Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Spacerniak Bohaterów Getta
#1
Wychodziłem z zaciągniętej podcieniem bramy
w nieodbite światło.
Prawie wyżyłowany obrzyn z dwiema kulami,
które jak lotki i owiewki trzymały parabolę
dobrze wstrzelanego uśmiechu.

Nigdy nie bujałem się sam do ścinki lotnej frazy
pośród ulicznej symultany z roszadami gołębi,
i nierównym dla każdego tykaniem obcasów.

Przebierają w oczach letnie sukienki,
tępym wiatrem wspomagane.
Wszystkich lat nie odkarmią
ulistnione szypułki z łubianek.

Napędzam balkonik. Na wykuszu
mogę nadrobić skrzypień podłodze.
Gołębie podniósł deszcz.
Z deptaka na leża rozpuścił zmyty gwar.
Nachyleniem ulicy spływa odpowiedź ściany płaczu.
Jestem suchy, trzeźwy. Zaszyty pod powiekami.
Odpowiedz
#2
Mocny wiersz. Literówka chyba w nieodbite.
Odpowiedz
#3
Literówki, nawet niezamierzone są testem na obecność.
Odpowiedz
#4
Zostawiam ślad...czasem słowa nie wyrażą tego, co czujemy, czytając wiersz...
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości