: Ponownie, gdzie się nie pojawił[,] tam wszyscy bili przed nim pokłony

Cytat: że nie wszystko było takie radosne[,] jak chciał to pamiętać.

Cytat: największych południowych królestw[,] żył w ciągłym poczuciu niebezpieczeństwa

Cytat: Wiązało się to z tym, że był synem Werysa II.
już trzeci raz wspominasz kim i czyim synem był, da się to zrobić tak, by nie robić z czytelnika głąba Tongue a zaraz potem znowu był synem, drętwo to brzmi
Cytat: skrywanego gdzieś głęboko, obcego człowieka
zbędny przecinek
Cytat: Kobieta, tak zawsze miła i uśmiechnięta, po kilkunastu takich wieczorach
że e? Król poślubił kobietę, zakładam charakter jego był od początku taki sam, więc bił ją od początku, ona po jakimś czasie rodzi syna, syn dorasta, kilkanaście lat jakby nie patrzeć, to skąd ma wiedzieć, jaka jego matka była? Po kilkunastu wieczorach? Chyba lepiej by brzmiało po latach, co? A jak zaczął bić ją, jak syn był dorosły, to pozwalał na to? Wątpię, raczej by oboje zarżnęli króla, bo jeśli król jest tyranem, to nie ma wiernych sług, a przekupnych drani. Druga sprawa, skąd brała się frustracja króla, przecież pisałeś, że był zdobywcą, a nie przegranym?
Cytat: Trunek przypomniał także, że pomimo tego[,] jaki był sprawny
dałbym tu akapit nowy
Cytat:W żadnym razie mu to nie przeszkadzało. Niestety, będąc synem władcy Somadu musiał stać się kimś kim nie chciał zostać.
dałbym tak, w każdym razie, jemu to nie przeszkadzało, niestety, będąc synem władcy Somadu, musiał stać się kimś, kim za nic być nie chciał.
Cytat: Odkąd osiągnął dojrzałość, skończył szesnaście lat
to brzmi, że jakby nie osiągnął dojrzałości, to by nie skończył 16 lat, napisz jakoś, że odkąd skończył 16 lat, stał się mężczyzną, czy coś takiego. Albo te skończył 16 lat weź w myślniki
Cytat: To wszystko, to wspomnienia[,] do których wracał rzadko.
Nie chce mi się więcej przecinków łapać, na forum jest przecież ładnie przedstawione co i jak, przejrzyj to Tongue W kąciku, oczywiście
Cytat: I nad tym[,] czy dobrze wybrał.

Cytat: mężczyzna jednym haustem opróżnił flaszkę do samego końca
zbędny „mężczyzna” wiadomo, o kogo chodzi, skoro opróżnił, to do końca, nie można opróżnić do połowy Wink
Cytat: Przez moment myślał, że został oszukany i dostał alkohol rozcieńczony z dużą ilością wody, bo nic się nie działo
serio? Przed chwilą pił, przypominało mu się dzieciństwo, a teraz myślał, że to jednak rozcieńczony alkohol? oO
Cytat: I wtedy saherym uderzył, używając swej ostatecznej broni. Wspomnień traumatycznych.
oj, trochę mi tu patosem poszłooo, a to tylko picie alkoholu przecież Big Grin
Cytat: Już wtedy wiedział, że za to[,] co chciał za chwilę zrobić[,] karą jest śmierć.
oj, tu masz masakrę z przecinkami... Patrz, główne zdanie to to: Już wtedy wiedział, że za to karą jest śmierć. W to wtrącasz „co chciał za chwilę zrobić”, dlatego musisz wydzielić to przecinkami, jasne?
Cytat: Pomóc wybić się pomniejszym oprychom, następnie wpuścić w ich szeregi szpiegów, [a tych]złapać ich[bez tego ich] i stracić.
nie wiem, kogo tu chcą stracić, szpiegów, czy tych co wpuszczali do szpiegów? Podejrzewam że szpiegów, dlatego dopisałbym to
Cytat: A całe ich zyski przejmowali najwięksi handlarze ściśle współpracujący z Inkwizycją
a nie, to jednak tych swoich wysłanników chcą stracić. Bez sensu, dają kasę na nich, potem ich łapią i zabijają, nabijają sobie statystyki jak nasza policja, czy ki diabeł?
Cytat: To co organizacja zainwestowała, zwracało się jej z kilkakrotnym zyskiem.
tu jest niby wyjaśnione, ale coś nie przemawia to do mnie. Bez sensu, mają w garści największych handlarzy, ale wysyłają tam jakieś płotki, które niby mają pomnożyć zyski, a potem ich zabijają... To tak, jakbym był największym handlarzem narkotyków, ale zatrudniałbym szpicli, którzy by dla mnie pracowali, a potem miałbym ich zabić, gdzie tu sens? Skoro i tak sam osiągam to bez ich pomocy, takie wrzucenie na siłę, bo Inkwizycja i tak ma, jak wspomniałem, tych największych handlarzy w garści, więc?
Cytat: Pierwszy Sahal, głównodowodzący wojskami Werysa II, dobył miecza i zabił posła przewodzącego oddziałowi Inkwizycji, który miał zatrzymać księcia. Reszta generałów rzuciła się na pozostałych ludzi organizacji. Tych, którzy próbowali uciekać zastrzelili kusznicy strzegący murów. A potem, gdy wszyscy ludzie Inkwizycji leżeli martwi na podłodze król kazał swym najbardziej zaufanym ludziom rzucić broń i dobrowolnie się poddać.
jak na najważniejszą szychę w armii, dość impulsywnie się zachował... A potem jeszcze inni generałowie zaczęli się bić, bo oczywiście każdy generał pełni wartę na dziedzińcu, a zwykli żołnierze śpią w koszarach razem z królem, który po całym rozgardiaszu wychodzi na zewnątrz, widzi zwłoki Inkwizytorów i mówi znudzonym tonem do swoich generałów, poddajcie się i wraca spać. Wybacz, ale tak mi się tak scena objawiła...
Cytat: Cieniobójca. Wiązało się to z tym, że najczęściej atakował z cienia i znikał w nim.
akurat cieniobójca brzmi, jakby zabijał cień, prędzej zcieniabójca Big Grin zmieniłbym to jakoś Wink
Cytat: twarz zarosła czarną brodą
wydaje mi się, że skoro był blondynem, to czarna broda by mu nie urosła
Cytat: Wzdychając ciężko, Mason podniósł się, 
wiadomo kto, po co ten mason tam?
Cytat: Ot, taki zwyczaj wszystkich morderców na zlecenie.
fajnie, że zna zwyczaje zabójców, w końcu był w ich szkole i w ogóle, co?Tongue Napisałeś, że sam się tego na uczył, przynajmniej tak wynika z tekstu, więc?


No jak widzisz, trochę się tego zebrało. Przyjrzyj się temu. Co mogę więcej powiedzieć? Jakiś zalążek fabuły jest, szału nie ma, ale źle też nie jest, zależy jak to rozwiniesz. Popracuj trochę nad zdaniami, czasem są bardzo banalne, a czasem sam się w nich gubisz. Chyba mało opisów było, ciągle tylko wspomnienia i przemyślenia, tak że nie wiem nic o otoczeniu, niby mało ważne, ale buduje klimat.

Cytat:Dawny książę siedział wśród kilku podejrzanych mężczyzn, przy okrągłym stole.
A tutaj, dlaczego napisałeś dawny książę, bo ja rozumiem to była jego pierwsza wizyta w karczmie i ćpanie, ale wtedy jeszcze księciem był, dopiero to akcji pozorowanej śmierci uciekł i przestał być księciem, tak? Czy pomieszałem coś ja, czy Ty? A, i tak właściwie dlaczego on chciał ćpać? Bo nie było to wyjaśnione, a chyba powinno, chyba że ominąłem coś. Także postać księcia jest niedopracowana jeszcze chyba, poczekamy zobaczymy.
Lovercraft

"Każda godzi­na ra­ni, os­tatnia zabija."
Odpowiedz
#4
Nie będę tak, jak kolega analizować wszystkiego i rozkładać na czynniki pierwsze, tylko polecę bardziej ogólnikowo.

Co mi się nie podoba? Po pierwsze fabuła, która jakoś mnie nie zaciekawiła. Nie jest zła, ale po prostu nie ma tego czegoś, co by przyciągnęło czytelnika. Książę skazany za narkotyki, który obaliwszy inkwizycję zostaje płatnym zabójcą (galimatias, no nie?). A do tego król tyran, który ma władzę absolutną, ale nic do gadania wobec inkwizycji. Heh, czyżby wyżywał się na poddanych z powodu frustracji? Big Grin
Nie powiem ci, co tu można zmienić, bo w sumie nie wiem. Ty to powinieneś czuć. Z resztą nie ma uniwersalnego przepisu na sztukę

Co jeszcze jest nie tak? Powtórzenia. Pomimo, że tekst jest po poprawie, występują stanowczo za często. Język, którym się posługujesz nie jest jakoś szczególnie płynny i lotny, ale tragedii też nie ma. Najbardziej przeszkadza mi brak jakichś fajnych tekstów. Jedyny, który mi się podobał, to ten, że płatni zabójcy zawsze się spóźniają Wink

Główny bohater również na razie niczym nie zabłysnął, dialogów brak więc nie mogę nic o nich powiedzieć. Klimatu też niestety nie ma...

Tym, co mnie zraziło był opis przeżyć po narkotykach. Był po prostu nienaturalny i słaby. Polecam przejrzeć fora poświęcone narkotykom i dopalaczom, na których ludzie wymieniają się "doznaniami". Można znaleźć notki o różnych środkach, od trawki po heroinę.
Mimo wszystko nie martwiłbym się wadami opowiadania, tylko bardziej brakiem zalet.
Odpowiedz
#5
Na wstęp dwa plusy ode mnie: za akapity i awatar CC.

Nie zrażaj się dwoma gwiazdkami, bo to ocena nieadekwatna do tego tekstu. Nie wiem, dlaczego każdy przyczepia się do fabuły, jeśli na razie przedstawiłeś tylko rąbek świata i scharakteryzowałeś głównego bohatera. Co do minusów, to na pewno zasługuje na takowy chaos warsztatu. Masz jeszcze sporo do podreperowania, bo z takimi wpadkami technicznymi trudno Ci będzie powalczyć o druk. Ale jeśli chodzi o całość, podoba mi się. Narracja wychodzi Ci całkiem dobrze i nie męczy. Stworzyłeś fajnego bohatera. Rozbuduj tylko jego osobowość. Temat z narkotykami i inkwizycją bardzo mi się podoba (i nie dlatego, że to temat mi bliski). Władza Inkwizycji nie kłóci się wcale z despotyzmem króla, jak to zasugerował przedmówca. Zalecam położenie dużego nacisku na wymyślenie ciekawych substancji o oryginalnym działaniu, bo to przyciąga uwagę. Co do techniki, na którą słusznie narzekam, nie będę wypisywał przykładów, ale dam dwie krótkie rady. Po pierwsze unikaj zwrotów typu miał, posiadał. Uczyń z brody czy włosów podmiot. Włosy opadały na jakiegoś koloru oczy, a jasna broda mieniła się w słońcu. Taki opis jest bardziej dynamiczny i unikasz przy okazji powtórzeń. Druga rada to przymiotniki:
Cytat:Wspomnienia gorzkie.

Lepiej brzmi gorzkie wspomnienia. W większości przypadków, choć nie zawsze, powinno się zwracać uwagę czytelnika najpierw na cechę, czyli przymiotnik, a później na podmiot. Więcej nie napiszę, bo widzę u góry sporo cytatów, więc chyba większość została objaśniona. Jeśli chcesz, następny fragment możesz przesłać bezpośrednio na moje PW, a wtedy zabiorę się za niego dogłębnie i postaram się coś doradzić. Pozdrawiam i życzę weny.
[Obrazek: Piecz1.jpg]
"Z ludźmi żyj, jakby widziany przez Boga. Z Bogiem rozmawiaj, jakby słyszany przez ludzi".
Lucjusz Anneusz Seneka
Odpowiedz
#6
@haniel

Cytat: Cytat: Pierwszy Sahal, głównodowodzący wojskami Werysa II, dobył miecza i zabił posła przewodzącego oddziałowi Inkwizycji, który miał zatrzymać księcia. Reszta generałów rzuciła się na pozostałych ludzi organizacji. Tych, którzy próbowali uciekać zastrzelili kusznicy strzegący murów. A potem, gdy wszyscy ludzie Inkwizycji leżeli martwi na podłodze król kazał swym najbardziej zaufanym ludziom rzucić broń i dobrowolnie się poddać.

jak na najważniejszą szychę w armii, dość impulsywnie się zachował... A potem jeszcze inni generałowie zaczęli się bić, bo oczywiście każdy generał pełni wartę na dziedzińcu, a zwykli żołnierze śpią w koszarach razem z królem, który po całym rozgardiaszu wychodzi na zewnątrz, widzi zwłoki Inkwizytorów i mówi znudzonym tonem do swoich generałów, poddajcie się i wraca spać. Wybacz, ale tak mi się tak scena objawiła...

Po pierwsze były to pory obiadowe, zaznaczyłem to w tekście. Nie wiem skąd dopisek o tym, że śpi on w koszarach. Racja, mogłem napisać, że znajdowali się w sali tronowej.

@Szaden

Cytat:Książę skazany za narkotyki, który obaliwszy inkwizycję zostaje płatnym zabójcą (galimatias, no nie?). A do tego król tyran, który ma władzę absolutną, ale nic do gadania wobec inkwizycji.

Obaliwszy? Ekhem, w tekście nic o tym nie ma. Inkwizycja nadal istnieje. Nic, ponieważ: 1)był fanatykiem religijnym, 2)Inkwizycja trzymała w ręku wszystkie królestwa ludzkie i z łatwością mogła posłużyć się innym państwem do zniszczenia nieposłusznego władcy.

Cytat:Tym, co mnie zraziło był opis przeżyć po narkotykach. Był po prostu nienaturalny i słaby. Polecam przejrzeć fora poświęcone narkotykom i dopalaczom, na których ludzie wymieniają się "doznaniami". Można znaleźć notki o różnych środkach, od trawki po heroinę.

Nie jest to realny świat, a narkotyk nie istnieje naprawdę. Przeżycia mogą więc być zupełnie inne niż te chociażby po trawce.

Jestem w trakcie wprowadzania poprawek w tekście(zarówno technicznych jak i fabularnych). Dzięki za komentarze.

Moje opowiadania:

To tylko interes(fantasy)
Nieznany(science fiction)
Głos ludu(fantasy)

"Lepiej, by się nas bano niż kochano, jeśli nie da się osiągnąć obu tych rzeczy naraz."

Odpowiedz
#7
"że śpi on w koszarach."
Asc, ja to sobie wymyśliłem, wiem jaką porę opisałeś, ale dawałem do zrozumienia, że ta scena jest niewiarygodna.
Lovercraft

"Każda godzi­na ra­ni, os­tatnia zabija."
Odpowiedz
#8
Okej, źle zrozumiałem ;p Przeczytałem ją kilka razy, wyobraziłem to sobie i stwierdziłem, że masz rację. Zmieniłem tą scenę.
Moje opowiadania:

To tylko interes(fantasy)
Nieznany(science fiction)
Głos ludu(fantasy)

"Lepiej, by się nas bano niż kochano, jeśli nie da się osiągnąć obu tych rzeczy naraz."

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości