Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Rozważny i romantyczny [18+]
#16
Cytat:Dlaczego niby problem medyczny/psychologiczny transformacji ma być kategorialnie "lepszy" niż problemy heteroseksualnych?
Z czego wynika to, że jest "lepszy"?

Cytat:Czym innym jest mastektomia u kobiety z rakiem, czym innym mastektomia transeksualisty? Ten drugi jest "biedniejszy?, musi zamknąć się w getcie i rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać o piersiach, macicy i członkach?
Jest czym innym. Choćby dla NFZ, który tej drugiej nie refunduje Wink A tak konkretnie: kobieta często przeżywa utratę piersi, często czuje się przez to mniej kobieca. Transmężczyzna pozbywa się "balastu", którego często nawet nie nazywa "biustem" czy "piersiami". Tym, co "ma z przodu", mógłby co najwyżej nakarmić głodne zwierzątko spod stołu chirurga - i wreszcie na coś by się "to" przydało. Cytuję.

Natomiast może to problem naszej kultury, że mimo skomercjalizowania ciał - albo dlatego - wszelkie problemy tego typu spychane są pod dywanik i postrzegane jako odstręczające. Coś tak naturalnego jak poród nasza kultura przemieniła niemalże w chorobę, seksualność też - wbrew pozorom - naturalna nie jest: inaczej nie podałabyś jako przykładów flory i fauny, ejakulacji etc.
Zastanawiające, że z jednej strony dziwisz się "rozmawianiu, rozmawianiu, rozmawianiu o piersiach, macicy i członkach", a z drugiej - stwierdzasz, że to ja buduję mur inności. Zatem transseksualista, mający potrzebę wygadania się w gronie zaufanych osób, ma się chować czy nie chować ze swoimi stechnicyzowanymi, medycznymi tematami? Bo jak się schowa, to jest biedny i wykluczany i sam zamyka się w getcie, a jak się nie chowa, to razi Wink
Nigdy nie jest się w czymś tak dobrym, żeby nie można było być lepszym, ale zawsze należy być dumnym z tego, co już się osiągnęło.

Oswojenie tygrysa. Jak żyć z diagnozą trudnej choroby? - strona mojej książki
Odpowiedz
#17
No to ja to przemyślę.
Ale nie dziś...
Ale mam rację. Tylko źle formułuję widocznie argumenty, skoro złapałeś mnie na przeczeniu sobie..

Najkrócej - rozmawiamy na dwóch poziomach : o tekście i o życiu. To nie to samo.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#18
Wydaje mi się, że całe życie opiera się na porównywaniu ja: ty. Musi istnieć obce, INNE ty, by móc zbudować silne własne ja. Wydaje mi się, że siła tego tekstu tkwi w możliwości poszerzenia własnego słownika po przez minimalny kontakt z czymś tak innym i obcym.

Natasza, a tak na marginesie: czy w głębi duszy większość ludzi nie myśli tak jak kobieta, którą znasz?
"Nie proszę nikogo o ogień. Nie chcę nic nikomu zawdzięczać. W życiu, miłości, literaturze. A mimo to palę."
Odpowiedz
#19
Według mnie siłą tego tekstu jest to, że jest dobrą literaturą. Że mówi o człowieku mądrze i odkrywa go w nowej perspektywie, choć wciąż jest "Romeo i Julią" czy baśnią o "Śpiącej królewnie".
Tylko Ryuuga opisał dodatkowo, że Julia miała okres, a książę kłopoty ze wzwodem. I że to w pewnych środowiskach są istotniejsze tematy niż to, że Romeo był właśnie Monteki, a Śpiąca królewna piękna. Dla prawdy opisał! O!

Tak, Pelagus. Ale może nam łatwiej mieć w tych murach małe okna... Jej mur był kłamstwem, a nie ciszą.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#20
W tym momencie możemy rozpocząć dyskusję na temat tego: czym jest literatura? A mówimy przecież o "inności". Ja w mojej pokrętnej poprzedniej wiadomości chciałam napisać, że nie można się krzywić, że ktoś uważa, że coś jest inne. Świat ludzi z opowiadania Ryuugi jest inny i obcy i mimo usilnych chęci, moje wyobrażenie o tym przez co przechodzą jest na pewno wąskie i ograniczone. Nawet emocje i uczucia postrzegam przez pryzmat własnej rzeczywistości. Przez to małe "okienko" jakim jest ten tekst nie " odkryjesz człowieka w nowej perspektywie".
"Nie proszę nikogo o ogień. Nie chcę nic nikomu zawdzięczać. W życiu, miłości, literaturze. A mimo to palę."
Odpowiedz
#21
(29-10-2011, 09:02)Pelagus napisał(a): W tym momencie możemy rozpocząć dyskusję na temat tego: czym jest literatura?
Moim zdaniem (nie wyrozumowanym, ale kupionym) - literatura jest metajęzykiem istnienia, czyli jedynym rzeczywistym sposobem uczciwego "opisania" świata i siebie. Inną sprawą jest jej symboliczność i dlatego przez to małe "okienko" jakim jest ten tekst Ryuugi, odkryję człowieka w nowej perspektywie o ile tę symboliczność (paraboliczność) uznam za założenie.

Ja nie krzywię się na inność bohaterów opowiadania. Wprost przeciwnie - zdolność takiego pokazania ich inności uważam za walor utworu.
W naszej dyskusji - a na pewno mojej - jest refleksja krytyczna dotycząca sceny, w której wchodzimy na imprezę transseksualistów, jej (sceny) miejsca w fabule i konsekwencjach takiego a nie innego jej kształtu i kategorii.
Dla Ryuugi - ta scena jest ujawnianiem rzeczywistości środowiska, zdecydował się na weryzm, naturalizm - i tu ja się krzywię, bo mnie ta scena zepchnęła na front "oni -my". W tej rozmowie imprezowej był dla mnie element "manifestacji" , "parady" - patrz i się dziwuj.


Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#22
Cytat:Dla Ryuugi - ta scena jest ujawnianiem rzeczywistości środowiska, zdecydował się na weryzm, naturalizm - i tu ja się krzywię, bo mnie ta scena zepchnęła na front "oni -my". W tej rozmowie imprezowej był dla mnie element "manifestacji" , "parady" - patrz i się dziwuj.
Albo "patrz i akceptuj", bo i z takim odbiorem sceny się zetknąłem. Dla jednej z czytelniczek bohaterowie w tej scenie wołają właśnie o akceptację, inna ucieszyła się, że miała możliwość doświadczenia czegoś, czego nie doświadczy w życiu, kolejna skoncentrowała się na lekarzach i trafił ją szlag...
Ciekawe, że pokazanie środowiska takiego, jakim ono bywa naturalnie - bez skrępowania, bez autocenzury narzucanej w obecności osób z zewnątrz - mogło zostać odebrane jako manifestacja, czyli z definicji: pokazywanie się na zewnątrz. Oczywiście, mówimy tu o scenie w literaturze, a odbiór miał miejsce w rzeczywistości, jednak wydaje mi się, że przypadkowy świadek imprezy zareagowałby podobnie jak on sam w roli czytelnika.
Mam wrażenie, że udało mi się zainicjować dialog pomiędzy uczestnikami imprezy a czytelnikiem i jego uwewnętrznionymi postawami wobec siebie i nieznanych, skoro odbiór jednej sceny może być tak różnorodny.
Nigdy nie jest się w czymś tak dobrym, żeby nie można było być lepszym, ale zawsze należy być dumnym z tego, co już się osiągnęło.

Oswojenie tygrysa. Jak żyć z diagnozą trudnej choroby? - strona mojej książki
Odpowiedz
#23
Jestem przy głosie?


Romeo i Julia (heteroseksualni)
Julia
[...]
Dobranoc, luby! Oby nam ten wonny
Miłości pączek przyniósł kwiat niepłonny!
Bądź zdrów! i zaśnij z tak błogim spokojem,
Jaki, z twej łaski, czuję w sercu mojem.

Romeo
Także mam odejść niezaspokojony?

Romeo w renesansowych portaskach poczuł lube wzrastanie. Przypadł do Juli i wsunął swą dłoń w renesansowy dekolt dziewczyny. Jej sutki były napięte i chętne. Portaski wypełniły się pragnieniem. Julia odczuwała mrowienie w podbrzuszu i niespokojne skurcze. Ocierała udo o udo, próbując ukoić płynące dreszczem żądania. Ale... tragedia ma swe prawa


Romeo
Zamiany twoich zapewnień za moje.

Julia
Jużem ci dała je, nimeś zażądał;
Rada bym jednak one mieć na powrót.

Romeo
Chciałaż byś cofnąć je? Dlaczego? luba!

Julia
O luby Romeo! dziś słowami muszę
wonnymi jak róży różowy kwiatuszek
Oddawać ci siebie, choć majtki mam mokre
Nie mogę dziś, miły, mam od wczoraj okres.


To taka próba sprawdzenia odbioru Wink

Tekst Szekspira za "Wolne lektury", kursywą moje.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#24
Nataszo, zdajesz sobie doskonale sprawę z tego, że definicji literatury jest wiele (podejrzewam, że obie znamy "dobrze" teorie literatury XX i XXI wieku) więc w tym miejscu mówię: PAS. Ciekawi mnie jednak kwestia tego, co rozumiesz przez:
- odkrycie
- uznanie symboliczności za założenie ?
"Nie proszę nikogo o ogień. Nie chcę nic nikomu zawdzięczać. W życiu, miłości, literaturze. A mimo to palę."
Odpowiedz
#25
Przenieśmy na inny wątek, Pelagus. Tu będzie się rozmywało.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#26
Oczywiście, jednak pytam w kontekście tekstu.
"Nie proszę nikogo o ogień. Nie chcę nic nikomu zawdzięczać. W życiu, miłości, literaturze. A mimo to palę."
Odpowiedz
#27
W odniesieniu do "Rozważnego..."

1. Przez "odkrycie" rozumiem zdolność spojrzenia na miłość (i jej akt fizyczny) z punktu widzenia odmienności potrzeb transeksualistów. Nie chodzi mi o to, że odkryłam takie zjawisko (odmienności), ale o to, że zmierzyłam się z własną definicją. W opowiadaniu Ryuugi, jak mówiłam, miłosne relacje między partnerami budowały ich związek we wszystkich wymiarach. I ja wielu wymiarów nie znałam, wiele uważałam za "dziwne" . Odkryłam nieco, troszeczkę - że nie są dziwne, tylko ich własne i jakoś (nie expressis verbis oczywiście) podobne do wszystkiego, co było udziałem w moim życiu intymnym

2. I to wprowadza nas w symboliczność - paraboliczność. Pewnie opowieść Ryuugi zawiera w sobie te same aspekty, co mit o Androgyne (Safona, Wilde wciąż tak, Ginsberg już nie na pewno). (Poprawiam, bo mi się ciągle nie te szufladki otwierają). Niesie ze sobą ponadtekstowe ujawnianie archetypów, które wszak objawiają uniwersalną wiedzę o człowieku, niezależnie jakie konkretyzacje fabularne zawiera opowieść.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#28
Cytat:– Żaden problem. A przy okazji, Piotrek jestem – podajesz[Podajesz] mu rękę.

Cytat:Powinienem tam być z nim – powtarzasz sobie.
Tu bym jednak dała partię dialogową, czyli zaczęła od [-].

Cytat:Prowokujesz go. Przerabialiście to już kilka razy.
Chyba ze trzy razy zastanawiałam się, co jest nie tak we fragmencie, z którego pochodzą powyższe zdania. Na moje narracja zmienia tam w pewnym momencie czas i to mi trochę zgrzyta.

Cytat:Nawet nie musisz pytać – wygląda[,] jakby trafił szóstkę w totolotka.
IMO w tym miejscu przecinek.

Cytat:Masz dziwne wrażenie, że zmienia się w zależności od… oświetlenia? nastroju? diabli wiedzą, po prostu czasem widzisz bardziej kobietę, a czasem bardziej chłopaka (nie umiesz pomyśleć „mężczyznę”, nie w tym kontekście).
Dlaczego to jest z małej litery, skoro to początki zdań?

Cytat:Ten zakaz – dotyczący penetracji, nie dotyku – rewolucjonizuje całą twoją łóżkową aktywność, wyrzucając z głowy skojarzenie „penis w pochwie = seks, reszta = mało istotna gra wstępna”.
Hmmm jednak bym unikała w opowiadaniu takich (matematycznych???) znaków.

Cytat:Z drugiej strony martwisz się, że kiedyś problem urośnie, nawet do rozmiaru „albo[,] albo”.

Cytat:Choć w zasadzie ten dzień jest dla Darka, zapraszacie znajomych do twojego lokalu.
Tu już się czepiam, ale wolałabym mieć uściślone, że to lokal, który mężczyzna wybrał. Przez kilka sekund się zastanawiałam. czy on jest tłumaczem, czy jednak restauratorem.

Cytat:Reszta imprezy upływa spokojnie. Wypijacie kolejkę za odkrywcze stwierdzenie przez polskie prawo, że Darek jest mężczyzną i tematy okołotransowe nareszcie się wyczerpują.
W tym zwrocie mi czegoś brakuje.


Tekst przeczytałam rano, ale komentarz piszę dopiero teraz.
Zacznę od stylu, który, najprościej mówiąc, jest dobry <czyli jakieś 7/10>. Błędy, które zauważyłam, wypisałam powyżej. Jak na taką długość opowiadania nie było ich dużo. Widać, że przyłożyłeś się i dokładnie sprawdziłeś całość pod kątem interpunkcji i literówek przed wstawieniem. Zdania są przyjazne dla czytelnika, nie utrudniają czytania, nie rzucają kłód pod nogi <i chwała Bogu, w końcu już temat jest trudny>, a wręcz przeciwnie. Narracja tworzy dobry, odpowiedni klimat. I choć osobiście preferuję trochę inną narrację, do tej nie mam zastrzeżeń i działa ona na plus. Od początku szedłeś wyznaczonym szlakiem i dało to całkiem dobry efekt.
Zastanawiam się, jak mam "zakwalifikować" narratora. Zabieg ze zwracaniem się do głównego bohatera <jeśli wolno mi tak to nazwać> uważam za ciekawy. W trakcie lektury były momenty, w których zaczęłam utożsamiać go z jakimś wewnętrznym "ja" bohatera, które w pewien sposób wyraża jego obawy oraz inne kwestie, którymi nie może się on podzielić z partnerem. Chyba będę musiała przeczytać to jeszcze raz Tongue Generalnie chyba ostatni <i chyba jedyny> raz spotkałam się z czymś takim w Tarantuli. W każdym razie i tam i tu zaliczam ten zabieg na plus.
Jedna uwaga w kwestii zapisu. Byłabym jednak bardziej kontent, gdyby akapity i partie dialogowe wyzbyły się nadmiernej ilości klawisza Enter, a zamiast tego zyskały [ p ] <bez spacji>. Wtedy naprawdę czyta się lepiej Wink.
Nie będę kłamać, że znam się na sprawach poruszonych w tekście. Osobiście nie jestem przeciw homoseksualizmowi, transseksualizmowi itd. ale stoję też na stanowisku, że niekoniecznie muszę się zaznajamiać z życiem intymnym tego rodzaju osób. Generalnie całe story dotyczące związku bohaterów opisałeś w sposób dość subtelny, ale nie będę ukrywać, że były i momenty, które mnie zniesmaczyły. Poza tym znam ograniczenia dla swojej empatii itd. i wiem, że niektórych poruszonych tu aspektów życia takich par nie zrozumiem nigdy.
Potem zaczęłam się jednak zastanawiać nad tym, co przeczytałam i doszłam do wniosku, że opisałeś także rzeczy, które są charakterystyczne dla par hetero. Wspólne życie, cieszenie się drobiazgami codziennego dnia takimi jak choćby kupno nowego wypasionego telewizora - te partie tekstu naprawdę mi się podobały. Postacie (biorąc pod uwagę moją wiedzę na dany temat) wydają mi się prawdziwe. Mogę nawet poczuć do nich sympatię, a to znaczy, że zostały opisane dobrze.
Poza tym tekst dotyka bardzo ważnych problemów. Podczas gdy wszyscy w kółko trąbią o sprawie z adopcją dzieci i tym, czy kościół powinien potępiać takie związki, jakoś nigdy nie zastanawiałam się nad odczuciami takich osób - "innych osób", jakoś nigdy nie miałam ku temu okazji. Twoje opowiadanie w jakiś sposób zwróciło moją uwagę na to. Zdaję sobie sprawę, że bycie uwięzionym w ciele, które jest dla człowieka niemal toksyczne i przymus opowiadania o swoim życiu intymnym po to by lekarze i sąd "się ulitowali" nie jest rzeczą komfortową i udało Ci się dobrze IMO to przedstawić.

Temat był trudny, nie przestraszyłeś się go i to się chwali.

7,5/10

Pozdrawiam i dziękuję za uwagę.
Odpowiedz
#29
Możliwe, że Cię nie rozumiem Nataszo. Dla mnie to nadinterpretacją dodając temu tekstu warstwę symboliczną i paraboliczną- nie dostrzegam ani dwupłaszczyznowości znaczenia ani zagadkowości. Wręcz przeciwnie, wszystko jest jasne. To, że tekst w pewnym sensie koresponduje z innymi (odsyła skojarzeniowo do np. Safony, czy Wilda) to inna sprawa (intertekstualność?). Utnij mi prawą dłoń jeśli bredzę. Pozdrawiam.
"Nie proszę nikogo o ogień. Nie chcę nic nikomu zawdzięczać. W życiu, miłości, literaturze. A mimo to palę."
Odpowiedz
#30
Ja zakładam, że KAŻDY tekst literacki powinien mieć walor paraboli. Dobry tekst. Tekst, który pyta o uniwersum! Tym się właśnie sztuka różni od kiczu.
Gdyby nie było tego uniwersalnego kontekstu, to - mówiąc z przesadą - bohaterkę z zielonymi oczami może rozumieć tylko czytelniczka z zielonymi oczami.
U Ryuungi:
jednym zakresem jest wejście w środowisko transeksualistów (konkret)
drugim podjęcie archetypu tkwiącego w micie androgynicznym (kontekst uniwersum)

Skoro mamy konkret i uniwersum - to parabola!
(gdzie siekierka?)
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości