Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Szagall miał kota
#1
(podpisanej Ciszą
w pamięci)
 
z ludzką twarzą patrzącego przez okno
na Paryż miauczący w kolory na które  nie chcę
szukać nazwy Wystarczają mi podstawowe
imiona Odcienie i przydomki jednak nieco mi
 
nie pasują Z racji przyrodzenia na obrazy patrzę  po prostu
i z  podobieństwem brzmień na podniebieniu danej chwili Nie
 ten dwugłowy pan z prawego dolnego rogu mimo serca
na dłoni to nie ja  Choć granatowy ryj chmurny to dla
otoczenia moja tożsamość  Wiem nie wypatrzysz i nie
wybaczysz tego Niestety żyję obok i patrzę i widzę
 
powtórnie Nadal mogę postrzegać kanciasto prostą geometrią momentów
chociaż z wiekiem coraz  co i raz słabiej Noszę golf aby nieco tłumił
głos Tak  to moje zastępstwo pętli bez szubienicy  Zatrzymuję
co chwilę na chwilę Wszystko przez  kolory  których nie chcę
nazywać A jednak mam nad głową ludzi w kapeluszach jakby

 
odbitych lustrem i kwiaty na krześle bo stół poza kadrem nadal
 przepełniony (nieważne czym poza tym poza ramami nie widać
więc psyt) Ona i On ot małe zaimki na planie widoku bliższe
niż miasto i to tu i to tam Zawieszenie bez domu pomiędzy
osiedlem  pamiątką po ajflu i głową osobnika o dwóch sprzecznych
łbach Kot wyszedł pozą
 
na parapet i sobie patrzy (u mnie tylko słomiane żaluzje a koty
hoduje moja koleżanka-dziwka w stanie spoczynku jakieś pięć
przystanków autobusem w drodze ucieczki z tej kartki stąd wniosek
że i tuluz-lotrek już ze mnie się nie wydobędzie bo spoczął jak urok
koślawego łotrzyka)  Jedno co bardzo bliskie mojej rudery libido
to kawo-o-mleczność i igraszka na brązach bo golf
 
już szary Kwiaty i owszem mam także u siebie Sztuczne jak figi
i słoneczniki ze sklepu za pięć złotych Skoro nie znam zapachów

a nikt mi ich nie chce opowiedzieć metodą taką jak ślepemu obraz
bym poczuł zbliżenie z nieosiągalnym od poczęcia  to cóż patrzę sobie
i niebo mam w brązach A figi zielone Czasem chciałbym spaść jak ten
 znad Niego znad Niej napędzlonych dalekim planem  Tylko jak  uczynić sobie
 
spadochron z płaszcza gdy  z wiekiem podziurawił mi się Poza tym trudno
z kawałka zamszowej szmaty wykształcić obraz trójkąta bez jakiejkolwiek
podstawy Tu romb albo elipsa bliższa Na moich ścianach nie ma grzyba
rosną sobie po prostu napaćkane kwiaty  Nad drzwiami złotą farbą
 
pociągnięta  podkowa od ciebie Tego nie ma u Szagalla Patrzę  a kot swoimi
drogami jak mądrość ludowa Kiedyś miauknę albo zmięknę albo ujawnię
ludzką twarz kot-
-wicami
 
w ziemi a właściwie pod  Wtedy obraz mi będzie obojętny bo oczy
zamknę Póki co wychylam się zmarszczoną brwią oknem To takie
 
zwyczajne Nie ma na co zerkać
[Obrazek: Piecz2.jpg]
Odpowiedz
#2
Kot Szagalla jak jak kot Shrödingera. Nie ma na co zerkać, a wiersz nasycony w każdym wyrazie jest.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości