Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
To "faceci są jacyś...inni"!
#1
Cały proces rozpoczyna się w zarodku. Czterdzieści sześć pierwszy raz widzących się chromosomów łączy się w pary. Proces to mało romantyczny, masowy, ale żaden o tym nie myśli. Carpe diem! Wszystko dzieje się tak szybko, że czas pozwala zaledwie na krótką wymianę spojrzeń. Chromosomy od razu podwijają rękawy na swoich długich ramionach i zabierają się do pracy. Niebieskie oczy, ciemne włosy, lekko zadarty nos. Ocierają spływający po czołach pot. Idealnie! Na końcu włącza się ostatnia para genów wraz ze zgrają rozbrykanych hormonów. Towarzystwo tych ostatnich wywiera ogromny wpływ na małego człowieczka. Decydujący, jak pokaże przyszłość. Jedne leniuchują, tłumacząc, że ich regeneracja jest tak samo ważna jak praca pozostałych, inne zaczynają biec w przeciwną stronę, jednak wcale nie dlatego, żeby uniknąć obowiązków. Chcą wykorzystać czas na eksplorację, za co pozostali powinni być dozgonnie wdzięczni. W końcu robią to również dla nich! Nie spotykają jednak zrozumienia. Bez zbędnej wymiany słów dochodzi do rękoczynów. Przyglądająca się wszystkiemu grupa niezaangażowanych w konflikt hormonów otwiera zakłady. Po dziewięciu miesiącach nadchodzi czas rozstrzygnięcia. Na świecie pojawia się przesiąknięty genetycznymi cechami osobnik. Mężczyzna.
W pierwszych miesiącach życia jest bardzo podobny do swojej rówieśniczki. Z każdym rokiem różnic przybywa. Trzydzieści lat później kobieta kolejny raz przygotowuje smakowitą kolację, mężczyzna rozgrywa partyjkę pokera. Ona, zmęczona po pracy próbuje ogarnąć pranie, on właśnie ucina sobie drzemkę. Sytuacja zdaje się być bez wyjścia, bo mężczyzna swój pragmatyzm uważa za największą zaletę, którą codziennie starannie pielęgnuje. Tak, pragmatyzm! Mężczyzna nie jest leniwy, ani niedbały, tylko przede wszystkim…praktyczny!
Kiedy mężczyzna się nie goli, to tylko dlatego, żeby było mu cieplej w twarz. Podobnie z fryzjerem. Chodzi regularnie, ale akurat przez ostatnie tygodnie zaniedbał, żeby nie zmarznąć w głowę. Szczególnie kiedy jest zima! Mężczyzna nie marnuje czasu na zbędne czynności. Po co przykładowo odpinać guziki koszuli, którą się właśnie zakłada, skoro za chwilę trzeba będzie je zapiąć? Co za głupota! Ile czasu można zaoszczędzić dobrze się składając i pchając kończyny oraz głowę w odpowiednie otwory? Nawet jeśli powstaną nowe wyloty-warto. Szybciej przecież kupić raz na jakiś czas nową koszulę niż tysiąc razy przepychać guzik przez dziurkę. W związku ze wspomnianym poszanowaniem czasu mężczyzna nigdy nie spuszcza klapy sedesu. A więc nie dlatego, że zapomina. Bynajmniej. Zachowanie to jest efektem wnikliwych obserwacji i długich przemyśleń. Po co spuszczać klapę, skoro przy kolejnym korzystaniu znów trzeba ją podnosić? Podobnie z zamykaniem szuflad i szafek, szczególnie kuchennych. Co chwilę sięga się po widelec, talerz, chowa garnek, wyciąga patelnię. Nie dość, że zostawiając wszystko otwarte można zaoszczędzić parę ładnych godzin życia, to jeszcze prowadnice i zawiasy mniej się eksploatują. Tylko na głowę trzeba uważać. Gdyby tak nie wiało zimnem z kuchni to nawet lodówkę praktyczniej by było zostawiać otwartą.
Pragmatyczne podejście to podstawa. Kobieta tego nie docenia. Zamiast słowa pochwały stać ją jedynie na rozpętanie kolejnej awantury, kiedy potyka się o przeciągnięty przez pokój kabel. Co za ignorancja! Zębów przecież nie wybiła, a rozwinięty kabel pozwala zaoszczędzić czas, który byłby potrzebny na jego podłączenie. Logiczne przecież. Wprawdzie sprzęt znajdujący się na końcu przewodu nie był używany od miesiąca, ale najważniejsza jest świadomość, że w każdym momencie ma się wybór. Kobieta nie tylko nie docenia, ale zdaje się być rozdrażniona męską pomysłowością. Nawet jeśli ewidentnie chce się jej pomóc. Wciąż ma pretensje o zostawione przy łóżku skarpetki i inne części garderoby, a przecież to wszystko dla niej! Mężczyzna nie wrzuca ubrań bezmyślnie do kosza na pranie, ale przejrzyście rozkłada na podłodze, ułatwiając kobiecie późniejszą segregację. Ona jednak nigdy nie przyzna, że facet ułatwia jej życie. Konsekwentnie krzyczy i spuszcza klapę od sedesu, zbiera skarpetki, chowa kable. Mężczyzna patrzy beztrosko z kanapy jak biedaczka marnuje sobie życie. Ach ta kobieca duma…
Kiedy wieczorem kobieta kończy się manifestować swój upór, siada razem z mężczyzną przed telewizorem. On standardowo zgarnia pilota. Od wczoraj mają satelitę, czyli ponad sto kanałów do oglądania. Zaczynają przegląd. Pierwszy, drugi, trzeci… Kawałek nogi, pół zdania, kilka słów ulubionego aktora, piętnaście sekund wiadomości. Kobieta prosi w końcu, żeby zatrzymał. Na ekranie widać rozbrykane małpy. Oglądają kilka minut i kiedy reporter zbiera się do spuentowania przedstawionej sytuacji, operator pilota informuje, że czas „lecieć dalej”. I leci, zanim kobieta zdąży się odezwać. Wypatrują kolejnego interesującego programu. Jest! Mężczyzna zatrzymuje. Wygląda na dobrą komedię. Dobrą, ale znowu bez przesady. Po dłuższej chwili facet kieruje pilota w stronę telewizora. I znów cyka. Cyka. Zatrzymuje. Kobieta zaczyna wczuwać się w kolejny film, jednak przerywa go nowa fala cykania. Cyk, cyk, cyk. I tak dziesięć minut, piętnaście, pół godziny. Z dołu do góry i z góry na dół, co drugi kanał, co trzeci i znów po kolei. Sfrustrowana kobieta rzuca się na pilota. Czujny mężczyzna w porę reaguje. Nie rozumie tego braku wdzięczności. Przecież tylko ignorant ogląda jeden kanał dłużej niż kilka minut! On nie jest ignorantem i nie pozwoli, żeby ominęło ich cokolwiek z innego kanału! Jakby się zastanowić to ta troska jest przecież nawet romantyczna! Po chwili wpada kumpel, któremu mężczyzna obiecał wczoraj „dać się przejechać po kanałach”. Gość zachłannie łapie pilota i zaczyna cykać. Obaj siedzą wgapieni w ciągle zmieniający się obraz. Są dumni, czując jak maksymalnie wykorzystują czas. Po godzinie znajdują mecz, co przykuwa ich do wybranego kanału na dłużej. Jednak samo kibicowanie ich nie satysfakcjonuje. Można przecież wykorzystać ten czas także na pielęgnowanie instynktu gracza i wznieść się na wyżyny przeżywanych emocji. Jednym słowem-trzeba się koniecznie założyć! Jak zwykle zresztą. Inaczej mecz jest nudny, a kibicowanie nie ma sensu. Zdawać by się mogło, że życie bez zakładów nie ma sensu… Rzucają więc na stół kilka banknotów i tłumaczą zdziwionej kobiecie, że w ten sposób spędzają produktywnie czas na przyjemności, emocjonalnym rozwoju i swoistym zarabianiu równocześnie. Kobieta nie wygląda na przekonaną. Skupia się na rozdziawionych ustach, z których raz po raz wydobywa się zwierzęcy okrzyk to zawodu, to tryumfu. O nic więcej nie pyta.
Bo faceci są ewidentnie jacyś inni. Jak głosi zresztą kosmiczna teoria. Z Marsa czy z Jowisza-Obcy jak byk! Bo jak to jest, że lenistwo może być praktycznością, niedbałość-oszczędnością czasu, a telewizyjne ADHD-rozwijaniem horyzontów? Kiedy z bliżej nieokreślonych powodów, zwanych potocznie stanem zakochania, kobieta decydowała się na wspólne życie, nie podejrzewała się o masochizm. A może kierowały nią troska, współczucie i chęć pomocy? Kobieta spogląda w gwiazdy i zatapia się w rozmyślaniach, a zmęczone chwilowo buzowaniem hormony uśmiechają się przebiegle…
ami-zprzymruzeniemoka.blogspot.com
Odpowiedz
#2
o tym - o Marsie i Venus - można nieskończenie.
Zwłaszcza na czterdziestym którymś piętrze życia.
W ramach feministycznego (psychologicznie feministycznego) wątku -
jest coś niesamowitego w katarze mężczyzny - katar (przeziębienie) stawia mężczyznę w stan śmiertelnego zagrożenia, każdą tabletkę aspiryny ogląda podejrzliwie, sześć razy zapyta, czy może następną. Z reguły odpowiadałam, że absolutnie - od dwóch aspiryn człowiek (tu: mężczyzna) umiera. Pół litra whisky na głowę albo 220 na "krajówce" nie są tak NIEBEZPIECZNE jak przeziębienie!

_______________

Tekst trochę - moim zdaniem - przegadany (po kobiecu), choć pióro sprawne i lekkie.
Część o chromosomach - dwa razy lepsza niż o pilocie.

Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#3
AMI ja się w ogóle nie odnajduję w tym opisie!
po pierwsze - mam pilota radiowego a nie na podczerwień - więc nie muszę go kierować na TV żeby zmienić kanał (ale co kobiety mogą o tym wiedzieć?)
po drugie - zmieniam kanały, poniważ żona gada bez przerwy i nie mogę się skoncentrować na żadnym z nich (ale oczywiście to moja wina)
po trzecie - nie zostawiam skarpetek na podłodze z obawy, żeby nie zeżarł ich pies (bo naprawa psa kosztuje więcej niż kosz na pranie)

Natasza - czy ty zdajesz sobie sprawę, że aspiryna - gdyby ją testować według współczesnych norm - nigdy by nie dostała pozwolenia na produkcję? Więc trzeba ostrożnie (bo przecież statystyczny mężczyzna żyje krócej od kobiety - i jakś przyczyna musi być)

To tyle - idę na obiad (mam nadzieję że jeszcze ciepły)
Odpowiedz
#4
Oczywiście - tylko tak potraficie!
Nie znajdzie taki jeden z drugim problemu prawdziwego - Dlaczegomnieniekochasztakjakpotrzebuję -tylko wyjaśni mi, że to nie radiowy a podczerwień. A mnie nic nie obchodzi wasza podczerwień, tylko chcę ... kwiatka! I pogadać.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#5
No właśnie...pogadać! A facet telewizorem bidulkę próbuje zagłuszyć! Ta cały czas wątek traci i przez to gada jeszcze dłużej...Tongue

I dzięki za komentarzeSmile Cenię sobieSmile
ami-zprzymruzeniemoka.blogspot.com
Odpowiedz
#6
To nie takie proste!
Kobiety - z natury potrzebują wyemitować dziennie więcej słów. Mężczyźni chcą załatwiać problemy i do tego używają języka (komend i zdań logicznych), kobiety chcą rozmawiać o problemie.(Płeć mózgu).
Tylko!
Najpierw to taki mężczyzna słucha (chyba) kobiety z zachwytem (patrząc jej w biust), potem - gdy biedula nabierze przekonania, że zachwyca się jej mądrością (nie biustem albo przynajmniej że mądrością bardziej ). Kiedy jednak przestają gapić się w biust, gapią się w telewizor (kiedyś w jaskiniach gapili się w ogień)


I - dokonując analizy testu pod kątem krytycznym (warsztatowym)

wydaje mi się, że ciekawiej byłoby eksplorować motyw z pierwszej części - hormonów i konsekwencji ich "wojowania".
Pragmatyzm (sic) też mnie rozbawił - choć to mógłby być osobny odcinek

Przejście w opowieść o mężczyźnie przed telewizorem - spłyciło i zbanalizowało tekst.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#7
Cytat:Kobiety - z natury potrzebują wyemitować dziennie więcej słów
czyżby Tołstoj też był kobietą? Bo Proust to już na pewno...
Odpowiedz
#8
(03-02-2012, 13:52)smtk69 napisał(a):
Cytat:Kobiety - z natury potrzebują wyemitować dziennie więcej słów
czyżby Tołstoj też był kobietą? Bo Proust to już na pewno...

Spośród demagogicznych argumentów wybrałeś badaj najbardziej niecny, bowiem żeby odeprzeć go, musiałabym przekonywać, że oni - Tołstoj i reszta - naprawdę mieli coś ważnego do upolowania... eeee.. chciałam powiedzieć - powiedzenia.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#9
Hahaha, świetny tekst, uśmiałem się. Aczkolwiek od wątku z telewizorem poziom lekko spadł - co nie znaczy, że jest zły - po prostu gorszy od reszty, i to tylko subiektywna opinia.

Polemizował (zbyt długo) nie będę, bo można o tym dyskusić bez końca, a i tak nie osiągnie się consensusu Smile

Jesteśmy inni, trzeba nauczyć się to szanować i jakoś (ech...) z tym żyć (aż ciśnie się na usta: "Ale co to, k..., za życie?" Wink ). Ewentualnie można się z tego pośmiać, na przykład pisząc satyryczny tekst Smile

P.S. Co do choroby: w Wielkiej Brytanii funkcjonuje sarkastyczne określenie "męska grypa". Łatwo domyślić się, co ono oznacza.

P.P.S. Dzięki za ten tekst. Mam straszliwego kaca (zdecydowanie więcej niż pół litra whisky na głowę). Przyjacielowi wczoraj urodził się syn (rodziła żona, nie on) i celebrowaliśmy. Twój tekst sprawił, że kac stał się właśnie bardziej znośny Smile

You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz
#10
Uwagi rozważęSmile Bardzo się cieszę rootsrat, że mogłam pomócWink Może powinnam zacząć działać jako konkurencja dla 2KC? Na pewno zdrowsze dla żołądka...Smile
ami-zprzymruzeniemoka.blogspot.com
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości