Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Recenzja - Umierający Dandys, Mari Jungstedt, Bellona, s. 386
#1
Dostałem książkę. Pozycja jak w tytule. Kryminał-besteller! Światowy sukces, miliony sprzedanych egzemplarzy! Włos wam się zjeży na głowie! Tak pisali (Politiken: Jungstedt potrafi w mistrzowski sposób zbić czytelnika z tropu). No więc naostrzyłem sobie zęby i zagłębiłem się w świat kryminalnej zagadki z Gotlandii. I co? I g*, chciałoby się odpowiedzieć.

Ta książka to chyba jakiś żart - to jedyne wytłumaczenie. Postaci są płytkie i nudne, chociaż nie wiadomo za jakie grzechy jesteśmy zamęczani opisami ich życiowych problemów; dialogi sztuczne, opisy toporne, fabuła leży, język prosty i kanciasty jakby książka była kierowana do tych, co to po drugiej klasie podstawówki wybrali inna drogę. Do tego dowiemy się, że Szwedzi to naród brunetów (sic!), ewentualnie rudych (pierwszy blondyn pojawia się na stronie 183) a co drugi z nich jest gejem knującym spisek przeciwko policji i sztuce szwedzkiej ogólnie, zagmatwanym oczywiście w jakieś mroczne intereski. Podczas czytania dialogów nieraz nie będziemy mieli pojęcia kto akurat mówi, bo autorka żongluje opisami pomocniczymi (czy jak to się profesjonalnie nazywa) jak gorącymi kartoflami. Poziom książki najlepiej określi znajdujący się +- w środku powieści dialog:
- Jak złodzieje dostali się do środka?
- Tego nie wiemy.
- Jak złodzieje dostali się do środka?
- Przewód wentylacyjny na tyłach budynku.
Że what?!
Do tego literówki, brak oddzielania dialogów od treści, powtórzenia - rekord to cztery 'się' obok siebie w jednym zdaniu. Kto to tłumaczył? Pani Magda Landowska. Zalecam przeczytanie kilkunastu książek, jakichkolwiek, byle na poziomie. Zasób słownictwa pani tłumacz wydaje się bardzo niski.
Przyczepię się do jeszcze jednej rzeczy (a co!). Polski wydawca mógł mimo wszystko zmienić nazwisko głównego bohatera. O ile jego kolega z pracy (Norrby - szkoda że nie Stachursky) i jego nazwisko to rzecz śmieszna po prostu z przypadku, tak nazwisko inspektora naprawdę można było zmienić. A brzmi ono... Knutas. Z czym Wam się kojarzy?

Pani Jungsted talentu ma tyle co zdechły kot napłakał, ale szczerze mówiąc, tak to już jest ze 'światowymi bestsellerami' - badziewna komercyjna grafomania poparta mocną reklamą.
Nie kupujcie, nie bierzcie nawet za darmo. Nawet nie patrzcie, gdy będziecie mijać półkę z kryminałami.
Odpowiedz
#2
Tak to zjechałeś, że po prostu muszę to gdzieś znaleźć i przeczytać Big Grin

Nie co dzień trafia się dobry kawałek dupnej literatury...

pozdrawiam
Kobieto, puchu marny! Ty...
Jesteś jak zdrowie! Ile cię trzeba cenić ten tylko się dowie,
kto cię stracił...
Dziś piękność Twoją widzę i opisuję, bo tęsknię po Tobie.
Odpowiedz
#3
No, czepianie się brzmienia obcojęzycznego nazwiska dlatego, że przywołuje jednoznaczne skojarzenia, to już przesada.
Cytat:(Politiken: Jungstedt potrafi w mistrzowski sposób zbić czytelnika z tropu)
z twojej recenzji wynika, że jednak to potrafi, skoro nieraz nie było wiadomo, kto mówi xD. Momentami się zaśmiałam, to jest na plus. W łapanie błędów się nie bawiłam, ale na początku coś mi zazgrzytało:
Cytat:Postaci są płytkie i nudne, chociaż nie wiadomo za jakie grzechy jesteśmy zamęczani opisami ich życiowych problemów; dialogi sztuczne, opisy toporne, fabuła leży, język prosty i kanciasty jakby książka była kierowana do tych, co to po drugiej klasie podstawówki wybrali inna drogę.
w tym zdaniu szczególnie (po co "chociaż", do czego się odnosi?). Ale to drobiazgi.
Recenzja jak recenzja, nie ma ani czego się czepić za bardzo, ani czym specjalnie zachwycać. Bestellery i tak rzadko czytuję, wiadomo od dawien dawna, że ich wartość często bywa odwrotnie proporcjonalna do szumu, jaki w okół nich powstaje.
Pozdrawiam.
Odpowiedz
#4
Swego czasu przeczytałam naprawę sporo skandynawskich kryminałów.
Po twory pani Jungstedt jednak nie sięgnęłam, ponieważ spotkałam się w wieloma negatywnymi recenzjami na temat jej tworów. Ta pani nie jest szczególnie poważana. A to co jest napisane na okładce to już inna bajka - przecież wydawca chce twór sprzedać Wink
Choć szczerze powiem, że twoja mnie nie przekonała. Moim zdaniem jest w niej osobistego, cudacznego widzi mi się. Za bardzo skupiłeś się na tym, a nie na tym, co w recenzji powinno dominować.

Skandynawscy pisarze robią ostatnio furorę w naszym kraju, ale nie wszyscy są geniuszami. Bardzo zawiodłam się na Mankellu. A jeśli chcesz poczytać coś naprawdę dobrego z tego zakątka świata to z czystym sumieniem mogę polecić książki Jo Nesbø

Cytat:A brzmi ono... Knutas. Z czym Wam się kojarzy?
Nie wiem, co w tym śmiesznego. Tzn. wiem, że przy pierwszym natrafieniu na Knutas w tekście, na twarzy czytelnika może pojawić się uśmiech. Moim zdaniem powinieneś, czytając, uwzględniać kontekst kulturowy. Polska kultura nie jest uniwersalistyczna Wink A z tego nazwiska skandynawowie z pewnością się nie śmieją.

Wracając do recenzji - nie podobała mi się. Ujdzie jeszcze, gdybym ją traktowała jako komentarz na jakimś portalu, ale drogi autorze... Jeśli opatrujesz swoją pisaninę nazwą recenzja powinieneś bardziej przyłożyć się do pisania.
Odpowiedz
#5
W sprawie książki, faktycznie, ten dialog był równie realistyczny jak para skarpet znaleziona w żurku jedzonym we francuskiej restauracji. Ale bardziej przypomina chęć pojazdu książki jako czyste zło. Autorce raczej nie kojarzył się z niczym "Knutas" tak samo jak Polakowi nazywającemu swoją postać "Cnut" pewnikiem nie kojarzyłoby się z pewnym Amerykańskim bluzgiem. Więc trochę przeginasz w tym aspekcie Smile. Jak dla mnie za bardzo przeginasz, ale jak napisała bodajże księżniczka - co do tekstu napisanego nie ma do czego za bardzo się czepiać, zachwycać też nie.

Dół - Ostrzeżenia i zachęcenia w skrajności mają efekt najczęściej przeciwny pożądanemu.

Tomma blickar, tömda sinnen
Tunnelbanan rullar fram genom
den svarta stadens dystra passager
Allt har en så melankolisk lyster ikväll
Ingenting och allt i disharmoni;
Är det vackert eller avskyvärt?
Odpowiedz
#6
Macie rację - sprawa nazwiska to delikatna sprawa. Dlatego zaznaczyłem, że MOIM ZDANIEM Big Grin mimo wszystko... to wciąż Knutas Wink

recenzja rzeczywśićie 'gorąca' - szlag mnie trafił po wspomnianym dialogu, bo to już naprawdę przeginka mieć czytelnika tak jawnie w d*, i wskoczyłem tutaj, by przestrzec Was przed tym czymś. Emocje Wink
Odpowiedz
#7
Ja tej książki nie tykałam, nie wiem, o czym to i o co chodzi - a Twoje argumenty mnie nie przekonały, że tak powinno pozostać. I co ja mam teraz zrobić? Smile

Moim zdaniem powinieneś przed publikacją przemyśleć ten tekst. Policzyć do dziesięciu (stu, tysiąca) i napisać pełną recenzję z prawdziwego zdarzenia. Taką z zarysem fabuły, ładną kompozycją i argumentami przekonującymi (bo Knutas nie przekonuje,tak samo, jak dialog - jest wyrwany z kontekstu, więc taki laik, jak ja, gały wytrzeszcza i nie wie, co myśleć).

"KGB chciało go zabić, pozorując wypadek samochodowy, ale trafił kretyn na kretyna i nawet taśmy nie zniszczyli." - z "notatek naukowych" Mestari

Odpowiedz
#8
(14-07-2011, 15:19)marcinos83 napisał(a): . Poziom książki najlepiej określi znajdujący się +- w środku powieści dialog:
- Jak złodzieje dostali się do środka?
- Tego nie wiemy.
- Jak złodzieje dostali się do środka?
- Przewód wentylacyjny na tyłach budynku.
Że what?!
Do tego literówki, brak oddzielania dialogów od treści, powtórzenia - rekord to cztery 'się' obok siebie w jednym zdaniu. Kto to tłumaczył? Pani Magda Landowska. Zalecam przeczytanie kilkunastu książek, jakichkolwiek, byle na poziomie.


Tak mnie ten dialog zainteresował, że postanowiłam go odszukać. I zarejestrować się na forum, żeby Wam napisać o tym, co znalazłam.

Myślę, że poziom powyższej recenzji najlepiej zobrazuje to, w jaki sposób autor przytoczył fragment recenzowanej książki. Oto cytat z Umierającego dandysa w całości:

"- Jak złodzieje dostali się do środka?
- Tak, złodzieje albo złodziej, tego nie wiemy - poprawił policjant. Choć prawdą jest, że trudno przeprowadzić taką rzecz samemu. Musiało ich być przynajmniej dwóch.
Odwrócił się i spojrzał w stronę budynku muzeum. Emil podążył kamerą za jego wzrokiem. Przez chwilę wydawało się, jakby policjant nie był świadomy, że wywiad jest filmowany. Zachowywał się niezwykle naturalnie i był prawdziwie zatroskany całą kradzieżą. Poza tym Johan odniósł wrażenie, że interesował się on sztuką.
- Jak złodzieje dostali się do środka?
- Przez przewód wentylacyjny na tyłach głównego budynku, na to wygląda. "


Jestem też ciekawa, jak wygląda sprawa z czterema "się" w jednym zdaniu. Może są to cztery oddzielne zdania, lecz marcinos83 tego nie zauważył?

Marcinos83, zamiast tracić czas na "zalecanie" tłumaczom czytania większej ilości książek, lepiej skup się na tym, co sam czytasz - choć pewnie przeczytasz mniej, ale może ze zrozumieniem.
Odpowiedz
#9
I co z tego fragmentu wynika?
I może byś sprawdziła o co chodzi z 'się' zamiast sobie gdybać, bo taka jesteś mądra?

Co do recenzji, już wcześniej przyznałem, że jest beznadziejna - był to impuls wzniecony absolutnie zerowym poziomem książki. Każdemu może zdarzyć się gniot, tak mi jak i Pani Jungstedt, co nie zmienia faktu, że książka jest beznadziejna.
Odpowiedz
#10
Aleś zjechał tą książkę:] Ale wg mnie przyczepianie się do nazwiska bohatera, w tym wypadku to lekka przesada.
To to była aż taka męka z tym "bestsellerem"? Przypomniały MISIE moje odczucia jak znajomi podrzucili mi horrory Smitha, jako dobre i interesujące. Były tak płaskie, że nawet nie chciało mi się pisać negatywnych recenzjiBig Grin
Jgbart, proud to be a member of Forum Literackie Inkaustus since Nov 2009.
http://www.youtube.com/watch?v=4LY-n9nx5...re=related

Necronomicon " Possesed Again" \m/
Necrophobic "Hrimthursum" \m/

EVERYONE AGAINST EVERYONE - CHAOS!
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości