Dwa miesiące w nogach u Pana Boga byłem zapisany,
Chodziła za mną, poznana z widzenia, wracała do domu,
Kobietom zawsze więcej się wlewa przez port.
Bywa tak, że kij w oko ma dwa końce, a proca trzy.
w dziesięciokartowym sekwensie do sprawdzenia.
Choćby w lusterku wstecznym albo wewnętrznym,
ze zdjęciem kobiety z nadwagą niewytarowanych znaczeń.
Chodziła za mną, poznana z widzenia, wracała do domu,
chyba tylko po to, żeby się przebrać.
Samodzielność to jest egzamin do oblewania.
Twarze mieli nieznoszone, jeszcze od ślubu.
Na jej jeden drobił kilka swoich kroków, łykanych
przeze mnie bez wspomagania sterydów.
Kobietom zawsze więcej się wlewa przez port.
Tylko nieprzycumowane nie pomachały chustkami
na głowach, kiedy odpływali w poślubne emerytury.
Sąsiada z łóżka obok przejęli kryminalni z serialu.
Bywa tak, że kij w oko ma dwa końce, a proca trzy.
Wstrzelana przez prawe płuco i serce.
A szklanka z ulubioną herbatą bez komentarza
ciągle stoi, podnosi temperaturę palców.