Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Test-amen-tum
#1
Jeżeli unoszę swą dłoń prawą - z uporem - wysoko
I zanurzam czubek palca w rozprutych niebiosach,
Sunących tuż nad ziemią brzemienną poduszką oparu,
Zagubiony w namiocie z gęstwiny białych włosów,
Pochylonego nade mną miłosiernego anielskiego cienia,
Czy uwierzysz, że ciałem, słowem i każdym gestem
Chcę powiedzieć to tylko, że nie byłem, ale że – jestem?

Jeżeli na powrót kreślę wypowiedziane wcześniej wyrazy
i spieram się sam z sobą o niezborność myśli i czynów,
to nie po to, żeby obalać idącym menhiryczne drogowskazy,
żeby się wspinać na jarmarczne słupy zwieńczone wawrzynem.
Nie po to i nie dla tego, żeby być wzorcem dla idących wielu,
Ale by walczyć ze strachem własnym, a przez to z głupotą,
Tak żeby dotrzeć z godnością do kresu, nawet jeżeli kres - jest
synonimem celu.

23102016
Każda droga jest prosta, gdy wiedzie do celu.
A cel jest jasny, jeśli w mroku jak pochodnia świeci.
Znajdziesz ścieżkę tajemną wśród zarosłych wielu
i skrzydło drugie niechybnie odszukasz
- rycerzu błędny, zdradzony rumieńcem
Odpowiedz
#2
Wrażenie pozytywne. Wysiłki czynione by zaznaczyć czasoprzestrzeń swoja bytnością. Rozdźwięk między ideą a czynem, ale bez potrzeby uświadamianie nieuświadomionych na ich drogach. Tylko strach z głupota mi tu zgrzyta. Dlaczego walka ze strachem jest walką z głupotą jednocześnie? Tego nie odgadłem.
Walka nawet jeśli cel ma być kresem. Ok, kupuję.
Odpowiedz
#3
(23-10-2016, 20:06)Kristoforus napisał(a): Jeżeli unoszę swą dłoń prawą - z uporem - wysoko
I zanurzam  czubek palca w rozprutych niebiosach,
Sunących tuż nad ziemią brzemienną poduszką oparu,
Zagubiony w namiocie z gęstwiny białych włosów,
Pochylonego nade mną miłosiernego anielskiego cienia,
Czy uwierzysz, że ciałem, słowem i  każdym gestem
Chcę powiedzieć  to tylko, że nie byłem, ale że – jestem?

Jeżeli  na powrót kreślę wypowiedziane wcześniej wyrazy
i spieram się sam z sobą o niezborność myśli i czynów,
to nie po to, żeby obalać idącym menhiryczne drogowskazy,
żeby się wspinać na jarmarczne słupy zwieńczone wawrzynem.
Nie po to i nie dla tego, żeby  być wzorcem dla idących wielu,
Ale by walczyć ze strachem własnym, a przez to z głupotą,
Tak żeby dotrzeć z godnością do kresu, nawet jeżeli kres - jest
synonimem  celu.

23102016
Strach jest czynnikiem zabezpieczającym człowieka w każdym zakresie. Na przykład lek wysokości czy przestrzeni pozwala uniknąć sytuacji ekstremalnych grożących wypadkiem, utratą życia (teoretycznie czegoś, co jest dla żyjących istot najważniejsze, bo tak pragmatycznie rzecz ujmując nie wiadomo czy jest coś ponad to). Nie pozwala to jednak wyjść ponad przeciętność. Wszystko co bezpieczne jest poparte doświadczeniem, jest znane i przewidywalne. Dla jednostki twórczej to jednak strona ścierna, przyziemna mająca kontakt z podłożem, strona hamulcowa, uniemożliwiająca oderwanie się od podłożą, poderwania się do lotu, a lot, związany zawsze z ryzykiem w sztuce jest niezbędny. Odwaga do lotu, do mówienia prawdy, jeśli niewygodna dla wielu. Prawdziwa i ponadprzeciętna sztuka wymaga odwagi, mówienia rzeczy niepopularnych, wolności w wyrażaniu własnych myśli, ucieleśniania ich słowem lub w inny sposób wykorzystując warsztat. Dla twórcy świadomego nie wykorzystanie tego to głupota.
Pozdrawiam.
PS
Takie rozmowy, poruszające istotę tekstu są dla mnie cenniejsze niż powierzchowne nicowanie formy.
Każda droga jest prosta, gdy wiedzie do celu.
A cel jest jasny, jeśli w mroku jak pochodnia świeci.
Znajdziesz ścieżkę tajemną wśród zarosłych wielu
i skrzydło drugie niechybnie odszukasz
- rycerzu błędny, zdradzony rumieńcem
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości