Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Tajemnicza Wyprawa Pikachu
#1
Rainbow 
Obudziłem się w jakimś zimnym miejscu i sennie wtuliłem w kołdrę, chcąc zagarnąć z powrotem resztki snu. Pojedyncza świadoma myśl o poranku przemknęła mi przez głowę, ale odpędziłem ją mruknięciem. Niestety, miała chyba koleżanki...[/p]
Przypomniał mi się wczorajszy wieczór. Natychmiast poczułem na powiekach zaschnięte łzy, więc zacząłem ocierać je niezgrabnie, jak najdłużej próbując zatrzymać natłok wspomnień, niestety runęły na mnie jak wiosenny deszcz, zwiastując powódź.[/p]
Papierosowy dym i jej śmiech z któregoś z moich żartów, sposób, w jaki okręciła się w tańcu do jakiejś melodii, wybrzmiewającej tylko w jej - ukochanej przeze mnie - głowie. Chwile, kiedy oparłszy głowę o ścianę trzymałem ją w objęciach, próbując przedłużyć ten moment, rozciągnąć go na co najmniej tysiąc lat... I już wtedy, pamiętam, miałem tę bolesną świadomość, że coś będzie nie tak, może przez to, że miała tak napięte ciało, piękne, gładkie, podniecająco białe ciało, które w dotyku przypominało napięte struny gitary, obciągnięte skórą z warstwą ugniecionego pluszu... Mój mały miś, tak ją nazywałem, a ona się wtedy śmiała i całowała mnie w brew, i ja tę brew wtedy podnosiłem tak zawadiacko w górę i mocniej garnąłem moją ukochaną, najdroższą, księżniczkę moją do siebie.[/p]
Powiedziała mi to nad ranem, kiedy leżeliśmy obok siebie i błądziłem palcami po jej plecach, twarz mając w jej włosach, oddychając jej zapachem. Podniosła wtedy głowę jakoś tak smutno, odgarnęła włosy i popatrzyła mi prosto w oczy. Zabrałem rękę, a ona ujęła mnie za dłoń i ścisnęła mocno, a warga zadrżała jej jak do płaczu.[/p]
Nie wiedziałem, co się dzieje. Zakręciło mi się w głowie od zdenerwowania, ale nie poruszyłem się. Czekałem, wpatrując się w jej piękne zielone oczy, z których ciekły teraz łzy. [/p]

***[/p]

Światło wschodzącego słońca padło mi na twarz jak błogosławieństwo, pozwalając oderwać się od wspomnień, a zanim te znów powróciły odezwał się dźwięk telefonu.[/p]
- Hm? - mruknąłem w słuchawkę.[/p]
- No siema.[/p]
Głos mojego szefa. Super. Cierpię, nie chcę pracować.[/p]
- Wiem, że z tobą kiepsko...[/p]
- Daruj - burknąłem, przerywając mu.[/p]
- W każdym razie jest sprawa. Śmigaj do Sklepu, kawa będzie czekać. No i Ekipa też. - I rozłączył się.[/p]
Pomasowałem skronie, próbując w ten sposób wtłoczyć sobie do głowy, że trzeba wstać i iść pracować. Sięgnąłem po okulary i zwlokłem do łazienki. Facet w lustrze bardzo przypominał zdechłą wronę, na którą prawie nadepnąłem kilka dni temu. [/p]
Przemyłem twarz, starając się omijać wzrokiem swoje odbicie i przepłukałem usta. Obejrzałem policzki i, niemal warcząc, odszukałem maszynkę pośród multum kosmetyków mojej... mojej...[/p]
Nie. Cholera jasna. Nie. Golić się. Pianka. Pierwsze pociągnięcie. Spłukać. Kolejne. Spłukać. Kolejne. Spłukać...[/p]
Teraz soczewki. Oczy ledwo mi się otwierały, a szkła kontaktowe piekły. Mrugałem wściekle, łzawiąc, nie mając zamiaru nawet zdejmowania ich i oczyszczania po raz drugi. Najwyżej oślepnę, wszystko jedno.[/p]
Telefon.[/p]
- Słyszałam, co się stało. Przyjść?[/p]
To była Amelia, moja przyjaciółka. Też pracowała w Firmie, ale w sekcji naukowej. Przez chwilę obserwowałem w lustrze swoją fryzurę i sięgnąłem po grzebień, kątem oka rejestrując żel do włosów mojej...[/p]
- Szybko.[/p]
Nie odpowiedziała już, a ja spróbowałem doprowadzić włosy do porządku. Niestety grzebień był bezradny, wylałem więc sobie na dłonie żelu i... spłukałem go do zlewu. Wytarłem ręce i zrzuciłem z siebie bokserki. Wszedłem pod prysznic, łapiąc po drodze ręcznik. Sklep poczeka...[/p]

***[/p]

Obudziłem się, kiedy strugi wody przestały bić w moje skulone pod prysznicem ciało. Nade mną stała jakaś ciemna postać, w rękach dzierżąc ręcznik. Rzuciła nim we mnie i odsunęła się, siadając na klapie od sedesu. Wpatrywałem się w nią jak w obrazek. Moja ukochana, cudowna Amelia. Najlepsza. Ona nie zrobi tak, jak...[/p]
- Kochasz mnie? - spytałem, wstając i próbując się wytrzeć.[/p]
Amelia popatrzyła na mnie, wyciągnęła spod prysznica za nadgarstki i wytarła kilkoma bardzo agresywnymi ruchami. Wskazała na ubrania, przyszykowane na brzegu zlewu, ale nie ruszyłem się, wpatrując w nią. Chcę odpowiedzi, mówiłem do niej w myślach, zbyt słaby, zbyt przybity, by wypowiedzieć to na głos. Wiedziałem, że rozumie.[/p]
Uśmiechnęła się, zamykając przy tym oczy, jak to miała w zwyczaju.[/p]
- Tak, przyjacielu. [/p]
Stałem tak przez chwilę, uśmiechając się w duchu, ogarnięty falą ciepła.[/p]
- Sklep - przypomniała mi, przerywając błogostan.[/p]
Sięgnąłem po ciuchy. No tak, na pewno Dan ją tu...[/p]
- Dan...? - spytałem. [/p]
Zawsze jej wszystko mówiłem. Uważałem, że tak jest uczciwie.[/p]
- Przecież wiesz, że nie. Ekipa jest pomieszana z moją. Niezła kaszana.[/p]
Zasunąłem rozporek i narzuciłem koszulę na ramiona, patrząc w przestrzeń. Mój mózg stawiał czynny opór przed myśleniem o czymkolwiek.[/p]
- Gotowy? To idziemy. - Amelia złapała mnie pod rękę i wyciągnęła z łazienki. - Coś musisz zabrać?[/p]
- Ja ciebie też kocham - odpowiedziałem tylko, a ona prychnęła z uśmiechem, zamykając oczy.[/p]
Poszliśmy do Sklepu.[/p]

***[/p]

- Nie rozumiem, jak można dopuścić do takiej sytuacji w tak krótkim czasie, mając pod okiem tak wykwalifikowanych specjalistów... - powiedziałem cicho, ale z gniewem w głosie.[/p]
Ekipa milczała, ludzie unikali mojego wzroku, ciskającego bardzo zmęczone i bardzo smutne błyskawice. Usiadłem ciężko za stołem, wpatrując się w obraz na tablicy interaktywnej, ukazującej raport, będący podmiotem mojego oburzenia. Wziąłem potężny łyk kawy. [/p]
Amelia podeszła do mnie i przytuliła się do ramion, po czym usiadła obok i wystukała na klawiaturze komendę. Zaraz też na tablicy wszyscy mogli podziwiać kolejny raport, opatrzony symulacjami i dokumentacją zdjęciową. Wściekłem się.[/p]
- Czy ktoś może mi powiedzieć, co to jest? - spytałem powoli, wpatrując się gniewnie w resztę zgromadzonych.[/p]
Na Ekipę składała się piątka naukowców, w tym Amelia, oraz moja wspaniała trzyosobowa drużyna, starająca się teraz przejść przez szybki kurs ninja i zniknąć. Sądząc po nastrojach, wszyscy doskonale się orientowali, co dokładnie mnie wczoraj spotkało, a to drażniło mnie jeszcze bardziej.[/p]
- I co teraz zrobimy, co? - spytałem, popijając z kubka.[/p]
Oczy zamknęły mi się raz, drugi... Oparłem łokcie o blat stołu i położyłem czoło na skrzyżowanych nadgarstkach. Chciałem zasnąć i się już nigdy więcej nie obudzić.[/p]
- Chcę umrzeć... - jęknąłem do siebie.[/p]
Nikt nie odpowiedział, więc podniosłem głowę. Wszyscy patrzyli na mnie jak na medium.[/p]
- Cholera jasna, no wymyślcie coś sami chociaż raz w życiu.[/p]
Cisza.[/p]
Czarek, niski rudzielec w skórzanej kurtce, dżinsach i adidasach, z piórem i zeszytem w ręku, podniósł dłoń jak uczniak.[/p]
- Bo może... - zaczął niepewnie.[/p]
- No dalej, mój kochany druhu, jedyna nadziejo ludzkości - próbowałem go zachęcić, ale głos mi się załamał.[/p]
Amelia obróciła się do mnie i z zamkniętymi oczami znalazła moją zaciśniętą pięść na blacie stołu swoją ciepłą, drobną dłonią.[/p]
- Kocham cię - szepnąłem bez tchu, jak tonący, wyznający ostatnią wolę.[/p]
- Ja ciebie też. Coś wymyślimy – odparła, nie podnosząc powiek.[/p]
Tymczasem Czarek toczył wewnętrzną walkę z czymś bardzo złowrogim, czego rezultatem było wyrzucenie jednym tchem:[/p]
- Czytałem o systemie powstałym dwadzieścia lat temu, w którym sztuczna inteligencja miała się niby usamodzielnić i zostać obdarzona świadomością. Teoretycznie był to tylko projekt, jednakże w tamtym czasie do informacji publicznej przeciekało dużo podejrzanych doniesień o "zbuntowanych" aktorach telewizyjnych, którzy jakoby mieli prowadzić dialog z odbiorcą lub wychodzić z odbiorników. Po kilku nieudokumentowanych przypadkach sprawa ucichła. Mój wujek był jednym z ludzi, którzy sprawę uciszali i pamiętam też, jak ojciec wspominał coś o grupie naukowców zajmujących się iluzjami, co uznał za kompletną stratę czasu. Myślę więc, że sztuczna inteligencja wprowadzona została w system i rozpierzchła się oraz zwielokrotniła w setki tysięcy, jak głosi nasz raport, indywidualnych systemów świadomych i inteligentnych, działających jednakże jedynie w sferze komunikacji. Z rozwinięciem się techniki holograficznej i upowszechnieniem jej, do czego być może sama właśnie sztuczna inteligencja się przyczyniła, zdolna stała się nagle do wytworzenia zbudowanego z holograficznych cząsteczek materialnego ciała, oszukując zmysły wszystkich odbiorców jak w żywych kinach lub podczas rozmów na pełnym stopniu komun...[/p]
- DOŚĆ - powstrzymała go Amelia, ściskająca mnie, łkającego jak dziecko.[/p]
- Chcę wyjść - jęknąłem.[/p]
- Nie wyjdziesz, dopóki nie powiesz, co wiesz - odpowiedziała bezlitośnie Amelia.[/p]
Podniosłem głowę z jej ramienia i popatrzyłem po twarzach ludzi z Ekipy. Czarek patrzył na mnie, nerwowo przygryzając pióro, inni także wydawali się niespokojni.[/p]
- A więc po to wam jestem potrzebny, tak? [/p]
Zero odzewu.[/p]
- Więc dobrze - postanowiłem.[/p]
Wstałem, uwalniając się z objęć Amelii i obciągnąłem koszulę. Żałośnie wytarłem łzy rękawem, odetchnąłem kilka razy głęboko i zacząłem.[/p]
- Powiedziała mi to, co już usłyszeliście od Czarka. Dodała też, że przez sondy kosmiczne któreś z nich znalazło połączenie z jednym z zagubionych podczas pierwszych nadświetlnych wypraw statków i wszyscy mają zamiar udać się tam w poszukiwaniu oddzielnego świata dla siebie, bo tutaj nie ma dla nich miejsca. Zapewniła, że są tworami – psychicznie - ludzkimi, oprócz tego, że istnieją materialnie jedynie za pomocą hologramów i oddziaływań na naszą korę mózgową i zdolność przetwarzania informacji i bodźców zewnętrznych i połączeń wewnętrznych i jeszcze jakichś ekstra mać… wynalazków. I, że bezpośrednio w jednej chwili przetransportują się na tamten statek za pięć, cztery, trzy, dwa...[/p]

4.05.11
opinie wyrażane przez Liwaj są jej subiektywnym zdaniem - zwyczajnie dzieli się własnymi wrażeniami, uczciwie, nie pomijając żadnych kwestii, bo wierzy, że inni postąpią tak samo w stosunku do oceny jej utworów.
Odpowiedz
#2
Tytuł wymiata.

Cytat:moją ukochaną, najdroższą, księżniczkę moją do siebie.
powtórzenie i niepotrzebny imho przecinek na czerwono.
Cytat: Śmigaj do Sklepu, kawa będzie czekać. No i Ekipa też.
nie kapuję, czemu sklep i czemu wielka literą, i ekipa też nie wiem, czemu, ale podoba mi się to w sumie, jako takie przedstawienie zażyłości (?) bohaterów - pracują razem na tyle długo, że porozumiewają się własny językiem.
Cytat:- DOŚĆ - powstrzymała go Amelia, ściskająca mnie, łkającego jak dziecko.
Coś nie bardzo chce mi się wierzyć, że można było sobie pozwolić na coś takiego w pracy w gronie naukowców, no ale wszyscy jesteśmy ludźmi, chociaż cokolwiek dziwnie to brzmi na tle tego opowiadanka.

Cytat: Z rozwinięciem się techniki holograficznej i upowszechnieniem jej, do czego być może sama się przyczyniła, zdolna była wytworzyć zbudowane z holograficznych cząsteczek materialne ciało, oszukując zmysły wszystkich odbiorców jak w żywych kinach lub podczas rozmów na pełnym stopniu komun...
Coś mi tu nie gra, jak technika hologramowa sama w sobie miała się przyczynić do własnego rozwoju? Chodzi chyba o owo SI?

Fajnie skonstruowane, więcej błędów nie znalazłam, czytało się dobrze, poza paroma niewielkimi zgrzytami... Cokolwiek za dużo wielokropków jak za mój gust.
Aż nie wierzę. Wychodzi na to, że jest świetnie.
Ale na wszelki wypadek jeszcze do tego wrócę innym razem.

EDIT: Trzeba to jeszcze solidnie dopracować, niekiedy brakuje logiki w zapisie.
Odpowiedz
#3
Cytat:powtórzenie i niepotrzebny imho przecinek na czerwono.
jest to wyliczenie trzech różnych nazw, którymi narrator ją określał

ostatnie poprawione

spoufalanie miało takie być, wszyscy w Firmie to przyjaciele, a narrator, jako mający styczność z SI, jak to ładnie opatrzyłaś w skrót, był na tyle ważny że można mu było wybaczyć, zresztą rozumiano, że jest to dla niego ogromny szok - jego ukochana okazała się zapisem cyfrowym...

Ekipa i Sklep, jako że to nazwy własne.
opinie wyrażane przez Liwaj są jej subiektywnym zdaniem - zwyczajnie dzieli się własnymi wrażeniami, uczciwie, nie pomijając żadnych kwestii, bo wierzy, że inni postąpią tak samo w stosunku do oceny jej utworów.
Odpowiedz
#4
Tym razem zrobię inaczej niż zwykle i najpierw wymienię to, co mi w gały wpadło, a dlaczego tak, wyjaśnię za chwlę.

"Pojedyncza(,) świadoma myśl" - przecinek

"świadoma myśl o poranku przemknęła mi przez głowę, ale odpędziłem ją mruknięciem. Niestety, miała chyba koleżanki...
Przypomniał mi się wczorajszy wieczór." - Myśl o poranku w sensie, że jest poranek i świadoma myśl przemyka przez głowę, czy że ta myśl była o poranku? Sens może być dwojaki, taki strzał na początek nie jest dobry. Jeśli ta druga wersja, to również brak logiki, bo myśl była o poranku, miała koleżanki, a więc inne myśli o poranku, a tu się wieczór przypomina. Ten fragment jest zdecydowanie do korekty.

"Natychmiast poczułem na powiekach zaschnięte łzy, więc zacząłem ocierać je niezgrabnie" - nie można poczuć zaschniętych łez, bo są zaschnięte. Tym bardziej na powiekach, bo łzy nie ciekną pod prąd. No i zaschniętych łez nie można otrzeć. Jakoś nie potrafię sobie też wyobrazić "niezgrabnego ocierania".

"jak najdłużej próbując zatrzymać natłok wspomnień, niestety runęły na mnie jak wiosenny deszcz, zwiastując powódź." - zgrabna metafora. Ale całe zdanie jest przydługie. Wstawiłbym gdzieś tam kropkę w środek.

"wybrzmiewającej tylko w jej - ukochanej przeze mnie - głowie." - za to tutaj już zdecydowanie mniej zgrabnie.

"ukochanej przeze mnie - głowie. Chwile, kiedy oparłszy głowę o ścianę " - powtórzenie.

"Chwile, kiedy oparłszy głowę o ścianę trzymałem ją w objęciach" - bohater oparł głowę o ścianę, po czym wziął ją w objęcia? Swoją głowę? Niegramatycznie, typu: "Idąc do szkoły, świeciło słońce"

"I już wtedy, pamiętam, miałem tę bolesną świadomość, że coś będzie nie tak, może przez to, że miała tak napięte ciało, piękne, gładkie(...) " - nie rozumiem, co ma piernik do wiatraka. Totalny brak logiki. No, chyba że wyjaśni się w dalszej części tekstu, wtedy zwrócę honor.

"błądziłem palcami po jej plecach, twarz mając w jej włosach, oddychając jej zapachem. Podniosła wtedy głowę jakoś tak smutno, odgarnęła włosy i popatrzyła mi prosto w oczy. Zabrałem rękę, a ona ujęła mnie za dłoń i ścisnęła mocno, a warga zadrżała jej jak do płaczu.
Nie wiedziałem, co się dzieje. Zakręciło mi się w głowie od zdenerwowania, ale nie poruszyłem się. Czekałem, wpatrując się w jej piękne(,) zielone oczy" - powtórzenia, przecinek. Nie da się smutno podnieść głowy. Można smutno popatrzeć na kogoś, smutno się uśmiechnąć, ale spróbuj smutno podnieść głowę.

Sporo wpadek, jak na kilka zaledwie linijek tekstu. Dlatego reszty nie będę się już tak szczegółowo czepiał, tylko zanotuję ogólne uwagi.

No dobra, jeszcze to: "Oparłem łokcie o blat stołu i położyłem czoło na skrzyżowanych nadgarstkach." spróbowałem, naprawdę się starałem, i ni cholery nie potrafię położyć czoła na skrzyżowanych nadgarstkach Smile

Piszesz rozwlekłe zdania, które memłają się we własnym sosie. W tekście jest multum błędów logicznych i gramatycznych, co totalnie odbiera przyjemność lekturze. Przez to wszystko, nie zrozumiałem do końca sensu całego tekstu, jakoś tak połowicznie. Musiałbym przeczytać jeszcze raz, ale te błędy skutecznie mnie od tego odstręczają. Konstrukcja, pomysł - ok; wykonanie... nie jest tragicznie, ale jest źle. Schowaj ten tekst na jakiś tydzień i później wróć do niego, zrób korektę i dopiero wrzuć.

Pozdrawiam

-rr-

P.S. Tytuł...? Totalnie, zupełnie go nie rozumiem.
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz
#5
(04-05-2011, 21:57)L. napisał(a): Niestety, miała chyba koleżanki...
(...)

natłok wspomnień, niestety runęły na mnie jak wiosenny deszcz, zwiastując powódź.

Się nie podoba mi.

(04-05-2011, 21:57)L. napisał(a): górę i mocniej garnąłem moją ukochaną, najdroższą, księżniczkę moją do siebie.

Mimo wszystko zgadzam się z Princessą. Do tego brzydkie powtórzenie.

(04-05-2011, 21:57)L. napisał(a): wpatrując się w jej piękne zielone oczy, z których ciekły teraz łzy.

"piękne, zielone"

(04-05-2011, 21:57)L. napisał(a): Teoretycznie był to tylko projekt, jednakże w tamtym czasie do informacji publicznej przeciekało dużo podejrzanych doniesień o "zbuntowanych" aktorach telewizyjnych, którzy jakoby mieli prowadzić dialog z odbiorcą lub wychodzić z odbiorników.

Jak 'Video Girl Ai' xD




Końcówka mnie zdechła. Znaczy, do końca było fajnie, a potem bum. Może to kwestia zapisu tego monologu, braku w nim, jak dla mnie, emocji. Mogłoby być dużo lepiej. Ładne, zgrabne, okej, ale końcówka, imo, do poprawy.
Odpowiedz
#6
Błędy już zostały wymienione.

Ogólnie uważam, że tekst przed opublikowaniem powinen poleżeć, a nie zostać wrzucany tego samego dnia, gdy go napisano. Nie byłem pewien, czy zrozumiałem końcówkę. Według mnie koniec tego tekstu powinen być jak najbardziej dopracowany, tak, aby wszystko było ładnie podane. W taki sposób, żebym miał pewność, że prawidłowo odczytałem zakończenie.

Tytuł strasznie odrzuca. Nie wiem, może tylko mnie, ale gdybym nie został poproszony o komentarz, to nie skomentowałbym tego tekstu - proste.

I to chyba tylko tyle będzie ode mnie.

Pozdrawiam.

PS. Wybacz, rano nie dałem rady.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości