Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Rosyjska ruletka
#1
Cześć wszystkim Smile  Po kilku latach przerwy Tongue

1. Prolog

Trzęsącą się ręką szukała paszportów w torebce. Anastazja zasnęła jej na ramieniu, a Anton pocierał swoje niebieskie oczy. Było już późno. Według czasu moskiewskiego dochodziła północ. Podała paszporty recepcjoniście. Miał bardzo ładne dłonie, męskie, ale zadbane. 
- Pani Natasha, zgadza się? - odezwał się, patrząc na nią. Miał taki kojący wzrok. Przygryzła wargę, miała ochotę się rozpłakać. 
- Tak, zgadza się, mąż zarezerwował apartament na tydzień, dołączy do nas za trzy dni. - Zaschło jej w gardle, głos był ochrypły. Uśmiechnęła się, starając ukryć stres. 
- Świetnie! Proszę to wypełnić. - Podsunął jej formularz. - Czy życzy sobie pani egzemplarz Izvestii* jutro rano? Mamy też inne międzynarodowe gazety. The New York Times, Bild, Le Monde… 
- Nie, dziękuję - przerwała mu. -  Chciałabym zamówić taksówkę na za dwie godziny. Chcę odwiedzić pewne bliskie mojemu sercu miejsce. Załatwi mi pan też opiekunkę do dzieci? Tak mniej więcej na dwie, trzy godziny. 
- Nie ma problemu! Wykonam kilka telefonów i natychmiastowo do pani odzwonię - uśmiechnął się szeroko. Popatrzyła na jego młodzieńczą twarz, miał w niej tyle niewinności. - Numer pokoju 501, pozwoli pani, że panią odprowadzę. Walizki już czekają w pokoju. 
- Nie, dziękuję, poradzę sobie sama - odpowiedziała i dała mu do ręki dwadzieścia euro. - Proszę dać mi znać, co do taksówki i opiekunki. Chodź, Anton - odezwała się do syna po rosyjsku. 
Apartament był duży, urządzony w nowoczesnym, stonowanym stylu. Dwie sypialnie, jedna dla męża i dla niej, druga dla dzieci, dwie łazienki, olbrzymi salon z panoramicznym telewizorem i balkon z widokiem na panoramę miasta. Czego chcieć więcej. Położyła Anastazję na łóżku, zdjęła jej buciki i przykryła kołdrą. Całe szczęście, że mała śpi jak zabita. O jeden stres mniej. Wróciła do salonu, gdzie na kanapie siedział Anton. Zmęczonymi oczami wpatrywał się w ścianę. W dalszym ciągu miał na sobie kurtkę i buty. 
- Chodź Anton, chcesz się wykąpać czy dzisiaj dzień dziecka i od razu bajka w łóżku? - spytała, siadając koło niego. Odgarnęła jego blond włosy i pocałowała w czoło. 
- Chcę do domu, mamo - powiedział drżącym głosem. Anton bywał czasami kapryśmy, a podróż z Moskwy do Amsterdamu lekko nadwyrężyła jego nerwy. 
Spojrzał na nią ze łzami w oczach i przytulając się do niej zaniósł się płaczem. Objęła go ramieniem i pozwoliła się wypłakać. Mój mały, dzielny pięciolatek. Przygryzła wargi, starając się powstrzymać cisnące się do oczu łzy. Za trzy dni będzie już koniec. Wszystko będzie w porządku, tak jak miało być. 
Po pokoju rozległ się dźwięk telefonu. Odebrała, a recepcjonista poinformował ją, że za dwie godziny do jej usług będzie Luda, rosyjska opiekunka do dzieci, a przed wejściem będzie czekała taksówka. Wszystko to zostanie dopisane do rachunku. Kochała taki serwis. 
- Co Anton na to, żebyśmy się razem wykąpali? - spytała, ocierając łzy z policzka chłopca. - Napuścimy dużo wody i zrobimy pełno piany! Ale będzie super! Jak chcesz to możemy zamówić room service i zjeść we wannie, co ty na to? 
- Taaaaak! - Chłopiec rozpromienił się i pognał szybko do łazienki. 
Dziesięć minut przed północą rozległo się delikatne pukanie do drzwi. Luda była idealnie o czasie. Natasha zmierzyła ją wzrokiem. Była skromnie ubrana, miała łagodny wyraz twarzy i krótkie zadbane paznokcie. Na pierwszy rzut oka, idealna opiekunka do dziecka. 
- Hej Luda! 
- Dzień dobry pani Petrovna - Dziewczyna skinęła wdzięcznie głową. - Będę opiekować się dziś pańskimi dziećmi. 
- Świetnie. Anastazja śpi już odkąd przyjechałyśmy, zasnęła w taksówce. Anton leży w łóżku i ogląda bajkę. Możliwe, że już zasnął. Za około dwie, trzy godziny będę z powrotem. Proszę do mnie dzwonić, gdyby coś się działo. - Wyrzuciła z siebie jednym tchem. Zawsze tak gadała, kiedy była zestresowana. - Bawcie się dobrze. - Zamknęła delikatnie drzwi za sobą. 
Zrobiło jej się niedobrze. Zwolniła. Wdech, wydech. Niedługo będzie po wszystkim, znów będzie szczęśliwa. Za oknem była ciemna noc. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Szmaragdowa sukienka podkreślała jej rude włosy i bladą cerę. Dotknęła pereł, które miała na szyi. Pomyślała o sobie sprzed siedmiu lat. Prawie zobaczyła tę dziewczynę obok siebie. Młodą, silną, wierzącą w to, że może zmienić swoje życie. Nagle poczuła się bardzo spokojna. 
Pchnęła drzwi, przy których nie było numerka. Schody ewakuacyjne, niedostępne dla gości. Znała każdy zakamarek tego hotelu. Każdą tajemnicę. Wyciągnęła telefon, wyłączyła go i wsadziła we wnękę w ścianie. Wyszła z powrotem na korytarz i szerokimi schodami zeszła do lobby. Podeszła do recepcjonisty, który obsługiwał ją wcześniej. 
- Mogę cię prosić na słowo? - spytała wskazując palcem na stronę. Skinął głową i podszedł do niej. 
- Słucham. 
- Za taksówkę zapłacę gotówką, proszę nie dopisywać tego do rachunku - powiedziała cicho i wyciągnęła z torebki dwieście euro. - Reszta jest dla ciebie. Nie chcę, żeby ktoś wiedział, że opuszczałam hotel. Mogę na ciebie liczyć? - Spojrzała na niego przenikliwie. Chłopak zawahał się. 
- Wygląda pani na dobrą osobę, więc może pani liczyć na moją dyskrecję - odrzekł z uśmiechem. 
- Jak masz na imię? 
- Joey. 
- Dzięki Joey. - Odwróciła się na pięcie i wyszła wprost na nocne letnie powietrze. 
Taksówka już czekała. 
you know that we are living in a material world and I'm a material girl.
Odpowiedz
#2
Intrygujący prolog. Tylko nie wiem, czy nie będzie to zbyt smutna historia, by mi się spodobała. Smile

Małe uwagi do tekstu:

I.

Cytat:Anton bywał czasami kapryśmy, a podróż z Moskwy do Amsterdamu lekko nadwyrężyła jego nerwy.

Chyba powinno być "kapryśny" zamiast "kapryśmy".

II.

Bardziej wiarygodne byłoby, gdyby recepcjonista wymienił pełne imię "Natalia", a nie raczej zdrobniałe "Natasza". Z kolei, nieco dziwnie brzmi nazywanie niemowlęcia długim słowem "Anastazja"; tu raczej pasowałoby zdrobniałe "Nastia".

III.

Wątpię, czy wiarygodne jest, by imię holenderskiego recepcjonisty było "Joey". To raczej anglojęzyczne imię. Ale, być może, recepcjonista rzeczywiście miał obce imię lub podawał angielszczoną wersję jakiegoś swojego holenderskiego imienia, bo uważał, że tak jest zrozumialsze dla obcokrajowców.
Odpowiedz
#3
(11-03-2020, 15:32)D.M. napisał(a): Intrygujący prolog. Tylko nie wiem, czy nie będzie to zbyt smutna historia, by mi się spodobała. Smile

Małe uwagi do tekstu:

I.

Cytat:Anton bywał czasami kapryśmy, a podróż z Moskwy do Amsterdamu lekko nadwyrężyła jego nerwy.

Chyba powinno być "kapryśny" zamiast "kapryśmy".

II.

Bardziej wiarygodne byłoby, gdyby recepcjonista wymienił pełne imię "Natalia", a nie raczej zdrobniałe "Natasza". Z kolei, nieco dziwnie brzmi nazywanie niemowlęcia długim słowem "Anastazja"; tu raczej pasowałoby zdrobniałe "Nastia".

III.

Wątpię, czy wiarygodne jest, by imię holenderskiego recepcjonisty było "Joey". To raczej anglojęzyczne imię. Ale, być może, recepcjonista rzeczywiście miał obce imię lub podawał angielszczoną wersję jakiegoś swojego holenderskiego imienia, bo uważał, że tak jest zrozumialsze dla obcokrajowców.

Dzięki za odpowiedź! 

I. 
Tak, chochlik mi się wkradł z tym kapryśmym Tongue
Dzięki za wyłapanie błędu. 

II. 
Ona ma na imię Natasza, wiec nie użył zdrobnienia tylko jej prawdziwe imię. 

III.
Oh, uwierz mi, Holendrzy są bardzo kreatywni z nazywaniem swoich dzieci :Tongue Także spotkałam się i z blond holenderskimi dziećmi z imieniem Giorgio (chyba w hołdzie Armaniemu?Tongue) czy Alejandro. 

Dzięki za komentarz!
you know that we are living in a material world and I'm a material girl.
Odpowiedz
#4
Cytat:Ona ma na imię Natasza, wiec nie użył zdrobnienia tylko jej prawdziwe imię.

Czyli masz na myśli, że w jej dokumentach napisano właśnie "Natasza" ("Natasha")? Teoretycznie tak może się zdarzyć, ale to wygląda niezwykle. Standardowe pełnie imię to Natalia (Natalija, Nataliya, Natalya), a Natasza to standardowe zdrobnienie tego imienia.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości