Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Serce arystokraty
#1
[Obrazek: 2z74th4.jpg]

Fryderyk Nietzsche był bez wątpienia postacią wyjątkową, dlatego nie sposób być obiektywnym - cokolwiek to znaczy - gdy pisze się o kimś, kogo dzieła całkowicie odmieniły moje życie, podobnie zresztą jak życia wielu innych osób. Jakże zachować dystans wobec kogoś tak znajomego, bliskiego, kogoś, kto każdą sekundę swojej egzystencji poświęcił idei, która do tej pory niesie zbawienie konkretnym jednostkom i która wciąż czeka, by rzucić słabe chociaż światło na całą ludzkość? Nietzsche z pewnością nie był filozofem, bo filozof tylko tworzy idee lub książki, odnosząc się z rezerwą do rzeczywistości, pozostając chłodnym w stosunku do niej. Nietzsche był na to za sprytny, za mądry. Głęboko doświadczał każdego z dokonanych przez siebie odkryć, jakie zwykle przydarzały mu się podczas wędrówek - czy to na górskich szlakach, czy też w pobliżu jezior, które, gdy zachodzi nad nimi słońce, przypominają o tragediach i nieustannej walce; tragediach, które odbywają się poza tłumem.

Nietzsche nie cenił demokracji. Brzydził się nią jak Heraklit, który, jak podaje Diogenes Laertios, był wyniosły i pogardliwy jak mało kto. Nietzschemu również zarzucano próżność i pychę. Robili to zwykle ci, którzy byli skromni, nazbyt skromni, by zrzucić ze swych barków człowieka, ten krępujący i żałosny nadbagaż, ten niezbędnik zamierzchłych tradycji. Demokracja to przecież tryumf zwierzęcia stadnego, trzody prowadzonej przez chrześcijaństwo. To forma zabezpieczenia się słabych przez przejęciem władzy przez jednostki wybitne i niwelacja wszelkiej hierarchizacji, która potęguje wolę mocy, przyczyniając się do rozwoju, więc nie ma zgody między autorem "Poza dobrem i złem" a demokracją. Nie ma zgody między światem zastanym a tym, czym ten świat mógłby być, gdyby pozbył się szkodliwych przesądów i zabójczych kłamstw.

Książka Reginalda Johna Hollingdale'a to biografia przedstawiciela wielu talentów, jaki już jako czternastolatek cechował się tak dobrym wyczuciem języka, że niejednego samozwańczego i jakże dystyngowanego literata wprawiłby tym w zdumienie. To zmagania z tajemniczą chorobą, która miast hamować proces twórczy, proces ten potęgowała, tak że wydaje się, iż każdy z opublikowanych przez Nietzschego aforyzmów jest aforyzmem ostatecznym, finalnym, doskonałym. To historia niewielu wprawdzie niepowodzeń z płcią przeciwną, czyli płcią rozkoszną i figlarną, której płytkość zbyt często naznaczona jest znamieniem głębi, więc kusi i pociąga, jak podróże do odległych krain, gdzie okazuje się, że w świecie jak to w świecie: wszędzie jest tak samo. Książka Hollingdale'a jest zarysem ducha, nieprzeciętnego ducha, jaki wprawdzie zjawił się niegdyś na tej planecie jak i setki innych istnień, ale, jak dowodzi jej autor, absolutnie mu to nie wystarczało
.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości