Sposób na podryw
#1
Heart 
Witam, hej i cześć Big Grin
Na pewno każdy z Was, a przynajmniej większość, spotkała się kiedyś z mniej lub bardziej udaną próbą zagadania, poderwania etc. Bez względu na to czy byliście raczej bocznymi słuchaczami, czy też samymi zainteresowanymi, musieliście poznać niekiedy naprawdę dziwne, innym razem nawet słodkie teksty.
Zachęcam do podzielenia się nimi!
Życzę dobrej zabawy i dorzucam jeszcze kilka groszy.
Angel


Cytat:A: EJ, twój tata jest lub był astronautą?
B: Nic mi o tym nie wiadomo. Skąd takie pytanie?
A: No bo masz tyłek nie z tej ziemi Smile

Cytat:A: Idziemy na randkę?
B: Dokąd?
A: Do restauracji? Albo na lody?
B: A musimy na randkę?
A: Tak.
B: To nie.
The Earth without art is just eh.
Odpowiedz
#2
W nocnym klubie dosiada się do mnie chłopaczek i pyta czy mam na imię Kasia.
- Nie - odpowiadam krótko.
- A to przepraszam, bo myślałem, że chodziłaś ze mną do podstawówki - ciągnie.
- Ale ja jestem od ciebie, tak na oko, z 10 lat starsza.
Dalej krótka gadka szmatka zamykająca temat.

15 minut później wracam z toalety. Chłopaczek siedzi obok mojej znajomej. Nie przeszkadzam, czekam aż sobie pójdzie. W końcu siadam koło niej, uradowana, że może wypytywał o mnie, czy coś.
- Czego chciał?
- Pytał, czy mam na imię Kasia.
Odpowiedz
#3
Jedne z najbardziej wieśniackich tekstów na podryw:

- Jesteś córką historyka?
- Nie, a czemu?
- Bo mam powstanie w spodniach.

***

''Bolało jak spadłaś z nieba aniołku?''


Taki podryw nigdy się nie udaje, no chyba że chcesz wyrwać jakąś naprutą karynę z remizy, która szuka księcia z białego ścigacza czy z poobijanego BMW.

Odpowiedz
#4
Tego podrywu w życiu nie zapomnę. I kaca moralnego, że w ogóle słuchałam takich głupot:

Tańczyłam gdzieś na brzegu parkietu, podbija do mnie starszy facet, ale świetnie się rusza, więc daję mu się poprowadzić i tak się razem przyjemnie gibiemy. Coś zaczyna mówić, ale nie słyszę, bo technotechno. Przytula się i mówi, że picie chce mi postawić. Przyszłam umalowana (mój pierwszy raz) z kasą tylko na wejście i zamiarem wyrywania darczyńców, więc odparłam, że piwo może być. Przytulił mnie jeszcze raz. Powiedział, że ładnie pachnę. Nieco skonsternowana wyjaśniłam, że chlorem, bo byłam na basenie. Poszliśmy po to piwo i zaczął się wysyp wieśniackich tekstów:
- wiesz, po czym poznać miłość? - właściwie to nawet nie czeka na odpowiedź - po zapachu.
- yhmy
- zapach jest w związku bardzo ważny, zanim się z kimś zwiążesz musisz wiedzieć, jak pachnie. Wyobraź sobie małżeństwo, w którym nie odpowiada wam zapach swoich genitaliów. Dlatego trzeba to najpierw sprawdzić.

Nic nie mówiłam, więc z flirtu potem zaczął się żalić, że rzucił żonę, bo na imprezie dawała się komuś podrywać. Poznałam też szczegółową historię jego bransoletki z hieroglifami. I życiorys syna. Potem chciał mnie podwieźć do domu. Swojego, ewentualnie mojego. Podbijał do nas jeszcze jakiś dilujący chłopak, który z kolei uniósł koszulkę, ukazując nagi, wychudzony i blady tors z tatuażem kota Sylwestra na boku. Mówił, że ma na drugie Sylwester i zaczął opowiadać o robieniu tatuażu. Mój men natomiast podniósł koszulkę, pokazał sześciopak i kazał się młodemu zwijać.
Wtedy na ratunek przybyła mi kumpela i jej znajomi, z którymi się wybrałam. Chałwa im!
Odpowiedz
#5
A to pedofil! Ale tekst o genitaliach rozwala na łopatki Big Grin
Zauważyłam, że większość facetów wyrywających albo żali się na żonę, albo jest właśnie świeżutko po rozstaniu. Bidulki takie.
Odpowiedz
#6
Tak sobie czytam.... Ech. Faceci są żałośni, wstyd mi za nas.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#7
Niepotrzebnie. Durnych bab też nie brakuje. Nie wszyscy mogą być inteligentni, bo nie byłby się z kogo śmiać Big Grin
Odpowiedz
#8
Nie mniej jednak to faceci próbując podrywać robią z siebie totalnych idiotów. I właśnie to jest żałosne. Czarownico, to nie jest śmieszne... To jest żałosne.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#9
A Ty jaki masz sposób na podryw?
Odpowiedz
#10
Prawdę powiedziawszy - żaden. Po pierwsze, gdybym takowy miał, pewnie nie byłbym starym kawalerem Wink. Ale do rzeczy.

Czasem podejrzewam, że w dzieciństwie usunięto mi chirurgicznie zdolność do flirtowania. Nie umiem tego robić i nawet nie lubię.

Co zaś do podrywu jako takiego. Wyznaję tu dość może kontrowersyjne zasady. Przede wszystkim w każdej większej grupie, no choćby na dowolnej imprezie znajdzie się tzw. "samiec alfa". To cecha osobowości. Tego wbrew pozorom nie da się podrobić. To się ma, lub nie. Cokolwiek by zrobił, powiedział to i tak swoją osobowością tak zagina czasoprzestrzeń, że wszystkie atrakcyjne dziewczyny siłą wywołanej grawitacji "ciążą" w jego stronę. Proces jest niejako automatyczny i działa na poziomie podświadomym.

Są również "bety". Oczywiście jeśli są wystarczająco młodzi i nabuzowani testosteronem starają się "poderwać" dziewczynę. Niestety cokolwiek by taki nie gadał, zazwyczaj zostanie odebrane jako smętne i beznadziejne bredzenie. To bowiem, jak odbieramy drugą osobę nie dzieje się na poziomie świadomym, a dużo głębiej - w podświadomości. Tak jesteśmy zoptymalizowani. Wieki ewolucji zrobiły swoje. Niestety beta ma co najwyżej szansę na jakąś desperatkę. A i to w tym przypadku to ona go upoluje.

Skąd to wiem? Wiele lat pracuję w branży rozrywkowej. Wbrew pozorom za konsolą, czy stołem realizatorskim jest straszliwie nudno. Przyglądam się więc imprezującym ludziom. To bardzo interesująca i pouczająca rozrywka. Niestety zasady działają bezwzględnie. Dość łatwo "wypatrzyć" zarówno alfy jak i bety. Wbrew pozorom praktycznie od początku widać kto nie wróci do domu sam.

Ja wiem doskonale, że jestem "betą". Właściwie zawsze nim byłem. Oczywiście "bawiąc" się psychologią, nauczyłem się grać "alfę". No ale tak pobawić można się pół godziny, godzinę. Wchodzenie w "nieswoją" skórę jest bardzo męczące. Szczególnie męcząca jest zabawa w ekstrawertyka, kiedy jest się introwertykiem.

Poza tym umiem patrzeć na siebie z boku. Nie oszukujmy się, nie miałem i nie mam zbyt wielu cech w swojej powierzchowności, uznawanych przez dziewczęta za interesujące. Jestem niewysoki i dosyć (oględnie mówiąc) krępy. Czyli żaden ze mnie adonis. Teraz na dodatek podstarzały Wink. Próba więc wciskania bajeru atrakcyjnej dziewczynie w moim wykonaniu byłaby zdaje się dosyć żałosna. Prawda? A ja żałosny być nie lubię. Więc po prostu sobie odpuściłem.

Jeśli więc rozmawiam z atrakcyjnymi dziewczętami, a nie powiem zdarza mi się teraz kiedy jestem starszy nawet dużo częściej niż w szczeniackiej młodości, staram się prowadzić rozmowę interesującą aczkolwiek neutralną. Wolę bowiem, by zapamiętano mnie jako tego z kim da się inteligentnie pogadać, niż nieudolnego, a może i obleśnego podrywacza.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#11
Czyli preferujesz podryw na inteligenta Wink To też działa, tylko na odpowiedni target. Raczej nie w klubie disco.

Tak naprawdę, chyba najbardziej na płeć przeciwną działa pewność siebie połączona z pozorną obojętnością. Nie wiem na czym to polega, ale im mniej się starasz i bardziej olewasz potencjalne ofiary, tym się wydajesz atrakcyjniejszą osobą. Tylko trzeba uważać, żeby nie przegiąć, bo można dostać łatkę "kochającego inaczej". Big Grin
Odpowiedz
#12
Cytat:Tak naprawdę, chyba najbardziej na płeć przeciwną działa pewność siebie połączona z pozorną obojętnością.

To akurat ma głębokie podstawy psychologiczne. Takie bowiem działanie jakby lekko "podkopuje" poczucie własnej wartości. A my bardzo nie lubimy czuć się niedowartościowani.
Ten trik działa, ale pod warunkiem, że ewentualna ofiara jest choć trochę stosującym metodę zainteresowana. Znaczy, że przynajmniej delikwenta zauważa w sposób pozytywny. Niestety niektórzy zdają się być całkiem przezroczyści.

Cytat:Czyli preferujesz podryw na inteligenta Wink To też działa, tylko na odpowiedni target. Raczej nie w klubie disco.

Taaa. Inteligent z moją gębą. Żeby zagrać inteligenta, trzeba być drobny, szczupły i koniecznie wielkich okularkach. Ja zaś jestem dosyć duży, gruby i na oko trudno doszukać się w mojej gębie przebłysku inteligencji. Jakby mi maczugę w garść dali to bym pewnie wyglądał jak Fred Flinston Wink.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#13
Cytat:Żeby zagrać inteligenta, trzeba być drobny, szczupły i koniecznie wielkich okularkach.

Zapomniałeś o pryszczach Big Grin

Poza tym, Ty nie musisz go grać przecież Heart

A co do gruby, to zawsze można zmienić Wink
Odpowiedz
#14
Eee. Pryszczy nie mam. Nie ten wiek Wink

Dzięki, że dostrzegasz we mnie tę iskrę intelektu, choć to niełatwo Wink

A myślisz, że tak łatwo schudnąć Tongue. Kiedy te pączki do człowieka krzyczą: "zjedz mnie" Wink.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#15
Z góry przepraszam za post zły par excellence, bezecny i o bezeceństwie traktujący, podły, nikczemny, przebiegły i na dodatek - wyprany z sumienia, demoralizujący, można rzec, a na domiar złego - niezupełnie też pasujący do tematu, toteż tym bardziej bezczelny i zimnokrwisty. Generalnie ja nie podrywam niuń, one podrywają mnie, a że chuć we mnie bucha, jak z lokomotywy żar, bierę jak leci oraz póki pigułka działa, nie przebieram, nie wybrzydzam, ważne, żeby miała nogi do rozwiedzeń. Raz jednak, klnę się na wszystkie bogi, przytrafiła mi się sytuacja, w której byłem naprawdę bliski zaliczenia i autentycznie zasiliłbym lożę prawdziwych mężczyzn, na wieki opuszczając elitarną formację prawiczków bliskich trzydziestki - pewnym tego bardziej, niźli tego, że mój sąsiad, prawiczek właśnie, a ży... człek hebrajskiej proweniencji, z kóz z nosa kulki lepi, jak nikt nie patrzy (a zasobnik onych kóz ma taki, że rzadko kiedy ktoś nie patrzy - z pogardą, a jakże) i ciska je potem, gdzie popadnie, modą młodych i dziarskich, co tako samo z niedopałkami cięgiem czynią; a tak w ogóle, to sika na siedząco, wiem, bo czasem słyszę, jak do sedesu coś dużego przystawia, tak, że echo idzie (niechybnie zadnica palestyńska) bo się cała muszla zatyka, a potem tylko ciurkiem płyn się leje, nic cięższego nie spada, poznaję, bo chlupot nie ten.

No więc mieszkam z niczego sobie panną, zaklepaną niestety, pochodzenia jednak azjatyckiego, a ja trochę fiksuję na punkcie azjatek, trzeba wam wiedzieć, grunt jednak, że wyposażona w nogi, sztuk dwa. Przyprowadza, wcale nierzadko, jakich chmyzów jakich, rasy białej, i zamyka się z nimi w pokoju, że niby to na rozmowy. Jednego rozpoznałem, jako jej gacha i pewien tego jestem bardziej, niż proweniencji pomienionego sąsiada. Gdy pewnego dnia, powrotem z pracy, nakryłem ją in flagranti na wymianie mebli z pokoju, bez mrugnięcia okiem zaoferowałem swoją pomoc. W zamian, gdy kurz po pracy opadł, wyłożyłem jej z klemencją, że nijak dziękować ni przepraszać za kłopot nie należy, buzi w policzek jeno się zda. Przykazałem jednak, aby nie rwała się tak do tego i czekała na dzień dobry i porę, i znak, jaki jej dam, aby wywiązać się z długu szczęśliwie i z entuzjazmem mogła, tudzież musiała. Zapewniło nam to wiele śmiechu, mówię wam, dzień w dzień spojrzeniem i rumieńcem zapytywała, czy to już, czy to dziś, czy teraz, ja jednak zbywałem ją i upraszałem o cierpliwość, bo nie znała dnia ni godziny i prawda to była, amen, klnę się na hebrajskość nosa sąsiada, co mi nad głową mieszka i powietrze psuje.
I wtedy zjawił się absztyfikant u współlokatorki. Przemknąć dwoje nie zdołali z korytarza do pokoju, gdy zaczepiłem szczęściarę i nadstawiłem jej policzek. A że nigdy takich okazji nie przegapiam, żeby w ostatniej chwili nie przekręcić głowy i żeby usta wrobionej w obowiązek buziowania nie trafiły z rozpędu w moje usta - to i katastrofa gotowa. A niunia usidlona, jasna sprawa.

Reszta jest mało interesująca, w każdym razie para się rozeszła, a ja dalej prawiczek Sad
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości