Cytat:Biorąc pod uwagę to, co pisałeś powyżej, to nawet jak chamem się będzie - jak panna wybierze, to i tak będzie chciała. Zakładając, że Twoja teza rzeczywiście działa Wink.
No niestety dokładnie tak to wygląda. Powiem więcej, z moich "imprezowych" obserwacji (a akustyk naprawdę dużo widzi) wynika, że im bardziej chamski burak, tym fajniejszą dziewuszkę wyrywa. To znów uwarunkowanie wiekami doboru genetycznego. Po prostu te kobiety, które wybierały silnych i agresywnych facetów po prostu przeżywały jak i ich potomstwo. Te zaś gustujące w mężczyznach łagodnych niestety, zazwyczaj tyle szczęścia nie miały. Nie ma co mieć do dziewcząt o to pretensji, to działa na poziomie dużo niższym od świadomości. To trochę tak, jak nas facetów przyciąga zazwyczaj pewien typ kobiet (fizyczny).
Cytat:Zgoda, pany, ale podryw jednak nie jest zjawiskiem mitycznym
Działa jako forma relacji interpersonalnej. Po prostu sposób na wyjście z bezimienności. Wynik pozytywny, lub negatywny nie zależy od tego co podrywający powie, tylko od tego jak zostanie na poziomie podświadomym oceniony.
Czyli innymi słowy albo zostaniesz zaakceptowany, albo uznany za smętnego dupka.
Z moich obserwacji wynika, że raczej nie ma specjalnego popytu na łagodnych intelektualistów. No chyba, że stanowią już smutną konieczność.
Metoda "na przyjaciela" nie działa dlatego, że facet zakodowany w kobiecej głowie jako przyjaciel nie ma szans zostać jej partnerem. Czyli zero szans na ciupcianie. Oczywiście, dziewczyna będzie ci opowiadać o wszystkim, nawet o swoich kolejnych facetach, o tym jacy są beznadziejni. Będzie Ci się wypłakiwać w rękaw i takie tam. Ale jeśli zrobisz jakikolwiek gest choć odrobinę zabarwiony erotycznie, to napotkasz tylko wzrok pełen skrajnego oburzenia.
Co gorsza, jeśli raz się wpadnie do szufladki "przyjaciel" to wyjście z niej jest praktycznie niemożliwe.
Wielokroć lepiej jest więc "startować" z pozycji nawet wroga, niż "bawić się" w przyjaciela.
Taki związek (o ile kochasz naprawdę tą dziewczynę) jest straszliwie destrukcyjny i niezwykle trudno się z tego wyrwać. To naprzemienna mieszanka nadziei i rozpaczy. Najgorszemu wrogowi nie polecam.