Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Siła przyjaźni
#1
Jakiś rok temu napisałam kilka części krótkiej historii. Po długich przemyśleniach postanowiłam wrzucić jej niewielki fragment. Mam nadzieję, iż wam się spodoba. Życzę miłego czytania i weny do komentowania Big Grin
_______________________________

Drogi pamiętniku

Po minionej nocy nastał kolejny dzień udręki w tym więzieniu. Nie spałam długo. Ciągle prześladują mnie obrazy śmierci Petera. Clarie tak po prostu wyssała z niego krew. Will nadal zachowuje się jakby nigdy nic między nami nie było, a przecież przyjaźniliśmy się od podstawówki. Wczoraj moi przyjaciele- Caroline, Vicky, Zach i Michael próbowali mnie wydostać z tego miejsca. Niestety, Damon i Clarie ich zaatakowali. Na całe szczęście nie zdążyli wyjść z samochodu, więc udało im się uciec. Nie wiem jak długo jeszcze będą o mnie pamiętać. W końcu jestem tylko człowiekiem, a te wredne wampiry mogą mnie zabić w każdej chwili. Nie mam pojęcia, jak długo jeszcze tutaj wytrzymam. Od paru miesięcy nie rozmawiałam z żadnym człowiekiem dłużej niż pięć minut w szkole w czasie lekcji. Wyjątkiem jest Katherine, ale nie o to chodzi. Czasem wydaje mi się, że lepiej by było sprowokować Damona do zabicia mnie.
Elizabeth

-Ok -powiedziałam sama do siebie w myślach. -Dzisiejszy dzień będzie inny.

Schowałam pamiętnik pod materac i chwyciłam plecak. Upewniłam się, że włosy zakrywają ranę na szyi i zeszłam na dół. Na całe szczęście, wśród tych nienormalnych, siedemnastoletnich z wyglądu wampirów miałam dwie koleżanki, które powitały mnie z uśmiechem, gdy weszłam do kuchni. Jedna z nich- Sarah była wampirzycą, a druga- Katherine, człowiekiem. Zjadłyśmy razem śniadanie i razem z ekskortą Willa wyszłyśmy do szkoły. Byłam prawie pewna, że Damon i Clarie obserwują cały nasz dzień, bo przecież co zrobiłby Willam, jeśli trzy dziewczyny (w tym wampirzyca) spróbują uciec. Wysiadając z ich Porsche Carerra na parkingu zobaczyłam smutne miny moich ludzkich przyjaciół.

-Idź, zajmę czymś Willa- szepnęła mi na ucho Sarah i zaczęła zaczepiać wampira (byłego członka mojej paczki.Wyleciał z niej stając się wampirem i pomagając w porwaniu mnie). W końcu Willam wyczuł o co chodzi i odciągnął dziewczyny na bok, mówiąc do mnie.

- Pięć minut. Jeśli nie zobaczę cię pod klasą samej to...- nie musiał kończyć. Urwane zdanie u nich znaczyło: jeśli nie będziesz posłuszna, pożegnasz się z krwią lub życiem.

Podbiegłam do moich przyjaciół i doczekałam się bardzo przyjemnego powitania. Caroline prawie się rozpłakała. Vicky przytuliła Michaela, nie mogąc uwierzyć, że to ja i mówiąc ciągle, że nas zobaczą i zabiją. Tylko Zach zachował zimną krew i przytulił mnie serdecznie. Dopiero po chwili zobaczyłam jak przyjaciele zmienili się po tych czterech miesiącach.
Caroline, która zawsze przywiązywała wagę do wyglądu, teraz mniej się tym przejmowała. Jej farbowane kiedyś na blond włosy nabrały naturalnie brązowej barwy. Ubierała się normalnie, a nie sukienki za trzysta euro. Oczy również miała inne. Kiedyś błyszczały jej zdrowym błękitem lapis-lazuri, a teraz były matowoniebieskie.
Vicky była przerażona. Można było wyczytać z jej twarzy, że nie śpi po nocach. Worki pod oczyma i błyszczące od łez oczy wskazywały na to, że często płacze. Żal ścisnął mi serce.
Zach i Michael nie zmienili się aż tak bardzo. Obaj czarnowłosi i szaroocy, jak zwykle ubrani byli w ciemnych kolorach. Kiedyś cała paczka tętniła kolorami. Pokazywaliśmy nowe trendy, rządziliśmy szkołą. Po wykruszeniu się, została tylko czwórka zaspanych, poddenerwowanych szesnastolatków, czekających na śmierć z rąk wampirów. Chciałam im jakoś pomóc, ale nic nie mogłam zrobić. Zach szepnął mi do ucha próbując mnie pocieszyć parę słów, ale na mnie to już nie działało. Z dawnej Katherine prawie nic już nie pozostało.

- Mam dobrą wiadomość. Z naszej czwór... piątki, ty wyglądasz najlepiej.
Uśmiechnęłam się lekko, ale zaraz łzy popłynęły mi po twarzy.

- No już, wszystko będzie dobrze- pocieszał mnie Zach, a po chwili już cała paczka. Powstrzymałam łzy i otarłam twarz. Zerknęłam na zegarek. Zostały mi cztery minuty.

- Słuchajcie. Mam niecałe cztery minuty czasu...

- Bo wampiry nas zaatakują? Jeśli tylko to nam chcesz powiedzieć, to sobie daruj- powiedział ktoś i zaraz zrozumiałam kto. To była Rachel- dawna dziewczyna Willa, która ubzdurała sobie, że skoro mnie porwał i nie zabił jak Petera, to musi coś między nami być. Tylko ona spoza paczki wiedziała o tej całej aferze, ponieważ, widziała jak mnie porywali. Żądała wyjaśnień, więc Damon ją oświecił, a potem użył jako ,,lodówki". Porzucił nieprzytomną w lesie, a moi przyjaciele pomogli jej wrócić do domu.

- Daruj sobie, Rea! -wybuchłam. Skrywane we mnie uczucia od czasu porwania wydobyły się ze mnie ze zdwojoną siłą.- To, że twój chłopak cię zostawił dla jakiś nowych przyjaciół nie znaczy od razu, że masz się na mnie wyżywać! Sama nie mam ostatnio łatwych chwil! Czasami myślę, że to już mój koniec, a kiedy mam chwilę, aby moje życie było takie jak kiedyś, pojawiasz się ty! Skoro nie chcesz mnie oglądać, to po co tu przylazłaś!? Aby ponaśmiewać się ze mnie? Jeśli tak, to naprawdę możesz już sobie iść!- rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam, że wszyscy (łącznie z nauczycielami) stali i patrzyli się na nas.- A wy co?! To nie jest przedstawienie!- dodałam i szepnęłam Zachowi na ucho.- Jeśli chcecie mnie dalej ratować, to nie mówcie jej już nic!- ostatnie wyrazy wykrzyczałam. Strzepnęłam nieistniejący kurz z ubrania i dodałam spokojniej.- Muszę już iść. Tak nie pogadamy. Do zobaczenia.- Odeszłam parę kroków i dodałam.- Żegnaj, Rea. Mam nadzieję, że nie zobaczę cię więcej razy, niż będę musiała. Pamiętaj, nie wtrącaj się w moje sprawy, bo możesz tego pożałować.

Gdy doszłam pod klasę, byłam zdruzgotana. Czyżby ciągłe przebywanie z tyranami aż tak mnie zmieniło? Co, jeśli stanę się taka jak oni?
Przy szafce zobaczyłam stojącego Willa. Uśmiechał się triumfująco.

-Co tak szybko? Zostały ci jeszcze całe dwie minuty.

-Odwal się. Nie muszę ci nic tłumaczyć.

-Nie, ale to, co zaraz zrobię pewnie cię nie ucieszy, więc muszę cię uspokoić.

-A co chcesz zrobić? Kolejna zachcianka Damona? Nie jestem dawcą krwi...

Zanim zdążyłam coś jeszcze dodać, Will znalazł się przy mnie i pocałował w usta. Po chwili odsunął się kilka centymetrów. Uśmiechał się jeszcze bardziej triumfująco. Uderzyłabym go, gdyby nie towarzystwo praktycznie wszystkich uczniów. Zdruzgotana, wiedząc, że patrzy na nas cała szkoła (w tym moi przyjaciele) oparłam się o szafkę i zapytałam cicho, czując łzy na policzkach.

-Dlaczego tak mnie traktujecie? Jeśli mam tak żyć, to wolę stracić całą krew.

-Nie musiałbym tego robić, gdyby nie twój wyskok na parkingu. Musi być jakiś powód, dlaczego tak naskoczyłaś na Rea, więc aby zaoszczędzić ci niepotrzebnych kontaktów z ludźmi, zamierzam sam stać się powodem tej zmiany. Nie podziękujesz mi?

-Nienawidzę ciebie i reszty. Gdy będę miała szansę, zabiję was. Ty będziesz pierwszy. I nie licz na moje niegdyś dobre serce. Nie znasz mnie, a dawnej Katherine już nie ma. Pilnuj siebie i tych swoich przyjaciół, bo ja nigdy nie mówię, jak nie muszę- nie czekając na jego reakcję, odwróciłam się na pięcie i poszłam do klasy, ścierając łzy z policzków. Przez cały dzień unikałam kontaktu wzrokowego z kimkolwiek, a po lekcjach udałam się pod klasę Katherine. Miałam nadzieję, że chociaż ona będzie w stanie mnie zrozumieć.

-Musimy stąd uciekać.

-Co ty wygadujesz? Czekaj... No dobra, może to i dobry pomysł... Ale nie damy rady! Will zaraz nas złapie. A poza tym... Nawet gdyby udało nam się wyrwać im chociaż na chwilę, odnaleźliby nas i pewnie zabili na miejscu. Nie wiem jak ty, ale ja chcę jeszcze trochę pożyć- wyjąkała Katy.

-Ale...- zaczęłam.

-Nie i koniec. A przynajmniej nie dzisiaj.

Jej słowa bardzo mnie dotknęły. Owszem, zdawałam sobie sprawę z tego, iż mamy znikome szanse powodzenia. Mimo to bardzo potrzebowałam czyjegoś wsparcia...
Obróciłam się i przebiegłam cały hol, zanim Katherine znalazła się w jego połowie. Podeszłam do samochodu, przy którym czekał już na nas William.

-Cóż to, panna Elizabeth jako pierwsza? Czyżbyśmy mieli święto?- powiedział sarkastycznie.

-Daruj sobie, ok?

-Dlatego miałbym dać sobie spokój? W końcu w oczach wszystkich jesteśmy parą. Znikome droczenie się jest normalne.

-Spadaj. Nie mam nastroju.

-A kiedykolwiek miałaś?- westchnął, odblokowując samochód.

-Przed porwaniem z pewnością.

Zajęłam swoje miejsce przy oknie, na jednym z tylnych siedzeń i trzasnęłam drzwiami. Czekając, aż William odwiezie nas do domu, myślałam nad tym, jak wydostać się z tych wampirzych szponów.
The Earth without art is just eh.
Odpowiedz
#2
Cytat:Od paru miesięcy nie rozmawiałam z żadnym człowiekiem dłużej niż pięć minut w szkole w czasie lekcji. Wyjątkiem jest Katherine, ale nie o to chodzi.
Nie rozumiem „ale nie o to chodzi”. O co nie chodzi?

Cytat:Na całe szczęście, wśród tych nienormalnych, siedemnastoletnich z wyglądu wampirów miałam dwie koleżanki, które powitały mnie z uśmiechem, gdy weszłam do kuchni.
„Z wyglądu siedemnastoletni” to według mnie kulawe określenie. Może dla pewności poczekaj aż ktoś inny się wypowie, bo mam wątpliwości. Ale sądzę, że to brzmi brzydko.

Cytat:Byłam prawie pewna, że Damon i Clarie obserwują cały nasz dzień, bo przecież co zrobiłby Willam, jeśli trzy dziewczyny (w tym wampirzyca) spróbują uciec.
Widzę, że często dopowiadasz w nawiasach. Tego się powinno unikać. Musisz tak budować narrację, by zawrzeć to, co chcesz zawrzeć w zdaniu a dopowiedzi w nawiasach nie były już potrzebne.

Cytat:Podbiegłam do moich przyjaciół i doczekałam się bardzo przyjemnego powitania.
Nie brzmi to ładnie. Chodzi mi o sformułowanie „doczekałam się”. Mnie osobiście kojarzy się z pretensją, że się długo na jakiekolwiek powitanie czekało.

Cytat:Worki pod oczyma i błyszczące od łez oczy wskazywały na to, że często płacze.
Oczyma, oczy. Powtórzenie. Tym bardziej drażniące, że w obrębie jednego zdania.

Cytat:- Słuchajcie. Mam niecałe cztery minuty czasu...
Cztery minuty! To już jest określenie jakiegoś okresu czasu i tyle wystarczy! Nie ma potrzeby dodawać słówko „czasu”. To jest zresztą pleonazm i to bardzo rażący.

Cytat:Skrywane we mnie uczucia od czasu porwania wydobyły się ze mnie ze zdwojoną siłą.
Skoro w bohaterce te uczucia były skrywane, to logiczne, że i z niej się wydobędą. Nie ma potrzeby tego podkreślać.

Cytat:To nie jest przedstawienie!- dodałam i szepnęłam Zachowi na ucho.- Jeśli chcecie mnie dalej ratować, to nie mówcie jej już nic!- ostatnie wyrazy wykrzyczałam.
Jak można szeptać, wykrzykując? To krzyczy, to szepcze i już się pogubiłem.

Cytat:-A kiedykolwiek miałaś?- westchnął, odblokowując samochód.
Jak się zablokowuje samochód?

Widząc nagłówek „Drogi pamiętniczku” zapaliła mi się lampka ostrzegawcza. Dwa zdania dalej wiem już, że po raz setny mam do czynienia z szałową młodzieżą – wampirami. I wiem też, że ten komentarz mógłbym napisać w ciemno, nie czytając nawet opowiadania, bo nie różni się ani odrobinę od masy innych tekstów opartych na tym motywie.
Tutaj to już zupełny Meksyk na wrotkach – dzieci, nie dość, że jeżdżą samochodami (luksusowymi) to jeszcze grożą sobie nawzajem, że się pogryzą/powypijają/pozabijają. Opowiadanie nudne, sztampowe, podyktowane modą – taka jest niestety prawda, a przynajmniej w moim odczuciu.
Błędy wymieniłem takie, jakie znalazłem. Poza tym zapamiętaj jeszcze, że przed myślnikiem również robi się spację.
Co do fabuły, to nie będę się wypowiadał, bo nie do końca załapałem, co tam się w ogóle działo z tymi dzieciakami. Płaczą, grożą że się pozagryzają i właściwie tyle z tego pamiętam.

PLUSY:
+ krótkie (przy tej tematyce to wielki plus...)

MINUSY:
- wyświechtany motyw, tak modny, że aż irytujący
- nuda
- najwyższej błędności błędy językowe Tongue (cztery minuty czasu – nie daruję!)

OCENA:
2/10
Odpowiedz
#3
Dzięki za komentarz.
Fabuła może i wydaje się niemal identyczna, jak w wielu książkach, ale to dopiero początek. Dalej będzie już kompletnie inaczej.
Cytat:Co do fabuły, to nie będę się wypowiadał, bo nie do końca załapałem, co tam się w ogóle działo z tymi dzieciakami.

Fabuły nie załapał prawie nikt, kto to czytał. Widocznie zbyt wiele informacji chciałam umieścić w jednym fragmencie. Obiecuję, że w następnych nie będzie już takiego Meksyku Big Grin
I tak, jak już pisałam wyżej, fabuła tego opowiadania nie jest zbyt oblegana. Tak wydaje się tylko na początku.
Cytat: Cytat:-A kiedykolwiek miałaś?- westchnął, odblokowując samochód.

Jak się zablokowuje samochód?
Wyrażenie "przycisnął guziczek na pilocie" chyba nie byłoby tu na miejscu Tongue
The Earth without art is just eh.
Odpowiedz
#4
Dlaczego miałoby nie być na miejscu? Byłoby bardziej zrozumiałe. Bo oczywiście, teraz już wiem, co miałaś na myśli i ma to sens, ale z początku nie załapałem a więc takie oczywiste to nie było Wink
Odpowiedz
#5
Hehe Big Grin
Dobrze, że chociaż teraz zrozumiałe.
Czy mogę liczyć na dalsze komentarze z Twojej strony w tym wątku?
The Earth without art is just eh.
Odpowiedz
#6
No ale co miałbym tu jeszcze skomentować? Przecież mój komentarz już masz Wink
Odpowiedz
#7
Chodzi o dalsze fragmenty Big Grin
I właśnie- prawdopodobnie jeszcze dzisiaj wstawię drugą część (mam nadzieję, że dobiję do momentu, w którym fabuła jest kompletnie inna). Mam nadzieję, że więcej osób zacznie komentować ten wątek Wink
The Earth without art is just eh.
Odpowiedz
#8
Jeśli nie przeraziła Cię moja ocena, to służę Wink
Odpowiedz
#9
Lubię ostrą krytykę Wink
Zachęta do poprawy.
The Earth without art is just eh.
Odpowiedz
#10
Przepraszam, że taki długi odstęp między pierwszą, a drugą częścią, ale z powodu braku weny nie udało mi się wcześniej dopracować nowego fragmentu.
Miłego czytania Smile
____________________
Gdy tylko William zatrzymał samochód na podjeździe, otworzyłam drzwi i bez słowa weszłam do domu. Nie oglądając się za siebie, wpadłam do pokoju i zamknęłam drzwi. Rzuciłam się na łóżko i zapłakałam, przyciskając poduszkę do twarzy. Byłam rozbita w środku. Od rana wszystko i wszyscy dobijali mnie coraz bardziej. Najpierw spotkanie Rei, potem pocałunek Williama...
Na wspomnienie tej chwili, coś ścisnęło moim sercem. Zaszlochałam mocniej. Jeszcze kilka tygodni temu byłam zakochana w tym młodzieńcu. Byliśmy przyjaciółmi, mieliśmy wiele wspólnego, planów na przyszłość. A teraz wszystko to legło w gruzach, a każde spotkanie z nim sprawiało tyle bólu...

- Elise? -odezwała się Sarah, stojąca w drzwiach.- Co się stało?

- Odejdź...- zaszlochałam, rzucając w jej stronę poduszkę.

- Lizzy, widziałam co się stało dzisiaj w szkole...- zaczęła, siadając na rogu łóżka i głaszcząc mnie po głowie.- Przykro mi...

- Czemu? Czemu ci przykro? Dlatego, że moi przyjaciele mnie zastąpili? Dlatego, że Will zachował się jak ostatni dupek? Dlatego, że Katherine odmówiła mi pomocy? Tak naprawdę nie jest ci przykro. Cieszysz się, patrząc jak się załamuję. Żywisz się moim smutkiem, a gdy w końcu upadnę, nakarmisz się moją krwią! Jesteś wampirem. Jesteś jak oni. Tylko udajesz zatroskaną, aby zdobyć zaufanie...

- Elise...

- Zostaw mnie w spokoju!- wrzasnęłam i odepchnęłam ją. Zaskoczona, nie przygotowana na takie działanie z mojej strony, upadła na podłogę. Słyszałam, jak wzdycha z irytacją, ale opanowała się jednak i po prostu wyszła, trzaskając drzwiami.

Po chwili dotarły do mnie odgłosy kłótni z dołu. Nie rozróżniałam słów, ale domyślałam się, iż Sarah wypłakuje żale Damonowi i Clarie, albo i Willowi. A może próbowała nawet wmówić Katherine, że zwariowałam... Jednak już mnie to nie obchodziło. Miałam już dość wszystkich i wszystkiego. Płakałam w poduszkę tak długo, aż sama nie wiem kiedy, zasnęłam.

Gdy otworzyłam oczy, oślepiło mnie światło, wpadające do pokoju przez okno. Jednym ruchem zasłoniłam je ciemnymi zasłonami i zeszłam na dół, do kuchni. Zrobiłam sobie kanapkę i popijając ją herbatą, przeglądałam notatki z chemii. W pewnej chwili usłyszałam głos Willa. Podniosłam wzrok i spostrzegłam, że stoi oparty o framugę drzwi.

- Słyszałem co się działo po szkole...

Milczałam, czekając co powie dalej. Uspokojona herbatą z melisy oraz pliczkiem wzorów i zadań z chemii byłam przygotowana na krótką rozmowę z nim. Do otwartej konfrontacji potrzebowałam jeszcze kilku dni.

- Jeśli chcesz pogadać...

- Teraz chcesz rozmawiać? Po tym, co zrobiłeś?- zapytałam chłodno. Gdy nic nie mówił, ciągnęłam dalej.- Nie, dziękuję. Tobie na pewno nie będę się żaliła.

Spojrzałam mu prosto w oczy. Na jego twarzy malowało się coś na wzór zakłopotania, żalu... Moja na szczęście była bez wyrazu.

Spuściłam wzrok na kartkę i próbowałam rozwiązać pierwsze zadanie, gdy chłopak odsunął krzesło na przeciwko mnie i przysiadł się do stołu.

- Co tak studiujesz?- zaczął spokojnie, przyjacielskim tonem.

- Jakby cię to interesowało- prychnęłam.

- A jeśli interesuje?- droczył się.

- To znaczy, że masz jakiś interes.

- Ejże... W twoich oczach jestem aż takim...

- Materialistą? Zdradzieckim gnojem? Jeśli tak sądzisz, to masz rację.
Will siedział przez chwilę w milczeniu, po czym szybkim ruchem wysunął spod moich palców kartki i przeleciał je wzrokiem.

- Chemia, hm? Jeśli chcesz, mogę ci pomóc- spojrzał mi głęboko w oczy.- Jak za dawnych czasów.

Zakręciło mi się w głowie. Jego spojrzenie. Ton jego głosu. Wspomnienia spędzonych razem z nim chwil... To wszystko powróciło do mnie ze zdwojoną siłą. Dźwięk jego śmiechu, gdy całą ekipą pływaliśmy w jeziorze, a ja, nurkując, wypłynęłam z glonami na twarzy. Jego wściekłe spojrzenie, gdy Rea pokazywała swoją prawdziwą naturę, wyżywając się na mnie. Już chciałam mu przebaczyć, gdy przed oczami zobaczyłam obrazy z ostatnich dni. William stojący w drzwiach i uśmiechający się, kiedy Damon karmił się moją krwią. Jego pocałunek w szkole... Całował wtedy tak, jakby robił to naprawdę, a nie tylko na pokaz...

- Rumienisz się- zauważył z uśmiechem.

- A ty bawisz się moimi emocjami.

- Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że nie- powiedział, przykładając prawą dłoń do piersi.

- Uważaj, bo uwierzę...

- Ech... Nie pogadasz...- westchnął, rzucając kartki na stół i odchodząc. W progu obrócił się i powiedział.- Tak, Sarah mi wszystko powiedziała.

Ogarnęła mnie złość, choć przypuszczałam, że dziewczyna tak się zachowa. W końcu była tego samego gatunku, co Will... Wiedziałam, że prędzej czy później mnie zdradzi.
Pozmywałam naczynia i udałam się do pokoju. Szybko zrobiłam zadania i spojrzałam na zegar. Dochodziło wpół do dziewiątej. Wkładałam podręczniki do torby, gdy ktoś zapukał do drzwi. Nie zareagowałam, a mimo to drzwi się otworzyły. W progu stanął William.

- Co z tobą dzisiaj? Uwziąłeś się na mnie?- zapytałam spokojnie, nie przerywając pakowania.

- Chciałem pogadać- powiedział, zamykając drzwi.- Masz chwilę?

- Od kiedy to pytacie, czy mam chwilę? Zawsze to wasze plany wchodziły w grę, a nie nasze.

- Przepraszam- wypalił znienacka, podchodząc do mnie i opierając się o blat biurka. Patrzył mi głęboko w oczy z siłą, która sprawiła, iż odłożyłam podręczniki na bok. Nie używał swoich zdolności. Po prostu wpatrywał mi się w oczy. Gdy milczałam zszokowana, powtórzył.- Przepraszam, Liz. Przepraszam cię...- złapał mnie za dłonie.- Wybacz mi, proszę...

- Will- szepnęłam, a on schował kosmyk moich włosów za ucho. Zarumieniłam się.- Wiesz, że tak po prostu nie mogę ci wybaczyć... Dopuściłeś do śmierci Petera. Przynależysz do wampirów. Zraniłeś mnie. I moich przyjaciół też...

- Chcę to wszystko naprawić... Elise, żałuję tego, co się stało. Naprawdę jest mi przykro. Nigdy nie chciałem cię zranić. Nigdy nie chciałem zostawić naszych przyjaciół. A Peter... Peter był dla mnie jak brat, o czym dobrze wiesz. Na Damona i Clarie nie miałem wpływu... Cóż, nadal nie mam. Wtedy gdy nas porwali, a mnie przemienili, błagałem ich, aby cię nie zabijali. Próbowałem uratować was oboje, ale w końcu udało mi się tylko ciebie... Musiałem udawać, że jestem po ich stronie, aby nic ci się nie stało. Wiem, raniłem cię. Ale to wszystko po to, abyś żyła. Co prawda łudziłem się, że pozwolą ci odejść...

- Will, ja...

- Za każdym razem, gdy się tobą karmili, na pozór może wyglądałem jak szatański pomocnik Damona. Udawałem radość, aby się niczego nie domyślili. Tak naprawdę byłem załamany. Patrząc na twoje łzy... Na to, jak się bronisz... Chciałem ci pomóc. Chciałem ich zabić, ale wiedziałem, że nie mam szans.

- Will...- próbowałam coś powiedzieć.

- Liz, myślałem, że wszystko się ułoży. Że w końcu mi przebaczysz i będziesz tu bezpieczna. Ale teraz widzę, co się dzieje... Widzę to, jak bardzo mnie nienawidzisz. Przepraszam cię. Przepraszam cię z całego serca. Wiem, że przebaczenie mi jest praktycznie niemożliwe, ale proszę... Wybacz mi. Wybacz mi, bo bez ciebie, moje życie wygląda jak pusta kartka...

- Will, ja...- zaczęłam, gdy nagle Will obrócił mnie i przyciskając do ściany, musnął moje usta swoimi wargami. Gdy nie zaprotestowałam, pocałował mnie pewniej, a po chwili objął delikatnie. Po kilku minutach, oderwał swoje usta od moich i zetknęliśmy się czołami. Staliśmy tak, gdy zapytał.

- I co ty na to?- uśmiechnął się zalotnie.

- Wow... Ja... Nie wiem, co powiedzieć...- szepnęłam zaskoczona.

- Powiedz chociaż, czy mi wybaczasz.

- Sądzę, że tak- uśmiechnęłam się po raz pierwszy od dłuższego czasu. Przemowa Willa poruszyła mnie do granic... Zdobyłam się na przebaczenie.

- Liz...- zaczął, chcąc coś powiedzieć, jednak po chwili po prostu znów mnie pocałował.- Dziękuję... Naprawdę dziękuję. Nie wyobrażasz sobie, ile to dla mnie znaczy.

- Dla mnie to również wiele znaczy, Will. Tęskniłam za tobą. Za prawdziwym tobą.

Młodzieniec objął mnie i pocałował czule, po czym złapał za rękę i żegnając się pełnym uczucia spojrzeniem, opuścił pokój. Ja zaś opadłam na łóżko i zaczęłam myśleć nad tym, co się przed chwilą stało.

Czy to możliwe, abym znów coś do niego poczuła? Czy to możliwe, aby on wcześniej tylko udawał?- myślałam przed zaśnięciem. Odpłynęłam w błogim spokoju, aczkolwiek czułam, że coś się święci. Nie wiedziałam tylko co.
The Earth without art is just eh.
Odpowiedz
#11
A mi się bardzo podobaHeart
Masz talent <3
Jesteś świetna ! Big Grin
Odpowiedz
#12
Caroline, Damon, Vicky, Katherine... ? Czy to jakiś żart? Sorry, ale nie podoba mi się to, że ,,twoje,, postaci maja takie same imiona, jak bohaterowie Pamiętników Wampirów. Rozumiem, że imiona muszą się w książkach powtarzać, nie ma innej opcji, ale to, że użyłaś połowę imion postaci z innej książki to już gruba przesada. Czytało mi się to strasznie, gdyż dla mnie te imiona są zbyt charakterystyczne, to po prostu Damon, Katherina itp. z Pamiętników Wampirów. Ale mało tego, główna bohaterka pisze pamiętnik tak jak Elena Gilbert, ma przyjaciół, którzy przed szkołą spotykają się na parkingu tak jak przyjaciele Eleny, może po prostu zamień imię Lizzy na Elena i niech ma chłopaka wampira Stefano i niech to będzie twoja alternatywna wersja Pamiętników Wampirów. Wtedy przeniosłabyś ten tekst do fanfiction i ok. Jeśli nie to sorry, ale nie będę dawać opinii odnośnie tego opowiadania, bo to nie są twoi bohaterowie, ani twój pomysł, no chyba, że uważasz, że jak dodasz parę nowych imion i to, że główna bohaterka jest przetrzymywana przez wampiry, to to jest zupełnie nowy i twój osobisty pomysł... To może twój punkt widzenia, bo dla mnie ta fabuła, to brak fabuły- wampiry, które chodzą do liceum i zadają się ze zwykłymi uczniami, niesamowita miłość między nastolatką a wampirem...No gdzieś to już chyba było. Pomijając fakt, że to jest nudne... Ja ze swojej strony chciałabym cię zachęcić, byś sama wymyślała swoje postaci, ich imiona, fabułę, a nie odgrzewała stary kotlet... Smile
Wyciśnij życie, jak słodko - gorzką czekoladkę.
Nie żałuj błędów, tylko niespełnionych marzeń.
Zrób coś, dla siebie, lecz nie od jutra.
[Obrazek: malarskie-dziela-sztuki6_s.jpg]

Odpowiedz
#13
Cóż... Dziękuję za komentarz. Jak wcześniej (chyba) wspominałam, tą historię napisałam kilka lat temu. Jeszcze przed przeczytaniem Pamiętników Wampirów. Szczerze mówiąc, to nawet nie skojarzyłam tego podobieństwa.
Co do fabuły- szczerze mówiąc nadal nie widzę podobieństwa. Pamiętniki pisze wiele osób, nie tylko Elena.
Spotkania na parkingu- tak robi wiele uczniów w Stanach Zjednoczonych, więc wybacz, ale to podobieństwo zauważysz praktycznie w każdej książce.
Co do tego uczucia między Elisabeth a Willem, to w następnym fragmencie co nieco zamierzałam wyjaśnić. I jak na początku tego wątku napomknęłam, dalsze części nie będą skupiał się tylko na wampirach.
A jeszcze co do imion- Damon źle mi się kojarzy, dlatego też użyłam tego do tej postaci.
Katherine- można łatwo to skrócić- Kathy, Kate... Imię popularne i ładnie brzmiące.
Caroline i Vicky... Czysty przypadek. Szukałam imion. Przyjaciółki mi podpowiedziały, abym tak nazwała te dwie dziewczyny.
The Earth without art is just eh.
Odpowiedz
#14
No cóż wybacz ale ciężko mi jest uwierzyć, że aż tylu twoich bohaterów ma takie same imiona jak w tamtej książce. Smile Radziłabym ci zmienić przynajmniej imię Damon, bo to kluczowa postać z pamiętników. A pierwsze części Pamiętników Wampirów zostały wydane na początku lat 90 Wink
Wyciśnij życie, jak słodko - gorzką czekoladkę.
Nie żałuj błędów, tylko niespełnionych marzeń.
Zrób coś, dla siebie, lecz nie od jutra.
[Obrazek: malarskie-dziela-sztuki6_s.jpg]

Odpowiedz
#15
O... O tym nie wiedziałam. Nie jestem zbyt wielką fanką tej sagi.
Cóż... Ta postać nie będzie miała większego znaczenia w całej fabule. Poza tym, niedł€go wszystko się tam zmieni ^^
The Earth without art is just eh.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości