Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Zieleń
#1
Zieleń jest kolorem szaleństwa – tak myśląc, ubrana w zieloną sukienkę przekroczyłam próg domu wariatów. Nie uważałam się za osobę chorą psychicznie, żadna osoba chora psychicznie nie przyznaje się do swojego problemu. Później życie zaczęło przeraźliwie śmierdzieć i przeciekać przez palce, ot życie, cuchnąca maź, która lepi się, a jednocześnie odpływa tym szybciej, im bardziej staramy się uchwycić ją w locie.

W życiu wszystko tracimy stopniowo. Stopniowo zaczęłam tracić męża. Mąż chciał mieć dzieci, a ja wolałam poświęcić dzieci dla pracy. Nie opłaciło się, bo ukochany uciekł gdzieś daleko razem z inną kobietą. Również wymarzona praca, wyśnione stanowisko dyrektorskie postanowiło zwiać mi sprzed nosa. Dobre stanowisko zabrało ze sobą połowę obiecanej pensji. Boleśnie odczułam brak pieniędzy na opłacenie kredytów za mieszkanie i samochód. Tonęłam w długach.

Zimą, gdy złapała mnie sezonowa chandra, postanowiłam spisać na kartce wszystkie swoje osiągnięcia i porażki. Pomysł nie należał do rodzaju tych najlepszych, bo liczba porażek okazała się druzgocząca i znacznie przewyższała liczbę osiągnięć. Utrata pracy, rozwód, przepłacone mieszkanie, długi, brak kontaktu z rodziną... Nie potrafiłam znaleźć czynników, które usprawiedliwiłyby tak beznadziejne rezultaty mojego życia, znalazłam jedynie czynnik sprawczy. To byłam ja, wszystko moja wina. Banalne? Owszem. A zaraz...

A zaraz połknęłam garść tabletek losowo wyjętych z szuflady. Żenujący akt desperacji. Wszystko zwymiotowałam na dywan, dywanu nie doczyściłam do dziś – w dowolnej kolejności na listę życiowych porażek wpisać: nieudana śmierć, niedoczyszczony dywan. Śmierć, która nie jest śmiercią. Śmierć będąca milczącą nie-śmiercią, bez świadków i oskarżeń, bez procesu, w którym zostałam mianowana jedynym sędzią.

Przemierzam szpitalny korytarz i otwieram szare drzwi. Wchodzę do wąskiego pomieszczenia, sięgam do szafki i pośpiesznie wkładam biały kitel. Biel jest symbolem czystości, skromności i samokontroli. Biel jest symbolem zdrowia psychicznego. Przestępuję próg gabinetu lekarza szpitala psychiatrycznego, zasiadam za biurkiem i przeglądam dokumentację medyczną moich pacjentów.
Torebkę zostawiłam w szatni. Jeszcze tu wrócę.
„Poczułem podmuch powietrza wprawionego w ruch skrzydłem szaleństwa” - Charles Baudelaire
Odpowiedz
#2
Cytat:Mam nadzieję, że porządnie zmieszacie z błotem poniższe wypociny, bo są tak słabe, że już sama nie wiem, co powinnam zmienić/zniszczyć/spalić (niepotrzebne skreślić), a co oszczędzić. Start.
To jest zdecydowanie najsłabsza część Wink

Dodałbym pustą linię po każdym akapicie – czytać lepiej.

Cytat:Przestępuję próg gabinetu ordynatora szpitala
Niekonsekwencja. Kobieta straciła stanowisko. Lepiej przerób ją na bezfunkcyjnego lekarza.

Przeczytałem (pomijając wstęp) z prawdziwą przyjemnością. Dobre.
Odpowiedz
#3
Dziękuję, Szczepanie, za naprawdę motywujący komentarz. Byłam przekonana, że miniatura jest bardzo, bardzo słaba. Wszelkie uwagi biorę sobie do serca i jeszcze raz dziękuję pięknie. Shy
„Poczułem podmuch powietrza wprawionego w ruch skrzydłem szaleństwa” - Charles Baudelaire
Odpowiedz
#4
W takim razie jedziem dalej. Pierwszy akapit koniecznie w czasie teraźniejszym, tak samo jak ostatni; reszta - retrospekcja; gwiazdkami pooddzielać można.

Ten pierwszy akapit zmieniłbym trochę. Lekarz nie nazwie szpitala "domem wariatów".

Zieleń jest kolorem szaleństwa – tak myśląc, ubrana w zieloną sukienkę przekraczam próg szpitala. Chora psychicznie? Nie, nie jestem chora psychicznie... żadna osoba chora psychicznie nie przyznaje się do swojego problemu. Życie przeraźliwie śmierdzi i przecieka przez palce, ot życie, cuchnąca maź, która lepi się, a jednocześnie odpływa tym szybciej, im bardziej staramy się uchwycić ją w locie. Nie jestem chora psychicznie!

Bardzo fajne to zdanie o życiu.

Nad powtórzeniem "chora psychicznie" musisz się zastanowić. To moja maniera - niektórych denerwuje... żeby nie powiedzieć dosadniej... Smile
Odpowiedz
#5
Cześć Milion! Tekst ma coś w sobie, podobał mi się motyw kolorów i niespodzianka na końcu (zdecydowanie na mnie zadziałała, więc brawo!). Jednak parę rzeczy mnie gryzie, przede wszystkim na początku.

W pierwszym zdaniu poeksperymentowałabym z szykiem, bo subiektywnie mnie nie przekonuje. Może zastąpić myślnik kropką, albo dać przydawkę na koniec? Zastąpić "tak myśląc" słowem "pomyślałam" (Tylko podaję sugestię, nie chcę naruszać praw autoraWink
Cytat: Nie uważałam się za osobę chorą psychicznie, żadna osoba chora psychicznie nie przyznaje się do swojego problemu.
Powtórzenie, a do tego gryzie mnie brak spójnika, przecinek nie spełnia roli mz. Czy chodziło ci o "ale"? Czy może lepiej byłoby dać nowe zdanie?
Cytat:ot, życie
Potrzeba przecinka
uchwycić ją w locie.
Tu chodzi o maź, co wydaje się troszkę nielogiczne. Czy maź może latać (nawet w metaforze)?
Cytat:Mąż chciał mieć dzieci, a ja wolałam poświęcić dzieci dla pracy
Powtórzenie - celowe?
Cytat:W życiu wszystko tracimy stopniowo. Stopniowo zaczęłam tracić męża.
Znów powtórzenie, znów może być celowe. Ale "stopniowo" w odniesieniu do męża trochę razi, ponieważ podajesz tylko jeden powód, dlaczego tak się stało - konflikt o dzieci. Nie mówię, że to wyklucza stopniowy rozpad związku, ale w tekście rzuciło mi się w oczy.
Cytat:Nie opłaciło się, bo ukochany uciekł gdzieś daleko razem z inną kobietą
Skasowałabym "razem". Wydaje mi się niepotrzebne.
Cytat:Również wymarzona praca, wyśnione stanowisko dyrektorskie postanowiło zwiać mi sprzed nosa. Dobre stanowisko zabrało ze sobą połowę obiecanej pensji.
Znów powtórzenie, które dosyć razi. Może połączyć dwa zdania?
Cytat:Pomysł nie należał do rodzaju tych najlepszych
Coś mi tu zgrzyta - moze "do tych najlepszych" albo "nie był z tych najlepszych"... nie wiem, może to tylko mi coś zgrzytnęło w głowieBig Grin
Cytat: próg gabinetu ordynatora szpitala psychiatrycznego
Moim zdaniem nie potrzebne słowa "szpitala psychiatrycznego". Gabinet ordynatora wystarczy. Odnosząc się do komentarza powyżej - bycie ordynatorem niesie z sobą pokaźną pensję i jest jednym z najwyższych stanowisk autentycznie lekarskich (dyrektor bardziej zarządza niż leczy). Rzeczywiście gryzie się to z historią o utracie pracy.
Cytat:Torebkę zostawiłam w szatni. Jeszcze tu wrócę.
Szczerze mówiąc, nie zrozumiałam tego ostatniego akapitu. O co chodzi z torebką?


Sorry, że wyszło tak długo - próbowała wskazać momenty, gdzie nie czytało mi się płynnie. Oczywiście to tylko subiektywne odczucia i nie musisz się ze mną zgadzać Wink

Podobała mi się kompozycja - pierwszy akapit zaciekawia, a przedostatni dopełnia. Jako czytelnik to miłe, kiedy nagle orientuję się w sytuacji, to trochę jak puzzle;D Do tego podobała mi się zmiana czasu na teraźniejszy.

Historia bardzo prawdziwa i bardzo powszechna, wiec wszyscy chcemy ją czytać, bo każdego z nas to w jakiś sposób dotyka. No i jeszcze raz powiem, że podobała mi się "niespodzianka" Smile

Przeczytałam z przyjemnością!
Odpowiedz
#6
Szczepanie, nad resztą sugestii muszę poważnie pomyśleć.
(07-03-2016, 21:25)szczepantrzeszcz napisał(a): Ten pierwszy akapit zmieniłbym trochę. Lekarz nie nazwie szpitala "domem wariatów".
A jeśli lekarz nie znosi swojej pracy? Nie wiem... Wink

Twoja wersja pierwszego akapitu brzmi bardzo ładnie, jakoś tak mniej chaotycznie. Widać mamy ten sam brzydki (?) zwyczaj nadużywania celowych powtórzeń. Myślę, myślę...
Cytat:Bardzo fajne to zdanie o życiu.
O! A miałam wrażenie, że jest okropnie naiwne.
Dziękuję za pomoc! Smile

Memorio
, jaki piękny, długi komentarz! Dziękuję Heart
Wszelkie wymienione przez Ciebie powtórzenia są jak najbardziej celowe. Wspomniałam wcześniej, mam taki irytujący zwyczaj ciągłego powtarzania się. No... Może oprócz tego:
Cytat:Również wymarzona praca, wyśnione stanowisko dyrektorskie postanowiło zwiać mi sprzed nosa. Dobre stanowisko zabrało ze sobą połowę obiecanej pensji.
Czy może być tak, jak poniżej?
"Również wymarzona praca, wyśnione stanowisko dyrektorskie postanowiło zwiać mi sprzed nosa, przy okazji zabierając ze sobą połowę obiecanej pensji."
Jedziemy dalej.
Cytat:uchwycić ją w locie.
Tu chodzi o maź, co wydaje się troszkę nielogiczne. Czy maź może latać (nawet w metaforze)?
Wyobraź sobie kisiel spadający z nieba. A teraz pomyśl, jakby to było łapać go rękami. Big Grin Tak, wiem, jestem głupia.
Cytat:Szczerze mówiąc, nie zrozumiałam tego ostatniego akapitu. O co chodzi z torebką?
Moje niedopatrzenie. Gdyby kobieta była pacjentką szpitala, torebkę zostawiłaby na sali, może gdzieś pod łóżkiem, jak to zwykle bywa. Ostatni akapit jest dziwny - niby coś z symboliki, ale tak naprawdę nie bardzo leży. Czyli jak zwykle prawie o niczym.
Cytat:Jako czytelnik to miłe, kiedy nagle orientuję się w sytuacji, to trochę jak puzzle;D
A mnie jest bardzo miło, że ktoś wreszcie docenił te puzzle. Big Grin
Ogólnie przeraża mnie ilość błędów w tym krótkim tekście. Widzę, że muszę nad nim sporo popracować. Twój komentarz będzie bardzo pomocny.

Jeszcze raz dziękuję za pomoc. Jesteście kochani!
Pozdrawiam serdecznie.
„Poczułem podmuch powietrza wprawionego w ruch skrzydłem szaleństwa” - Charles Baudelaire
Odpowiedz
#7
Cytat:Widać mamy ten sam brzydki (?) zwyczaj nadużywania celowych powtórzeń.
Nasze zwyczaje wyglądają bardzo podobnie. Memoria zwróciła uwagę na zdania: "Również wymarzona praca, wyśnione stanowisko dyrektorskie postanowiło zwiać mi sprzed nosa. Dobre stanowisko zabrało ze sobą połowę obiecanej pensji." więc już w kolejnym komentarzu nie dodałem, że jest to jedyne miejsce, gdzie powtórzenia się gryzą. Coś jest na rzeczy.
Odpowiedz
#8
No i znów ciekawe studium szaleństwa. Na dodatek z ciekawym zakończeniem. Lekarz od chorych psychicznie, sam na granicy szaleństwa. Zaprawdę interesujące, ale może coś w tym jest?
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości