"Soul Calibur III" - Bijatyka / PS2
#1
Smile 
SoulCalibur III (PS2)

Gatunek gry: bijatyka
Wydawca polski: Sony Computer Entertainment Polska
Wydawca oryginalny: Namco
Data wydania oryginału: 11/2005
Oryginalna strona gry: http://soulcalibur3.namco.com/
Język gry: Angielski
Tryby gry: Multi player, Single player
Dostępna platforma: PS2
System operacyjny: PS2
Liczba DVD w pudełku: 1

Mam przyjemność grać w Soul Calibur III. Każda gra z tej serii, opowiada o poszukiwaniach legendarnego Ostrza Duszy (tytułowy Soul Edge z pierwszej części). Nie znam wcześniejszych ani późniejszych części także wypowiem się tylko na temat trójki. Najkrótszy opis tej gry: bijatyka przy użyciu broni białej. W tej odsłonie pojawia się trójka nowych poszukiwaczy Ostrza. Piękna Tira, która walczy ostrzem w kształcie okręgu. Elegancka Setsuka, z mieczem ukrytym w parasolce. Mnich Zasalamel, który walczy olbrzymią kosą. Każda z postaci szuka Ostrza z jakiegoś powodu. Historię każdej z postaci można poznać w trybie Tales of Soul. Mamy do dyspozycji najróżniejsze postacie, różne style walki, różną broń oraz masę rewelacyjnej zabawy.

Walka opiera się na czterech przyciskach oraz kierunkach. Cios w poziomie, cios w pionie, blok i kopnięcie. Wszelkich kombinacji jest mnóstwo. Wiele z ciosów, zależy nie tylko od konkretnej kombinacji wciśniętych przycisków, ale również od miejsca, w którym stoi postać i postać przeciwnika. Walka jest niezwykle dynamiczna. Ciosy zadawane błyskawicznie. Dzięki tej szybkości, walki nie nudzą się.

Grafika i animacja są przepiękne. Bez końca można podziwiać modele postaci, ich ruchy, otoczenie. Animacje ciosów, rzutów, combosów naprawdę zapierają dech w piersiach. Po prostu poezja ruchu. Trzeba jasno powiedzieć, że to, co zrobili graficy z arenami, przechodzi najśmielsze oczekiwania. Są po prostu oszałamiające. Płonące okręty, oblężenie zamku, wybuch wulkanu, spadające z nieba kule ognia... Każda arena jest zbudowana w taki sposób, aby można było wyrzucić przeciwnika poza nią, co automatycznie kończy walkę. Na szczęście spaść przypadkiem samemu, jest dość ciężko (chociaż zdarza się). W parze z grafiką idzie dźwięk. Szczęk broni, okrzyki i teksty postaci. Dopracowane w każdym szczególe. Dodatkowo każda arena ma własny motyw dźwiękowy, a narrator wypowiada jakąś ciekawą maksymę przed walką.

Soul Calibur III posiada różne tryby, ale szczególnie ciekawy jest: Chronicles of Sword. Jest to połączenie typowej Soul Caliburowej walki z RTS’em. Przesuwamy nasze „jednostki” po mapie, zajmujemy strażnice wroga, walczymy z jego oddziałami. Poruszanie po mapie jest typowo RTS’owe, natomiast, kiedy dochodzi do walki przełączamy się na arenę, gdzie odbywa się typowy pojedynek. Bohater zyskuje doświadczenie i wchodzi na kolejne poziomy. Nie walczy się tu postacią wybraną spośród „głównych”, ale tworzy się własnego wojownika. Wybieramy dla niego według własnych upodobań między innymi wygląd, „profesję”, która określa, jakim rodzajem broni będzie walczył.

Zdecydowanie mogę polecić tę grę wszystkim, którzy mają ochotę odstresować się po ciężkim i męczącym dniu. Zabawa gwarantowana! I rozładowania negatywnych emocji również!
Piekło jest puste, a wszystkie diabły są tutaj.
William Shakespeare
[Obrazek: gildiaPiecz1.jpg]
Odpowiedz
#2
Miałem przyjemność młócić Soul Edge do nieprzytomności i to na proper maszynie arcade, nie na konsoli (chociaż to też, ale później). To na pewno jedna z lepszych bijatyk, w jakie grałem. O SC3 nie mogę się wypowiedzieć bo nie znam. Ale właśnie ściąga mi się Soul Calibur: Broken Destiny na PSP Smile
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz
#3
Uwielbiam tę grę, w wakacje dwa lata temu, wstyd się przyznać, grałam w nią siedemnaście godzin z kilkoma dwuminutowymi przerwami... Smile Wynikało to głównie z sympatii do postaci Raphaela i Siegfrieda, pierwszy ma perfekcyjne teksty i ładne ubrania, drugi jest bardzo urodziwy i ma ciekawą historię Big Grin
Mężczyźni mówiący ordynarne rzeczy milkli, gdy wchodził Dorian Gray.
Odpowiedz
#4
Mam dylemat. Napisać, że wielbię tę grę za różnorodność postaci, grafikę, grywalność, boskość i inne tak górnolotne przymioty czy że jej nienawidzę, bo zawsze łoją mi w niej tyłek?
Hmmm, zostanę raczej przy wersji, że ją kocham, ubóstwiam, adoruję itd. Jestem w stanie dać się pobić tyle razy, ile to tylko konieczne, bylebym mogła gapić się na Tirę, Cassandrę i Ivy. <3
Sorki, włączył mi się bełkot.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości