Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Sprawa Lorda cz.III
#1
(przejrzałem dwa razy w poszukiwaniu błędów, ale znając życie i tak je znajdziecie ;P)




To było bardzo prawdopodobne. Na zdjęciach było kilka znanych osób publicznych, lecz same zdjęcia nie były na tyle kontrowersyjne aby można było je sprzedać za jakąkolwiek sumę pieniędzy. Zresztą brukowce teraz interesowały się tajemniczymi morderstwami kobiet, a nie jakimś zachlanym prezenterem telewizyjnym, rzygającym na drzwi od klubu.
Sam pokój posiadał łazienkę i małą kuchnię. Nic specjalnego w tych czasach. Widać było że czystość u tego człowieka była dość ważna, wszystko miał ładnie poukładane i posprzątane.
„Taki młody człowiek bez widocznych urojeń lub chorób psychicznych, popełnił samobójstwo?”
Nagle naszła mnie jedna myśl.
„Gdzie ten mężczyzna miał ciemnice do wywoływania zdjęć?”
Zszedłem na dół do Pani Staloud.
- Mam jeszcze jedno pytanie, proszę Pani.-
- Tak?-
- Czy ten młody człowiek nie wynajmował od Pani jeszcze jednego pokoju lub pomieszczenia?-
-Nie, znaczy tak. W piwnicy schowek taki.-
Pani Staloud była w podeszłym wieku, lecz mimo to trzymała się całkiem dobrze. Nie była zgarbioną staruszką ledwie co sklejającą zdania lecz wyprostowaną starszą panią o bardzo miłym uśmiechu.
-Nie wiem Pani przypadkiem, po co mu to było? I czy może ma Pani klucze do tego schowka?-
- Ten młody człowiek zdjęciami się zajmował, więc pewnie do wywoływania. Natomiast klucz jeden jedyny on miał, mi tam nie potrzeba zapasowych.-

Podziękowałem staruszce i wróciłem do ciała. Tym razem kilkanaście metrów dalej zrobił się już tłum gapiów, a starszy posterunkowy i jego pomocnik zajmowali się niedopuszczeniem ich do bliższego podejścia.
Lekarz który miał określić godzinę zgonu jeszcze się nie zjawiał więc miałem trochę czasu na dokładniejszą analizę. Zaryzykowałem.
Podniosłem delikatnie prawy bok denata aby zobaczyć co ewentualnie jest pod nim. Był tam aparat roztrzaskany w drobny mak. Szkła od soczewek wbiły się w pierś nieboszczyka, ale sama klisza wydawała się nie uszkodzona. Obrysowałem ciało nieszczęśnika, a przy okazji wyciągnąłem klisze i schowałem ją do kieszeni.
„Popełnił samobójstwo z aparatem?”
To wszystko wydawało się zbyt dziwne aby można było cokolwiek stwierdzić na pewno. Faktem jedynym jest to, że ten młody człowiek nie żyje. To wszystko nie trzymało się kupy więc wróciłem na górę.
Po tym jak przeszukałem dokładniej jego pokój, znalazłem dokument tożsamości i klucz, zapewne do ciemnicy w piwnicy.
„Peter Roland, wiek 28 lat. Absolwent dziennikarstwa i zawodowy fotograf. Kilka dyplomów za zdjęcia umieszone w kilku czasopismach. Kontrakt o prace w zakładzie fotograficznym Louis&Sam. Kawaler.”
Nie widać było aby miał jakiekolwiek problemy z prawem, zresztą trzeba to będzie jeszcze sprawdzić w rejestrze. Ale pewnie najważniejsze, a może i samą odpowiedź znajdę w ciemnicy. Dlatego zostawiwszy dokumenty na stole dla ekipy „sprzątającej” zszedłem na dół.
Długi korytarz, piwnica przestronna. Każdy pokój na górze miał pewnie schowek tutaj na dole. Na kluczyku znajdował się ten sam numer szesnaście. Po chwili znalazłem drzwi, były wręcz wyrwane z zawiasów i postawione koło samego wejścia.
„Jaki człowiek był by w stanie wyrwać tak zespawane zawiasy?”
Oświetlenie w piwnicy nie działało, pewnie przez wilgoć żarówka pękła. Jednak mimo to w pomieszczeniu Petera udało mi się zapalić czerwone światło. Wtedy usłyszałem dziwny dźwięk od strony końca korytarza. Mocny podmuch wiatru, jakby trzepot grubej zasłony na wietrze. Wyciągnąłem rewolwer, wyjrzałem delikatnie zza drzwi. Ta piwnica miała drugie wyjście na zewnątrz, właśnie się otwierało… .

Nie mogłem się ruszyć, byłem sparaliżowany strachem. Właśnie przed chwilą Coś wyszło z tej piwnicy, i za pewnie to Coś otworzyło ciemnice Petera. W końcu, odwróciłem się do tego małego pomieszczenia i obejrzałem ściany. Wszystkie zdjęcia, jakie mogły tu być, były pozdzierane.
„Moor, to musiał być człowiek. Weź się w garść”
Myśli biegały jak szalone i do tego jeszcze ten przeciąg od strony otwartych drzwi. Zacząłem szukać racjonalnego wyjaśnienia. Zresztą, zawsze jest jakieś racjonalne wyjaśnienie. Po kilku minutach zdołałem zebrać myśli i doszedłem do wniosku że drzwi wyjściowe musiały być lekko uchylone i zapewne gdy otworzyłem wejście z parteru na dół, wiatr musiał po chwili je otworzyć. A drzwi Petera, no cóż. Na tym świecie są ludzie o takiej sile, zresztą można było użyć dźwigni aby wyrwać te drzwi.
Uspokoiłem się.
Jednakże mimo wszystko, ten młody człowiek musiał zrobić zdjęcie mężczyźnie który tego nie lubi. Ten młody człowiek na pewno nie popełnił samobójstwa, a jeżeli to zrobił. Na pewno nie z własnej woli.

Parę godzin później sporządziłem spory raport dla sierżanta. Zawierał wszystko prócz zdarzenia w piwnicy. Nie sądziłem aby stary gliniarz był zainteresowany moimi zwidami. Jednak na pewno będzie zainteresowany moją teorią, chodź jeszcze do tej pory nie wiem, w jaki sposób ten młody człowiek mógł skoczyć z tego okna, nie rozbijając w nim szyby.
Później pod wieczór pojechałem do znajomego fotografa wywołać kliszę. Powiedział że mam się zgłosić po nią następnego dnia, czyli jutro. Miałem więc sporo czasu i trochę funtów w kieszeni, więc pojechałem od razu zobaczyć gdzie mieszka moja klientka i jej „podejrzany” mąż.
Tak jak się spodziewałem. Willa z wielkim ogródkiem, rządowa ochrona i do tego kilka bram wjazdowych. Gdyby jej mąż chciałby wymykać się niepostrzeżenie, miałby z tym problem.
Zaparkowałem pod jednym z większych drzew koło głównego wjazdu. Tak mi się przynajmniej wydawało. Siedziałem tak może z godzinę i sprawdzałem teren. Ochrona zewnętrzna to dwóch mężczyzn z psem, plus pewnie jeszcze dwóch nie widocznych. Wewnątrz budynku pewnie kolejnych czterech. Willa dwupiętrowa z jednym dużym tarasem na drugi piętrze. Pewnie strych i piwnica wchodzą w grę.
Ktoś by się zapytał mnie, po co takie dokładne analizy, przecież prowadzę śledztwo o podejrzenie zdrady małżonka. Ja jednak już nie raz natknąłem się na fakt iż lepiej wiedzieć za dużo, niż za mało.
„Dzisiaj nie ma sensu czekać na Lorda. Jutro po południu pójdę po wywołane zdjęcia Petera, a później zacznę już na dobre sprawdzać naszego polityka.”
Jak pomyślałem tak zrobiłem, w biurze byłem już koło dziewiętnastej kiedy przed drzwiami do swego gabinetu spotkałem czekającego na mnie Mickiego.
- Wieczór dobry Panie Moor. Mam dla Pana Gazetkę, co by nudno samemu wieczorem Panu nie było.-
„Naprawdę pocieszny chłopak.”
- Cześć Micki. No to dobrze! A ja z kolei też coś mam dla Ciebie!-
Wziąłem od niego gazetę.
- Dla mnie? co?-
-Dostałem trochę grosza i mogę Ci zapłacić.-
Micki zaśmiał się głośno i pewnie poczuł się jak ktoś kto właśnie prowadzi ważną transakcję pieniężną. Też się zaśmiałem i dałem chłopakowi parę funtów.
-Powinno wystarczyć na jakiś czas.-
-Na pewno, Panie Moor. Dziękuje.-
-No dobra mały, zmykaj bo już jest cholernie ciemno i zimno się robi.-
-Dobrze. Do jutro proszę Pana!-

Odprowadziłem Mickiego wzrokiem aż zupełnie mi zniknął. Potem spojrzałem na gazetę i znów zrozumiałem że czeka mnie nudna i nic nie wnosząca do niczego lektura.
Gdy otworzyłem drzwi od gabinetu poczułem chłód od otwartego okna i nagle jakby jakiś dziwny kształt, jakby nietoperz zleciał z góry na dół. Rzuciłem gazetę na biurko, płaszcz powiesiłem na wieszaku i podszedłem do okna. Londyn znowu zatopiony był w chmurach a mgła znów delikatnie otaczała domy i ulice. Spojrzałem w górę, potem w dół. Ale nic interesującego nie dostrzegłem. Pewnie ptak jakiś albo sąsiad z góry coś przez okno zrzucił. Zresztą, czy to ważne?

Do czytania gazety czasem potrzebowałem też wspomagacza. Dlatego zanim przystąpiłem do lektury, z barku nalałem sobie szkocką i zapaliwszy papierosa zacząłem czytać wypociny pismaków.

Tym razem artykuły były ciekawe. Aż zdziwiłem się gdy zobaczyłem pierwszy nagłówek. „Najstarszy Londyński cmentarz straszy. Grupka żałobników wystraszyła się dziwnych odgłosów i cieni latających wieczorem koło krypt zasłużonych tego miasta. Świadkowie mówią o dziwnych krzykach i śmiechach wydobywających się z wnętrza jednego z starszych grobowców.” Zaciągnąłem się, pozwoliłem aby nikotyna zmieszała się z powietrzem w płucach. Zamknąłem i otworzyłem oczy. „Policja po przeszukaniu kilku z podejrzanych grobowców nic nie znalazła, jednak jeden z świadków do tej pory nie odzyskał świadomości”. Dalej był rozpisany wywiad z jednym z żałobników. Jakiś bełkot, nic konkretnego. Albo Gazeta próbuje zwiększyć sobie nakład takimi durnymi historyjkami, albo Ci ludzie próbują posmakować trochę sławy. Łyknąłem szkocką, lampka przerwała.
Kilka stron dalej był mój horoskop.” W tym miesiącu czekają Ciebie trudne decyzje”. No, taką mam pracę. „Rzeczywistość stanie się dla Ciebie przeszkodą w zrozumieniu sensu”. Po tym zdaniu, przerzuciłem się na dalsze artykuły.
„Komisarz Barnaky i jego ludzie zgodnie przytakują, mówiąc że powoli zbliżają się do złapania tajemniczego porywacza kobiet. Tymczasem w naszym mieście płeć piękna czuje się zagrożona…”. I dalej jakiś wywiad z losowo napotkaną kobietą.
Gdy doszedłem już do końca gazety, zrozumiałem że już pora spać. Mimo iż czułem w żołądku ssanie i głód głośno próbował mnie zmusić do wyjścia po jedzenie. Wyłożyłem się na kanapie i przykrywszy się kocem zasnąłem.
https://horyzontrpg.com
System fabularny space-apo. Indi.
Odpowiedz
#2
Cytat:-Nie wiem Pani
nie wie pani
Cytat:Podniosłem delikatnie prawy bok denata aby zobaczyć co ewentualnie jest pod nim
powinien być przecinek przed 'aby', a to "ewentualnie" mi tu nie pasuje

Cytat:i za pewnie to Coś otworzyło ciemnice Petera
za pewnie?Big Grin

Cytat: przy okazji wyciągnąłem klisze i schowałem ją
Skoro liczba pojedyncza, to "kliszę"

Cytat:Zaparkowałem pod jednym z większych drzew koło głównego wjazdu. Tak mi się przynajmniej wydawało.
Zdawało mu się, że zaparkował?Tongue

Cytat:Ochrona zewnętrzna to dwóch mężczyzn z psem, plus pewnie jeszcze dwóch nie widocznych. Wewnątrz budynku pewnie kolejnych czterech. (...) Pewnie strych i piwnica wchodzą w grę.
Trzy "pewnie" w czterech zdaniach to jak dla mnie przesada. Poza tym, ta sytuacja zdaje mi się nieco absurdalna- koleś przyjechał tam i siedział godzinę tylko po to, żeby policzyć strażników?

Cytat:Gdy doszedłem już do końca gazety, zrozumiałem że już pora spać. Mimo iż czułem w żołądku ssanie i głód głośno próbował mnie zmusić do wyjścia po jedzenie. Wyłożyłem się na kanapie i przykrywszy się kocem zasnąłem.
Powtórzone "już", a zdanie podrzędne "mimo iż..." nie powinno być oddzielone kropką od nadrzędnego. I dlaczego nie "położyłem"? Imo brzmi o wiele lepiej.

Błędów jest więcej, ale mam teraz zbyt mało czasu, wybacz więc, że Ci ich nie pokażę. Zwróć uwagę szczególnie na interpunkcję, w wielu miejscach brakuje przecinków. Czasami też niepotrzebnie używasz takich przekombinowanych słów, np "jednakże".

Teraz o treści- generalnie podobało mi się. Twój tekst kojarzy mi się trochę z takimi filmami z gatunku giallo - są niedociągnięcia, nielogiczności, jest nieco wtórnie, a jednak jest w nich coś co przyciąga uwagę, tak jak Twoje opowiadanie mają fajny klimat.

pozdrawiam


PS Liczę, że wkrótce zrobi się "mocniej"Big Grin
"I don't have to sell my soul,
he is already in me"
Odpowiedz
#3
O moim zacofaniu jeżeli chodzi o interpunkcje to ja doskonale wiem i walczę z tym na tyle na ile moje lenistwo mi pozwala Tongue

Dobrze że chociaż klimat się podoba Wink

A jeżeli chodzi o niedociągnięcia. No cóż, nie sprzedaje tych opowiadań ;P
https://horyzontrpg.com
System fabularny space-apo. Indi.
Odpowiedz
#4
Wiesz, to co nazwałem niedociągnięciami mi osobiście nie przeszkadza, a wręcz podoba się, bo kreuje klimat charakterystyczny dla takich "nie najdroższych kryminałów" (mam nadzieję, że Cię to nie uraziTongue), który ja bardzo lubię. A skojarzenia z giallo też są na Twoją korzyśćBig Grin
"I don't have to sell my soul,
he is already in me"
Odpowiedz
#5
Cytat:Na zdjęciach było kilka znanych osób publicznych, lecz same zdjęcia nie były na tyle kontrowersyjne aby można było je sprzedać za jakąkolwiek sumę pieniędzy.

Brak przecinka przed aby.

Cytat:Widać było że czystość u tego człowieka była dość ważna, wszystko miał ładnie poukładane i posprzątane.

Brak przecinka przed że. Do tego to zdanie źle brzmi. Napisz po prostu, że lubił, jak jest czysto.

Cytat:Nie była zgarbioną staruszką ledwie co sklejającą zdania lecz wyprostowaną starszą panią o bardzo miłym uśmiechu.

Brak przecinków przed ledwie i przed lecz.

Cytat:Tym razem kilkanaście metrów dalej zrobił się już tłum gapiów, a starszy posterunkowy i jego pomocnik zajmowali się niedopuszczeniem ich do bliższego podejścia

Przerób końcówkę zdania, bo przekombinowana. Lepiej będzie, jak zostawisz, że nie dopuszczali ich bliżej.

Cytat:Lekarz który miał określić godzinę zgonu jeszcze się nie zjawiał więc miałem trochę czasu na dokładniejszą analizę.

Brak przecinka przed więc.

Cytat:To wszystko wydawało się zbyt dziwne aby można było cokolwiek stwierdzić na pewno. To wszystko nie trzymało się kupy więc wróciłem na górę.

Brak przecinków przed aby i więc. Powtórzenie zwrotu to wszystko.

Cytat:Nie widać było aby miał jakiekolwiek problemy z prawem, zresztą trzeba to będzie jeszcze sprawdzić w rejestrze.

Brak przecinka przed aby.

Cytat:Każdy pokój na górze miał pewnie schowek tutaj na dole. Na kluczyku znajdował się ten sam numer szesnaście.

Brak myślnika przed szesnaście.

Cytat:Po kilku minutach zdołałem zebrać myśli i doszedłem do wniosku że drzwi wyjściowe musiały być lekko uchylone i zapewne gdy otworzyłem wejście z parteru na dół, wiatr musiał po chwili je otworzyć.

Brak przecinka przed że.

Cytat:Jednakże mimo wszystko, ten młody człowiek musiał zrobić zdjęcie mężczyźnie który tego nie lubi. Ten młody człowiek na pewno nie popełnił samobójstwa, a jeżeli to zrobił. Na pewno nie z własnej woli.

Brak przecinka przed który. Połącz dwa ostatnie zdania, bo kropka po zrobił nie ma sensu.

Cytat:Nie sądziłem aby stary gliniarz był zainteresowany moimi zwidami

Brak przecinka przed aby.

Cytat:Powiedział że mam się zgłosić po nią następnego dnia, czyli jutro.

Brak przecinka przed że. Do tego wywal to jutro, to oczywiste, że następny dzień jest jutroBig Grin.

Cytat:Ja jednak już nie raz natknąłem się na fakt iż lepiej wiedzieć za dużo, niż za mało.

Brak przecinka przed iż.

Cytat:Jak pomyślałem tak zrobiłem, w biurze byłem już koło dziewiętnastej kiedy przed drzwiami do swego gabinetu spotkałem czekającego na mnie Mickiego.

Brak przecinka przed kiedy.

Cytat:Micki zaśmiał się głośno i pewnie poczuł się jak ktoś kto właśnie prowadzi ważną transakcję pieniężną.

Brak przecinka przed kto.

Cytat:Odprowadziłem Mickiego wzrokiem aż zupełnie mi zniknął

Brak, uwaga, przecinka, tym razem przed aż Big Grin.

Cytat:Londyn znowu zatopiony był w chmurach a mgła znów delikatnie otaczała domy i ulice. Spojrzałem w górę, potem w dół. Ale nic interesującego nie dostrzegłem

J.w, nie ma przecinka przed a. Połącz dwa ostatnie zdania.

Cytat:Aż zdziwiłem się gdy zobaczyłem pierwszy nagłówek.

Nie ma przecinka przed gdy. Wstaw!

Uff, niepotrzebnie chciałem wyłapać jak najwięcej błędów, bo lektura dłużyła się przez to nie miłosiernie. Jednak większość błędów to interpunkcja, która leży i błaga o tlen. Musisz nad tym popracować. Co do fabuły - w końcu coś się dzieje. Zaczyna się robić horrorowato, czyli tak, jak tygryski lubią. Pracuj, fajna całość może z tego wyjść. Peace.

Ocena: 4/10.
Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubańczykom! Just call me F.
Odpowiedz
#6
Pozwolicie że puki co skupie się na dalszym pisaniu części niż poprawianiu. Puki co dziękuje za mobilizacje! Wink
https://horyzontrpg.com
System fabularny space-apo. Indi.
Odpowiedz
#7
No, na szczęście detektyw na powrót stał się bardziej angielski. To dobrze. Tempo akcji przyspiesza. Generalnie to powinnam napisać tu te same pochwały, co w komentarzach do dwóch poprzednich rozdziałów, ale liczę, że do nich dotrzesz.
Nie odbyło się też bez zgrzytów - "wypociny pismaków" - pismaków ostatecznie może zostać, ale pierwszy człon => do kosza.

I to:

"Powiedział że mam się zgłosić po nią następnego dnia, czyli jutro."
Takie trochę masło maślane.

Ale mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że z dotychczas przeczytanych prac, twoja podoba mi się najbardziej. Pisałeś coś wczesniej, czy to jest pierwsze?
Odpowiedz
#8
Powiedzmy ze mam wiele zaczętych, ale mało skończonych. Ale tylko niektóre opublikowałem Smile
https://horyzontrpg.com
System fabularny space-apo. Indi.
Odpowiedz
#9
To jest fragment
W opisie świata przedstawionego "potykam" się o uproszczenia i skróty, ale przede wszystkim o fatalną językową realizację.
Od kwietnia nic z tekstem się nie dzieje? Autor go porzucił?

Za pisanie w języku polskim, którego nie znam i w nadziei ,ze autor poprawi swój tekst tak, by realizował swój fabularny pomysł w języku literackim Undecided
2/10
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#10

Dziękuje za ocenę oraz komentarz i od razu zaznaczam, że nie porzuciłem tekstu.
Kolejne części opowiada będą na pewno poprawione.

Jednak nie wiem,...

Kiedy je wstawię Wink
https://horyzontrpg.com
System fabularny space-apo. Indi.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości