Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Rainbow Six: Vegas - recenzja gry
#1
Recenzję tę napisałem jakiś czas temu w celu rekrutacji do serwisu o grach*. Z racji tego, że uważam ją za jedną z najlepszych mojego pióra, to tą właśnie wybrałem do publikacji.

Z góry ostrzegam, że ponieważ serwis o grach jest adresowany dla graczy, to nie miałem specjalnych oporów przed używaniem "branżowego slangu". W razie czego mogę wyjaśnić parę słówek Wink.

____________________________________________________________


RAINBOW SIX: VEGAS – RECENZJA


Gdy ukazywały się pierwsze części serii Rainbow Six, ja byłem nieco tylko większy, niż brzdąc. Dziś czytając o nich, można się dowiedzieć, że były to niesamowicie wręcz realistyczne, trudne gry. Osobiście nigdy nie miałem z nimi do czynienia. W ogóle nie przeszkodziło mi to jednak podczas grania w Vegas.

Piąta odsłona serii była dla niej nowym otwarciem. Gra postawiła na akcję, a nie na realizm. Czy to dobrze? Bardzo!

Trzy tęcze
Podczas gry sterujemy dowódcą trzyosobowego zespołu – Loganem Kellerem. W pierwszej misji w jego skład wchodzi jeszcze Japończyk Kan i Polak (!) Gabriel, dziwnym trafem przez wszystkich nazywany „gejbrielem”, ale o tym potem. Zanim przeniesiemy się do „stolicy hazardu”, chłopaki wykonają robotę w Meksyku. Uczymy się tam podstaw akcji i sterowania drużyną. Chyba nie zdradzę zbyt wielkiego szczegółu fabularnego, jeśli powiem, że w efekcie skomplikowanego w przyczynach działania terrorystów, pod przywództwem niejakiej Ireny, nasi partnerzy zostaną wzięci do niewoli, a sam Logan – niesłusznie uznany przez przeciwników za martwego. Tak więc od tej pory (chwilowo) musimy radzić sobie sami, z drobną pomocą własnego pistoletu rzecz jasna. Po ewakuacji trafiamy już do Las Vegas. Miastem tym wstrząsa seria zamachów, autorstwa tych samych terrorystów, co w Meksyku. Do dyspozycji dostajemy tym razem Brytyjczyka Mike’a i Koreańczyka Junga.
Jako że zacząłem rozprawiać o fabule, to muszę dodać, że ta prowadzona jest niezbyt pasjonująco. Niby się czegoś dowiadujemy, ale nie ma ani specjalnej intrygi, ani epickich wydarzeń. Te ostatnie zresztą nie zostały należycie poskładane do kupy, w związku z czym momenty, które miały być sensacyjne, przyjmowałem bez wzruszenia. Ogólnie nie jest zbyt dobrze, zwłaszcza jak na grę z logiem Clancy.

Nowoczesny FPS
Jak zaznaczyłem na początku, podstawę gry stanowi akcja. Tak więc mamy tutaj regenerację zdrowia – dziś najbardziej standardowy standard gatunku shooterów. Wystarczy na kilka sekund schować się za osłoną terenową, aby Logan wrócił do pełni sprawności. Muszę tutaj wspomnieć, że efekt oznajmiający obrażenia jest wyjątkowo denerwujący - ekran robi się zupełnie czarny, w związku z czym, jeśli nie znasz na pamięć otoczenia, to praktycznie oznacza to pożegnanie się z życiem. Efekt ten ma chyba zasygnalizować, że bohater jest bliski śmierci, ale nie do niej się przyczynić! Nieco lepiej wygląda on, gdy włączymy noktowizor, ale nie jest najlepszym pomysłem uruchamianie go w pełni oświetlonym pomieszczeniu, w dodatku przez postać w stanie krytycznym.
W przypadku kolegów, otrzymanie zbyt dużej ilości ran objawia się przewróceniem i zwijaniem się po podłodze. Można mu pomóc, bądź wydać rozkaz drugiemu partnerowi.
Bohater posiada (oprócz zwykłego oczywiście) dwa tryby widzenia: nokto- i termowizję. Jak wiadomo ten pierwszy umożliwia widzenie w ciemnościach. Niestety, jest on dosyć mocno ograniczony – na większych odległościach jesteśmy oślepieni. Ten sam problem dotyczy termowizji (wykrywanie ciepła). Dodatkowo zniekształca ona obraz – przeciwnicy nagle stają się znacznie więksi, choć to akurat niezbyt duży problem, bo efekt strzału jest jak najbardziej prawidłowy.

Za osłonę, żołnierze!
Kolejnym aspektem podkreślającym nowoczesność R6: Vegas jest zaawansowany system chowania się za zasłonami. Właściwie to pełni on chyba nawet większą rolę niż w większości gier: wystawienie się na ogień przez kilka sekund powoduje kres żywota. Konstrukcja poziomów jest dosyć liniowa, ale trafiamy głównie na większe pomieszczenia z ogromną ilością przedmiotów, które chwilowo mogą być schronieniem, tak więc z osłonami nie ma problemu. Po podejściu do jednej z nich można się „przykleić”, co umożliwia prowadzenie ognia – na ślepo, lub z wychyleniem się. Oczywiście, gdy trzeba bohater automatycznie przykuca.
Ogólnie, chowanie się za zasłonami spisuje się świetnie. System daje mnóstwo frajdy, niesamowite jest gonienie do następnego przytułku pod pełnym ostrzałem. Niestety tutaj daje się we znaki pewne ograniczenie bohatera – nie potrafi wykonać sprintu, a ta opcja bardzo by się przydała (tak samo jak dowolne skakanie zresztą – w grze możemy to robić tylko w ściśle określonych, dość rzadkich miejscach).

Tak jest, sir!
Twórcy nie zrezygnowali zupełnie z elementów taktycznych i tak jak poprzednio opisywany element gry, są one bardzo dobre. W kwestii poruszania się mamy dosyć standardowe możliwości: można przemieścić drużynę we wskazane miejsce, rozkazać jej pozostanie w miejscu, jak również podążanie za bohaterem. Są też dwie zasady prowadzenia walki. Pod tą dosyć enigmatyczną nazwą kryją się możliwości „Szturmu” oraz „Infiltracji”. Ta pierwsza pozwala kompanom na strzelanie bez rozkazu, druga – tylko w odpowiedzi na atak. Ciekawie jest, gdy drużyna staje przy drzwiach do pomieszczenia, wewnątrz którego znajdują się przeciwnicy. Choć jest możliwość przeprowadzenia zwykłego szturmu, to warto rozważyć skorzystanie z innych opcji. Zakładają one założenie na drzwiach ładunku wybuchowego, lub wrzucenie do środka granatu (jednego z czterech typów). Dodatkowo można też wydać priorytety – czyli wskazać wrogów, których chcemy się pozbyć w pierwszej kolejności. Od teraz na ekranie pojawiają się czerwone celowniki, dzięki czemu można już przed wkroczeniem do pomieszczenia celować w odpowiednie miejsce. Nikt nie zabrania też wejścia przez inne drzwi, niż reszta, co daje nierzadko lepsze możliwości do ataku. Jedyną wadą, jakiej można się dopatrzyć jest konieczność wydawania rozkazów dwójce partnerów, nie da się wydać poleceń jednemu komandosowi. A szkoda, bo są pomieszczenia do których prowadzą nawet cztery drogi, a możemy wykorzystać tylko dwie.

Inteligencja
Co do przeciwników, to niestety, ale ich „inteligĘcja” to problem. Ogólnie spisują się standardowo: czyli strzelają, chowają się, rzucają granaty. Jednak czasem dochodzi do absurdalnych sytuacji, gdy przeciwnik stoi jak kołek, mimo, że otaczają go ciała kolegów. Dodatkowo kilka razy, gdy wychylałem się i w pobliżu znajdował się wróg (który na pewno mnie widział!) potrzebował on kilka sekund, by zorientować się co się dzieje. A mi te kilka sekund wystarczyło, by go zdjąć.
Trochę lepiej jest z inteligencją kolegów, choć ci zwykle zanim wykonają rozkaz, muszą sobie postrzelać. Dla przykładu, gdy rozkazuję jednemu, aby pomógł rannemu partnerowi, ten najpierw spróbuje zabić kilku przeciwników, wystawi się na ogień wroga i dopiero łaskawie podejdzie do rannego kolegi. Oczywiście może też się zdarzyć, że sam oberwie kulkę i wtedy leczyć trzeba nie jednego, a dwóch, w dodatku samemu.

Z czego tu strzelać?
Logan w jednej chwili może mieć przy sobie pistolet (z nieskończoną amunicją), dwa typy broni głównej, oraz dwa typy granatów po trzy sztuki. Wybór broni jest dość zróżnicowany. Mamy więc wspomniane pistolety, także maszynowe, karabiny szturmowe, maszynowe i snajperskie oraz strzelby. Od początku dostępne są wszystkie modele, a te niestety nie są w miarę równe – są takie z wyraźnie niższymi statystykami. Przydałby się jakiś system rozwoju. Jeśli o granaty chodzi, to ich także jest sporo – klasyczne odłamkowe, błyskowe, dymne, hukowe. Jest też zapalający, wybuchający raniącym pobliskich wrogów, czasem nawet śmiertelnie, fosforem, oraz gaz łzawiący.

Nie jeden i nie dwóch
Tryb wieloosobowy w grze nie jest specjalnie rozwinięty – widać, że to produkcja zdecydowanie stawiająca na singla. Choć znalezienie partnera do zabawy nie jest specjalną trudnością, to jednak już trzeba poświęcić trochę czasu na opanowanie rozgrywki.
Na sam początek tworzymy postać, co ogranicza się do nadania jej płci, twarzy i zarostu. Później można kombinować z całkiem rozwiniętymi możliwościami ubioru i wyposażenia (także pancerza), jest kilka nowych sprzętów.
Mamy tryb współpracy, ale polega on na rozgrywaniu misji z singla z których wycięto wypowiedzi kierującej nami Joe (coś jak połączenie Lamberta i Grim w pierwszych Splinter Cellach). Przez to ma się wrażenie niekompletności tego trybu. Gdyby gra stawiała na kooperację, dostałaby co najwyżej sześć.
Poza tym dane mi było należycie przetestować tylko dwa tryby (inne praktycznie nie są przez graczy wykorzystywane). To deathmatch i jego drużynowa odmiana. Są one dostosowane do podstaw gry, czyli osłony, gadżety itd., ale nie ma rzecz jasna taktyki. Nie muszę mówić, na czym polegają? Grało mi się dość fajnie, choć pewnie z powodu chwilowej posuchy w moich grach dla wielu osób. A że się ona skończyła, to wątpię, bym jeszcze do Vegasa wrócił (o trybie wieloosobowym mówię).
Natomiast koniecznie muszę wspomnieć o czymś, co być może jest największą wadą całej gry, czyli ogromnych problemach z multiplayerem. Do gry udało mi się zalogować raz na trzy razy, podobnie, jak włączyć sesję. Oczywiście rozpoczęta już rozgrywka też może się „rozsypać”. Dodatkowo gra nie pokazywała mi statystyk – tylko punkty dla drużyn, ale nie informowała o liczbie fragów i zgonów. Niekoniecznie każdy ma aż takie problemy, ale jeśli nagle sesja Niemca rozbija się w trakcie gry, to coś jest nie tak.

Widzę cię, Vegas
Grafika jest kolorowa – sporo czasu spędza się w kasynach, a tam jest mnóstwo wielobarwnych pomieszczeń. Jest więc klimat Vegas. Niestety, nie da się ukryć, że wizualnie gra jest dziś już przestarzała. Wszystko jest dziwnie rozmyte, co przypomina nowsze gry z PS2 (choć jest lepiej, oczywiście). Modele broni są nieco niewyraźne, a wybuchom i eksplozjom brakuje urody. Dodam, że mimo tej ogólnej przeciętności, ja grałem na średnich detalach, bo na wysokich ustawieniach gra klatkowała – choć takiego problemu nie miałem nawet z Assassin’s Creed! Także panoramy Vegas, choć ze śmigłowca całkiem niezłe, to już przez okno z budynku widok może przypominać produkcje sprzed siedmiu lat. Uczuleni na punkcie grafiki powinni czuć się ostrzeżeni.

Halo, tu Gejbriel Nowak
Udźwiękowienie jest całkiem niezłe. Pojawiająca się przy wymianach ognia muzyka niezbyt przykuwa uwagę, tym niemniej jednak nie można jej nic zarzucić. Także odgłosy wystrzałów, czy wybuchów są poprawne. Natomiast z pewnym opóźnieniem gra reaguje na zatrzymanie się bohatera – postać stoi, a przez ułamek sekundy słychać jeszcze ruch. Drobnostka, ale jednak.
Polska wersja jest dosyć irytująca. Głosy są oczywiście takie jak w większości gier z dubbingiem – sztuczne i nienaturalne. Terroryści wykrzykują „kur**” z tonem, który bardziej przypomina zakładowego głupka, który właśnie coś spieprzył. Widać oczywiście brak koordynacji pomiędzy tłumaczami, a grą. Inna sprawa, że w instrukcji okazuje się, że Gabriel to Polak z nazwiskiem Nowak, a wszyscy mówią do niego z angielskim akcentem.

Kupować?
Podsumowując, należy napisać, że to wciąż niełatwa gra, która jednak przyciąga. Mimo drobnych fuszerek, to naprawdę porządny FPS. Polecam!


+ fajne chowanie się za osłonami
+ dobre elementy taktyczne
+ klimat „stolicy hazardu”
+ mnogość wyposażenia
+ całkiem niezły multiplayer…

- …do którego ciężko się dostać
- przestarzała grafika
- denerwujący efekt ran

Grafika: 65 %
Udźwiękowienie: 75 %
Grywalność: 90 %

Ocena gry: 8+



* Nie odrzucili mnie, ale też nie przyjęli, a ja jakoś ciągle odkładałem napisanie następnego tekstu i w końcu pomysł upadł.
Odpowiedz
#2
Recenzja naprawdę fajna. Odpowiednio podzielona na części dotyczące różnych mechanizmów rozgrywki, oraz elementów samej gry. Tekst jest fachowo napisany i łatwy w odbiorze, zwłaszcza dla kogoś kto siedzi w branży gier już trochę czasu. Innymi słowy 10/10.
Niebo dla tego, kto rozpęta piekło!

Piekło dla tego, kto nie wierzy w niebo!
Odpowiedz
#3
Cytat:uwijaniem się po podłodze
Bardziej pasuje mi "zwijaniem się po podłodze"

Cytat:bądź rozkazać zrobić to drugiemu partnerowi.
"Wydać rozkaz drugiemu partnerowi" wydaje mi się bardziej adekwatne.

Cytat: Dodatkowo zniekształca ona obraz – przeciwnicy nagle stają się znacznie więksi, choć to akurat niezbyt duży problem, bo efekt strzelenia jest jak najbardziej prawidłowy.
Może "efekt strzału" byłby tu lepszy? Tak jakoś coś mi tu zgrzyta.

Cytat:rozkazać jej zostanie w miejscu
"pozostanie". Ale w tym wypadku może za bardzo się czepiam ;p

Cytat:Oczywiście też już zaczęta rozgrywka może się „rozsypać”
"Oczywiście rozpoczęta już rozgrywka też może się "rozsypać""

Cytat:że wizualnie, gra jest dziś już przestarzała.
Przecinek jest niepotrzebny.

Ogólnie recenzja jest całkiem niezła, choć czasami było nieprofesjonalnie. Szczerze mówiąc ledwo dobrnęłam do końca, ale to akurat można zwalić na fakt, że to nie do końca mój klimat, jeśli chodzi o gry. Dałabym tak 6/10
Odpowiedz
#4
@Kelin
Aż się zaczerwieniłem ^^

A tak na serio: dzięki za komentarz. Z zaszczytu może jeszcze coś naskrobię Big Grin.


EDIT:
@Alchemiczko
Również dziękuję za komentarz. Faktycznie, w tych miejscach, które wskazałaś coś "zgrzyta". Co do "efektu strzelenia", sam się zastanawiałem, tylko nie znajdowałem zamiennika, a tu taki prosty ^^.

Słowem: wielkie dzięki dla Was!
Odpowiedz
#5
Skomentowałam z przyjemnością. Big Grin
Jeszcze zapomniałam dodać, że 6/10 to i tak wysoka ocena, jak na tego typu tekst, bo zdaje sobie sprawę, że trzeba mnie niezłe rozeznanie w temacie. Więc ogólnie staraj się dalej o to miejsce w serwisie do gier, jeśli jest taka możliwość.
Pozdrawiam.
Odpowiedz
#6
Bardzo dobra ocena. Wszystko jest dokładnie zobrazowane i nowy gracz z pewnością odnajdzie się w owej grze, jaką tutaj prezentujesz. Twoja praca jest bardzo szczegółowa i zachęca do gry. Czyta się dobrze i lekko. Bardzo dobry styl pisania.Myślę, że recenzja o niebo lepsza niż nie jedna w internecie wygooglowana. Brawo PrzemkuSmile Udało się.

Egiptolog forumowy Pirkowy

[Obrazek: Piecz2.jpg]






Odpowiedz
#7
No i znowu napisałem odpowiedź, a w międzyczasie się pojawił nowy komentarz Big Grin. Nic tylko dziękować.

@Alchemiczka
Niestety już takiej możliwości nie ma, ale w tej chwili i tak byłoby kiepsko z czasem (szkoła + inne zajęcia + Ink). Co nie zmienia faktu, że nie zamierzam się poddawać i wkrótce coś napiszę Big Grin.

@Pirka
Dzięki za opinię Wink.
Odpowiedz
#8
Bardzo dobrze i profesjonalnie napisana recenzjaSmile ładnie podzielona na akapity z eleganckim wyszczegolnieniem plusów i minusów. Jedyne co mi nie pasowało to zwrot "standardowy standard" - sam "standard" wystarczyłby w zupełności.
Daję 9/10 i zachęcam do pisania i wklejania dalszych recekSmile
FUK... Przypomniałeś mi, że sam muszę jeszcze dokończyć recenzję Disciples III...
Jgbart, proud to be a member of Forum Literackie Inkaustus since Nov 2009.
http://www.youtube.com/watch?v=4LY-n9nx5...re=related

Necronomicon " Possesed Again" \m/
Necrophobic "Hrimthursum" \m/

EVERYONE AGAINST EVERYONE - CHAOS!
Odpowiedz
#9
@Jgbart
Dzięki za komentarz. Sądzę, że niedługo coś wstawię Wink.
Odpowiedz
#10
Hmm, przemek, w tego rainbowa akurat nie grałem, ale we wcześniejsze tak i dla mnie odejście od realizmu jest głupie, no ale tu nie o tym Tongue Recenzja jest dobra, chyba jest wszystko, co w recenzji być powinno, jednakże, jako że wychowałem się na recenzjach w cdaction, których poziom jest raczej wysoki, Twoja średnio do mnie przemawia.

Jeśli miałbym ocenić zawartość, to dałbym 9/10 (bo pewnie coś Ci umknęło, a że nie grałem, to nie stwierdzę tego na pewno Tongue). Natomiast za formę i przyjemność czytania dam 5-6/10, bo trochę ciężko mi się brnęło.

Ale ogólnie kawał dobrej roboty, nie jakieś pierwsze lepsze banialuki Smile

Pozdrawiam Wink
Lovercraft

"Każda godzi­na ra­ni, os­tatnia zabija."
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości