Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Słynny pan
#1
- O mój Boże! To on! – kobieta wzdrygnęła się, bo nawet w najśmielszych snach nie przypuszczała, że spotka go w tej restauracji.
- Jesteś pewna? – spytał sceptycznie jej towarzysz, który podążył wzrokiem za dyskretnie wskazanym stolikiem w rogu – mam lepszy wzrok od ciebie, ale nie dałbym sobie głowy uciąć.
- Wszędzie bym go poznała – syknęła kobieta pośpiesznie i znów odwróciła się lekko, żeby móc obserwować swojego idola.
- E tam, to chyba nie on – machnął ręką mężczyzna i wrócił do popijania swojego martini. – A zresztą skąd możesz być tak pewna, skoro facet leży z twarzą na stoliku i nożem w plecach?
- Jesteś zazdrosny i tyle – skwitowała kobieta obrażona, po czym nerwowo poprawiła sukienkę.
- Ja? O co? – mężczyzna był naprawdę zszokowany, ale też zdenerwowany na swoją małżonkę, z którą wyszli do eleganckiego lokalu w nadziei, że polepszy to lekko napięte relacje między nimi, ale najwyraźniej ten zamordowany celebryta chciał mu podokuczać jeszcze po swojej śmierci.
- Ciekawe, kto go zabił... – zaczęła się zastanawiać kobieta. W trakcie pytania przeniosła wzrok na oczy swojego męża. Wydawała się niezwykle zainteresowana konwersacją, co jeszcze bardziej pogłębiło jego irytację.
- Mógł to zrobić każdy. Cieszę się, że ja nie musiałem, bo facet naprawdę mnie wkurzał – wyraził swoją opinię mąż, dając swoim tonem głosu do zrozumienia, że najwyższy czas zmienić temat. Jednak kobieta zignorowała ten przekaz.
- Podejdziemy do niego? – spytała tonem zwariowanej nastolatki.
- Oszalałaś? – pytanie męża było tak suche, że nawet wielbłąd by padł. – Zresztą to nawet nie on.
- Oczywiście, że on! Zakład? – żona nie dawała za wygraną i wyciągnęła rękę w kierunku swojego małżonka.
- O co? – zainteresował się mężczyzna. Na wszelki wypadek zerknął jeszcze w kierunku trupa, żeby upewnić się, że to na pewno nie ten słynny bohater. Był prawie na sto procent pewny, że to ktoś inny.
- Będziesz mógł jutro obejrzeć Ligę Mistrzów. A jeśli ja wygram, to oglądamy „M jak Miłość” – kobieta dalej celowała w swojego męża wyciągniętą dłonią, a ten wahał się jeszcze przez chwilę, po czym wreszcie przypieczętował zakład.
- Zgoda – mruknął, a po chwili poczuł mdłości na myśl o oglądaniu serialu, który nazywał czasem złośliwie: „Ź jak Ektoplazma”, co z kolei wprawiało jego żonę w podły nastrój.
Podeszli do stolika zajmowanego przez zamordowany obiekt ich zakładu, a następnie mężczyzna przewrócił go na bok w ten sposób, żeby można było zidentyfikować jego tożsamość.
- Miałam rację! – ucieszyła się żona – to on!
- Cholera – zaklął mąż pod nosem, a potem wyjął nóż z pleców martwego mężczyzny i włożył mu go w lewy oczodół. – To za braci Mroczków, palancie – rzekł i wyszedł z restauracji zostawiając żonę tańczącą taniec zwycięstwa przy zalanym krwią celebrycie.
Life is what happens to you when you're busy making other plans ~ J. Lennon
[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#2
Nie wiem co bierzesz, Laj, ale Ci służy ^ ^

Tylko to "M jak miłość" i Liga Mistrzów jakoś...nie pasuje, za mało absurdalne, chyba, że to Cię zainspirowało i jest istotą tekstu ^ ^

Pozdrawiam.


[...] we kill people who kill people because killing people is wrong [...]
Odpowiedz
#3
Jak zwykle tekst szóstkowy. Smile Chociaż trochę dziwne jest zakładanie się o to, kto co będzie oglądać.
Cytat:Nie wiem co bierzesz, Laj, ale Ci służy ^ ^
Laj, podaj mi nazwę tej substancji, proszę cię. Przydałaby mi się.
Odpowiedz
#4
Też chcę namiary na tego dilera xD
Wracając do tekstu, to znalazłam w sumie dwa błędy.
Cytat:- O mój Boże! To on! – Kobieta wzdrygnęła się, bo nawet w najśmielszych snach nie przypuszczała, że spotka go w tej restauracji.
- Jesteś pewna? – spytał sceptycznie jej towarzysz, który podążył wzrokiem za dyskretnie wskazanym stolikiem w rogu.Mam lepszy wzrok od ciebie, ale nie dałbym sobie głowy uciąć.
Treść mnie zadziwiła, pokazuje głupie i ślepe podążanie za idolami. Paradoks, nawet zabity celebryta wywołuje takie same emocje jak żywy. Podobało mi się.
Pozdrawiam.
you know that we are living in a material world and I'm a material girl.
Odpowiedz
#5
Myślę, że dwa następne teksty, które zamierzam tu prędzej czy później opublikować, dostarczą pytań o mojego dilera tudzież psychiatrę ;P
To jest całkowicie zwyczajna miniaturkaSmile Ale fakt, ciągnie mnie do krainy absurdu. Tyle, że bez żadnych wspomagaczy. Przykro mi. Nie ma tak łatwo ;p
Life is what happens to you when you're busy making other plans ~ J. Lennon
[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#6
Hm hm hm... Kolejna totalna abstrakcja. Jak to w ogóle sklasyfikować? Akcja jest tak absurdalna ze nie wiem co powiedzieć. Za znęcanie się nad zwłokami powinno być łamanie kołem takiego delikwenta :-)

W każdym razie nie kontynuuj tego, bo strach się bać, co może wyjść z Twojej wyobraźni :-)

Wysłane z Tapatalk'a.
Odpowiedz
#7
Mocno absurdalne, ale bardzo zgrabnie ujęte. Świetne, gratuluję.
Would you like to say something before you leave?
Perhaps you'd care to state exactly how you feel?
We say goodbye before we've said hello
I hardly even like you
I shouldn't care at all

Odpowiedz
#8
Danek: nie kontynuować tej miniaturki czy tego typu pisania? Tongue Bo jeśli chodzi o pierwsze, to jest to forma zamknięta.
A jeśli o drugie, to cóż... wyobraźni nie ma co się bać Big Grin

Katniss: dziękujęSmile lubię absurd. Wszelkie jego rodzaje Smile
Life is what happens to you when you're busy making other plans ~ J. Lennon
[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#9
Dobre, wesołe, równie pomysłowe, co ciekawe pod względem językowym. Brawo.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości