Nie widziała dupa słońca, zagorzała od miesiąca – Św. Pamięci ciotka Hańdzia.
Muzyka z niewyzłomowanych strun
i ta Pani jak iskierka spod klawiatury i popychaczy.
Niedomacana Odetta, zasiedzająca naściankowość lustra,
mądrzejsza od kodu kreskowego zbuków z wolnego wybiegu.
Łask pełna, wyboru win, przewin,
i w tym zapierdolu, jak na rewitalizacji za oknem,
nie idzie ekodziurawek na taczki załadować.
I ta babcia, dla niebrzydnych, w kontrze do mojej,
wali po kieszeni, jak ustawiony przetarg i w podsufitkę.
Błyskiem pokoju, a nawet zajączkiem mądrości.
Muzyka z niewyzłomowanych strun
i ta Pani jak iskierka spod klawiatury i popychaczy.
Niedomacana Odetta, zasiedzająca naściankowość lustra,
mądrzejsza od kodu kreskowego zbuków z wolnego wybiegu.
Łask pełna, wyboru win, przewin,
i w tym zapierdolu, jak na rewitalizacji za oknem,
nie idzie ekodziurawek na taczki załadować.
I ta babcia, dla niebrzydnych, w kontrze do mojej,
wali po kieszeni, jak ustawiony przetarg i w podsufitkę.
Błyskiem pokoju, a nawet zajączkiem mądrości.