Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Rok wygaszonego słońca
#1
Zacznijmy od: cała para poszła w las.

Do wszystkich bełkotliwych wypowiedzi zobowiązuje
hasło znane od dzieciństwa, 48 punktów na marginesie
księgi metrykalnej: życie zabija – rzuć teraz.
Tylko porad nie udzielają pod żadnym z numerów.

Na początku była kropka skoro zawsze będzie na końcu.

Doomsday – jak mawiają Amerykanie zawsze skłonni
do uproszczeń w etymologi. Zresztą niewiara w ludzi
na księżycu to lekka przesada. Choćby nawet sceptycyzm 
był wyssany wraz z szorstkim dotykiem bezimiennego ojca.

Zakończmy na: muchy spacerują po skórze.

Ta rozpięta na ramie pustego okna od wszystkich mieszkań,
w których nigdy nie wyszeptywano zaklęć nad kociołkiem.
Pełnym gęstej zupy jarzynowej. Albo żeby słowo się stało
choćby na ułomek, ten ukuty od ułomności, sekundy.
Odpowiedz
#2
Mało oryginalnię powiem 100% Sztelak. Odskakujesz stawce.

Szkoda, że nie zostałeś neurochirurgiem - mógłbyś mnie kroić.

Nie to, że wierzę w cuda.

Ale skoro pani Zuzia /od Kubusia Fatalisty/ potrafi coś cudownie robić, to już pisz Pan, nie odbieraj fachu ślusarzom medycyny.
Odpowiedz
#3
Raport z ginącego świata. Gdzie jedynym azylem jest maleńka kuchnia z rondlem parującej jarzynowej.
Doomsday tyka, gdzieś daleko, hen, tysiące kilometrów stąd. My ocalejemy. To ONI się mylą!
Ocali nas prawda. Czasu i ekranu.
Nie warto zasypiać przed sceną finałową.
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości