Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Roboty
#1
 WWWNad wysypiskiem śmieci co jakiś czas przelatuje powietrzna śmieciarka. Czasami z podwozia otwierają się klapy i wypadają śmieci. Rzeczy niepotrzebne ludziom lub takie, które im się znudziły. Pewnego razu z góry złomu wydostał się mały robot. Po jakimś czasie podeszła do niego grupa dziwnych robotów. Mieszkali na śmietnisku już od dawna. Zaciekawieni postanowili dowiedzieć się czegoś o nowo przybyłym.
- Kim jesteś?
- Nazywam się Młotek.
- Czemu tak?
- Podobno jestem nierozgarnięty.
- Czemu tu jesteś?
- Wyrzucili mnie ludzie, bo wszystko psułem.
- A popsuty, ludzie teraz zamiast odnosić sprzęt do serwisowania wolą wyrzucić i kupić nowy.
- Ja nie jestem popsuty. Takiego mnie stworzono.
- Jak to? Niemożliwe by wyprodukowano cię bez konkretnej funkcji, ale jak się na ciebie patrzę, to faktycznie nietypowy z ciebie model.
- Mój tata powiedział, że stworzył mnie bez żadnej specjalizacji i nic nie umiem.
- Masz tatę, mimo że jesteś maszyną? Po co tworzyć coś co nic nie umie i nie jest w stanie sobie poradzić?
- Mówił, że to taki eksperyment. Chciał udowodnić, że roboty też żyją. Jak ludzie. Aby się o tym przekonać, oddał mnie władzą miasta. Na początku pracowałem przy kotłach hutniczych, ale one eksplodowały. Potem w kopalni, ale powodowałem wypadki. Z czasem dostawałem coraz mniej odpowiedzialne prace. Nic mi nie wychodziło, do niczego się nie nadawałem. W końcu stwierdzono, że trzeba się mnie pozbyć.
- Ach, mój młody robocie, ja rozumiem. Okrutne to, dawać samoświadomość mechanicznej istocie. Czyż materia nieożywiona nie jest najpiękniejsza? W swej estetyce powłoka robocia jest nieprześcigniona, cóż może powiedzieć człowiek, ten wodnisty worek kości. Oczywiście, że żyjemy, tylko żyjemy inaczej, nie jak ludzie.
- Podobno mam dużo czuć. Im więcej będę czuł różnych rzeczy, tym pewniejsze, że żyję. Muszę czuć to wszystko co człowiek.
- Jestem w stanie cię zrozumieć. Ja, wyobraź sobie, byłem nauczycielem. Nazywali mnie Pan Mandelbrot. Wylądowałem tu, że tak powiem z hukiem i w blasku niesławy. Ludzie nie docenili mego geniuszu. Mój wiecznie poszukujący odpowiedzi cyberduch głosił teorię, że wszystko jest względne i zmienne. Tak więc co lekcję zmieniałem zdanie, gdyż szukałem odpowiedzi. Udowadniałem, a potem zadawałem danemu twierdzeniu kłam. Najgorsza była historia jednak. Kościuszko istniał lub nie. Bonaparte podbijał lub nie. Skołowaceni uczniowie nic nie wynosili z moich lekcji. Cóż za brak wyobraźni. A ja chciałem tylko odkryć sens istnienia bytu i wszechświata.
- Ja mam na imię Kwark. – Powiedział drugi z robotów. – Jestem mechanicznym misiem. Potrafiłem bardzo dużo, by mój właściciel mógł ze mną się bawić i uczyć. Mnie nie spotkała niesprawiedliwość ze strony chłopca, którego byłem zabawką. Pod choinkę dostał inne mechaniczne i elektroniczne zabawki. My stare zabawki bałyśmy się, że będą chciały pozbyć się nas. No i byłyśmy zazdrosne. Nie chciałem by odstawiono nas na bok. Byśmy wygrali, ale jedna z nowych zabawek miała skrzydła i porwany w powietrze zostałem wrzucony przez okno do kosza. Jak pan Mandelbrot ma problem, bo potrzebuje grona słuchaczy, by mógł wygłaszać swoje przemyślenia, oraz naukowców i filozofów, z którymi mógłby rozmawiać na poziomie, tak ja potrzebuję dzieci, z którymi mógłbym się bawić. Możesz wziąć mnie na ręce.
Mały Młotek wziął na ręce misia Kwarka.
- Ja jestem nianią – Odezwał się trzeci z robotów. – Właściciele nadali mi trochę absurdalne, dziwne imię Neilla. Przez wiele lat opiekowałam się dziećmi, lecz z biegiem czasu ludzie, u których pracowałam, stawali się nieczuli i obojętni. Całymi dniami moi właściciele pracowali, bawili się i odpoczywali w cyberprzestrzeni podłączeni do komputerów. By utrzymać nienaganną sylwetkę, chodzili na jakieś wodne zabiegi i podłączali różne urządzenia do swoich mięśni, by te pracowały za nich. Przez Internet robili nawet zakupy, nie chciało im się chodzić do sklepu. Chodzili na skomplikowane zabiegi medyczne, by utrzymać swój młody wygląd i opóźnić starzenie. Teraz mają 80 lat, a wyglądają na 20 lat. Gdy na początku mnie kupowali, byli tacy roześmiani i blask był w ich żywych oczach. Producent zachwalał, że mam rozwinięty zmysł empatii, dzięki czemu dziecko będzie miało odpowiednie bodźce emocjonalne i będzie przy mnie szczęśliwe. Teraz stwierdzili, że za dużo ze mną kłopotów, za dużo zachodu z serwisowaniem. Tak skomplikowane urządzenia jak ja są już niemodne i niepraktyczne. Teraz ich dziećmi zajmują się maszyny przypominające urządzenia domowe. Wszystkie ściany i sufity są ich pełne tak, że nawet dziecko, które dopiero co nauczyło się chodzić, nie upadnie, bo zaraz skądś mechaniczne ramiona wyjdą i je pochwycą. Dostrajają się do fal mózgowych dziecka, by było grzeczne, by jadło, i spało. Wszystko teraz jest sterylne i takie nieczułe. Ja bym powiedziała bardzo ludzkie.
- Tak! „Marność nad marnościami!” Mawiał Kohelet. A Pascal mawiał, że człowiek to trzcina najwątlejsza w przyrodzie. Albert Einstein mówił „nieskończone są dwie rzeczy, Wszechświat i ludzka głupota, tylko tego pierwsze nie jestem pewien”. – Rozgadał się pan Mandelbrot, który palił fajkę będąc w podłym nastroju. Siedział zgarbiony i ze starości skrzypiały mu nienaoliwione stawy. Metalowa fajka bulgotała napełniona helem. – Tfu! Na wielkiego Lema! Gdyby nie drugie prawo robotyki to bym nie wytrzymał!
- Wyglądasz mi na dziecko Młotku. Wezmę cię wraz z Kwarkiem na kolana i opowiem bajkę, i pan Mandelbrot się rozchmurzy. – Powiedziała Neilla.
W tej chwili podszedł kot robot, który lubił bajki.
- Mrhauu! Jestęm kot Fraktal. Opowiedz bajkę o dzielnym Don Kocembrze i podłych mecha myszach. A! Podhlii wrogofie, nie umkniecie przed mą elektroszpadą. – Kot Fraktal stojąc na tylnych nogach, dawał przedstawienie wszystkich rozbawiając.
- Kot Fraktal jest starym typem. Przez wiele lat żył z francuskim aktorem teatralnym, tak więc nie może pozbyć się francuskiego akcentu. No i tęskni za teatralnymi przedstawieniami. Jego największą rolą był kot Behemoth, gdy na deskach teatralnych przedstawiano „Mistrza i Małgorzatę.” - Mówił Kwark. Z oddali dochodził dziwny, skrzypiący dźwięk, który się do nich zbliżał.
- O nie, znowu ten głupek! – Powiedział Fraktal, domyślając się kto biegnie. Zza górki złomu wybiegł pordzewiały pies z wielką głową, krótkim tułowiem i króciutkimi łapami. Na wszystkich skakał i wszystkich obszczekiwał.
- Mrhauu, to rozumiesz jest pies strażnika. Nazywa się Cerber i pomimo tego, że jest bardzo głupi nikogo ze śmietniska nie wypuści. Głupi kundel! Tępe psisko.
Nagle zamiast szczekania zaczęły wydobywać się dziwne dźwięki.
- @##$%^^&^$#@#@!!#@$%%^*^*&^(*)_))_++*&&&%^$)*_$&@#%!
- Widzisz!? Nie umie nawet mówić. Taki z niego Cerber jak ze mnie baletnica. Ja na niego mówię Don Debillo – Prychnął kot Fraktal.
Przez wiele miesięcy roboty żyły na wysypisku, ciesząc się ze swego towarzystwa, lecz w najgłębszych podzespołach Młotka obudziła się tęsknota za konstruktorem, który go stworzył. Nie pamiętał go zbyt dobrze, ale był zdania, że musi on tak samo tęsknic za Młotkiem. Postanowił opuścić wysypisko. Reszta robotów postanowiła iść z nim, bo siedzenie na wysypisku już im się znudziło. Poza tym każdy ze starszych robotów przywiązał się już do Młotka i byli bardzo ciekawi czy Młotkowi się uda. Musieli wymyślić plan ucieczki. Na przeszkodzie stali strażnik Procesor i jego pies Cerber. Strażnik był bardzo starym typem robota, ograniczony przez swój elektronowy mózg zbudowany z krzemu, który bardzo szybko się przegrzewał. Pan Mandelbrot przygotował mieszankę która miała uśpić czujność Cerbera. Odnalazł najsmaczniejszy olej w swoim laboratorium i mieszał w kolbach.
- Trochę helu, kapkę argonu, płynny azot, dużo kadmu i jeszcze więcej ołowiu – Po czym zaśmiał się jak szalony naukowiec. Młotek wymyślił jak przechytrzyć strażnika. Pies Cerber jak co dzień rano robił ósemki wokół największej góry śmieci, gdy nagle drogę zastawił mu Fraktal stojąc na tylnych nogach, a w rękach trzymał napój. Zaciekawiony pies powąchał wywar, który bardzo ładnie pachniał.
- Mój psi druhu, napij się – Lecz Cerber nie był wcale taki głupi. Podejrzliwie patrzył się na kota, który nie raz z pazurami na niego wyskakiwał. Kot udał, że pije, po czym aż westchnął – Dobre, przyjacielu toż to łosoś drugiej świeżości – Po czym znowu podsunął kubek Cerberowi. Ten widząc, że kotu nic nie jest, wypił wszystko. Oblizał się i pobiegł dalej.
- To ma niby działać? – Zapytał się z powątpiewaniem Fraktal.
- Na pewno zadziała. Po tym zrobi się ociężały i leniwy. – Powiedział pan Mandelbrot.
Opiekunka Neilla z Kwarkiem na rękach zagadywała strażnika. Po kilku bardziej skomplikowanych pytaniach strażnik Procesor musiał włączyć wiatrak, który znajdował się na czapce, by mógł ochłodzić swój krzemowy mózg. Widząc niebezpieczeństwo przegrzania, już chciał przepędzić opiekunkę i misia, gdy nagle usłyszał rozkaz.
- Przepuścić nas natychmiast! – Młotek przebrany za policjanta, trzymał pod pachą kota, przy czym pchał przed siebie pana Mandelbrota zakutego w kajdanki. – Oni wszyscy idą ze mną. Muszę ich przesłuchać. – Procesor zaczął się plątać – Jak tu wszedłeś? Jak to? Czemu? Od intensywnego myślenia para zaczęła iść z lejkowatych uszu Procesora.
- Ach, nie umiem teraz myśleć, ale to nic. Jeśli oszukujesz Cerber wywęszy każde oszustwo. – Lecz Cerber tylko patrzył się tępym wzrokiem i kiwał się dziwnie. Strażnik nie mając wyboru otworzył bramę. Gdy ostygł domyślił się swojej gafy, lecz nie zgłosił tego przełożonym, by samemu nie mieć problemów.
Minęły dwa lata odkąd roboty opuściły wysypisko i odnalazły dom konstruktora. W czasie tej podróży mieli mnóstwo przygód, zabawnych, ale też strasznych. Teraz zrobiło im się trochę smutno, gdyż bali się, że będą musieli pożegnać się z Młotkiem. Czekali w kryciu i z daleka patrzyli się jak Młotek podchodzi do furtki by spotkać się ze swym konstruktorem. Prawie cały dzień stał w ukryciu i obserwował twórcę robotów, który przebywał w towarzystwie rodziny i innych robotów mu służących. Żona powiedziała do niego
- Twoje maszyny są cudowne. Z każdym nowym modelem jest coraz wygodniej. I wszystkie są takie pożyteczne. Sekretarka i doradczyni, którą mi zbudowałeś są niezastąpione. Nie wiem jakbym teraz sobie bez nich poradziła. Syn zapytał się
- Tato, a który jest pierwszym którego zbudowałeś?
- Nie ma go tu. Był zupełnie nieudany. To był taki eksperyment, rozumiesz taki mój wybryk. Na szczęście następne są przynajmniej pożyteczne.
Młotek bardzo powoli oddalił się i ze spuszczoną głową szedł długo bez celu przed siebie, aż doszedł na plaże. Siedział smutny i po raz pierwszy miał oczy pełne oleju, z których popłynęły oleiste łzy. Gdy roboty podeszły do niego, on powiedział
- Ach! Gdybym tak dobrze nie spędzał czasu z wami, nie było by mi teraz tak smutno. Teraz gdy poznałem szczęście tym mocniej czuję smutek.
- Mhrry! Też z początku tak myślałem, gdy wyruszyłem w drogę. Ale przyjaciele, gdzie znajdę tak wspaniałą widownię. Nikt nie śmiał się tak i nie oglądał z takim przejęciem mych występuf co why. Mhrrau!
- Tak, ja też bez sensu szukałem daleko coś, co jest bardzo blisko – nagle przerwał Kwarkowi pan Mandelbrot – „Gdy myślą, że jesteś blisko, bądź daleko. Gdy myślą, że jesteś daleko, bądź blisko” powiedział… Ale w tym momencie kot kopnął go w kostkę z powodu takiego nietaktu.
- A więc wracając do tego co mówiłem – ciągnął dalej Kwark. – Szukałem dziecka, które by się ze mną bawiło, ale które ludzkie dziecko byłoby tak wspaniałym towarzyszem zabaw co ty Młotku.
- Przeżywałam smutek i zawód gdy dzieci, którymi się zajmowałam dorastały i zapominały mnie. Ty jesteś dla mnie wiecznym dzieckiem. Nigdy nie dorośniesz. - Powiedziała Neilla.
- Jesteście wspaniałymi słuchaczami. Takiego audytorium nie zamieniłbym na tych napuszonych naukowców i pseudofilozofów.
Młotek się rozchmurzył i uznał, że tacy przyjaciele starczą mu na całe życie. Gdy bawili się na plaży, pan Mandelbrot palił fajkę i wypowiedział na głos do siebie myśl, która nagle przyszła mu do głowy
- Każdy zapomniał o swych problemach tylko wtedy, gdy był zajęty problemami innych. Kiedy rozwiązujemy czyjeś problemy, a nie zajmujemy się tylko sobą, wtedy nasze problemy i smutki zanikają. 
Odpowiedz
#2
No cóż, ładna ta bajka. A i morał mi się podoba. Wydaje się, że startujesz dopiero w pisarskim rzemiośle, albo też jesteś wytrawnym literatem, który tak dobrze umie początkującego naśladować Wink. W tym drugim przypadku moich rad zapewne nie potrzebujesz, w pierwszym.. no cóż, może posłuchasz.
Jak wspomniałem, przyjemnie mi się czytało. Opowieść, choć w zasadzie prościutka, poprowadzona jest logicznie. Powiedziałbym nawet, według pewnego schematu. Słychać tu echa Pinokia, ale również kilku Japońskich produkcji filmowych. Możliwe nawet, że pobrzmiewa coś z amerykańskiego "I A". Ale to nawet i dobrze się czymś zainspirować.

Podoba mi się kompozycja utworu. Jest taka jakby sterylna. Nie ma w niej natłoku szczegółów. Postaci i wydarzenia są zarysowane jakby na białej kartce. Tła jest niewiele, ale to właśnie dodaje opowiadaniu lekkości.

No i morał: Niby znany i oczywisty, ale szczególnie w dzisiejszych czasach, wart przypomnienia.

No i na koniec szczegóły, które wyłapałem:

"patrzył się " Myślę, że lepiej zabrzmiało by samo "patrzył"

po raz pierwszy miał oczy pełne oleju, z których popłynęły oleiste łzy - to zdanie jest bardzo kulawe, warto by mu się przyjrzeć i poprawić. No i może nie trzymać się tak wiernopoddańczo tego nieszczęsnego oleju. Zresztą sam pomyśl - oczy robota - w domyśle jakiś rodzaj kamer - kamery to optyka, a optyka stanowczo nie lubi się z olejem.

Pozdrawiam serdecznie.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#3
Dziękuję za przeczytanie i komentarz. Co do tych oczu, bardzo trafnie! W ogóle nie zwróciłem uwagi.
Tekst został napisany dla młodszej siostry, w gimnazjum przerabiali "bajki robotów" Lema. Zadanie dla dzieci było napisać bajkę opowiadanie w tym stylu.
Pierwsze co mi sie skojarzyło, to Machinarium, prościutka gra logiczna no i przede wszystkim A.I stanowiło dla mnie główne źródło inspiracji.
Z racji, że tekst miał być na poziomie gimnazjalnym, nie tylko mogłem nie zwracać uwagi na błędy, ale też musiałem popełnić jakieś stosownie do wieku.
Ten dziecinny styl na tyle mi się spodobał, że praktycznie nic nie zmieniłem.
Dziękuje i pozdrawiam.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości