Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Szkaradna rudowłosa
#1
Poprawiona, rozwinięta wersja Wioli i Titta. Nie jestem jednak pewna kategorii Confused Miłego czytania!

Szkaradna rudowłosa


W pewnym rosyjskim gospodarstwie mieszkało stare małżeństwo- Wiola i Titto. Mężczyzna nie miał już siły zajmować się polem, toteż podjęli decyzję o zaadoptowaniu dziesięcioletniego chłopca do pomocy. Wiola ochoczo się zgodziła, więc jeszcze tego samego dnia Titto poprosił swojego przyjaciela, aby zadzwonił do domu dziecka w Anglii i wszystko załatwił. Dziecko musiało być silne i chętne do pracy.
Dwa tygodnie po podjęciu decyzji, mężczyzna pojechał na stację kolejową maluchem (który był najlepszym modelem samochodu w tamtej małej mieścinie). Kiedy zaszedł, stacja była pusta. Wszedł na salę dojeżdżających i zobaczył że jest tylko on, portier i mała szkaradna dziewczynka. Jej chudą twarzyczkę okalały dwa grube rude warkocze, pasujące kolorem do mnóstwa piegów zdobiących policzki. Na drobnym ciele niczym worek od ziemniaków wisiała wypłowiała kremowa sukienka. Kruche palce dziewczynki zaciskały drewnianą rączkę niewielkiej walizeczki. Mężczyzna rozejrzał się dookoła i zapytał portiera, czy nie dotarł jakiś chłopiec z Anglii.
- Och, nie, sir. Z Anglii przyjechała tylko ta dziewczynka.
- Acha...- powiedział Titto nieco zmieszany.- Dziękuję.
Mężczyzna podszedł niepewnie do rudowłosej i zaczął.
- Czy to ty przyleciałaś z domu dziecka w Londynie?
- Tak- odpowiedziała.- Moja mama zostawiła mnie tam, gdy miałam dwa lata. Ojciec zmarł na czarną ospę. Nie mam pojęcia, co to jest, ale podobno bardzo straszna choroba. Wie pan, że choroba ta przebiegała bardzo strasznie? Mama załamała się po tym zajściu. A pan był kiedyś na coś takiego chory? Moja babcia chorowała czasami na grypę, a pięć lat temu zmarła. Dziadek palił dużo papierosów i rak płuc...
- Wezmę twoją torbę- przerwał jej.
Dziewczynka szybko oddała walizkę. Chwilę potem siedzieli już na wytartych siedzeniach czerwonego malucha Titta, pędząc w kierunku starego gospodarstwa. Dziewczynka ciągle paplała, wydobywając z siebie potok niezrozumiałych słów. Nieprzyzwyczajony do długich rozmów z płcią żeńską Titto, zaraz po dotarciu do domu zamknął dziewczynkę w piwnicy.
Około południa, Wiola wypuściła ją na dwór. Początkowo nie rozumiała, czemu Titto tak bardzo się zdenerwował. Jednak gdy tylko rudowłosa otworzyła usta, kobieta zrozumiała postawę swojego męża. Zdecydowała jednak dać dziewczynce szansę.
- Niezwykłe są te ptaki na pobliskiej topoli. Śpiewają tak cudnie. A ten potok? Bajecznie niebiański. Niczym rozpacz przelana z radością, do których dodano zazdrość... Ach, pani sobie wyobraża...
- Dziecko, proszę... Zamilcz choć na chwilę. Chciałabym zobaczyć co potrafisz.
- Och, proszę pani! Czego ja nie umiem... Skaczę wyżej niż chłopcy z sierocińca, bluzeczki składam w kostkę lepiej niż panna Miour'e... Z pewnością też naczynia wycieram tysiąc razy dokładniej niż Emily...
- Nie chodzi mi o prace domowe!- wykrzyknęła nieco zniecierpliwiona Wiola.- Pracowałaś kiedyś w ogrodzie?
- Myłam płytki tarasowe, zbierałam piłki...
- Pieliłaś w ogrodzie, orałaś pole?
- Proszę? Nie, ach... Państwa pola są przecudowne! Najcudowniejsze! Ach, och... Piękność pól Afrodycie...
Zniechęcona Wiola wiedziała już, że nic tu po tej szkaradnej istocie. Szukali małego pomocnika, a dostali rozgadaną rudowłosą. Pomyślała, iż najmądrzej będzie oddać dziecko z powrotem do sierocińca. Jednak sekundę potem w jej głowie zrodził się lepszy pomysł.
- Kochanie, zechciałabyś mi pomóc w domu?
- Och, pani Wiolu! Muszę się jakoś państwu odwdzięczyć za tą niezwykłą pomoc mi okazaną! Tą dobroć. Wyciągnęli mnie państwo z sierocińca, dali dach nad głową...
- Dobrze, już dobrze. Jednak teraz zechciej mi powiedzieć, myłaś kiedyś okna?
Dziewczynka, przyzwyczajona do ciężkiej pracy nie zauważyła, iż pracowała cały dzień. Od pierwszej po południu do dziewiątej wieczorem umyła wszystkie okna w gospodarstwie, umyła podłogi, wytarła kurze i przyszyła guziki do koszul Titta. Wykonując te czynności nie marudziła. W kółko jednak mówiła o swoim dzieciństwie, zachwycała się pięknem przyrody wokół domostwa...
Gdy małżeństwo skończyło kolację, Wiola zawołała rudowłosą, odciągając ją od prania. Dziewczynka miała pozmywać naczynia. Spojrzała tęsknie na okruszki chleba, uświadamiając sobie, że przez cały dzień nic nie jadła. Postanowiła jednak na razie nic nie mówić i bez szemrania podeszła do umywalki. Gdy wycierała talerze, rozwiązał się jej język.
- A wiedzą państwo, że w sierocińcu dzieci też dostawały jeść? Tak, naprawdę. Ach, jak ja bym zjadła pajdę chleba z pomidorem... Albo ziemniaki i schabowego. Och... Ile bym dała za jabłko, może i śliwkę...- urwała.
Talerz wycierany przez rudowłosą wypadł jej z rąk i rozbił się na miliardy kawałeczków, które wpadły w każdy zakamarek kuchni.
- Ty!- wrzasnął Titto, podbiegając do dziewczynki i łapiąc ją za grube warkocze.
- Proszę, proszę! Nie, nie bijcie mnie! Przepraszam! Nie chciałam! To było śliskie!- krzyczała błagalnym tonem przez łzy.
- Nie trzeba było tyle gadać- zaśmiała się Wiola.
- Zapłacisz za to, gówniaro!
Mężczyzna, ciągnąc dziewczynkę za warkocze wywlókł ją na podwórko za ogrodem i przywiązał grubym sznurem do białego pnia drzewa. Rudowłosa wiła się, szlochając, ale to nie wzruszało starego małżeństwa.
- Żono, urządzimy sobie zawody na najlepszy rzut nożem?
- Z przyjemnością, mężu.
Wiola i Titto na przemian rzucali ostrymi nożami w kierunku dziewczynki. Ostrza wbijały się w kruchutkie ciało, zadając śmiertelne ciosy. Rudowłosa krztusiła się krwią, napływającą jej do gardła. Łzy mieszały się ze szkarłatnym płynem, a płacz z szatańskim śmiechem dwojga oprawców. Po kilku minutach, rudowłosa zmarła.
- Kochanie, nie sądzisz, że ta krew pięknie pasuje do szkaradnych włosów tej oto dziewoi?
- Tak... Chociaż sądzę, iż jej kruchutkie ciało idealnie nadawać się będzie na pokarm dla dzików.
- Cudowny pomysł!
*-*-*-*
Tak oto wyglądał ostatni dzień Ani Jacksoon. Młoda dziewczynka ostro pracowała całe swoje życie, aby stać się pokarmem dla dzików. Za to ostatni opiekunowie, w dzień po jej śmierci zadzwonili do domu dziecka w Warszawie, aby zaadoptować młodego chłopca do pomocy. Po cichu jednak liczyli na to, by znów wydarzyła się pomyłka, która pozwoli im na urządzenie zawodów na rzut nożem do celu...
The Earth without art is just eh.
Odpowiedz
#2
(07-04-2012, 17:00)Lexis napisał(a):
Szkaradna rudowłosa


W pewnym rosyjskim gospodarstwie mieszkało stare małżeństwo- Wiola i Titto. Mężczyzna nie miał już siły zajmować się polem, toteż podjęli decyzję o zaadoptowaniu dziesięcioletniego chłopca do pomocy.

To śmierdzi wykorzystywaniem nieletnich. Wzorce są po prostu godne pochwały - zero miłości, tylko nowa para rąk do pracy. Bo kto zabroni bogatemu?

Cytat: Wiola ochoczo się zgodziła, więc jeszcze tego samego dnia Titto poprosił swojego przyjaciela, aby zadzwonił do domu dziecka w Anglii i wszystko załatwił. Dziecko musiało być silne i chętne do pracy.

To jak werbowanie pracownika za darmo.

Cytat:Dwa tygodnie po podjęciu decyzji, mężczyzna pojechał na stację kolejową maluchem (który był najlepszym modelem samochodu w tamtej małej mieścinie).

Nie prościej powiedzieć, że innych nie było? Bo od czego może być lepszy maluch? Od trabanta?

Cytat:Kiedy zaszedł, stacja była pusta. Wszedł na salę dojeżdżających i zobaczył że jest tylko on, portier i mała szkaradna dziewczynka. Jej chudą twarzyczkę okalały dwa grube rude warkocze, pasujące kolorem do mnóstwa piegów zdobiących policzki. Na drobnym ciele niczym worek od ziemniaków wisiała wypłowiała kremowa sukienka. Kruche palce dziewczynki zaciskały drewnianą rączkę niewielkiej walizeczki. Mężczyzna rozejrzał się dookoła i zapytał portiera, czy nie dotarł jakiś chłopiec z Anglii.

Odbiór i przewóz przesyłki. Nie, no oczywiście, to jest językowo i opowiadaniowo poprawne, ale moralność nie pozwala mi milczeć.


Cytat:- Tak- odpowiedziała.- Moja mama zostawiła mnie tam, gdy miałam dwa lata. Ojciec zmarł na czarną ospę. Nie mam pojęcia, co to jest, ale podobno bardzo straszna choroba. Wie pan, że choroba ta przebiegała bardzo strasznie? Mama załamała się po tym zajściu. A pan był kiedyś na coś takiego chory? Moja babcia chorowała czasami na grypę, a pięć lat temu zmarła. Dziadek palił dużo papierosów i rak płuc...

Tekst: wie pan, że choroba ta przebiegała bardzo strasznie - brzmi jak cytat z kiepskiego podręcznika akademickiego.

Cytat:siedzeniach czerwonego malucha Titta, pędząc w kierunku starego gospodarstwa.

Lubię dobrą ironię.

Cytat:Dziewczynka ciągle paplała, wydobywając z siebie potok niezrozumiałych słów.

Chwila moment, to to angielka, czy jakaś hinduska?

Cytat:Nieprzyzwyczajony do długich rozmów z płcią żeńską Titto, zaraz po dotarciu do domu zamknął dziewczynkę w piwnicy.

Na pamięć macierzy...

Cytat:Około południa, Wiola wypuściła ją na dwór.

I rzuciła kijek, by Jessie mogła pobawić się... O, chwila, przecież to człowiek!

Dalej już nie potrafię.

Tak szczerze: o czym to jest? O bardzo złych państwu Titto i Wioli, którzy potrafili dzwonić do sierocińców w Anglii i Warszawie, żyć gdzieś pośrodku chyba, bo z Anglii można było przyjechać do nich pociągiem? Ale nie, to musi być Polska. Tyle że Titto to chyba nierodzime nazwisko, nieprawdaż? Kompletny brak logiki. I przesłania - a to najgorsze. Każdy może pisać jacy to ludzie są źli, kląć na nich, albo przedstawiać w negatywnym świetle. Tyle że wtedy człowiek na to spojrzy i zostawi, bo co ma z tego wynikać? Jaki szok do przeżycia, skoro tutaj nie ma nawet fabuły? Papierowe ludziki z gazet, którymi można by owijać ziółka i je popalić w imię dziwnej zemsty.

Brak temu przesłania, prawdziwości, logiki i, co najgorsze, sensu.

Przykro mi. 2/10, za brak wielkich wtop językowych. Ale to na tyle.

Pozdrawiam!
Jeżeli myślisz, że Twój tekst jest dobry, napisz do mnie.
Wszystko da się naprawić.

Odpowiedz
#3
Cytat:Chwila moment, to to angielka, czy jakaś hinduska?
Angielka. Jak to dzieci, gdy zaczną dużo mówić... Nie zawsze dorośli są w stanie je zrozumieć.
Cytat:I rzuciła kijek, by Jessie mogła pobawić się... O, chwila, przecież to człowiek!
Wypuściła ją na dwór z piwnicy. W całym opowiadaniu widać, jak traktowali dziewczynkę. Niby czemu wypuszczając ją z piwnicy nagle mieli uświadomić sobie, że to żywa istota?
Cytat:Tak szczerze: o czym to jest? O bardzo złych państwu Titto i Wioli, którzy potrafili dzwonić do sierocińców w Anglii i Warszawie, żyć gdzieś pośrodku chyba, bo z Anglii można było przyjechać do nich pociągiem? Ale nie, to musi być Polska. Tyle że Titto to chyba nierodzime nazwisko, nieprawdaż? Kompletny brak logiki. I przesłania - a to najgorsze. Każdy może pisać jacy to ludzie są źli, kląć na nich, albo przedstawiać w negatywnym świetle. Tyle że wtedy człowiek na to spojrzy i zostawi, bo co ma z tego wynikać? Jaki szok do przeżycia, skoro tutaj nie ma nawet fabuły? Papierowe ludziki z gazet, którymi można by owijać ziółka i je popalić w imię dziwnej zemsty.
Żyją w Anglii. Dzwonili do Warszawy... Bo tak, nie umiem tego wyjaśnić. Po prostu przy końcu dałam pierwsze lepsze miasto jakie wpadło mi do głowy.
Wiola, Titto- to imiona.
Dzięki za komentarz.
The Earth without art is just eh.
Odpowiedz
#4
No, po raz pierwszy napiszę uporządkowany komentarz :]

Błędy:
"Mężczyzna nie miał już siły zajmować się polem, toteż podjęli decyzję o zaadoptowaniu dziesięcioletniego chłopca do pomocy" - myślę, że tutaj powinno być coś w stylu "Mężczyzna nie miał już siły zajmować się polem, toteż wraz z żoną podjął decyzję o zaadoptowaniu dziesięcioletniego chłopca do pomocy"
"ale podobno bardzo straszna choroba. Wie pan, że choroba ta przebiegała bardzo strasznie?" - tak, tak. Niby dialog, ja to uwzględniam, ale takie powtórzenie nie brzmi ładnie. Nawet szybko mówiąc nie użyłabym takiego sformułowania po raz drugi. :]
Więcej nie rzuciło mi się w oczy, ale chciałabym zauważyć, że jeśli kolejne akapity rozpoczynasz od wcięcia, to poszczególne wypowiedzi w dialogach też powinny być takimże wcięciem poprzedzone. Nie błąd, ale niekonsekwencja, chociaż w sumie mi to nie przeszkadza :-)
No, jak wyżej pisałam, więcej błędów nie wyłapałam, ale po prostu nie mam do tego większego talentu. Ale coś mi od czasu do czasu zgrzytało.
Styl:
No, taki jakiś :-D Szybkie przejścia od wydarzenia do wydarzenia, bardzo dużo dialogów, a tak w ogóle to... no cóż, wydaje mi się, że choć tutaj masz napisane, że rzecz dzieje się w małej wiosce, to jednak kiedy już pojawiły się "maluchy" raczej nie używano słowa "dziewoja" xD Trzeba popracować nad stylizacją tekstu.

Fabuła:
Po pierwsze: bardzo wielkie podobieństwo początku do "Ani z Zielonego Wzgórza" po prostu mnie rozbawiło. Jaki horror może się tak zaczynać? Ale potem było całkiem ok. Po drugie: Czytało mi się łatwo, szybko i przyjemnie. Tekst krótki, ale ciekawy. Chociaż bez przesłania głębszego.
Postacie:
O nich za dużo nie wiadomo, chętnie przeczytałabym więcej. Postać "rudowłosej" oparta chyba na Ani Shirley, co nie? No, w każdym razie nie było mi szkoda, gdy umarła. Nie dlatego, żebym nie lubiła rozgadanych, rudych dziewczynek! Dlatego, że.. no nie wiem, tak jakoś mi nie przypadła do gustu. Za to Wiolę i Titta polubiłam bardzo! Uwielbiam takich sadystów! Tyle właściwie o nich wiadomo - że to stare, na dodatek sadystyczne małżeństwo Big Grin Za to ogromny plus.


Podsumowując: tekst fajny, ciekawy, w miarę poprawny, aczkolwiek trochę pracy przed Tobą :]
Ani czas, ani mądrość nie zmieniają człowieka – bo odmienić istotę ludzką zdolna jest wyłącznie miłość. ~Paulo Coelho



Jeżeli potrzebujesz kogoś, kto przeczyta Twój tekst i podzieli się spostrzeżeniami - pisz na PW. Na pewno odpiszę.
Odpowiedz
#5
Lizet777- oceniasz opowiadanie, nie autora.
I radziłabym Ci bardziej uważać na to, co piszesz na PW.

Scath, dzięki za komentarz Smile
Cytat:raczej nie używano słowa "dziewoja" xD
Takie tam wygłupy małżeństwa Tongue Zabawa językiem... No i nożami Tongue
Cytat:Postać "rudowłosej" oparta chyba na Ani Shirley, co nie?
Tak, początkowo była to moja parodia Ani z Zielonego Wzgórza. Dzisiaj to rozwinęłam i trochę zmieniłam Wink
Cytat:Za to Wiolę i Titta polubiłam bardzo! Uwielbiam takich sadystów!
^^ Też ich bardzo polubiłam.
Pozdrawiam!
The Earth without art is just eh.
Odpowiedz
#6
Niektóre zarzuty Archanioła są tak chybione, że aż ręce opadają. Od kiedy to literatura musi być moralna?

Cytat:Tekst: wie pan, że choroba ta przebiegała bardzo strasznie - brzmi jak cytat z kiepskiego podręcznika akademickiego.
Bzdura. Mała dziewczynka mogła tak powiedzieć. Zdanie pasuje.

A na komentarz Lizet777 to powinni zwrócić uwagę administratorzy. Można krytykować, ale jakaś kultura powinna być zachowana.
Odpowiedz
#7
Dzięki za komentarz Smile
Cóż, literatura ma to do siebie, że nie każdemu dany tekst się podoba pod różnymi względami.
Cytat:
Cytat:Cytat:Tekst: wie pan, że choroba ta przebiegała bardzo strasznie - brzmi jak cytat z kiepskiego podręcznika akademickiego.
Bzdura. Mała dziewczynka mogła tak powiedzieć. Zdanie pasuje.
Też tak sądzę.
Cytat:A na komentarz Lizet777 to powinni zwrócić uwagę administratorzy. Można krytykować, ale jakaś kultura powinna być zachowana.
Tak, Lizet777 kultury zbyt wiele nie ma. Widać to po wiadomościach jakie wysyła na PW -.-
The Earth without art is just eh.
Odpowiedz
#8
(07-04-2012, 17:32)Lizet777 napisał(a): Gorszego badziewia już dawno nie czytałam !!
Twoje teksty są zjechane po całości od a do z ...
Kompletna amatorka !! Aż żal serce ściska ..

Lizet, zanim się zarejestrowałaś, mogłaś przeczytać regulamin. Chociaż fragment o komentowaniu.


Rozumiem - wygłupy małżeństwa, zabawa słowem i nożami... dobre, dobre Tongue Również pozdrawiam ^__^
Ani czas, ani mądrość nie zmieniają człowieka – bo odmienić istotę ludzką zdolna jest wyłącznie miłość. ~Paulo Coelho



Jeżeli potrzebujesz kogoś, kto przeczyta Twój tekst i podzieli się spostrzeżeniami - pisz na PW. Na pewno odpiszę.
Odpowiedz
#9
Lizet, to chociaż się pożegnaj ładnie Wink

Tekst czytałem pobieżnie, ale trochę zbyt banalny mi się wydał. Potem edytuję i dopiszę coś.
Lovercraft

"Każda godzi­na ra­ni, os­tatnia zabija."
Odpowiedz
#10
Baaardzo duży plus. Fantastyczna groteska - takie lubię najbardziej. A teraz przyznaj się - zawąznie do Ani Shirley celowe, nie?

Co do wszystkich komentarzy próbujących analizować tekst "na poważnie" - proszę spuścić trochę powietrza. Czy żart moich dzieci "Puk, puk. Kto tam? Hipopotam" też rozpatrywalibyście w kategoriach występowania w Polsce fauny afrykańskiej? Tekst miał być zabawną groteską i taką jest. Zadanie wykonane.

Jak dla mnnie bombaExclamation
One sick puppy.
Odpowiedz
#11
Haha, dziękuję za komentarz Big Grin
Cytat:A teraz przyznaj się - zawąznie do Ani Shirley celowe, nie?
Celowe, celowe Wink
The Earth without art is just eh.
Odpowiedz
#12
(07-04-2012, 21:34)Lexis napisał(a): Haha, dziękuję za komentarz Big Grin
Cytat:A teraz przyznaj się - zawąznie do Ani Shirley celowe, nie?
Celowe, celowe Wink
W związku z powyższym - gratuacje podwójne

One sick puppy.
Odpowiedz
#13
Hah, dziękuję ;D
Początkowo ten tekst był o wiele krótszy, śmierć dziewczynki przebiegła nieco inaczej... Po prostu początkowo była to parodia Ani z Zielonego Wzgórza. Stąd się wzięły te dziwne "monologi" rudowłosej Tongue
The Earth without art is just eh.
Odpowiedz
#14
Taaak... Ciekawe toSmile mi osobiście się kojarzy z zemstą autora na znienawidzonej postaci książkowej z lat szkolnych ( sam nienawidzę do dziś Ani).
Pytanie: gdzie własciwie dzieje się akcja opowiadania? Pisownia imienia żony i fakt, że Titto jechał maluchem wskazywałoby na Polskę,ale z koei zwrot grzrcznosciowy "sir" wskazywałby na Anglię. Dziwne.
Jak dla mnie to bez szału, ale poczytać na szybko jak najbardziej można. Nie jest też tak tragicznie, by się pastwić jak Archanioł.
4,5/10.
Jgbart, proud to be a member of Forum Literackie Inkaustus since Nov 2009.
http://www.youtube.com/watch?v=4LY-n9nx5...re=related

Necronomicon " Possesed Again" \m/
Necrophobic "Hrimthursum" \m/

EVERYONE AGAINST EVERYONE - CHAOS!
Odpowiedz
#15
Dzięki za komentarz Smile
Cytat:mi osobiście się kojarzy z zemstą autora na znienawidzonej postaci książkowej z lat szkolnych ( sam nienawidzę do dziś Ani).
Haha, nie... Kiedy to pisałam byłam chyba w trzeciej klasie podstawówki. Anię przeczytałam w pierwszej xD Lubiłam tę sagę, ale ubóstwiałam również pisać straszne historyjki (tak wszyscy je nazywali). No i kiedyś padło na Anię...
Cytat:Pytanie: gdzie własciwie dzieje się akcja opowiadania? Pisownia imienia żony i fakt, że Titto jechał maluchem wskazywałoby na Polskę,ale z koei zwrot grzrcznosciowy "sir" wskazywałby na Anglię.
Miejscowość bliżej nieokreślona gdzieś w Europie. Próbowałam umiejscowić to w Anglii, ale jak widać średnio mi to wyszło...

W przyszłości postaram się o wyższe oceny Blush
The Earth without art is just eh.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości