Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Sarki
#1
Brakuje mi odwagi, aby zmienić płeć. Nie jestem pro homo i mam niewielu znajomych wegan. Jem czekoladę i chrupki, a moja partnerka, Melly, często gotuje cieciorkę. Prowadzi też sklep z soczewicą.
- Mój kolega weganin ma kota - powiedziała mi w środę, mieszając w garnku. - Głaskałam go, ma piękną sierść. Podobno daje mu jajka z wolnego wybiegu. Zarejestrował go też na stronie dla kotów wegan.
- Czyli mały przestawił się na kukurydzę? - rzuciłem.
- Och! Nie bądź cyniczny, Max!

Nie jestem cyniczny, to mój problem. Może wtedy mógłbym propagować tęczę, uśmiechać się radośnie do śmierdzących punków i brać udział w akcjach charytatywnych z mnóstwem confetti. Wyznaczyłem sobie plan, że nauczę się cynizmu.
- Melly, dobrze wyglądasz - zacząłem.
- Weź spierdalaj, Max.
Rzeczywiście, wyglądała fatalnie. Pierwszy strzał niecelny. Nocne zmiany przestały jej służyć, ale uparła się, żeby zaoszczędzić na wyjazd do Kazachstanu. Zobaczyła w Internecie, że biegają tam konie, tak więc teraz jest temat koni.
- A ty wiesz, że tutaj niedaleko nas jest stadnina? - zapytała.
- Wiem. Zaraz tu, niedaleko.
- No co ty? Byłeś tam?
- Tak, tak… byłem, głaskałem…
- Naprawdę? Dlaczego nic nie mówiłeś? Super! Ale się cieszę, że ty też zainteresowałeś się końmi!
- No! Jeszcze jak!
Rzuciła mi się na szyję i pocałowała. Jakaż ona jest głupia.
- A który się tobie najbardziej podoba? - spytałem ją.
- Ten czarny, smukły. Na tabliczce ma Birke, ale ja mówię na niego Bastion. Ma taką grzywę…
- Ah, tak… Ten ciemny, co jak wchodzisz, to po lewej?
- Czekaj, nie… - Spojrzała w jakiś niewidzialny punkt i zaczęła przecinać dłońmi powietrze. - Jak masz wejście, to wchodzisz i dalej idziesz w prawo, to…
- Aaa… - przerwałem jej. - Ale to chyba jak wchodzisz drugim wejściem?
- To tam są dwa wejścia? - Spytała zagubiona.
- Oczywiście! - parsknąłem cynicznie.
- Jeju, nie wiedziałam! To kiedyś mi pokażesz to drugie, dobra?
- Pokażę, pokażę…
- Och, ty świntuchu… - wymruczała, i opadliśmy na kanapę. W ten sposób ja złapałem cynicznego bakcyla, a ona przypaliła kalafior.

Szczery może być każdy idiota, a dobrze okłamywana kobieta jest niezwykle namiętna - nie gaśnie, bo nigdy nie wie, o co chodzi. Kobieta nie może wiedzieć o facecie dużo ani mało, lepiej jak jest dla niej tajemniczym chamem z zasadami. Niekoniecznie musi ją bić, wystarczy jak ją czasem pieszczotliwie zleje. Ogólnie trzeba być dupkiem i zajmować się jakąś dochodową dziedziną, z której ona nic nie rozumie. Jak jest fizykiem, to zająć się ogrodnictwem. Jak socjologiem, to obróbką szkła... najlepiej od początku wybierać sobie kobiety z przeciwległych biegunów. Do tego nigdy nie należy odpowiadać kobiecie zgodnie z prawdą, bo zacznie się spoufalać. Obowiązkowo trzeba mieć inne dziewczyny na boku, tak dla higieny umysłu. Dziwki, rozwódki, przyjaciółki. Warto jest się też od czegoś uzależnić. Ostatnio czytałem taki artykuł o mowie serca, ale to dla pedałów. Piszą w nim też, że kapitalizm nie działa... ale przecież ja mam pieniądze, także o chuj im chodzi?
Odpowiedz
#2
Fajnie, jak tekst jest przegadany, o wszystkim i o niczym, ale musi mieć jednak jakiś cel, szkielet, plan. Tego tutaj nie ma i w zasadzie płynęłam między dobrze skonstruowanymi zdaniami nie wiedząc, dokąd dopłynę i po co. Przydałaby się jakaś konkluzja, fabuła, coś, co skonkretyzowałoby tekst, bo szkoda tak dobrego stylu. To jest jakaś scena wyjęta z większej całości, jak dla mnie.
Komentując dzielę się osobistymi, subiektywnymi odczuciami, nie poczuwam się do znajomości prawdy absolutnej Wink

W cieniu
Nie ma
Czarne płaszcze

[Obrazek: Piecz1.jpg] 

Odpowiedz
#3
Czyta się wyjątkowo dobrze, bo jest tu warsztat, inteligencja i humor ostry jak brzytwa. Dialogi są bardzo dynamiczne i plastyczne.
Tutaj bym skończył pochwały.
Teraz druga strona medalu. Mogłoby się wydawać, że całość ma jakąś konstrukcję. No bo jest wstęp, jest rozwinięcie i jest zakończenie. Ale to tylko pozory. Bo choć autor stara się bronić przed banałem drzwiami i nogami, to tym zakończeniem psuje cały efekt. Podsumowanie jest niezwykle rozbuchane i nie współgra absolutnie z tym krótkim i wyrywkowym dialogiem.
Chociaż trudno odmówić sensu jednemu czy drugiemu, to jako całość do siebie nie pasują. I z czegoś wartkiego i wciągającego robi się przyciężka gadanina pisana językiem potocznym.
Jako oddzielne byty miałyby większy sens, ale obie formy trzeba by było też rozbudować. Razem do siebie nie pasują. Nie w tej formie.

3/5
Life is what happens to you when you're busy making other plans ~ J. Lennon
[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości