Autostop - czyli podróż za jeden uśmiech
#1
Wpadł mi do głowy taki letnio-wakacyjny temat. Od kilku lat chodzi mi po głowie podróż autostopem po Europie. Mało brakowało, a sprawa ziściła by się w tym roku, jednak z braku środków i przez odłożenie pewnej istotnej kwestii na później niestety musi poczekać do przyszłego lata. Ciekaw jestem, czy nasi forumowicze mają jakieś przygody związane z podróżowaniem okazją? Czy ktoś z Was odbył może taką wyprawę? Czy jeździcie stopem na mniejsze dystanse i czy jako kierowcy podwozicie autostopowiczów? I jeśli tak, to czy przydarzyła Wam się może jakaś ciekawa sytuacja?

Jako, że długo mieszkałem na prowincji, gdzie kursowanie jakiejkolwiek komunikacji publicznej pozostawiało wiele do życzenia, co najmniej sześć lat regularnie jeździłem stopem, na niedługiej bo w zależności od potrzeby 10 lub 30 km trasie. Ludzie, jakich spotyka się w drodze bywają niesamowici. Na szczególną uwagę zasługują kierowcy ciężarówek. Miło wspominam jednego, który usłyszawszy, że jadę do dziewczyny opowiedział mi historię swoich młodzieńczych podbojów. Nie jestem pruderyjny, ale szczegółowość i język tej historii naprawdę wprawiał mnie w zakłopotanie. Na sam koniec, sympatyczny kierowca otworzył schowek, z którego wysypało się kilkanaście pudełek "ogumienia" i podzielił się ze mną mówiąc z właściwym sobie wdziękiem "Trzymaj! Na ch*j ci jakiś bachor w tak młodym wieku". Nie sposób było się z nim nie zgodzić.

Innym razem, już w samochodzie osobowym, trafiłem na gościa, który podczas jazdy pociągał z "małpeczki" żołądkową gorzką. Wtedy naprawdę się bałem, ale przeżyłem. Mam nadzieję, że facet nie zabił siebie i kogoś przy okazji.

Ostatnia, warta przytoczenia historia, przydarzyła mi się, gdy sam byłem już posiadaczem prawa jazdy i zielonego Volvo 440 rocznik 91'. Było już coś koło drugiej w nocy, gdy przejeżdżając przez pewną miejscowość zauważyłem dziewczynę, która właśnie przechodziła przez jezdnię i od razu wystawiła rękę. Stwierdziłem, że skoro dopiero co zaczęła próbę łapania stopa, to raczej nikt nie kryje się w rowie, a ona sama krzywdy mi nie zrobi. Okazało się, że podróżuje do miasteczka, przez które miałem przejeżdżać, więc wsiadła. W samochodzie dość głośno rąbał jakiś metal, Slipknot bodajże. Z ujmującą szczerością i wyraźnym lękiem dziewczyna wypaliła: "Czy jesteś sZatanistą?". Powstrzymałem się od śmiechu i najbardziej złowrogim głosem, jaki umiałem z siebie wykrzesać odparłem "A co, boisz się?". Na budziku miałem jakieś 110 km/h i chyba tylko to powstrzymało ją przed opuszczeniem pojazdu. Nie wytrzymałem i zacząłem się śmiać, wreszcie po chwili wytłumaczyłem, że po prostu lubię taką muzykę. Mimo wszystko wysiadała z wyraźną ulgą Big Grin

Tyle z moich wynurzeń. Wasza kolej Smile
Odpowiedz
#2
Co prawda nie jechałam autostopem, a autobusem, ale historia warta przypomnienia Big Grin

No więc zapakowałam się do wehikułu, zadowolona, że jest miejsce siedzące. Otworzyłam książkę i przez jakieś 10 km czytałam spokojnie.
Zauważyłam po jakimś czasie, że siedzący obok mnie starszy pan zerka na tą książkę po prostu ze zgrozą (na okładce było zdjęcie Putina). Patrzy, patrzy, a w końcu wypalił:
- Czy to książka o Leninie?
Ja na to, zdziwiona:
- Nie, proszę pana, na okładce jest Putin.
Wywiązał się z tego monolog o komunizmie, a potem o filozofii i życiu. Dojeżdżając do mojej miejscowości znałam dokładnie jego życiorys Big Grin
"KGB chciało go zabić, pozorując wypadek samochodowy, ale trafił kretyn na kretyna i nawet taśmy nie zniszczyli." - z "notatek naukowych" Mestari

Odpowiedz
#3
Kiedyś w Czechach chciałem kogoś spytać o drogę, a że byłem na odludziu to postanowiłem pozaczepiać kierowców. Jednego spytałem.
- Gdzie jest XY?
- Nie wiem, ale chętnie ciebie podwiozę.
Wsiadam do wozu, szukamy tego XY. Gość dzwoni do szefa, mówi mu, że się spóźni do pracy, bo szuka XY. Znaleźliśmy tą mieścinkę, okazało się, że była bliziutko, piechotą bym tam doszedłBig Grin

Innym razem gość chciał kupić sobie wóz to objeździliśmy wszystkie giełdy samochodowe po drodze, potem musiałem zmienić wóz i (nie wiem czy jest w tym coś nadzwyczajnego, ale dla mnie było) zabrał mnie gość wielką, nową, burżujną, japońską terenówką, gość był kimś ważnym w jakieś wielkiej firmie kamieniarskiej. Zdziwiłem się, że ktoś taki podrzuca ludzi.

Ogólnie to nie jeżdżę stopem. Moja siostra jeździ.
natural born killer
Odpowiedz
#4
Lubię podróżować stopem na mniejsze dystanse, tj. ograniczyłem się do Polski, póki co. I lubię podróżować sam. W planach mam Amerykę.

Dobra rzecz, chociaż czasem zdarzają się denerwujące momenty. Warto jednak zaznaczyć, że bardzo rzadko przytrafiają się autostopowiczom niebezpieczne przygody, w stylu pobić, kradzieży, gwałtów Wink Wychodzi na to, że świat, mimo wiecznie ponurych prognoz czy wiadomości, np, z Polsatu, jest w gruncie rzeczy dosyć bezpiecznym i dosyć przyjaznym miejscem.

Ciekawa sytuacja? Wiele ich było. Np. stoję pod Warszawą i łapię stopa, od 4 godzin. Palę papierosa za papierosem, klnę w myślach. Zbliża się noc. Nagle zaczynam się w duchu modlić: "Boże, błagam, niech ktoś się zatrzyma". Po minucie, dwóch zatrzymuje się samochód. Kierowcą jest ksiądz Wink

Autostop uzależnia. I sądzę, że jest sporo prawdy w stwierdzeniu, że podróże pozwalają poznać samego siebie. Szczególnie podróże w pojedynkę.

"Nie mam gotówki, majątku, nadziei. Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Jeszcze rok, pół roku temu sądziłem, że jestem artystą. Teraz nie zastanawiam się już nad tym. Po prostu jestem. Wszystko, co było literaturą, opadło ze mnie. Bogu dzięki, nie trzeba już pisać żadnych książek."
Odpowiedz
#5
Najlepsza jest ta myśl kiedy już długo stoisz:

"Jak będę miała prawdo jazdy to będę zawsze brała ludzi na stopa" ;-)
Odpowiedz
#6
Jadąc kiedyś autobusem, opowiadałam koleżankom historię, która wydarzyła mi się tego dnia rano: pani około czterdziestki nakrzyczała na mnie, że nie ustąpiłam jej miejsca (z reguły ustępuję tylko paniom lub panom o wiele starszym - z powodu choroby sama cierpię, kiedy muszę stać w autobusie przez powiedzmy pół godziny). Koleżanki mnie poparły w kwestii, no i doszłyśmy do konkluzji, że takie panie młode są jeszcze, więc mogą czasem w autobusie postać, tak samo jak my.
Wysiadłam na przystanku, razem ze zadbana, elegancka kobieta, też tak na oko po czterdziestce. Usłyszałam od niej: "Nawet nie wiesz jak zrobiło mi się miło, kiedy powiedziałyście, że kobiety w moim wieku są jeszcze młode" Big Grin
"KGB chciało go zabić, pozorując wypadek samochodowy, ale trafił kretyn na kretyna i nawet taśmy nie zniszczyli." - z "notatek naukowych" Mestari

Odpowiedz
#7
Apropo ustępowania miejsca przypomniała mi się sytuacja jeszcze z liceum. Z mojego dawnego miejsca zamieszkania do miasta, w którym chodziłem do szkoły było jakieś 30 km i dojeżdżaliśmy prywatnymi busami, bo PKS słabo funkcjonował wówczas (obecnie pewnie jest tak samo). Siedzę sobie w busie na przedostatnim wolnym miejscu, gdy do pojazdu wsiada para starszych ludzi. Pani znalazła miejsce tuż za mną, a pan stoi... Akurat tego dnia byłem jakoś wyjątkowo wku*wiony i nie szczególnie miałem ochotę ustąpić, ale dobre wychowanie wzięło górę nad złym humorem, więc podnoszę się.

- Proszę siadać - mówię z wymuszonym uśmiechem.
- Nie, nie postoję - odpowiada dziadek...
- SIADAJ! - wypalam przez zaciśnięte zęby. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że opierdzieliłem bogu ducha winnego dziadka, więc przeprosiłem i przeniosłem się na tył pojazdu... ale jego mina: bezcenna.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości