Tematy na opowiadania
#1
Witam. Ostatnimi czasy zauważyłem, że na forum jest cisza w eterze. Jeżeli są jakieś posty, to tylko w dziale Twórczość. A tematów luźnych czy dyskusyjnych nie ma praktycznie wcale. Tak więc postawiłem sobie cel, i będę co raz zasypywał was tematami skłaniającymi do pogaduszek Big Grin

Pierwszym tematem będzie sprawa tematów Tongue Tematów oczywiście jak w tytule na opowiadania. Skąd je czerpiecie? Czekacie aż coś samo na was wpadnie? Macie jakieś sprawdzone środki generowania? W ogóle jak je pozyskujecie. No bo gdy piszemy coś np na konkurs, to temat zazwyczaj mamy podany na tacy. A w niezależnie pisanych tekstach, jak u was jest?
Odpowiedz
#2
Kazik Staszewski w jednej ze swoich piosenek udzielił bardzo sugestywnej odpowiedzi na Twoje pytanie Big Grin
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz
#3
Niestety nie znam tej odpowiedzi Tongue
Odpowiedz
#4
Leżę sobie w wannie i myślę, zawsze mi coś do głowy wpadnie. Podczas biegania też często. Albo po prostu, przyglądając się czemuś, wpadam na pomysł, zazwyczaj spontanicznie. '
Nie potrafię wymyślać tematów opowiadań na siłę, w ogóle nie lubię czegoś robić na siłę, bo wtedy mi nie wychodzi.
you know that we are living in a material world and I'm a material girl.
Odpowiedz
#5
Wymyślanie na siłę... Ale można także skłonić się do wpadnięcia na jakiś pomysł. Nie wiem, gdy ktoś pisze kryminały czy coś w tym stylu, może przeglądać kroniki policyjne czy wiadomości tego typu. Ja np. nie miałem żadnego pomysłu o czym napisać tekst na pojedynek z Magicznym. Poprzeglądałem wiadomości o zabójstwach, znalazłem jedną która podsunęła mi pomysł. I nie mówię żeby przełożyć cały news na opowiadanie, ten o którym mówię dał mi tylko samą końcówkę, a reszta przyszła w zestawie Tongue
Odpowiedz
#6
Siadam i piszę. Od razu. Wszystko jedno co, nawet najbardziej niedorzeczne zdania. W końcu w tych kilku (czterech czy pięciu) "zdaniach o niczym" znajduję jedno, które nasuwa mi jakąś myśl. Od tej pory odnoszę się do tego wybranego zdania i je rozbudowuję. Nigdy nie mam planu co dziś będę pisał ani jak się to skończy, bo uważam, że jeśli zna się koniec opowiadania, to cała radośc z pisania gdzieś ulatuje, a przynajmniej ja tak mam. Kiedyś, gdy spytano Stephena Kinga jak pisze swoje książki, odpowiedział, że "słowo po słowie" i mówiąc szczerze nie mam powodu, żeby się z tym nie zgodzić ;D
P.S. Tak w ogóle to dobry temat Bogus. Tak trzymaj.
Odpowiedz
#7
Sporo pomysłów przychodzi mi do głowi, kiedy leżę w ciemności i oczekuję na sen. Czasami w autobusie. Kiedyś jechałem autobusem i pomyślałem sobie, że fajnie by było jakbyśmy przejechali do innego świata, tam wyspa kanibale itd, że byłoby nieźle. Na spacerach zwykle dopracowuję w głowie detale. Kierując autem też coś wpadnie do głowy. Lubię oglądać obrazki różne i zdjęcia, i sobie wymyślać do nich historie. Wiersze rzadko kiedy mnie inpirują, ale czasami tak. Pojedyncze słowa dość często. Różnie to bywa.
Odpowiedz
#8
Khorinis, staram się, staram Big Grin Mam nadzieję że następne tematy z zaplanowanej serii będą również ciekawe.

Hmm... Zacząłem rozmowę a nie powiedziałem o sobie. Mnie pomysły nie lubią nawiedzać same z siebie. Tak jak już wspomniałem wyżej, przeglądam różne newsy i publikacje. Oglądam filmy oraz filmiki na YT. Ale mam najlepszy sposób, to wtedy kiedy wybieram się na spacer. Jednak musi być to wyznaczona trasa i warunki pogodowe muszą być odpowiednie. A więc jest to trasa dróżka pomiędzy polami (mieszkam na wsi), musi być w miarę chłodno choć nie za zimno i świecić delikatne słoneczko. Wtedy pomysły walą jak opętane.
Odpowiedz
#9
Ja wiem, czy taki dobry, już wielokrotnie się przewijał w postaci "skąd czerpiecie inspirację do pisania" i podobnych. Byłoby ciekawiej, jakby tu byli publicyści, reporterzy. Poza tym temat opowiadania i pomysł na opowiadanie to dwie różne rzeczy, że tak zwyczajowo ponarzekam na precyzję tematu dyskusji. Biorąc przykłady z naszego forum, pomysłów na opowiadania można tu znaleźć sporo, tematów już mniej, bo większość opowiadań jest po prostu o niczym, "takie tam, przygodowe, taka tam akcja".
Odpowiedz
#10
Pomysł może przyjść zawsze i wszędzie, i osobiście mam wrażenie, że wynajdowanie metod na wyszukiwanie pomysłów jest zbytecznością, bo to nie metoda, wbrew pozorom, zwiększa szansę na sukces w poszukiwaniach/tworzeniu pomysłów. To nastawienie. Bo tak naprawdę pomysły czekają wszędzie, ba, bombardują nas dzien i noc, zewsząd. Wystarczy się na nich... na jednym z nich, jednym z tej nieskończoności pomysłów... skupić. Dlatego, że wychodzę z założenia, iż WSZYSTKO może być pomysłem/tematem (pomysł jest ważniejszy, notabene. temat praktycznie zawsze wynika z pomysłu. można, owszem, zacząć od pomysłu - np napiszę dziś o dewotkach - ale to, w jaki sposób o czymś napiszesz, to jest właśnie pomysł - pomysł na niebanalne, inne, no NASZE pisanie o dewotkach. W przeciwnym razie, po co pisać? Jeśli nie niebanalnie i po naszemu? = pomysłowo). Wszystko być pomysłem może;] Od rannego ziewania, po międzygalaktyczne problematy.
Zobaczcie. Jak bardzo błahe i pozornie nieistotne pomysły zwróciły waszą uwagę w waszej karierze? Mowa o tych, które wykorzystaliście. Oraz: jak wiele INNYCH (często ciekawszych) pomysłów urodziło się samoczynnie, automatem w trakcie wdrażania w opowiadanie tego pierwszyego, błahego może i durnego pomysłu, który miał być lub stał się zaiste przyczynkiem do pisania a (przypuszczalnie) filarem jakiejś fabuły? Wreszcie: CZYM TAKIM, dla was, JEST POMYSŁ!? Jak go definiujecie? Pomysł w beletrystycznym dziele, ma się rozumieć.

Dla mnie coś, co jest Pomysłem - nie jakimś tam pomysełkiem, wątkiem pobocznym, smaczkiem, okraszką, epizodem - rozpoznaję tak, że gdy go dostrzegę, gdy na niego "wpadnę" (widzicie? przypadek), myślę sobie: "ale by z tego była powieeeeeść! Albo opowiadanie!" Aż się wtedy budzę i prostuję, budzi się we mnie zapał i nadzieja. Plus, zazwyczaj: "muszę to napisać, zanim inni o tym napiszą... choć z pewnością to spartolę". Gdyz moje "partolenie" polega na trudnościach w wykreowaniu całej reszty, jaka ma asystować Pomysłówi, priorytetowi numer jeden. I zwykle rzecz grzęźnie w miejscuUndecided Pomysł to coś, co z lenia zrobi działacza. W moim wypadku przynajmniej;]
Słowem: coś naprawdę niebanalnego.

Jeśli chodzi o to, co ZAZWYCZAJ mnie inspiruje, to... Nie mogę powiedzieć, co. Bo nie wiem. Coś, czego nigdy nie uchwycam. Bo niby mógłbym powiedzieć: muzyka, film, czyjeś pisanie. Niby tak. NIBY. Ale mam wrażenie, że to tylko wymówki, bo (oprócz tego, że inspiruje mnie czasem nawet kichanie) mogę słuchać jednego kawałka od lat, w kółko i w kółko, i dopiero za setnym razem poruszy on coś we mnie; raczej o regule być mowy nie może, tak myślę. A to autentyczny przykład.
Albo mogę obejrzeć film czy przeczytać coś o marchwiach, a wpaść na pomysł ściśle związany z tamburynem, powiedzmy. Też związek jest żaden, choć, kto wie, czy ten tamburyn nie będzie przykładowo czerwony? Marchwiowo-czerwony...

I tym oto krótkim wywodem dochodzę do wniosku, że generowanie pomysłów/tematów na opka, ściśle wiąze się z... wenąSad Czymś nieuchwytnym i bardzo zewnętrznym, bo z czynnikiem przypadkowym, mam wrażenie, ale takim akurat, który coś w nas naruszy, zmieni, i nagle jesteśmy zdolni;] A przynajmniej tak nam się wydaje - minimum zaś jesteśmy CHĘTNI;]
Przypadek. A może Los?

PS: Piszę "my", ale mówię tak naprawdę jedynie od siebie, tudzież pośrednio zadaję pytanie, co o tym sądzicie i czy ktoś może ma podobnie, jak ja.
Odpowiedz
#11
Nie wiem, dlaczego przyjęło się, że pisanie na konkurs literacki, który ma określony temat jest banalnie proste. Ktoś, kto chce wziąć w nim udział i ma już konkretnie sprecyzowane pisanie na temat czegoś lub kogoś na przestrzeni lat czy miesięcy, albo będzie się starać na siłę by wpaść na coś błyskotliwego, albo da sobie spokój. Ja zwykle należę do tej drugiej grupy, ponieważ preferuję różnorodność, a niektóre konkursy stosują taką taktykę.

Natomiast zgodzę się z księżniczką. Temat a pomysł to zupełnie dwie różne rzeczy. Na pomysł można wpaść w każdym, najgłupszym nawet momencie. Ale jeśli idzie o temat, ten można wałkować przez dłuższy czas i żadne konkrety do głowy nie przyjdą. Ciężko jest pisać na siłę, ale pewien pisarz twierdzi, że należy skrobać wtedy, kiedy się chce i wtedy, kiedy się nie chce.
W moim przypadku jest tak, że pomysły na opowiadania czy dłuższą twórczość pojawiają się niczym jakieś przebłyski. Mogę coś robić, coś usłyszeć i nagle pojawia się pewna, bardzo klarowna myśl. Dlatego wszystko od razu zapisuję, by niczego nie zapomnieć. A poza tym, ciekawie jest mieć listę z takowymi pomysłami i przebierać między nimi, by móc coś napisać.
Z artykułami jest nieco inaczej, ponieważ tam nie mogę zbytnio szaleć z wyobraźnią. Wink
Odpowiedz
#12
Cytat:A poza tym, ciekawie jest mieć listę z takowymi pomysłami i przebierać między nimi, by móc coś napisać.
Ciekawie? CIEKAWIE?? To HORROR! Mam takich zapisanych pomysłów tumeny! Śnią mi się po nocach, bo, cholera, nic tylko leżą zakurzoneSad Takie coś jest straszne. Wolałbym chyba mieć tylko jeden/dwa, ale brać sie za nie.
Odpowiedz
#13
Cytat: To nastawienie.
To jedno z krótszych zdań Twojego, jakże bogatego wywodu, poruszyło coś we mnie. Oczywistych rzeczy często nie wychwyca się, dopóki ktoś nie napisze czarno na białym.

Jeśli pójść dalej tym tropem (w odniesieniu do Twojego postu) to czym innym jest wena, jak nie pozytywnym nastawieniem do pisania. Pozytywnym w takim sensie, że każdy z nas musi 'nastawić' swój mózg jakoś inaczej, by siąść, napisać, nie znużyć się tym pisaniem i coś z tego wyszło. Wiąże się to też z chęcią, o której wspominałeś.
Odpowiedz
#14
miriad napisał(a):Coś, czego nigdy nie uchwycam

Nie uchwycowuję nawet... Big Grin

A w temacie - mam podobne zdanie do Twojego, miriadzie. Inspirację można czerpać zewsząd, a z inspiracji przychodzą pomysły. Z kształtu chmury na niebie, z billboardu z głupią reklamą, z odgłosu silnika autobusu, z ruchu uchwyconego kątem oka, z pierwszego zdania, które się pomyśli po przebudzeniu. I tak dalej, i tak dalej, i tak dalej Smile

Jako przykład podam swoje opowiadanie "Pomyłka, czyli na boku spisane przygody Calluma i Twiddlepopa". Siedziałem sobie w pracy i miałem potworny dzień. Nic mi się nie chciało robić, zero motywacji, ziewałem co pięć minut, a w dodatku szefowa jakby uwzięła się na mnie i dokuczła mi żartobliwie cały dzień. Pomyślałem sobie: "Atmosfera tego miejsca jest przytłaczająca", po czym zapisałem to zadanie w wordzie. Zacząłem pisać dalej, wykreowałem sobie miejsce, którego atmosfera jest przytłaczająca i przyszedł pomysł Smile

A, jeszcze podobnie jak Khorinis, rzadko miewam skończone pomysły, prawie nigdy nie znam zakończenia tekstu, który piszę. Lubię, jak historia pisze się "sama", na bieżąco, i ewoluuje w czasie tego procesu. Czasami sam się zaskakuję, np. po skończeniu "Równowagi" byłem nieźle zszokowany tym, jak zakończyłem historię Big Grin
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz
#15
Cytat:Mam takich zapisanych pomysłów tumeny! Śnią mi się po nocach, bo, cholera, nic tylko leżą zakurzone. Takie coś jest straszne. Wolałbym chyba mieć tylko jeden/dwa, ale brać sie za nie.
Jeśli jest się z czymś na bieżąco, coś się tworzy, to wiadomo, że ciężko jest się od tego oderwać i zacząć pisać coś innego. Ale mi chodziło o opowiadania kilkustronicowe. Z takim jednym można się uporać w jeden dzień i kiedy jeszcze mamy chęci, można zabrać się za drugie, ponieważ zapał niekiedy szybko się ulatnia.
Lecz doskonale Cię rozumiem. Czasami trudno jest się za coś zabrać, mimo wielkich chęci. Jednak wyraziłam tylko swoją opinię - lubię spisywać swoje pomysły.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości