Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Sprzedam się, kupię cię
#1
Sprzedam się,
kupię cię.

K. (choć nie jest blondynką, za to eterycznie rudą)
i jej pupci, z którą wspaniale gada się po pijaku.

Wybuchła kolejna wojna światowa, serio duża sprawa, poszło na noże i bardzo się cieszę, że jestem od niej silniejszy, bo kto wie, co mogłaby mi odciąć tym razem. Konflikt, który wstrząsnął naszym światem z przyszłości. Pardon, teraz już tylko moim. Obudziłem się w nocy i zobaczyłem Eteryczną Blondynkę jak ją pan Bóg stworzył, stała nade mną, w ręce trzymała nożyczki, a w ustach odbezpieczony granat. Nie powiem, spodobałoby mi się, zawsze lubiłem takie zabawy. Trochę pikanterii nikomu jeszcze nie zaszkodziło, wiadomo, siniaki, zadrapania i podduszenie poduszką – mój mały faworyt. Coś jednak nie grało, kochana połówko, dlaczego masz takie wielkie oczy i wielki granat w buzi? Rzuciła się na mnie, to lubię, niestety ostatni raz. Ktoś nam wyłączył romantyczny soundtrack, a jej mina wyrażała jedynie blitzkrieg, aha, z francuskiego przeszliśmy na niemiecki. Całe szczęście byłem czujny, konflikt zbrojny szyty na miarę, tym razem nici z udobruchania, definitywny koniec. Koniec bajki.
A w sprawie zachowania wszystkich członków tam, gdzie ich miejsce, było naprawdę ciężko. Po bitwie zmęczeni padliśmy na łóżko, a następnego dnia po prostu wstała, zjadła śniadanie, wzięła swoją żyrafę z szafy i odeszła.
Szkoda, to było takie ładne, małe love story. Byliśmy parą idealną, bez problemów, bez ubrania. Bezpowrotnie. Szkoda, było fajnie, długo by można, długo, bo da się krócej, chociażby bez śniadania. Dobre kilka lat dogadywaliśmy się i uzupełnialiśmy jak puzzle, gry i zabawy, układanki w i nad łóżkiem. Nie kłóciliśmy się, bo mieliśmy te same zainteresowania, nawet nie musieliśmy ze sobą rozmawiać. Bez słów. Zupa też nie była za słona, ponieważ jadaliśmy wyłącznie w najlepszych restauracjach. Nawet włosów nie było na umywalce, kupiliśmy sprzątaczkę-robota, genialna sprawa, kuse spódniczki, zalotne uśmieszki i fruwające oczka, domowa sex-machine, no i pięknie grała nam na trójkącie (gorąco polecam, sprzedam okazyjnie pierwszemu lepszemu).
A więc jak mówiłem – kilka lat. Przyjęło się, że gdy się z kimś jest, robi się razem różne rzeczy. I my robiliśmy. Mnóstwo rzeczy. Razem słuchaliśmy muzyki, byłem Sidem albo Vedderem. Chodziliśmy do kina, grałem twardego glinę, gwiazdę porno, a nawet razem robiliśmy zakupy. Zostały mi więc po niej tylko długi.
Ogromne długi, to coś znaczy, prawda? Żyliśmy wystawnie, konsumowaliśmy wszystko co najlepsze, sama przyjemność, tak się kręci świat, gdyby nie nasz apetyt, ludzie nie mieliby co jeść. Oglądaliśmy, nabywaliśmy, wyrzucaliśmy. Czysta radość z posiadania i tracenia. Odkręcaliśmy kurek, kąpaliśmy się w banknotach, a ktoś to wszystko skrupulatnie policzył i na końcu wystawił rachunek, na zdrowie.
W supermarkecie natknęliśmy się kiedyś na świetną okazję, proszę mi wierzyć, to była prawdziwa gratka – prawie nieużywana, gładka i miękka twarz Amerykańskiego Snu. Kto by nie brał! I Eteryczna Blondynka bardzo chciała, poprosiła mnie bym sobie taką kupił, założył i właśnie taki był jej. Czego się nie robi dla dziewczyny. Starą twarz sprzedałem za grosze, wziąłem kredyt i kupiłem sobie nową, wówczas zupełnie najmodniejszą facjatę na Ziemi. Było miło, czułem się jak królewicz, a potem została mi tylko niemodna już gęba.
Spytałem się jej, dlaczego tak nagle, dlaczego chciała mnie zabić w środku nocy z granatem w ustach i z nożyczkami nad moimi członkami. Odpowiedziała, bo tak. No tak, tak to już jest, mnie też się właściwie nudziło. I tylko szkoda mi jej ciała. Była najpiękniejszą kobietą w tym równoległym wszechświecie. Serio, zupełnie obiektywnie. Farciarz ze mnie. Mało kto o tym wiedział, właściwie: tylko ja i jej tata. Zadziwiające, jak łatwo ukryć w kosmosie fakt, że jest się najpiękniejszym ciałem niebieskim. Ludzie nie zauważają takich rzeczy, dopóki nie pokaże się im palcem. Droga Mleczna to mała galaktyka, a Ziemia jest miliardy razy mniejsza, łatwo coś przeoczyć, nawet taką urodę. No i właśnie dlatego było mi szkoda. Uwielbiałem przeglądać się w jej okularach słonecznych, dwie lustrzane czarne dziury, a w nich ja, za każdym razem równie mocno zdziwiony i zachwycony, bo przez moment z jej perspektywy spoglądałem na siebie, czułem się jak ja ona, byłem nią. Zazdrościłem i mówiłem, że gdybym miał być kobietą, to tylko taką. Uchylała zalotne spojrzenie spod okularów i przytakiwała, zawsze się ze mną zgadzała, chyba już o tym wspominałem.
Eteryczna Blondynka wspaniale parowała na plaży, falowała z mirażami i topiła się z piaskiem w szkło swoich kieliszków, kiedy popijała drinki z palemką. Czasem martwiłem się, że mi odleci na leżaku i osiedli się na Marsie, o czym zawsze marzyła. Bałem się też, że jej czarne dziury ostatecznie mnie wchłoną. Razem zwiedziliśmy wszystkie ciepłe kraje na naszej planecie, było cudownie, nie raz, nie dwa, spaliliśmy się na zabój, a jej koleżanki poumierały z zazdrości. Razem robiliśmy mnóstwo rzeczy. Na przykład pisaliśmy listy do gwiazd popkultury, odpowiedział nam tylko Elvis. Król przekazał, że owszem, miło z naszej strony, ale wciąż gniewa się na Ziemię, choć ostatnio odrobinę tęsknił, za to naprawdę z całego serca zaprasza nas do siebie w odległej galaktyce. Miły gość, gdybyśmy się nie rozeszli, pewnie byśmy wpadli.
Dużo wakacji i innych drogich rzeczy to duże długi, musiałem więc wrócić do pracy. Sprzedałem też swoją wspaniałą twarz, niestety ludzie nagle przestali lubić niewinne buzie amerykańskich chłopców, choćby tych ze snu, zapanowała akurat zupełnie nowa moda na twarde jak kutasy mordy z westernów, za swoją dostałem zatem smutne grosze, trochę szkoda, trochę się też zastanawiałem, jaką twardość lubi teraz Eteryczna Blondynka.
W pracy nie potrzebowałem twarzy. Wszyscy tam byliśmy bezwyrazistymi anonimami. Na szczęście. Naprawdę ucieszyłem się z powrotu do tego kołowrotu. Zapieprzałem w bezemocjonalnym limbo, w pustkowiu, na którym zamieszkałem z kolegami z pracy. Nawet nie wychodziliśmy do domów, byłem częścią szarej papki, mieszaniny ludzkich ciał, tabletek i wódki. Bezwładne maszyny, bladzi Atlasowie nakręcający świat i wasze konsumpcje. Sprzedałem również swojego penisa, nie był mi wcale już potrzebny, a hajsu było z niego co niemiara, zupełnie jak za te twarde twarze z westernów, John Wayne byłby dumny.
Ja, mój penis i ciało Eterycznej Blondynki robiliśmy razem mnóstwo różnych rzeczy. Na przykład zakładaliśmy: się, nogi na nogi w spódnicach i bez majtek oraz różne dziwne ubrania. Uwielbialiśmy się przebierać, wszystkie warianty z filmów klasy Z, odgrywaliśmy oscarowe role, zakonnice z pewnością żegnały się pospiesznie, wróżki zakrywały oczy i podglądały przez palce, a superbohaterowie byli zawstydzeni. Raz nawet zamieniliśmy się miejscami i ciałami, poważnie, nie żartuję. Przez jedną noc zostałem swoją dziewczyną, a ona będąc mną, przywiązała mnie, czyli swoje ciało i rozkosznie torturowała. Znów czułem się jak ona, przyjemnie być nią i mieć ją w sobie, niegrzeczna dziewczynka pokazała mi zakamarki kosmosu, ‘patafizyczne doznania graniczne.
Stałem się bardzo zajętym człowiekiem, nie musiałem myśleć, przejmować się, praca w armii białych kołnierzyków to małe błogosławieństwo. Po kolei wyprzedawałem wszystkie swoje organy, jak części samochodowe, na końcu zostawiając tylko swój mózg i gałki oczne, gdzieś po drodze z głowy wyparowała mi też Eteryczna Blondynka. Kiedyś zobaczyłem ją w TV, zupełnie przypadkiem, podobno dostała swoje pięć minut, widocznie ktoś pokazał ją komuś innemu palcem. A potem już jej nie było. Ani w TV, ani gdziekolwiek. Podobno umarła na jakiejś imprezie, gdzie pewna zazdrosna gwiazda filmowa dolała jej do drinka wyciąg z ropuchy. Zabawne, prawda, gdy już ludzie dostrzegli, że jest najpiękniejsza w tym równoległym wszechświecie, z tego powodu ktoś ją zabił.
A ja znów przypomniałem sobie o idealnym ciele Eterycznej Blondynki. I miałem plan.
Była akurat na topie, ogromna sława i uwielbienie, ludzie oszaleli na punkcie jej ciała. W mgnieniu oka wykupiono wszystkie jej części, od głowy aż po stopy i musiałem obejść się smakiem, a szkoda, bo teraz znów było mnie stać. Nadszedł więc czas, by po raz kolejny zrzucić pracę na innych i wziąć się w garść, w garść Eterycznej Blondynki, dokładnie tak, bo to od dłoni właśnie wszystko się zaczęło. Przypadkiem. Pewnego razu w metrze natrafiłem na ślicznego rudzielca z rękami mojej ukochanej, wszędzie poznałbym te palce czyniące cuda, szczęściara pewnie kupiła je na aukcji. To był impuls, coś zdecydowało za mnie, żebym śledził tę płomienną ślicznotkę. Zaczaiłem się i w ciemnej bramie odciąłem jej dłonie Eterycznej Blondynki. Tymi samymi nożyczkami, którymi kiedyś moja była dziewczyna zastraszyła mnie w nocy.
Potem poszło już jak z płatka. Groźbą, prośbą, zbrodnią i karą, pomału i skrupulatnie kompletowałem swoją obsesję. W całości. Wspaniale patrzyło się, jak moje marzenie rosło w oczach. Pamiętam, jak bardzo cieszyłem się, gdy udało mi się ukraść jej tyłek. Uwielbiałem gadać z pupą Eterycznej Blondynki. A jakież to były konwersacje! Żywe, bystre, pełne niedopowiedzeń i semantycznych pierdół. Zawsze odrobinę niepokoiło mnie również to, z jaką intensywnością gapiły się na mniej jej cycki, piersi wodziły za mną swoim psychopatycznym wzrokiem i dzieliły się dreszczami. O stópkach nie wspomnę, bo ciarki na plecach mogą podobno zabijać. Przyjemnie było znów je mieć u siebie.
Na końcu została jeszcze misja odbicia żyrafy. Nie mogłem jej zostawić w obcej szafie, poza tym chciałem mieć w s z y s t k o, full service. Biedne zwierzątko naprawdę uradowało się na mój widok, gdy w nocy wpadłem do sypialni jakiejś starej zakonnicy i wykradłem jej mroczny sekret, czułem się jak Superman ratujący niewinnych.
No i udało się. Pozbierałem swoją ukochaną i złożyłem ją na nowo. Potem sprzedałem resztki siebie i wszedłem w jej ciało. Zawsze to czułem, ale aż do tej pory jakoś nie uświadamiałem, głupi ja. Marzyłem, by mieć ją na własność, na wyłączność. I teraz, gdy dopiąłem swego, wciąż nie dowierzałem. Stałem przed lustrem, obmacując cycki, dzień za dniem, sprawdzałem każdy centymetr kwadratowy Eterycznej Blondynki, delektowałem się sprężystą przyjemnością jej ciała, zanurzałem paznokcie jak w gąbce, wkładałem, wyjmowałem, zakładałem frywolną bieliznę, wyciągałem żyrafę z szafy i razem bawiliśmy się do białego rana. Bycie nią okazało się takie proste, miałem niezły ubaw i chwilę swojego triumfu. Nie wykluczam też, że kiedyś mi się znudzi. Nigdy nie byłem wielkim romantykiem, to rodzaj inwestycji, kobiety tak robią. A może zemsta. Może sprzedam się z zyskiem jak obrazy Balthusa. Ale teraz jestem najpiękniejszym ciałem niebieskim w tym równoległym wszechświecie i wcale nie muszę się martwić w nocy, że stracę swoje członki. Chyba że ktoś mnie rozkradnie.


Michał Erazmus
Odpowiedz
#2
Przez ten tekst płynęło się gładko i przyjemnie. Co jakiś czas natrafiałem tylko na rafy nachalnego dowcipu, ale to chyba normalne, jeśli każde zdanie ma się samo dowcipnie puentować. Niemożliwe, żeby się udało. I często się nie udawało, przez co początek taki trochę chropowaty się wydawał.
Lubisz grę słów. Kochasz grę słów. Z gry słów tworzysz nową rzeczywistość, nie bałeś się pisać tego, co sobie w danym momencie pomyślałeś. Dlatego czasami jest lekko chaotycznie.
Ulżyło mi, że mimo to całość ma jakąś zamkniętą formułę. Bez zakończenia byłoby to tylko nieznośne pieprzenie na wysokim poziomie.
Są tu takie momenty, że popłynąłeś. Jedno zdanie jest kontynuacją drugiego, ale jakby je odnieść do tego, co napisałeś dwa zdania wcześniej, to już nagle nie ma sensu.
Nie ma potrzeby zastanawiania się w jakim świecie żyją bohaterowie, jak wyglądają. W tym opowiadaniu nie chodzi o to. To eksperyment, ćwiczenie dla wyobraźni. I ciągłe zaskakiwanie. Nie zawsze udane, ale tak to już bywa z eksperymentami.
Najbardziej podobało mi się to zdanie:

"Eteryczna Blondynka wspaniale parowała na plaży, falowała z mirażami i topiła się z piaskiem w szkło swoich kieliszków, kiedy popijała drinki z palemką."

Czasami są fragmenty, gdzie jest pod rząd kilka bardzo krótkich zdań. Uważam, że trochę niepotrzebnie. Jakby narrator miał ADHD i ciągle gdzieś go swędziało. A w takiej narracji pośpiech nie jest potrzebny.

4/5
Life is what happens to you when you're busy making other plans ~ J. Lennon
[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#3
Dzięki, Laj. Świetnie mnie rozszyfrowałeś z tymi grami słownymi i samopuentującymi się zdaniami. Uwielbiam małe kawałki tworzące całość mimo pozostawania w czymś większym. Trochę eksperyment, ale też nie do końca… trochę przemyślany zabieg, przemyślana historia i – jakby tak pozbierać wszystkie teksty o Eterycznej Blondynce – pewnie mógłbym już wydać jakiś zbiorek. Krótkie zdania to próba przeciwwagi do długich, ale ADHD również posiadam, więc wiadomo. Wink

Cytat:Nie ma potrzeby zastanawiania się w jakim świecie żyją bohaterowie, jak wyglądają.
A wiesz co jest najsmutniejsze? Że tak teraz się przestraszyłem, że mało osób przeczyta i zrozumie, bo tekst nie jest w fantastyce… A moje opko tak bardzo nie ma nic wspólnego z fantastyką. Smile

Cytat:Co jakiś czas natrafiałem tylko na rafy nachalnego dowcipu
To na pewno nie u mnie!

Cytat:Niemożliwe, żeby się udało.
Przecież się udało!

Cytat:początek taki trochę chropowaty się wydawał.
To musi być pomyłka!

Cytat:Nie zawsze udane, ale tak to już bywa z eksperymentami.
Nie może być!

A teraz już zupełnie poważnie: dzięki wielkie za lekturę i ślad. Wink
Odpowiedz
#4
Ja ci powiem, że ty to jednak jesteś stary nudziarz Tongue
Zawsze w formie, absurd jest, ładnie jest, nawet żyrafa z szafy ogarnia temat, a ja, przytłoczona niedoborem kawy, to kupuję. Chciałabym się poczepiać, a nie mam czego. Nuuuda!
"KGB chciało go zabić, pozorując wypadek samochodowy, ale trafił kretyn na kretyna i nawet taśmy nie zniszczyli." - z "notatek naukowych" Mestari

Odpowiedz
#5
Pani Karolino, to miłe słowa, ale radziłabym nie karmić ego (tylko tę część swojego istnienia ma dużą!) tego próżniaka, nawet sobie pani nie zdaje sprawy, ile grzechów i istnień (w tym moje) ma na sumieniu. Owszem, potrafi pięknie pisać, ma cudowny warsztat, genialne pomysły, ale czymże to jest, jeśli ma ciężki charakter. W każdym razie, gdyby nie miał bana (uff, jak dobrze, że ma, należało mu się, nie można tak pięknych kobiet ja bezkarnie obrażać), pewnie by podziękował w jakiś luzacki sposób i panią podrywał. Wink

Co do tekstu zaś: uważam, że zaszła pomyłka i ta dedykacja powinna się należeć mnie, niestety wiem, co to za szczęściara, bardzo jej zazdroszczę, choć to przemiła istota.
Proszę we mnie wierzyć.
Odpowiedz
#6
Ależ dlatego właśnie to robię. Nic mnie tak nie odpręża jak luzacki podryw w internetach Big Grin Dlatego też jestem jak najbardziej za tymi tekstami, chociaż nie wszystkie kupuję, bo czasem odzywa się we mnie czystej wody hipster.
"KGB chciało go zabić, pozorując wypadek samochodowy, ale trafił kretyn na kretyna i nawet taśmy nie zniszczyli." - z "notatek naukowych" Mestari

Odpowiedz
#7
(09-08-2013, 18:25)Erazma Michalus napisał(a): W każdym razie, gdyby nie miał bana (uff, jak dobrze, że ma, należało mu się, nie można tak pięknych kobiet ja bezkarnie obrażać), pewnie by podziękował w jakiś luzacki sposób i panią podrywał. Wink

Ależ nie!


(09-08-2013, 18:25)Erazma Michalus napisał(a): [...]niestety wiem, co to za szczęściara, bardzo jej zazdroszczę, choć to przemiła istota.

Ależ tak!


Tekst przemiły, podoba mi się, lubię go, jest super i w ogóle łał.
Serio. Pan Autor wie.
nie jestem zupą pomidorową,
żeby mnie wszyscy mieli lubić
Odpowiedz
#8
Fantasmagorio, pani to by dopiero dziękował. Mam teraz boskie wakacje, więc nie wychylam głowy ze swojej kosmicznej rezydencji pełnej ciał niebieskich, chciałam tylko ostrzec, on naprawdę jest człowiekiem z tego opowiadania i gdy coś mu się spodoba, po prostu odcina nożyczkami i zabiera ze sobą (ale pani zna tę piosenkę, prawda?). I pomyśleć, że miał kiedyś kolekcję mnie w swoim woreczku... Pani wie, że jakby co, ja panią zawsze zapraszam ze sobą do równoległego wszechświata, mogłoby nam być tak przyjemnie!

Gwiaździście.
Proszę we mnie wierzyć.
Odpowiedz
#9
Tekst jest naprawdę świetnie napisany! Pod każdym względem, tak w sumie. Bo ani żadnych rażących błędów nie zauważyłam, a całość tak pięknie się komponowała, że czułam się, jakbym płynęła gondolą po spokojnych wodach weneckich kanałów.
Dla mnie to istna magia.

Tekst jest dopracowany i ciekawy. Zaskakuje w wielu miejscach. A ta Eteryczna Blondynka to całkiem niezła kombinacja, taka mieszanka wybuchowa. Wiadomo, niegrzeczna dziewczynka z granatem. Smile

Pozdrawiam.
Mogę się mylić, bo mylić się, to rzecz ludzka. Próbuję tylko pokazać moje sugestie, co jest moim zdaniem nie tak. Nie biorę odpowiedzialności za złe ich zrozumienie i poprawienie.

Tylko biel jest naprawdę czysta...
Heart
Odpowiedz
#10
Droga Literacka Narkomanko, bardzo miło, że sztachnęłaś się moim towarem. A powiedz szczerze, lubisz być też niegrzeczna? Bo wiesz, mam kilka granatów specjalnie dla swoich fanek! Wink Ale najważniejsze pytanie: jaki masz kolor włosów?

Mes, jak po ukraińsku powiedzieć żyrafa z szafy? Big Grin

Fantasmagorio, wiem, jestem cudowny!

A Erazma niech stąd idzie, póki jestem uprzejmy i nie wezwałem jeszcze glin.

Dzięki wszystkim za lekturę i ślad!
Odpowiedz
#11
(15-08-2013, 21:30)erazmus napisał(a): Droga Literacka Narkomanko, bardzo miło, że sztachnęłaś się moim towarem. A powiedz szczerze, lubisz być też niegrzeczna? Bo wiesz, mam kilka granatów specjalnie dla swoich fanek! Wink Ale najważniejsze pytanie: jaki masz kolor włosów?

ZDRAJCA

ale zdolny

nie jestem zupą pomidorową,
żeby mnie wszyscy mieli lubić
Odpowiedz
#12
Cytat:Mes, jak po ukraińsku powiedzieć żyrafa z szafy?
Jak po polsku, żyrafa z szafy Big Grin
"KGB chciało go zabić, pozorując wypadek samochodowy, ale trafił kretyn na kretyna i nawet taśmy nie zniszczyli." - z "notatek naukowych" Mestari

Odpowiedz
#13
Fantasmmmagoria napisał(a):ZDRAJCA ale zdolny
To nie tak, jak myślisz, skarbie! Szalenie zdolny. Cool

Cytat:Jak po polsku, żyrafa z szafy Big Grin
Jestem rozczarowany brakiem kreatywności za wschodnią granicą. Sad
Odpowiedz
#14
Cytat:Jestem rozczarowany brakiem kreatywności za wschodnią granicą.
Ja też. No, ale jak to mawiają w tamtych stronach: "szczo je to je, a czoho nema toho nema" Tongue

Będzie kiedyś jeszcze spotkanie z Eteryczną i żyrafą z szafy? Big Grin
"KGB chciało go zabić, pozorując wypadek samochodowy, ale trafił kretyn na kretyna i nawet taśmy nie zniszczyli." - z "notatek naukowych" Mestari

Odpowiedz
#15
No nie wiem. Obecnie przerzuciłem się na Piekielnie Inteligentne i Rude. Cool
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości