Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Rozważny i romantyczny [18+]
#1
Sequel do Gdyby było lato. Znajomość pierwszej części nie jest konieczna, aczkolwiek Rozważny… dopowiada pewne sprawy, które w Lecie były przedstawione nie wprost lub pod koniec historii, co dla niektórych może być spojlerem.

Uprzedzając ewentualne wątpliwości: tak, narracja prowadzona jest z punktu widzenia zupełnie nowej postaci. Dodatkowo, ponieważ bohaterowie tekstu posługują się środowiskowym żargonem i nie tłumaczą sobie rzeczy dla nich oczywistych, na życzenie części dotychczasowych czytelników zamieściłem pod tekstem słowniczek.


Rozważny i romantyczny


Dzień zaczyna się zwyczajnie – tak zwyczajnie, jakbyście wcale na niego nie czekali; ty od jednego roku, a on przez większość życia. Budzisz się przytulony do kochanka i delikatnie całujesz go w policzek.

– To dzisiaj – mówisz. – Kocham cię.

– Ja ciebie też kocham – mruczy i wtula się bardziej. – Bardzo chciałbym cię dzisiaj mieć przy sobie…

– Będę cały czas w pobliżu – obiecujesz.

Dużo dalej, niż byś chciał.

*

Przed rozprawą podwozisz Darka do firmy – ma na dziesiątą umówione spotkanie z potencjalnym klientem, chciałby też skontrolować realizację ich ostatniego projektu. Ostatnio często tam bywasz i choć zwykle po prostu czekasz na niego w gabinecie, kilkakrotnie zdarzyło ci się przesiadywać w kuchni, więc mogłeś poobserwować ludzi: swobodnych, rozluźnionych. Teraz też wędrujesz do kuchni i zaparzasz sobie kawę.

Podoba ci się panująca tu atmosfera. Pomieszczenie jest jasne, przestronne. Przy stole chce się usiąść i chwilę porozmawiać. Na ścianie wisi kolaż zdjęć ze szkoleń i imprez integracyjnych. Obok Darek ustawił regał, a na nim umieścił kilkadziesiąt książek – nie tylko z dziedziny marketingu, ale także rozmaite poradniki w rodzaju Fish! Chwyciło, publikacje o radzeniu sobie ze stresem, o skutecznym wyznaczaniu celów… Niedawno opowiadał ci z satysfakcją, że ktoś z zespołu dostawił kilka własnych książek.

– O, hej. Zostało trochę wrzątku?

– Zostało. Cześć… Anno? – Uśmiech mówi ci, że dobrze zapamiętałeś. Zalewasz jej kawę. Chciałbyś pociągnąć rozmowę, ale nie bardzo wiesz, jak to zrobić. Wiesz, że jest nowa, że pracuje na infolinii, że Darek doceniał jej zaangażowanie. Wszystko, co przychodzi ci do głowy, brzmiałoby zbyt protekcjonalnie z ust partnera szefa…

Anna wychodzi i zostajesz sam, ale nie na długo. Jest poranek, ludzie dopiero schodzą się do pracy i wszyscy zaczynają dzień od kawy. Oglądają cię z zaciekawieniem. Czujesz się trochę nieswojo, gdy rzucają ci ukradkowe spojrzenia i nie jesteś pewien, czy to jest zwykłe ludzkie zaciekawienie słabo znaną osobą, czy też patrzenie przez pryzmat tego, z kim jesteś.

„Więc teraz jesteś gejem? Nigdy nie mówiłeś, że podobają ci się mężczyźni” – słyszysz od przyjaciół i nie wiesz, od czego zacząć. Zawsze byłeś hetero. Nadal w głębi ducha czujesz się hetero. Oglądana pornografia o czymś świadczy; ostatnio spróbowałeś gejowskiej i odpadłeś po pierwszych kilkunastu sekundach (Darka rozśmieszyła twoja mina, a potem włączył wam jakieś blonde czy może barely legal – niezbyt dobrze to pamiętasz, bo szybko zajęliście się sobą nawzajem). Nie możesz sprostować, że jesteś bi – to by zakładało, że jednak faceci również mają u ciebie szanse. A przecież jesteś z jednym z nich, tyle że… nie do końca. Nie znajdując dobrego określenia, nauczyłeś się odpowiadać, że Darek jest po prostu wyjątkowy – i myślisz, że to całkiem trafne.

– Wie pan, czy szef dzisiaj długo zostanie? – zagaduje cię jakiś pracownik.

– O jedenastej będziemy się zbierać. A co?

– Oj. Bo ja muszę dzisiaj wyjść bardzo wcześnie, a szef ma spotkanie i nie będę mu przeszkadzać… Już raz mi zniknął…

– Rozumiem… Nie załatwię za pana zwolnienia, ale powiem Darkowi, żeby do pana zajrzał przed wyjściem.

– Dziękuję!

– Żaden problem. A przy okazji, Piotrek jestem – podajesz mu rękę.

– Andrzej.

Po wyjściu Andrzeja zastanawiasz się, czy bardzo bezczelne z twojej strony byłoby przyjeżdżanie do firmy Darka razem z laptopem i własną pracą. Jako tłumacz możesz pracować wszędzie, miejsce się znajdzie, a w ten sposób łatwiej byłoby ci się zmobilizować do pracy i miałbyś więcej okazji do spędzania czasu wśród innych. Brakuje ci kontaktu z ludźmi, a oni wydają się akceptować twoją obecność. No i rozwiązywałoby to kwestię dojazdu Darka do pracy…

Nadal nie pojmujesz, jak można być właścicielem przedsiębiorstwa zatrudniającego na stałe dwudziestu trzech pracowników, rozstawiać konkurencję po kątach, brylować podczas prezentacji handlowych i mieć problem ze zrobieniem głupiego prawa jazdy. No ale cóż, nobody’s perfect

*

Wnętrze samochodu to złe miejsce. Nie należy w nim oczekiwać na ważne wieści dotyczące losu najbliższych osób.

Powinienem tam być z nim – powtarzasz sobie. A jeśli sędzia będzie nieprzychylna? Jeśli rodzice nagle się wycofają? Gdybyś choć mógł wejść do budynku… Jednak Darek odmówił w typowy dla nich wszystkich paranoiczny sposób.

– Nie wchodź ze mną, bo tam będą moi rodzice – przekonywał. – Wyobrażasz sobie, co by było, jeśli powiedzieliby na rozprawie, kim jesteś?

– Przecież oni nawet o mnie nie wiedzą. Masz prawo przyprowadzić przyjaciół – polemizowałeś. – I dlaczego w ogóle zakładasz, że to byłby koniec świata?

Prowokujesz go. Przerabialiście to już kilka razy.

– Bo dla sędzi czy biegłego gej to nie mężczyzna. Dla nich muszę być hetero, albo wyjdę z sądu jako kobieta.

– A rodzicom powiesz…?

– Tak jak się umawialiśmy. Po uprawomocnieniu wyroku.

Nie rozumiesz tego. W ogóle. Twój umysł odmówił posłuszeństwa na etapie pozywania rodziców do sądu (tak jakby nie można było iść z zaświadczeniem od lekarza do Urzędu Stanu Cywilnego), a im dalej w to brniesz, tym bardziej twój świat stoi na głowie. Z tego co widzisz, oni wszyscy tacy są – przyzwyczajeni, konformistyczni, gotowi wyprzeć się każdego, byle tylko osiągnąć cel: udowodnić diagnostom, biegłym i sędziom, że są modelowymi transseksualistami i zmienić płeć.

Trochę ci przykro. Powinieneś tam z nim być, a tymczasem on odrzuca twoją obecność przy sobie w najważniejszym dla siebie dniu. Nawet jeśli mówił, że by cię chciał…

– Pójdziesz ze mną po dowód – obiecał, zanim wysiadł z samochodu. – I do komisji wojskowej. I na uczelnię. I do biblioteki. I do urzędu skarbowego. Wszędzie. Będę cię tam potrzebował. A tutaj… wiem, że wrócę właśnie do ciebie.

Całuje cię i wychodzi.

Patrzysz na niego, jak idzie. Elegancki młody mężczyzna. W życiu byś nie powiedział…

*

– …że tak się to skończy.

– Chciałeś powiedzieć: zacznie? – Darek uśmiecha się i przeciąga jak kot, zrzucając z was obojga kołdrę. Łapiesz spojrzeniem linie jego ciała – w tym ujęciu wygląda niemalże jak kobieta, a może jak nastoletni chłopak – i głaszczesz dłonią po brzuchu.

– Chciałem – zgadzasz się, a to przypomina ci, że nie miałeś okazji sprawdzić, jak twój kochanek smakuje, więc sięgasz niżej i zanurzasz palec w wilgoci między udami. Kubki smakowe odpowiadają: sperma. Darek kieruje twoją rękę z powrotem na miejsce. Gdybyś mógł, włożyłbyś ten palec do środka – jeden na początek – ale tego ci nie wolno. Możesz natomiast bawić się łechtaczką i bardzo ci się to podoba. Pierwszy raz nie masz problemu z kontynuacją pieszczot w tym właściwym punkcie, gdy osoba, której sprawiasz przyjemność, wije się w spazmach – „maleństwo” jest prawie tak duże i grube jak koniuszek palca, którym je drażnisz.

Dłuższą chwilę później Darek układa się na tobie wygodnie i obdarza długim, lekko kłującym pocałunkiem. Do zarostu będziesz musiał przywyknąć. Do tej pory to była twoja domena – teraz w związku jest was dwóch.

Jesteś głęboko przekonany, że kłucie to jedna z wielu tego typu nowości w twoim życiu.

*

Czekanie w samochodzie jest zbyt męczące, więc – mimo paskudnej pogody – wysiadasz i zapalasz papierosa. Krążysz nerwowo po parkingu, próbując sobie wyobrazić, jak jest tam, wewnątrz.

Jedyne, co wiesz na pewno, to że będzie sędzia-kobieta i że sędzia będzie mówiła do Darka per „pani”. Nauczyłeś go, że to bardziej zabawne niż obraźliwe, zwłaszcza gdy człowiek przestudiuje dokumenty i wyskakuje z „O cholera, przepraszam pana… to znaczy panią!”, ale nadal tego nie cierpi.

Masz nadzieję, że nadal jest tak spokojny i opanowany, jak przez całe przedpołudnie. Wczoraj tak hałasował naczyniami, że w końcu stwierdziłeś, że przyrządzisz kolację za niego, a później przygotowałeś ciepłą kąpiel z olejkami relaksującymi i zrobiłeś mu masaż.

– To czysta formalność – przekonywałeś, masując napięte barki. – Nikt przy zdrowych zmysłach nie wziąłby cię za kobietę.

– A jeśli jednak? Jestem z tobą, rodzina nadal mnie nie zaakceptowała, nakłamałem lekarzom… Co ja wtedy zrobię…?

– No właśnie – podchwyciłeś temat. – Co możesz zrobić?

– Mogę się odwoływać do skutku… – powiedział po namyśle. – Ale jeśli by się nie udało, to naprawdę nie wiem… Całe życie z „K” w dowodzie, „panią” i tym imieniem…?!

Przytulasz go mocno i uspokajasz. Długo zastanawiasz się, czy zadać mu to pytanie:

– A czy teraz jesteś nieszczęśliwy?

*

Zanim się zeszliście, zdawało ci się, że wszystko rozumiesz. Transseksualista, tak, ostatnio w prasie pojawiło się sporo artykułów na ten temat, czytałeś większość z nich, więc wiedziałeś, że Darek to normalny facet, tyle że ma drobne problemy z ciałem i papierami. A jednak na początku dziwiło cię dosłownie wszystko: odmowa pójścia na basen, namawianie cię, byś wypożyczył za niego książki z biblioteki, twarde odmawianie wizyty u lekarza, gdy miał grypę, jeżdżenie na kartonikowych biletach… Kiedy zażartowałeś sobie z kobiety, że pewnie ma okres, dosłownie na ciebie napadł, a gdy w trakcie jakichś rozmów odwoływałeś się do – zdawałoby się – uniwersalnych doświadczeń wszystkich mężczyzn, patrzył na ciebie powątpiewająco.

*

Wraca.

Nawet nie musisz pytać – wygląda jakby trafił szóstkę w totolotka. Słońce, które właśnie wyjrzało zza chmur, rozzłaca mu włosy, niebieskie oczy promienieją radością. Publicznie pozwalacie sobie na uścisk na środku parkingu i krótki pocałunek, a później zaciągasz go do samochodu i tam wyciągasz z niego całą relację.

Nie, nie było kłopotów. Tak, rodzice byli grzeczni i wszystko potwierdzali. Nie, potem po prostu wyszli z sali. Owszem, nawet się nie pożegnali. Tak, wyrok uprawomocni się w ciągu miesiąca.

– To teraz nie możemy już wziąć ślubu – mrugasz do niego. – Przynajmniej przez najbliższe kilkadziesiąt lat.

– Trzeba to uczcić – śmieje się Darek.

– Uczcimy. Urządzasz imprezę, pamiętasz?

– Nie, kupmy coś. O, wiem! Kupmy telewizor HD. Zawsze chcieliśmy mieć większy ekran, a teraz jest okazja. Skoro oszczędzamy tyle kasy na weselu…

– Dobrze, słonko. Kupimy ci telewizor.

*

Przy wyborze telewizora Darek kieruje się wyglądem obudowy i nieprzyzwoicie niskim głosem wykrzykuje na pół sklepu: „Zobacz, on jest śliczny! Weźmy ten!”. Żałujesz, że nie masz aparatu fotograficznego: mina sprzedawcy jest nie do opisania.

*

Czasami Darek powtarza, żebyś przestał myśleć schematami. Udało ci się to tylko połowicznie. Widzisz jego – bez podziału na cechy męskie, żeńskie czy jakiekolwiek inne. Kiedy próbujesz przełożyć to, co widzisz, na jakikolwiek język (a znasz ich w końcu kilka!), posługujesz się stereotypami.

Zajmowanie łazienki najwyżej na kwadrans – męskie. Dwie pary butów i kupienie trzeciej w pięć minut – męskie, alleluja. (Twoja była miała około piętnastu par i kupno kolejnej zajmowało jej dwie i pół godziny… jeśli akurat miałeś dużo szczęścia). Znajomość tak dziwacznych kolorów, jak oberżyna, ultramaryna, szkarłat, seledyn, brzoskwinia i karmazyn – kobiece. Głębsza niż twoja nienawiść do porządków domowych – niby męska, ale ty relaksujesz się przy zmywaniu i odkurzaniu, więc…

Po miesiącu bycia razem pozwolił ci odkryć, że uwielbia te wszystkie rzeczy, które zwykle uwielbiają dziewczyny: chodzenie w twoich koszulach flanelowych, przytulanie i mówienie „kocham cię” dziesięć razy dziennie, romantyczne liściki… Kiedy wyraziłeś żal, że dopiero teraz się o tym dowiadujesz, odparł, że jego była nadal nic nie wie.

*

Jesteście w domu. Darek, jeszcze w garniturze, rzuca się wypakowywać nowy telewizor, więc idziesz przebrać się w coś codziennego i zaglądasz do lodówki. Po tylu godzinach wypadałoby coś zjeść. Najlepiej obiad.

Po namyśle decydujesz się na spaghetti bolognese. Kiedy siekasz cebulę, Darek włącza nowy telewizor i znika na moment pod prysznic. Już w t-shircie i dżinsach przychodzi do ciebie i smaży mięso, podczas gdy ty trzesz ser i drzesz listki bazylii na mniejsze kawałki. Potem ty wybierasz film, a on nakłada jedzenie na talerze i przynosi do stołu.

Pomijając lepszą rozdzielczość oglądanego filmu, nie masz wrażenia, aby cokolwiek się zmieniło. Zwyczajne, codzienne popołudnie. Nawet trochę zbyt spokojne. Kiedy film się kończy, siadasz nad tłumaczeniami, a Darek odpisuje na mejle, od czasu do czasu piszcząc do małych słodkich kociaczków, których zdjęcia wrzuca mu koleżanka – czego nigdy nie rozumiałeś i pewnie nigdy nie zrozumiesz.

Pół godziny przed wyjściem wreszcie opada mu adrenalina. Zaciągasz go do łóżka, przekonując, że najwyżej trochę się spóźnicie, ale będzie w lepszym nastroju. Z rozdrażnieniem przyjmuje delikatne pieszczoty - rozprawa naprawdę nim trzepnęła - więc nie zastanawiając się zbyt długo ustawiasz go po prostu w odpowiedniej pozycji i bierzesz od tyłu. Pomaga.

*

Ciała po prostu nie umiesz określić. W ubraniu sprawa jest jasna. Gdy Darek się rozbierze – wszystko zaczyna się komplikować. Masz dziwne wrażenie, że zmienia się w zależności od… oświetlenia? nastroju? diabli wiedzą, po prostu czasem widzisz bardziej kobietę, a czasem bardziej chłopaka (nie umiesz pomyśleć „mężczyznę”, nie w tym kontekście). Płaska klatka piersiowa z widocznymi bliznami, smużka włosów biegnąca od splotu słonecznego poprzez pępek i niżej, miękkie linie talii i bioder oraz wilgotne wnętrze, zamknięte przed tobą jednym ostrym „tu nie”. Desire.

Ten zakaz – dotyczący penetracji, nie dotyku – rewolucjonizuje całą twoją łóżkową aktywność, wyrzucając z głowy skojarzenie „penis w pochwie = seks, reszta = mało istotna gra wstępna”. Z zapałem uczycie się swoich ciał. Widząc w nim mężczyznę, zupełnie zapomniałeś, że jego strefy erogenne są kobiece, a równocześnie dziwiło cię, jak może tak mało wiedzieć o męskiej seksualności. Odkrywasz, na ile sposobów można się kochać i podoba ci się ta różnorodność.

Mimo że troszczysz się o partnera i akceptujesz jego granice, brakuje ci trochę klasycznego seksu i niekiedy o nim fantazjujesz. W większości takich fantazji Darek leży przed tobą na plecach z rozłożonymi nogami i błagalnie szepcze, zachęcając cię do wejścia. W kilku innych, zjawiających się znienacka, to ty nie możesz się powstrzymać przed brutalnym wtargnięciem, a on, zakrwawiony i obolały, dziękuje ci za wspaniałe przeżycie. O tych pierwszych po prostu nigdy nie mówisz – tych drugich nie chcesz pamiętać. Boisz się, że jeśli będziesz pamiętał, on się jakoś dowie. Z drugiej strony martwisz się, że kiedyś problem urośnie, nawet do rozmiaru „albo albo”.

*

Choć w zasadzie ten dzień jest dla Darka, zapraszacie znajomych do twojego lokalu. Po pierwsze, znajduje się blisko domu, co jest niezbędne, jeśli twoja niespodzianka ma się udać. Po drugie, nie spodobał ci się żaden z branżowych klubów. Nie czujesz tych ludzi, nie odpowiada ci promiskuitywne środowisko i nie lubisz być podrywany przez osoby, które ignorują fakt, że przyszedłeś z kimś innym. Dlatego właśnie spotykacie się w klimatycznej knajpie, stylizowanej na morski statek. Pod sufitem podwieszono rybacką sieć, ściany dekorują stare mapy, z waszego miejsca dostrzegacie również koło sterowe. Lubisz to miejsce.

Zamawiacie sobie po piwie i witacie czekających na was ludzi – barwną, głośną grupę. W zasadzie wszystkich już kiedyś widziałeś, bo w ramach poznawania nawzajem swoich przyjaciół Darek na samym początku związku wyciągnął cię na kilka spotkań dla osób trans i ich bliskich. Dzięki nim znacznie lepiej rozumiesz swojego chłopaka, ale do gustu przypadli ci wyłącznie Bartek, jego partner-gej, Marek, oraz bardzo wyciszona dziewczyna bez imienia, trochę podobna do twojej siostry.

Po pierwszej godzinie stwierdzasz, że impreza ma jedną wadę: większość znajomych Darka na nią nie przyszła (nie powinni wiedzieć, że jest co świętować), a wśród reszty dominują transi i transki na różnych etapach leczenia, co oznacza wysokie stężenie tematów medyczno–prawno-seksualnych w powietrzu. Gdyby nie Marek, ze szczegółami opisujący swoje przeżycia na kursie dla spadochroniarzy, chyba umarłbyś z nudów.

Rozmawiacie głównie we czwórkę, ale w pewnym momencie rozmowa schodzi na jakieś sprawy Bartka sprzed paru lat. Nie jesteś w temacie, więc wyłączasz się i sprawdzasz, o czym gawędzą pozostałe grupki. Marianna właśnie informuje Klaudię, że niektóre kobiety mają łechtaczkę („To JAK on cię pieścił, skoro nie masował ci piersi, nie łaskotał i nie penetrował?”) i odpowiednie jej podrażnienie sprawia, że kobieta wyje. Niektórzy mężczyźni też, myślisz i przenosisz uwagę dalej. W ten sposób rejestrujesz fragment rozmowy Asi z Karoliną o związkach. Asia jest samotna, o życiu Karoliny nie wiesz praktycznie nic.

– Chyba już nigdy nie znajdę faceta – żali się Asia, najatrakcyjniejsza ze znanych ci transek. – Odezwał się do mnie jakiś nauczyciel geografii z gimnazjum, zachwycony, że mnie znalazł. Fajny człowiek, dobrze nam się rozmawiało, tyle że on szuka shemale. Wysłałam mu swoje zdjęcia i wyobrażasz sobie? Za kobieco dla niego wyglądam! Ja już nie wiem, gdzie szukać…

– Jak można wyglądać ZA KOBIECO? – włącza się Klaudia. – Ale możesz go spróbować poznać z Beatą, na nią estrogeny chyba w ogóle nie działają.

– Może bierze za małe dawki? – zastanawia się Karolina. – Ja chodzę do trzech lekarzy jednocześnie, bo każdy z osobna przepisuje mniejsze dawki niż kobietom z menopauzą… A o androcurze to chyba nie słyszeli, specjaliści od siedmiu boleści.

Dobrze wiesz, że zaraz zaczną rzucać konkretnymi liczbami, nazwami leków i lekarzy, w pamięci przeliczać jedne jednostki na drugie – zupełnie jakby mówiły o najnowszych technologiach. Potem może zaczną dyskutować o depilacji laserowej, a po drodze o tym, której na hormonach urosła jaka miseczka (i masz nadzieję, że nie usłyszy tego Bartek, gotowy w każdej chwili wygłosić wykład o jedynej słusznej rozmiarówce staników)…

Zmieniasz kanał. Po drugiej stronie stołu Kamil relacjonuje pobyt u Czarnego. Narzeka, że lekarz zadał mu mnóstwo skrajnie inwazyjnych pytań o życie erotyczne.

– To jest paskudne – wzdycha Darek. – Odzieranie ze wszelkiej prywatności.

– Wiecie, to jeszcze nic – stwierdza Klaudia. – Mnie zaprosił na rozmowę ze studentami seksuologii, miało być miło, oni muszą na kimś poćwiczyć zadawanie pytań diagnostycznych…

– Auuu – mówi Bartek. – Byłem, przeżyłem. Ale opowiadaj.

– Więc miało być miło – kontynuuje Klaudia. – Poszłam, a oni, ze trzydziestu ich było, zaczęli mi zadawać takie totalnie wścibskie pytania, dosłownie o wszystko: czy ktoś mnie molestował w dzieciństwie, jak często i w jaki sposób się masturbuję, jaki rodzaj seksu lubię najbardziej…

– O kurwa – rzucasz. Dziwiłeś się, że Darek ma opory przed mówieniem ci, co mu sprawia przyjemność…

– Do tego komentowali moje odpowiedzi, któryś się w pewnym momencie rzucił, zaczął dyskusję, że ewidentnie mam ze sobą problem, nie powiedział, o co mu chodzi… Wyszłam totalnie wyprana… Rozmawiałam potem z moją psycholog i złapała się za głowę, bo to niedopuszczalne – a lekarz był z nimi cały czas i słowem się nie odezwał! A nie, przepraszam… Poprawił im terminologię, bo jakiś geniusz nazwał mnie transwestytą.

– To po co tam poszłaś? – wtrąca Karolina.

– Żeby mieć plusa do diagnozy, oczywiście – odpowiada Klaudia. – On jako jedyny przyjmuje na NFZ, a wiadomo, jaki ma stosunek do kobiet. Ale ja u niego dostanę diagnozę, inaczej pozostanie mi skoczenie z mostu.

– Diagnoza to pikuś, gorzej z biegłymi, którzy zmacają cię po cyckach, czy prawdziwe – stwierdza Asia. Dziwi cię, że nikt nie poświęca Klaudii więcej uwagi, zwłaszcza że wygląda, jakby mówiła poważnie. – Ja swojemu oczywiście wciskałam, że marzę o SRS, inaczej chyba by go tam zatkało. Nie mówiąc o tym, co by mi wpisał w opinii…

– Tak jakby każda kobieta miała obowiązek mieć pochwę – rzuca ironicznie Marianna.

– Darek, a coś ty powiedział biegłemu? – podchwytuje temat Karolina. – Że jesteś hetero i nigdy nie spałeś z mężczyzną?

– Umm – odpowiada. – Niech ktoś inny ich oświeca, ja mam swoje życie.

Zauważasz, że Filip – przed hormonami; wygląda jak ostrzyżona na zapałkę lesbijka – ma ochotę jakoś to skomentować. O Filipie i jego kłótliwości słyszałeś dużo ciekawych anegdotek i jesteś gotów się założyć, że zaraz usłyszysz coś ciekawego. I rzeczywiście, po chwili chłopak wybucha:

– Ja was totalnie nie ogarniam. Ty masz faceta, Bartek ma faceta, Kamilowi jest wszystko jedno, kogo sobie znajdzie… Wy naprawdę ŚPICIE ze sobą? To takie uprzedmiotawiające! Nie rozumiem, jak kobiety mogą się godzić na wkładanie w nie czegokolwiek, a co dopiero mężczyźni!

– A co w tym złego? – zaciekawia się siedząca naprzeciwko Karolina. – Ja przecież specjalnie po to rozpycham swoją pochwę prawidłami, żeby ktoś mógł mi w nią cokolwiek włożyć…

– No właśnie, co w tym złego? – włącza się Bartek. – Marek, czujesz, jakbyś mnie uprzedmiotawiał?

– Ale to nie tylko o to chodzi – stwierdza Filip. – Mężczyźni penetrują, kobiety są penetrowane. Nie jestem kobietą! W życiu nie zgodzę się, by ktoś mi coś wkładał! I nie mogę się doczekać trójki, żeby wreszcie zacząć uprawiać seks!

Siedząca u jego boku Basia – cis i hetero, aż zastanawiasz się, co ona tu robi – kiwa energicznie głową.

– Przerabiałem ten etap – stwierdza Bartek spokojnie. – Przejdzie ci.

Ciekawi cię reakcja Darka. Bardzo cię ciekawi. Ale on tylko siedzi i słucha, podczas gdy dyskusja wokół niego rozkręca się coraz bardziej.

Uwaga przenosi się stopniowo na dziewczyny, które przekrzykują się, co to znaczy być kobietą i kto nią jest, a kto jest tylko transwestytą oraz czy chirurgia wpływa jakkolwiek na seksualność. W końcu cały stół zamiera, gdy Emilia ogłasza, na tyle głośno, aby wszyscy w okolicy ją słyszeli, że mimo usuniętych jąder nadal jej staje i mąż właśnie dlatego uważa ją za ideał kobiety.

Przez ostatni rok usłyszałeś różne rzeczy, ale ta natychmiast zajmuje pierwsze miejsce w rankingu.

*

Reszta imprezy upływa spokojnie. Wypijacie kolejkę za odkrywcze stwierdzenie przez polskie prawo, że Darek jest mężczyzną i tematy okołotransowe nareszcie się wyczerpują. Przez większość czasu rozmawiasz z Markiem, podczas gdy Darek opiera się o twoje ramię i opowiada Karolinie, na co zwróciłby uwagę jako rekruter.

Wracacie do domu przed północą. Zastanawiasz się, czy Emilia urządziła wszystko zgodnie z twoją prośbą.

– Czemu się tak tajemniczo uśmiechasz? – zaciekawia się Darek.

– Kocham cię, po prostu.

– Ja ciebie też kocham. Ale twój uśmiech jest podejrzany.

W odpowiedzi uśmiechasz się, no cóż… jeszcze bardziej podejrzanie.

W sypialni wita was mnóstwo zapalonych świeczek oraz łóżko zasłane świeżą białą pościelą i posypane płatkami róż. W tle gra muzyka, którą puszczaliście sobie podczas waszej pierwszej randki, a na nocnym stoliku stoi czerwone wino i dwa kieliszki. Jest nawet piękniej niż sobie wyobrażałeś, że będzie. Darek jest zachwycony.

– Ale jak ty to zrobiłeś…? Przecież cały dzień byłeś ze mną. Odwieźliśmy tu telewizor!

– Poprosiłem dobrą wróżkę. Myślisz, że tylko ty masz niezwykłe znajomości?

*

Skłębiona pościel miesza się z płatkami róż. Siedzicie we dwójkę na łóżku, popijając wino ze wspólnego kieliszka. Gładzisz partnera po nagim udzie i przypominasz sobie, że rok temu zażądałby ubrania się natychmiast po wyłonieniu spod kołdry. A skoro mowa o zmianach, masz wrażenie, że chwilę wcześniej Darek próbował zachęcić cię do wejścia w niego, ale nie bardzo wiedział, jak to zrobić. Wolałeś zignorować niemą sugestię niż ją błędnie zinterpretować.

– Czuję się bardziej wolny – stwierdza Darek.

– Co masz na myśli?

– Niby to tylko papier, ale nareszcie mam na piśmie prawdę o tym, kim jestem. Nie muszę się przejmować, że ktoś mi zaszkodzi swoją wiedzą albo zdefiniuje inaczej niż bym chciał…

Odstawiasz kieliszek na stolik i obejmujesz Darka ramieniem, nadal nic nie mówiąc. Przez dłuższą chwilę słychać tylko słowa Niewiele ci mogę dać.

– Przed dyskusją z Filipem nie myślałem, że zaszedłem tak daleko. On jest zafiksowany na diagnozie, hormonach, operacjach. A ja nie potrzebuję już tej durnej błony, nie muszę nikomu opowiadać ze szczegółami swojego życia seksualnego i bać się, że specjalista wychwyci, kiedy kłamię… I szkoda mi Basi – dodaje po krótkiej pauzie. – Nie chcę trójki. Chcę ciebie. We mnie, dzisiaj. Niczego więcej nie potrzebuję do szczęścia.

Dostrzegasz ironię sytuacji: dopiero potwierdzenie na piśmie, że jest mężczyzną, otworzyło go na ten rodzaj seksu. Do głowy wpada ci kilka niepotrzebnych skojarzeń, więc stwierdzasz, że jedyne, do czego w tym momencie nadaje się język, to rozpalenie Darka do białości, tak aby jego pierwszy raz był możliwie najprzyjemniejszy.

Zaczynasz całować go delikatnie i powoli, a kiedy jest całkowicie rozluźniony, układasz go na plecach wśród tych wszystkich płatków róż. W migotliwym blasku świeczek widać niewiele więcej niż kontury ciała – zatarte, niedookreślone kształty, znacznie mniej istotne niż uczucia, które cię rozpierają.




***

Obiecany słowniczek, wraz z kilkoma dodatkowymi wyjaśnieniami na wszelki wypadek:

androcur – lek blokujący testosteron u transkobiet; umożliwia wystąpienie zmian w wyglądzie pod wpływem przyjmowanych hormonów

cis – osoba nie-trans

Desire – postać z Sandmana Neila Gaimana

diagnoza – diagnoza transseksualizmu, czyli warunek wstępny dopuszczenia do korekty płci; jednym z niepisanych warunków jest bycie hetero (zwłaszcza dla transmężczyzn jak Darek, transkobiety traktowane są łagodniej), innym – pragnienie korekty narządów płciowych (tu z kolei łagodniej traktowani są transmężczyźni)

hormony - receptę na nie otrzymuje się po uzyskaniu pozytywnej diagnozy; zmieniają wygląd i funkcjonowanie ciała osoby trans (rysy twarzy, owłosienie, głos, rozkład tłuszczu, metabolizm, skład chemiczny substancji fizjologicznych etc.); transkobiety przyjmują estrogeny, a transmężczyźni testosteron

promiskuityzm – uprawianie seksu z przypadkowymi i często zmienianymi partnerami, bez uczucia

rozprawa – w celu prawnej korekty płci; zgodnie z polskim prawem musi być przeciw komuś, a zatem wymaga pozwania rodziców do sądu

shemale – oznacza kobietę z penisem, ale jest to termin z branży pornograficznej i dotyczy raczej mężczyzny, który dla pieniędzy z seksu przechodzi transformację; dla transek porównanie do shemale może być z tego powodu obraźliwe

SRS – operacja u transkobiet, mająca na celu rekonstrukcję żeńskich narządów płciowych; w wytworzoną w ten sposób pochwę należy regularnie coś wkładać (penis, wibrator, prawidło, etc.), aby zachowała swoją funkcję

trójka – operacja u transmężczyzn, mająca na celu rekonstrukcję męskich narządów płciowych; jest to trzecia z operacji, po mastektomii (usunięciu piersi) i panhisterektomii (usunięciu macicy wraz z przydatkami)


Dla zainteresowanych - trochę więcej informacji, zwłaszcza na temat przebiegu leczenia. Dla jeszcze bardziej zainteresowanych - Tożsamość płciowa a prawa człowieka.
Nigdy nie jest się w czymś tak dobrym, żeby nie można było być lepszym, ale zawsze należy być dumnym z tego, co już się osiągnęło.

Oswojenie tygrysa. Jak żyć z diagnozą trudnej choroby? - strona mojej książki
Odpowiedz
#2
Świetne opowiadanie. Gratuluję. Zazdroszczę.

(A jednak Genet, tylko bez jego czerni)
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#3
Przepraszam za podwójny post. Ale treści są odrębne, znaczy... pojedyncze.
__________________
Wracam do opowiadania, bo wydrukowałam je i czytałam "jak należy" (czytanie z monitora odbiera bowiem 3/4 frajdy z lektury).

W tym opowiadaniu jest niesamowita (dla mnie) wartość: umiejętność budowania mostów pomiędzy mną (odbiorcą), a postaciami, które potencjalnie są dla mnie zbyt inne, bym bezwarunkowo akceptowała. Tu nie ma "marszu protestacyjnego", manifestacji - jest człowiek.
Inność jego zachowań seksualnych nie stała się zbuntowanym, prowokacyjnym epatowaniem innością, karnawałem jarmarcznych marszów "równości". Każe myśleć, wejść w człowieka.
Dziękuję.

PS. - chyba tu, na forum napisałam, że jestem umiarkowanie tolerancyjna. Nie czułam w lekturze żadnego oporu, żadnej nietolerancji czy niesmaku, a czuję to widząc objętych mężczyzn (szczerze). Dlatego dziękuję podwójnie.


Ponieważ uważam ten utwór za dojrzałą literaturę
oceniam go w skali punktowej z dziwnym uczuciem
10/10
+ walor - to jest ciekawy, wart poznania i refleksji utwór literacki

Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#4
Ja od razu o treści. Albo jej zarządzaniu.
Do pewnego momentu akceptowałem opowieść, postaci pozwalały się polubić, zaangażowałem się w ich problemy - wszystko jak należy. No i nadchodzi moment trudny - imprezka. Poukładało mi to wprawdzie w głowie i wyjaśniło parę wątpiwości, co do problemów sądowych bohatera, ale jednocześnie zmieniło zupełnie oświetlenie problemu. Opowiadanie nagle stało się zupełnie groteskowe i nawet ostatnia scena nie pozwoliła mi od wrażenia się opędzić.
Tak pomyślałem (i biję się w piersi, bi nie sądzę, żeby to było autorskim zamiarem), że problem zmiany płci to kolejna rzecz, istniejąca tylko dzięki naszemu tak zwanemu dobrobytowi. Pędowi do konsumpcji czegokolwiek, co daje się skonsumować dzięki technologii, medycynie itp. Problem taki sam jak wybór między tabletem a iPhonem. Jeśli kogoś to uraża, to od razu zastrzegam, że taką myśl nasunął mi tekst, więc pozwy sądowe proszę kierować do autora Wink
Fakt, bohater trzyma się na uboczu dyskusji jego znajomych, ale dla mnie (wrażenie personalne a nie krytyczne) było tego za mało, żeby zrównoważyć nadmiar informacji "technicznych".
Odpowiedz
#5
A ja się tu pokłócę z smtk9 (masz jakiś pomysł na spieszczenie nicka?):
właśnie to przejście przez ekstrema uruchomiło we mnie rozumienie postaci. Wcześniej miałam wrażenie trochę podobne do obserwowania czegoś, co jest dla mnie dziwne(wstrętne?), dzięki tej rozmowie oddzielałam fizyczność transeksualistów od psychicznych aspektów związku bohaterów.
Wstręt przeniosłam na medyczne, chirurgiczne aspekty transformacji, na wiedzę o kolejnych metamorfozach fizycznych. Tu właśnie pojawia się pytanie: dlaczego? po co? I niezależnie od moich odpowiedzi - dostaję odpowiedź w opowiadaniu: żeby być szczęśliwym. I to każe mi uszanować bohaterów, choć nie towarzyszę im w koncepcji szczęścia.

Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#6
Nie po to usunąłem samogłoski, żeby go teraz spieszczać Smile
Właściwie nie ma o co się kłócić, bo w opowiadaniu to oddzielenie aspektów medycznych i uczuciowych jest widoczne. Moja uwaga jest dość osobista. Odbiór, że tak powiem - emocjonalny. Ale wspomniałem o tym, bo mnie samego interesują takie spontaniczne reakcje. No i wreszcie ponoć człowiek myśli w 80% emocjonalnie...
Odpowiedz
#7
Właśnie!
Myślałeś iście po męsku i czułeś opór w najpierwotniejszym poziomie
a) przed okaleczaniem mężczyzny w jego sednie
b) fałszem kobiecego sedna u transseksualisty.

)
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#8
Cholera, zostałem zdekonspirowany Wink
Ale na zmiany już za późno... (te psychiczno-emocjonalne)
Odpowiedz
#9
Gdyby było po dwudziestej którejś, to bym pociągnęła wątek, dlaczego u kobiet to nie wystąpi w takim natężeniu. I się zdekonspirowałaBlush
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#10
Cytat: No i nadchodzi moment trudny - imprezka. Poukładało mi to wprawdzie w głowie i wyjaśniło parę wątpiwości, co do problemów sądowych bohatera, ale jednocześnie zmieniło zupełnie oświetlenie problemu. Opowiadanie nagle stało się zupełnie groteskowe i nawet ostatnia scena nie pozwoliła mi od wrażenia się opędzić.
Zastanawiam się, skąd ten odbiór - czy pod pojęciem groteski rozumiesz dziwność i obcość problematyki, którą ta scena podkreśliła? Bo rozmowy czysto "techniczne" są w tym środowisku bardzo popularne: gdzieś je obgadać trzeba, tak samo jak w sanatorium rozmawia się sporo o swoim stanie zdrowia.

Przyznam, że scena imprezy była tą, na której odbiór czekałem najbardziej Smile
Nigdy nie jest się w czymś tak dobrym, żeby nie można było być lepszym, ale zawsze należy być dumnym z tego, co już się osiągnęło.

Oswojenie tygrysa. Jak żyć z diagnozą trudnej choroby? - strona mojej książki
Odpowiedz
#11
Z groteskowości wytłumaczy się samiutki9
Mnie bardziej zafrapowało to:
Cytat:[...] rozmowy czysto "techniczne" są w tym środowisku bardzo popularne: gdzieś je obgadać trzeba, tak samo jak w sanatorium rozmawia się sporo o swoim stanie zdrowia.

Wyobraźmy sobie scenę literacką, w której para hetero świętuje udany rozwód jednego z partnerów. Idą na przyjęcie do sympatycznej knajpki i tam narrator przeprowadza nas przez rozmowy o powiększonych piersiach, problemach z florą czy fauną w narządach rodnych, bólach menstruacyjnych, kłopotach ze wzwodem czy przedwczesną ekjakulacją, super wibratorze, pozycji "na lampion", andro- lub menopauzą, rozmiarze członka kolegi, etc... etc... To przecież tematy, na które hetero też rozmawiają. Niekoniecznie jednak te tematy są dyskutowane z namaszczeniem na imprezie ku radości zakochanych.
Oni tam, na tej imprezie, mają się wszyscy totalnie w nosie: najważniejsze są drugorzędne cechy płciowe osiągane w procesie leczenia.

Rozumiem, że scena była wprowadzeniem w specyfikę środowiska, w rozmiar ich problemów. Bez tego - jak napisałam - niewiele wiemy o prawdzie, żyjemy mitach. Napisałam też, że nie lubię (drażni mnie) bezpruderyjna manifestacja fizjologii seksualności w imię "wolności" środowisk o innej orientacji seksualnej (czy zaburzeniach w płciowej tożsamości, choć tu mam wątpliwości, czy wolno to umieścić pod wspólnym mianownikiem).
Nie wiem, jak to zrobić, by wyszło dobrze w utworze - powiedziałam, że dzięki tej scenie przeniosłam swój niesmak (przepraszam, ale szczerze) z pary bohaterów na zbiorowość, na zimne i stechnicyzowane środowisko, bo to ono właśnie tę dwójkę odzierało z poezji uczucia takimi wyjaśnieniami, jak się pielęgnuje sztuczną pochwę lub co tam...

Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#12
Cytat:Zastanawiam się, skąd ten odbiór - czy pod pojęciem groteski rozumiesz dziwność i obcość problematyki, którą ta scena podkreśliła?

Nie, obcość i dziwność wchłaniam, bo mnie czegoś uczą. Ta groteska pojawiła się z nałożenia na ujmowanie problematyki homo i trans w Twoim tekście jej przedstawiania w sztuce popularnej, filmidłach gdzie pośmiać się należy z pewnego stereotypu. O ile w pozostałej części opowiadania bardzo zgrabnie radzisz sobie z głębszym przedstawieniem problemu, w scenie imprezowej gdzieś ten powierzchowny obraz powraca. Jak dla mnie - winą jest nadmierne stechnicyzowanie tekstu. Nawet jeśli tak rozmowiają transeksualiści, to nie piszesz reportażu i masz wpływ jakie nasilenie nadać temu fragmentowi. Nadałeś duże i to mi przesłoniło całą resztę tekstu.

Po doczytaniu postu Nataszy (przy okazji wielkie dzięki z eksperymenty formalno-interpretacyjne na moim nicku Smile
Koegzystencja tej 'poezji' z 'techniką' jest w tym opowiadaniu niezbędna, ale w moim odczuciu równowaga została zachwiana i efekt wywierany na czytelniku być może nie do końca spełnia Twoje zamierzenia. Inna kwestia, że te interpretacje wynikają z pewnego kontekstu - niezbyt jeszcze ustabilizowego podejścia do tej tematyki - i mogą ostatecznie dać bardzo różne rezultaty. Być może ktoś obyty z takimi imprezkami mniej zwróci uwagę na technikę a więcej na poezję? Trzeba by więc postawić sobie pytanie o target i oprzeć się o kontekst którym operuje. W ten sposób udałoby się - być może - uniknąć niespodzianek interpretacyjnych.
Odpowiedz
#13
"Gdyby było lato" powaliło mnie na kolana, a "Rozważny i romantyczny" utwierdził, że lubię to co i jak piszesz. Chcę więcej- ale nie o tym ten komentarz. Świetnie oddajesz uczucia i emocje bohaterów (to kiedy bohater czekając pod sądem wysiada z samochodu i nerwowo pali papierosa!!!). Narracja jest w świetnym stylu- jak to się nazywa? Behawioralna gdy przedstawiasz suche fakty bez ocen i interpretacji? Chyba to nieistotne.
W zakończeniu mego listu (ha!) dodam, że ujmuje mnie subtelność i estetyka scen miłosnych. Są po prostu piękne, a radość jaką czerpią bohaterowie ze swoich ciał w pewnym sensie zmusiła mnie do refleksji (to chyba zbyt osobiste wyznanie, ale po piętnastu minutach zastanawiania się nad tym postanowiłam go nie kasować).

"Nie proszę nikogo o ogień. Nie chcę nic nikomu zawdzięczać. W życiu, miłości, literaturze. A mimo to palę."
Odpowiedz
#14
"Więcej" czeka na Wena Smile Darek ma się pojawić jako postać drugoplanowa w jeszcze jednym tekście (dzisiaj od 21 napisałem całe dwa akapity!), chciałbym też kiedyś opowiedzieć o Filipie...

Uwagi o scenach erotycznych i papierosie sprawiły, że zajrzałem do tekstu i przy okazji przeleciałem wzrokiem scenę imprezy - i wreszcie wiem, co chciałem napisać.

Cytat:Wyobraźmy sobie scenę literacką, w której para hetero świętuje udany rozwód jednego z partnerów. Idą na przyjęcie do sympatycznej knajpki i tam narrator przeprowadza nas przez rozmowy o powiększonych piersiach, problemach z florą czy fauną w narządach rodnych, bólach menstruacyjnych, kłopotach ze wzwodem czy przedwczesną ekjakulacją, super wibratorze, pozycji "na lampion", andro- lub menopauzą, rozmiarze członka kolegi, etc... etc... To przecież tematy, na które hetero też rozmawiają. Niekoniecznie jednak te tematy są dyskutowane z namaszczeniem na imprezie ku radości zakochanych.
Oni tam, na tej imprezie, mają się wszyscy totalnie w nosie: najważniejsze są drugorzędne cechy płciowe osiągane w procesie leczenia.

To trochę inna sytuacja, i to podwójnie inna. Dla osób hetero takie sytuacje, jak opisujesz, nie są szczególnie istotne. Więcej: są bardzo prywatne. Mogą sobie o nich pożartować czy pozwierzać się na babskich/męskich wieczorach, ale generalnie nie czują potrzeby mówienia o takich sprawach. Dla osób trans to kluczowe sprawy, na których koncentrują się przez kilka lat życia i których doświadczanie izoluje je od społeczeństwa. Transseksualiści są mocno osamotnieni w swoich przeżyciach - coś, co dla nich jest kwestią życia i śmierci (patrz: dziewczyna, która grozi skoczeniem z mostu), dla innych jest kompletnie obce. W efekcie ich rozmowy w prywatnych gronach zdominowane są przez takie tematy. Ucieszyli się z sukcesu Darka, wypili kolejkę, ale to nie była impreza zakochanych, lecz impreza dla osób trans, ze wstępem tylko dla wtajemniczonych: osób na różnych etapach leczenia oraz ich partnerów (jak Piotr, Marianna czy Basia). Darek wygrał rozprawę, Klaudia i Filip czekają na diagnozę, Asia jest po rozprawie, Karolina po SRS...
Swoją drogą... Na tej imprezie rozmawiają nie tylko o szczegółach technicznych procesu korekty płci, ale także o samotności, niekończących się upokorzeniach i uprzedmiotowianiu (a także o odzieraniu z prywatności). Ciekawe, że to całkowicie umknęło, tym bardziej, że dwie inne grupy czytelników wychwyciły te motywy.

Cytat: Nawet jeśli tak rozmowiają transeksualiści, to nie piszesz reportażu i masz wpływ jakie nasilenie nadać temu fragmentowi.
Owszem, mam wpływ. Moim celem było napisanie takiej rozmowy, żeby osoba transseksualna mogła potwierdzić jej autentyczność. I bardzo ciekawił mnie odbiór tej sceny przez ogół, który raczej nie będzie miał okazji usłyszeć podobnej rozmowy.
Nigdy nie jest się w czymś tak dobrym, żeby nie można było być lepszym, ale zawsze należy być dumnym z tego, co już się osiągnęło.

Oswojenie tygrysa. Jak żyć z diagnozą trudnej choroby? - strona mojej książki
Odpowiedz
#15
Ryuuga!
Ale przecież stawiasz tym już nie granice, ale wysokie mury inności transseksualistów.
Dlaczego niby problem medyczny/psychologiczny transformacji ma być kategorialnie "lepszy" niż problemy heteroseksualnych? Dlaczego są osamotnieni? A dlaczego zatrzaskujesz drzwi do tych problemów magicznym "nikt ich nie zrozumie"?
Twój utwór jest literaturą - wprowadza w kulturę nową wartość. Jeżeli to wartością jest konkluzja - nigdy się nie porozumiemy, bo wy nie macie o nas pojęcia, to... Nobla nie dostaniesz.

Znam kobietę, która przez całe życie rozumiała, że nie powinna żyć za murem i bała się, że ten mur zbudują inni. Obudowała więc w sobie swą "inność" - była "normalna" i większość życia chciała być tak postrzegana.
Owszem w zakonspirowanym undergroundzie swej biografii funkcjonowała szczerze, ale nikogo z bliskich tam nie wpuszczała. Bo nie zrozumieją. Bo są INNI niż ona.

Ty w komentarzu masz tę samą tezę. Czym innym jest mastektomia u kobiety z rakiem, czym innym mastektomia transeksualisty? Ten drugi jest "biedniejszy?, musi zamknąć się w getcie i rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać o piersiach, macicy i członkach? (to stało się u Ciebie w opowiadaniu - nie wiem, jak jest w rzeczywistości. Czerpię doświadczenie z Twojej opowieści!)
W nowym poście, bo to ważne:
Ja nie chcę dążyć do "rozumiem Cię, was, ich" zawierającego litościwe kiwanie głowami i wewnętrzną radość (jak dobrze, że to, on/ona nie ja)
Chciałabym zwykłego "aha", w sensie poznaję, doświadczam poprzez emaptię.
Od Twojego opowiadania chciałabym, żebym powiedziała takie "aha', a uważam, że tą sceną to zepsułeś (zwulgaryzowałeś).
Że ustawiłam się "przeciwko" zbiorowości z radością swojego "rozumiem"
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości