Rytuał pisania
#1
Jak to jest u was? Jak wygląda wasza praca nad tekstem? Podzielcie się swoimi przemyśleniami i sposobami. Każdy ma swój indywidualny rytuał, chciałbym się dowiedzieć czy dużo odbiegam od reszty społeczeństwa.

Tak dla porządku opisze swój rytuał:

Na początku jest pomysł. Niezbyt odkrywcze, nie? Tylko że mnie musi coś najść. Nie mogę napisać czegoś ot tak. Gdyby ktoś mi rzucił temat: " Ty, weź napisz opowiadanko o zawodowym rębajle, w świecie fantasy". Owszem napiszę. Ale na 99,9% mogę z góry powiedzieć, że to będzie gniot. Fabuła nawiedza mnie sama, w najmniej oczekiwanych miejscach. W autobusie, którym jadę do szkoły, jak i w samej szkole. Może to być miejsce tak trywialne, jak kibelek Smile Ostatnio było to w łóżku, wiatr mocno wiejący na dworze ( A moja chałupinka to nie bunkier, kiedy wieje to cały dom huczy), zbudził mnie o jakiejś trzeciej nad ranem. Próbując zasnąć, nagle nawiedziła mnie koncepcja opowiadania, zupełnie bez mojej pomocy. Po prostu, nie skupiałem myśli nad tym tematem, nie myślałem nawet o literaturze czy innymi tematami z tym związanymi. A więc wstałem i do szóstej klepałem Smile

A gdy już przyjdzie ten błogosławiony moment, staram się działać rozważnie. Nie rzucam się na komputer, by przelać swoje myśli do tekstu, a później wstawić to na forum czy gdzieś zaraz po procesie tworzenia. Kiedy już mam koncepcję, konstruuję plan wydarzeń. Oczywiście nie staram się później sztywno trzymać schematu, ale takowy tworzę. Spoglądam na niego chłodnym okiem, i gdy wyeliminuję nieścisłości, zabieram się za tworzenie części właściwej. Ale na początku nie piszę od razu "gotowego" opowiadania. Tworzę tak jakby "szkielet", zawierający proste opisy miejsc, postaci, dialogów. To tak jakby szkic. Nie jest gotowym dziełem, ale wiadomo o co chodzi. Na końcu uzupełniam, ubarwiam ten szkielet. I wtedy wychodzi produkt. Na końcu są jeszcze testy, czyli pozostawienie tekstu na jakiś tydzień, przeczytaniu go na chłodno, poprawieniu błędów technicznych i logicznych. Wtedy dopiero tekst jest opublikowany.

Jak na razie tylko jedenaście tekstów fabularnych mojego autorstwa ujrzał światło dzienne. Zazwyczaj, te nieopublikowane, są porzucone w trakcie pisania, ze względu na brak pomysłów lub dlatego, że nagle wydaja mi się idiotyczne. Lub odpadają w ostatnim, etapie, czyli szufladkowaniu. Na razie mój dorobek, poczynając od półtora roku wstecz, od kiedy zająłem się na poważnie pisaniem, zawiera trzy miniatury ( Z czego dwie można przeczytać na forum), i osiem opowiadań właściwych. Wśród nich są trzy opowiadania fantasy, jedno historyczno-fabularne i cztery obyczajówki.

A co wy o tym powiecie?
Odpowiedz
#2
Rytuał? Hmmm... Dużo więcej czasu myślę nad tekstem niż piszę. Kiedy zaczynam już pisać to leci. Nigdy nie zapisuję konspektu ani podobnych rzeczy. Wszystko trzymam w głowie, wychodząc z założenia, że jeżeli coś jest warte pisania to będę to pamiętał, a głupie rzeczy wyparują mi z czachy. Często spaceruję i wtedy sobie rozkminiam, jazda autobusem także sprzyja obmyślaniu tekstów. Najważniejsze, żeby było spokojnie i cicho. Jak mam "spokojnego ducha" to pisanie idzie jak głupie, kiedy dręczy mnie jakiś problem to choćby nie wiem co, nie napiszę nic. Bardziej niż nad planem tego, co ma się zdarzyć w opku myślę nad poszczególnymi frazami, jakimiś myślami, którymi chwycę czytelnika, wierząc, że fabuła sama potoczy się od zdarzenia do zdarzenia.

Ile napisałem? Sporo, ciężko mi powiedzieć ile. Głównie horrory.Tongue

Aha, piszę tylko na leżąco, żadna inna pozycja nie przechodzi. Muszę leżeć, o siedzeniu nie ma mowy, bo jestem leniwy, że masakra. Piszę długopisem w kajeciku, potem przepisuję na kompa. Pisanie od razu na kompie nigdy mi nie wychodziło. Jakoś nie ma klimatu. Piszę szybko na klawiaturze, ale wolę długopis - tradycjonalista, hehe.

PS. Opowiadanie podobno tworzy się w podświadomości i tak naprawdę niewiele mamy tu do gadania. "Olśnienie" w autobusie, na kiblu, czy gdziekolwiek indziej, to po prostu moment kiedy nasza podświadomość przetrawi temat i kopnie go bardziej świadomej części mózgu. Nie pamiętam już, kto to powiedział, może King, może Zafon, a może Twain, nie wiem, ktoś z nich chyba.Tongue
Odpowiedz
#3
U mnie to przede wszystkim dzieli się na dni prozy i poezji. Czasami mam taki dzień, że napisanie miniaturki lub opowiadania przychodzi mi łatwo. Wtedy po prostu siadam przed komputer i wszystko z powodzeniem zapisuję. W innym wypadku muszę się bardziej wysilić. Z poezją bywa tak, że mogę ją napisać prawie każdego dnia, ale czasem przychodzi taki moment, że nic nie napiszę lub wiersze sypią mi się z rękawa(siadam do pisania i nie mogę przestać pisać)

Inspiracją jest moje życie, ale również filmy, spostrzeżenia, poglądy, otoczenie. Czasami jakiś film lub książka. Ostatnio do napisania zainspirował mnie Piekara(w kwestii książki)Często mam tak, że wena nachodzi mnie akurat wtedy, gdy nie mogę nic zanotować lub jest to utrudnione Wink

Rzadko piszę na tradycyjnym papierze(tylko jak jest konieczność, kiedyś starałam się więcej) Głównie dlatego, że jestem leworęczna i szybko się męczę, zacieram litery itd. także wolę bezpośrednio na komputerze Smile

Poezja raczej u mnie nie odleguje, ale proza to co innego(tekst czytam parę razy i staram się wyłapać jak najwięcej błędów)
[Obrazek: Piecz2.jpg]






Odpowiedz
#4
U mnie trochę jak u Bogusa, trochę jak u Hanzo.

Nie biorę się za opowiadania "napisz na temat", bo to po prostu u mnie nie działa, chyba że ów temat nie jest ściśle ukierunkowany, bo nie lubię ograniczać się do ram.

Na sam pomysł najczęściej wpadam przypadkiem, jakieś wydarzenie / splot myśli powoduje wyświetlenie w mojej głowie "scenkę", która wydaje mi się interesująca. Dość często tak jak i Bogus pomysł ten zjawia się tuż po przebudzeniu. Jeżeli to coś ciekawego - zapisuję. Chcąc nie chcąc mój umysł przestawia się na proces "tworzenia" i kompletowania. Zazwyczaj pełen pomysł mam do 24h, z czego pierwsze 2h są najintensywniejsze i powstają najistotniejsze fabularnie punkty. Jeżeli wierzę, że coś nadaje, spisuję luźny konspekt i odstawiam do "fermentacji".

Fermentacja polega na dojrzewaniu pomysłu. Wiem gdzie mam dojść, ale tworzy się seria "obrazów" które opakowują całość. Najczęściej mają charakter filmowy i pozwalają mi spojrzeć na postaci, świat przedstawiony, klimat etc. Do Fermentacji zaliczam też gromadzenie informacji, tak jak ostatnio na SB Kapadocja (Heart) dała mi trochę info o Banchee i Zmorach, dzięki czemu zapełniam lukę przekształcając znalezione materiały. Po jakimś czasie zasiadam, analizuję wizję, zbierając wszystkie "obrazy" (w głowie) i zapada decyzja "pisać, nie pisać", a także jaką formę przyjmie (powieść, kilka powieści, opowiadanie, zbiór opowiadań <- ten wymaga dodatkowego opracowania, przez poszatkowanie ogólnej historii). Oprócz "Iskry", którą mam w tej chwili na warsztacie, kilka pomysłów mam na fermentacji od lat. Są to "żelazne fermenty", czyli takie które unikają selekcji. To pomysły które będą zrealizowane, nieustalone tylko kiedy.

Generalnie pisząc, ogólna wizja i fabuła mogą się nieco zmienić, w zależności od tego co bohater robi. Z czasem żyje on/ona własnym życiem i decyzjami, więc pisanie zmienia się w czytanie, a niekiedy, gdy decyzji może być kilka, rzucam kostką sześciościenną i stawiam się pod murem, musząc opisać co się wylosowało Smile Wtedy punkty główne zmieniają się lekko w zależności od tego co było po drodze (na dobrą sprawę, jak w niektórych grach RPG - choćby w Polskim Wiedźminie).

To tyle jeżeli chodzi o pomysł.

Samo pisanie to już inna brożka. Najciężej jest mi siąść i pisać. Jeżeli już przebiję ten mur, potrafię siedzieć bez ruchu i walić w klawiaturę bez opamiętania więcej niż doba ma godzin, póki nie zmorzy mnie sen. Na następny dzień kolejna "walka wstępna" i jeżeli się złamię, powtórka z rozrywki. Najtrudniejsze jest właśnie pokonanie własnego Lenia.

Niedokończonych pomysłów nie mam. Kiedyś miałem, nie jedno, nie dwa, ale z czasem wykształcił mi się powyższy proces selekcji. Ogólnie jeżeli pomysł przejdzie te 2/3 procesy selekcji, staje się "żelazny" i będzie kontynuowany, aż do finalizacji.
Odpowiedz
#5
A ja nie tworzę konspektów ani nic takiego. Research robię w miarę pisania, jak czegoś potrzebuję, bohaterów tworzę na bieżąco jakby (w głowie mam ich ogólny zarys tylko), potem sprawdzam, czy nie mam rozbieżności w ich charakterach. Najczęściej na pomysł nie wpadam, wpada mi do głowy jakaś scena, która jeśli mi się spodoba, ma to szczęście (xD), że dobieram odpowiednie otoczenia do niej, tworząc jakąś mniej lub bardziej udaną historię. Robię ogólny plan, ale przeważnie do końca nie wiem, co się stanie, tak jakbym pisząc, sam czytał coś nowego Big Grin
Lovercraft

"Każda godzi­na ra­ni, os­tatnia zabija."
Odpowiedz
#6
Słowo "rytuał" kojarzy mi się z obsesyjną potrzebą wylewu.

Nie lubię planów wydarzeń, bo sam chcę się bawić podczas pisania, kiedy to zaskakuje mnie umysł i lewa noga.

A miewa ktoś czasem "gorące sny"? Nie chodzi mi o zmazy nocne, ale nagłe napady weny, przez które budzicie się nad ranem z trudnościami.

Pozedrawiam!
Miejmy nadzieję, że baba do lekarza będzie przychodzić, póki żyjemy.
Odpowiedz
#7
Ze mną jest wręcz tak samo jak z Hanzo. Nigdy nie potrafiłam pisać na komputerze, co innego tablet, gdy mogę zabrać go ze sobą wszędzie. Zwykle jakieś kilkustronicowe opowiadania zapisuje w notesie, a jeśli projekt jest nieco dluższy to pozostaje mi tylko tablet i własna wyobraźnia. Nie korzystam z żadnych przygotowanych wcześniej konspektów ani innych tego typu rzeczy. Lubię pisać "na żywca" i sama jestem często zaskoczona tym, co potrafię wykombinować. Wink Jednak uważam, by w momentach całkowitego braku pomysłów i koncepcji nie pisać na przymus, gdyż wiem z doświadczenia, iż w następnej kolejności taka praca będzie już z początku poprawiana.
Odpowiedz
#8
Czasem trzeba się przymusić, bo Ściana może trzymać nawet kilka miesięcy. Ew. cofnąć się kilka kroków (skasować kilka stron) i przejechać jak walcem z rozpędu (częstokroć napisane lepiej za drugim razem). Praca zawsze wymaga poprawy tak czy siak (redaktorskiej, fabularnej, stylistycznej, o gramatyce już nie wspominam Smile), bez wyjątków.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości