UWAGA! ZAWIERA WULGARYZMY!
Za rękę ją chwycił, do siebie pociągnął, dotknął ustami policzka. Opierać się chciała, lecz nie wypadało, kochała go bardzo, nad życie.
I tak ośmielony, odpinał już oręż, pas z mieczem co miał go przy boku. A później ściągnął, swe rękawiczki, czarne jak smoła i wrony. Rozbierał się szybciej, chciał zrzucić już z siebie, ubranie i kaftan kolczy! Wpierw zbroja na trawie, a później koszula, już nagi jest do połowy! Sześćdziesiąt dziewięć, już słów napisałem, pozycja ta tylko mu w głowie! I spodnie na kwiatach i cały już goły, za pierś chwyta czarownicę! I dupczy!
- Spłonęłam cała!
- Ze wstydu, rzecz jasna!
Za rękę ją chwycił, do siebie pociągnął, dotknął ustami policzka. Opierać się chciała, lecz nie wypadało, kochała go bardzo, nad życie.
I tak ośmielony, odpinał już oręż, pas z mieczem co miał go przy boku. A później ściągnął, swe rękawiczki, czarne jak smoła i wrony. Rozbierał się szybciej, chciał zrzucić już z siebie, ubranie i kaftan kolczy! Wpierw zbroja na trawie, a później koszula, już nagi jest do połowy! Sześćdziesiąt dziewięć, już słów napisałem, pozycja ta tylko mu w głowie! I spodnie na kwiatach i cały już goły, za pierś chwyta czarownicę! I dupczy!
- Spłonęłam cała!
- Ze wstydu, rzecz jasna!