Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Szpital
#1
Powoli, stopniowo, jakby świat dopiero co rozbudzał się po długim śnie, poczęły docierać do mnie dźwięki. Gdzieś w oddali, niejako zza płaszcza mgły usłyszałem szmery, które przerodziły się w, jak mi się wtedy zdawało, pojękiwanie, a może nawet płacz. Początkowo jednak zignorowałem je całkowicie. Przypomniałem sobie o nich dopiero znacznie później, kiedy każdy, nawet najdrobniejszy hałas nabierał całkiem nowego znaczenia.
Pierwsze uczucia, jakie towarzyszyły mi po przebudzeniu? – przerażenie, bezkresna panika i nieustająca świadomość niemocy. Całkowitego ubezwłasnowolnienia. Oddychałem ciężko, a przynajmniej tak mi się wydawało. Starałem się rozejrzeć, otworzyć oczy, jednak moje ciało odmawiało posłuszeństwa. Każda kolejna próba prowadziła do nieuniknionej porażki. Rozum pogrążał się w coraz to większej rozpaczy. Bałem się, że umieram, lub co gorsza, że już umarłem.
Pierwotny szok minął, leżałem tylko się wsłuchując. Uświadomiłem sobie, że może to być moja jedyna szansa by zrozumieć, co się ze mną dzieje, a może nawet wyratować się z tej opresji. Tak też oddałem się całkowicie tej jednej prostej czynności, która teraz stanowiła o moim życiu. W chwili obecnej była wszystkim co miałem i zarazem niczym.
Znalazłem dźwięk, który pozwolił mi złapać kontakt z rzeczywistością, odciągnąć mnie od destrukcyjnych myśli. Wsłuchałem się w chrobotliwy świst własnego oddechu, początkowo bardzo szybki i nierówny. Wkrótce udało mi się oczyścić umysł, uspokoić.
Z czasem jak oddech stał się spokojny i równy, a do moich uszu poczęły dobiegać także inne dźwięki. Gdzieś jakby w oddali usłyszałem mechaniczno-elektroniczne odgłosy, które teraz trudno mi opisać, jednak wtedy dawały cień otuchy, że jednak żyję i zapewne jestem pod jakąś opieką.
Miarowe pikanie, odgłos czegoś co przypominało szuranie ołówkiem o kartkę papieru: dźwięki te stanowiły zaledwie pierwszy krok. Uspokoiwszy się, wytężałem słuch. Mijały minuty, może nawet godziny. Nieraz usłyszałem jakieś odległy metalowy trzask. Niekiedy wydawało mi się, że słyszę stukot butów. Zastanawiałem się wtedy, czy te odległe hałasy rzeczywiście istnieją, czy są może jedynie wytworem mojej schorowanej wyobraźni. Obecnie oddałbym wszystko, by tylko móc usłyszeć swój własny głos wołający o pomoc.
Czas zdawał się przeciekać przez palce, ciągłe rozmyślanie, ile to już minęło, jak długo tutaj leże. Nie byłem pewien nawet co do pory dnia. Wiedziałem, że nie wolno mi się denerwować. W międzyczasie doszedłem do wniosku, że nie jestem sam, ponieważ gdzieś tam dało się usłyszeć pokasływanie, momentami nawet jakby ktoś się dusił. To dobry znak. Powinienem być dobrej myśli.
Musiałem usnąć, ponieważ teraz do moich uszu dobiegało znacznie więcej dźwięków, a przez powieki, ku mojej wielkiej radości, przebijał słaby blask światła. Nastał, lub też zbliżał się dzień. W myślach dziękowałem Bogu, że nie oślepłem, lecz moje ciało w dalszym ciągu pozostaje sparaliżowane. Gdyby tylko udało mi się unieść te przeklęte powieki…
Metaliczne skrzypnięcie drzwi, stukot butów zbliżający się z każdą chwilą. Następnie kolejny tajemniczy odgłos – metal uderzający o metal. Ponownie pisk i szybki, miarowy stukot butów, dobiegający jakby ciągle z tej samej odległości. Najprawdopodobniej gdzieś mnie wiozą. Słyszałem różne głosy, rozmawiają, jednak nie potrafię zrozumieć o czym. Wszystko działo się tak szybko. Pojawiały się i zaraz znikały. Do mych uszu dobiegały dziesiątki dźwięków, by niczym światło zabłysnąć na chwilę, po czym stopniowo słabnąc przepaść bezpowrotnie. Z rozmów udało mi się wychwycić zaledwie kilka nic nie znaczących wyrazów. Jednak teraz byłem już pewien, są tutaj ludzie, ktoś się mną na pewno opiekuje.
Uderzenie i odgłos podobny do szurania, później już tylko dobrze mi znany miarowy stukot, który towarzyszył mi całą drogę. Wszystkie inne dźwięki zostają w tyle, giną bezpowrotnie.
— Przygotuj go. Pójdę zobaczyć, czy Górski jest już gotów. — Pierwsze wyraźne słowa, zdanie, które udaje mi się w całości zrozumieć. Wydaje się jakieś dalekie i rozmazane, jednak słyszałem to. Głos należy do kobiety. Szorstki, jednak przyjemny. Przepełnia mnie radość. Zapewne jest pielęgniarką, czyli jednak jestem w szpitalu.
Oczekiwałem zdenerwowany na to co miało nastąpić. Słyszałem, jak osoba która została krząta się dookoła. Stukot butów, pobrzękiwanie nieznanych mi metalowych elementów, zapewne potrzebnych do zabiegu, ciekawe, co zamierzają mi robić. Czy mnie wyleczą, czy znów odzyskam władzę nad swoim ciałem?
Trzask otwieranych drzwi, odgłos masywnych butów uderzających o podłogę. Nagle mnie olśniło. Dlaczego w szpitalu wszystkim stukoczą buty i to tak wyraźnie? I te sporadyczne skrzypnięcia, czyżby podłoga była wykonana z drewna? – w szpitalu, to niemożliwe. Może po prostu słuch płata mi figle, lub stał się nazbyt wyczulony.
— Klient już czeka na przeszczep, możemy wycinać. Czy… — Nastała chwila ciszy, a ja nie mogłem uwierzyć własnym uszom. Wpadłem w panikę, co oni chcieli mi zrobić, w jakim chorym miejscu się zalazłem, jaki klient, czeka na co?
— Śpi, wczoraj dostał dawkę. — Gdzieś w oddali, jakby w innym świecie do którego już nie należałem usłyszałem brzęk metalu. Odciąłem się niemal całkowicie od świata zewnętrznego, nie słyszałem, nie chciałem tego słuchać, jedyne na czym się skupiłem, to żeby poruszyć czymkolwiek, dać jakiś znak, uciec… sam już nie wiem.
Nagle poczułem zimny płyn spływający po moim ciele. Czyżby wracało mi czucie… Był to nikły promyk nadziei, nim zdążyłem się nim nacieszyć, zgasł bezpowrotnie rozerwany na strzępy okropnym bólem przeszywającym moje ciało. Mój umysł krzyczał, lecz z ust wydobyło się tylko ciche jęknięcie. Chwilę później ujrzałem na własne oczy twarz mojego oprawcy…
Don't get too close
It's dark inside
It's where my demons hide...


"The Edge... there is no honest way to explain it because the only people who really know where it is are the ones who have gone over."
Odpowiedz
#2
Przypomina mi "Prosektorium numer cztery" Kinga.
Nie przepadam za takimi motywami przytomności umysłu i niewładności ciała. Boję się, szczerze mówiąc. Mam zbyt rozwiniętą zdolność współczucia z bohaterami.
Dlatego też wzbudziłeś we mnie intensywne emocje, a przy tym wciągnąłeś na tyle, że muszę zadać pytanie: co dalej? Będziesz kontynuował, czy zostawisz takie urwane? Ciekawi mnie, czy "pacjent" przeżyje.
Swoją drogą zabawne, że dostrzegł takie szczegóły, jak dźwięk butów. I jeszcze zrozumiał swoją sytuację, zanim potwierdzenie padło z ust "lekarza". No ale "wyostrzone zmysły", adrenalina i takie rzeczy.
Tylko świadczy, że bohater jest niegłupi.
Co to za zimny płyn? Bo raczej żaden z płynów ustrojowych, które byłyby ciepłe. Jodyna może?
A tak poza tym, pozwolę sobie ocenić na 5.
Odpowiedz
#3
Dzięki bardzo za komentarz Smile Tekst jest skończony, nie zamierzam dopisywać ciągu dalszego. Pierwotnie powstał jako praca zaliczeniowa, której założenia opierały się na wykorzystaniu jedynie jednego zmysłu Wink
Don't get too close
It's dark inside
It's where my demons hide...


"The Edge... there is no honest way to explain it because the only people who really know where it is are the ones who have gone over."
Odpowiedz
#4
Cała przyjemność po mojej stronie. Wink
Szczerze mówiąc, dalsza część mogłaby być dla mnie przerażająca, więc trochę się cieszę, że to już wszystko. Tongue
Reszta jest milczeniem. Owiec.
Odpowiedz
#5
No powiem, że całkiem niezły ten tekst. Udało Ci się oddać całą klaustrofobiczność sytuacji. Tyle, że mnie to wygląda raczej jak paraliż przysenny, (taki fizjologiczny błąd organizmu), niż działanie farmaceutyków. Nie wiem, czy kiedykolwiek byłeś poddawany narkozie, czy działaniu podobnych usypiaczy. Na moje doświadczenie wygląda to inaczej.
Jednak na pracę, gdzie fabuła ma opierać się na działaniu jednego zmysłu to założenia spełniłeś na sto procent. Powiało w sumie dreszczykiem grozy. W sumie każdy chyba ma gdzieś w podświadomości lęk przed takim czymś, tak jak przed obudzeniem się np w trumnie.
Pozdrawiam serdecznie.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#6
Dzięki bardzo. Co do narkozy, raz miałem wątpliwą przyjemność, jak mnie zabijali, dosłownie :/ Ale nic z tego nie pamiętam, tak więc opierałem się na jako takich źródłach internetowych - wiem, że zapewne wątpliwych. Tongue
Don't get too close
It's dark inside
It's where my demons hide...


"The Edge... there is no honest way to explain it because the only people who really know where it is are the ones who have gone over."
Odpowiedz
#7
Intrygujący tekst. Sama nigdy na szczęście nie doświadczyłam ani narkozy, ani niczego podobnego do tego, co opisałeś. Ale bardzo podoba mi się ta mętna atmosfera, którą stworzyłeś, niepokojący nastrój i te pojedyncze dźwięki. Jeśli miałeś opisać coś używając jednego zmysłu, to jestem pod wrażeniem, bo wyszło ci fantastycznie. Nie wiem na ile realistycznie, Ale na takim laiku medycznym jak ja i to zarówno teoretycznym jak i praktycznym, robi duże wrażenie.
Można wiedzieć na co ta praca zaliczeniowa? Bo jestem ciekawa na jakim kierunku dają takie twórcze zadania
Would you like to say something before you leave?
Perhaps you'd care to state exactly how you feel?
We say goodbye before we've said hello
I hardly even like you
I shouldn't care at all

Odpowiedz
#8
Dziękuje bardzo za komentarz Katniss Smile a odpowiadając na Twoje pytanie: studiuje dziennikarstwo, a przedmiot to Creative writing. Na zaliczenie składa się szereg prac, począwszy od bajki dla dziecka, a skończywszy na reportażu.
Don't get too close
It's dark inside
It's where my demons hide...


"The Edge... there is no honest way to explain it because the only people who really know where it is are the ones who have gone over."
Odpowiedz
#9
Oo, nie wiedziałam, że u nas w Polsce można już takie rzeczy robić na studiach super!
Would you like to say something before you leave?
Perhaps you'd care to state exactly how you feel?
We say goodbye before we've said hello
I hardly even like you
I shouldn't care at all

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości