Bywa, przynosisz coś z pracy do domu.
Wiejskie jaja i wyrzucone z gniazda
przez bociany.
Dla dobra zachowanego lęgu.
Dawno temu zaobrączkowane szybowce,
przez jakieś kocha, nie kocha.
Listek po listku, wzdłuż płotu
buzuje powitalne dzikie wino.
Tylko patrzeć jak się nerkowcom
urodzi kolejny kamień z serca.
Wiejskie jaja i wyrzucone z gniazda
przez bociany.
Dla dobra zachowanego lęgu.
Dawno temu zaobrączkowane szybowce,
przez jakieś kocha, nie kocha.
Listek po listku, wzdłuż płotu
buzuje powitalne dzikie wino.
Tylko patrzeć jak się nerkowcom
urodzi kolejny kamień z serca.