Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Różnice
#1
Każdy z nas pewnie chociaż raz w życiu widział żyrafę. W zoo, w telewizji, na obrazku. Pejoratywne określenie człowieka w ten sposób pozostaje dla mnie niezrozumiałe. Skąd bierze się w kimkolwiek chęć by określać współtowarzysza, współmieszkańca tej planety czymkolwiek innym jak tylko jego imieniem? Nawet ksywy, wymyślane przez innych, nie są do końca pozytywnymi określeniami. Nicki wymyślamy sobie sami, co zrobią z nimi inni jest dalekie od pozytywnych objawów wyobraźni.
Oczywiście zaraz rozlegną się krzyki, że generalizuje, ale fakt pozostaje. W każdej klasie musi być co najmniej jeden ‘gruby’, ‘kujon’ lub ‘kujonka’, ‘czterooki’. A nawet nie zaczynam schodzić na etapy rozwoju, w których ktoś odważa się nazwać drugą osobę ‘szmatą’. Czy to ma te osoby uodpornić, sprawić by byli pokryci skorupami i zaniżyć im próg zaufania? Tak jest właśnie, wśród dzieci obowiązuje prawo dżungli i możemy sobie mówić co chcemy, ale nie da się tego zmienić. Dorośli albo zapominają jak było, albo mieli klapki na oczach i żadne potem nie może uwierzyć. “Ale jak to? Moje dziecko? To niemożliwe”. Nic nie jest niemożliwe.
O co się dzieciaki biją, przepychają? O pomniejszone powody wojen, morderstw i włamań. Nie mogę znieść, kiedy ktoś z wielkim zdziwieniem patrzy na dwójkę dzieciaków bijących się o piłkę. Czym to się różni od ustawek po meczach piłkarskich? To zawsze jest w nas. To sobie ktoś kiedyś wymyślił, że można się wyspowiadać, przeprosić, odpokutować. “Proszę księdza, obraziłem kolegę kilka razy, przezywałem go, już więcej nie będę, przysięgam poprawę”. A druga strona? “Proszę księdza, pociąłem sobie rękę żyletką, zastanawiam się codziennie nad łyknięciem garści tabletek, nie żałuję, nic się nie poprawi”. I przepraszam, ale z jakiej racji zawsze oprawca wychodzi na tym lepiej?
Dlatego właśnie ktoś tam kiedyś chociaż raz usłyszał: kontroluj swoje emocje. Nie twierdzę, że kiedyś było lepiej, ale obecnie przy natłoku informacji o wojnach i katastrofach, kataklizmach, przy wzroście ilości gier komputerowych, przy których przeprawie niejeden już coś zniszczył; i, coraz wcześniej formującej się, frustracji seksualnej wszyscy stają się coraz łatwiej poirytowani. I na czymś/na kimś chcą się rozładować. A jak to zrobić? Najprostszą droga oporu, na tych, którzy się nie obronią. Na tych, którzy są ‘inni’. Bo bycie w mniejszości nadal jest czymś na wzór kary. Tylko nikt nie wie, za co.
Pewnie zaraz ktoś powie, że “trzeba być silnym a nie słabym”. I że każdy ma szansę się wybić potem z tego schematu. Czasem mam ochotę wydłubać oczy takim ludziom. Ignorancja nie jest wymówką. Zniszczeń na psychice otrzymanych w okresie dzieciństwa i dorastania nie da się cofnąć. Niektóre są mniej lub bardziej znaczące, ale są! Oczywiście nic nie jest takie proste. Sięgając głębiej okaże się, ze agresorzy też mają swoje problemy i patologia nie zaczyna się od dzieci. Ale nie należy szukać winnych, prawdopodobnie dawno już nie żyją, bo czaili się jakieś dwa czy trzy pokolenia temu. Nie da się zatrzymać masowego procesu.
Dlatego na finał taka propozycja: zamiast kreować coraz bardziej wymyślne określenia, epitety i wyzwiska, może by tak dla odmiany po prostu nic nie powiedzieć? Wziąć głęboki wdech i po prostu przypomnieć sobie, że tam naprzeciwko nas stoi drugi człowiek, inny ale dokładnie taki sam jak my.
to be a struggling writer first you need to know how to struggle
Odpowiedz
#2
Wymyślne wyzwiska? Wokół same kur...ki i chu...steczki, a ten pisze o wymyślności... Nigdy nie usłyszałem od nikogo nawet tak pośledniego wyzwiska jak "ty aprioryczny realisto immanentny".

Ale problem jest. Lubimy stawiać się po dwóch stronach barykady. I lubimy się wybielać. Jeśli po tej stronie stoją święci, to po drugiej potwory i bestie. Z potworami się nie dyskutuje, nie stara się ich zrozumieć, tylko tępi (np. nasyłając wiedźmina).

Ta aluzja do spowiedzi... Chyba ją źle rozumiesz. Jednym z warunków odpuszczenia grzechów jest zadośćuczynienie, tak więc nie wystarczy powiedzieć, że się poprawię, tylko trzeba to zrobić. Oprawca musi sobie uświadomić, że tym oprawcą jest. I nie wiem, czy to dobry pomysł opowiadać o swojej chęci strzelenia sobie w łeb w czasie spowiedzi. Jeśli zna się dobrego księdza, to postara się on aby do tego nie doszło. Jak każdy dobry człowiek zresztą.

I może w tym jest problem - w obojętności. Drugi człowiek jest mniej ważny, bo ubezpieczenie, bo praca, bo chcę mieć czas dla siebie, dla innego go nie mam. Na co komu pomagać, jak tyle swoich problemów, niech sobie sam radzi.
"Problem w tym, mili moi, że za mało tu kowboi, a za dużo się wypasa świętych krów"
Z. Hołdys, Lonstar, "Countrowersja" 

Kroniki Białogórskie: tom I - http://www.via-appia.pl/forum/showthread.php?tid=2143 (kto szuka ten znajdzie wersję płatną Wink ); tom II - http://www.via-appia.pl/forum/showthread.php?tid=9341.

kronikibialogorskie.pl, czyli najbrzydsza strona www w internetach
Odpowiedz
#3
Cytat:Ta aluzja do spowiedzi... Chyba ją źle rozumiesz.
Mnie tam się wydaje, że to był celowy zabieg, który pokazuje jak traktuje się dzisiaj spowiedź. Iść, powiedzieć co się zrobiło i wyjść zadowolonym, no bo przecież się wyspowiadało przed Bogiem, c'nie? Ale co ja tam mogę wiedzieć, jam jest ateista Tongue

A tekst mi się podoba, bo aż tryska spontanicznością. Takie są najlepsze, bo zaczyna się je pisać pod wpływem chwili - przez jakieś wspomnienie, przez coś co się przed chwilą wydarzyło czy też przez chwilkę zastanowienia się nad czymś. I nagle BOOM! Zalęga się w głowie idea. Stuka, puka - myśl, której trzeba się pozbyć. Jakiś impuls kieruje tobą i piszesz, i piszesz. Wylewasz myśli na papier czy też arkusz w wordzie. Dzielisz się słowotokiem, w który zamienia się parę przemyśleń kłębiących się w umyśle.
Przez to tekst staje się po prostu bardziej dynamiczny, żywy, przepełniony emocjami - bo jest pełen twoich własnych odczuć, to taka refleksja trochę na szybko.
No i niezwykle sensowne to wszystko. Aż mnie skłoniło do myślenia o dzieciach mlodszych i starszych. Dzisiaj na dziecięcą psychikę można wpłynąć bardziej niż kiedykolwiek. W dobie komputerów i internetu, YouTube czy też nawet "Zmierzch" są równie niebezpieczne jak wojny i kataklizmy. Oddziałowują bowiem na psychikę dzisiejszych dzieci - jeszcze wolniej dojrzewających niż za naszych, nie tak odległych czasów - nie mniej niż pełen krwi Mortal Kombat w latach '9- czy też budzące spore kontrowersje Pokemony i Tamagochi. Wciągają, uzależniają, przesłaniają rzeczywistość. Zwłaszcza tym najbardziej zakompleksionym - pozbawionym uwagi rodziców i dręczonym w szkołach przez dzieci zrodzone z przemocy i patologii - które uciekają do fikcyjnego świata, zaczynają w niego wierzyć i z czasem robić się to dla nich niezwykle niebezpieczne. No i niebezpieczne dla innych, narażonych na gniew daydreamerów. I takie tam.
Odpowiedz
#4
Cóż, też tak myślałem, ale lepiej wytknąć błąd, choćby zamierzony przez autora. Jeszcze ktoś pomyśli, że nie zauważyłem, albo to uznaję. Właściwie, to natchnęło mnie do takiego tytułu: "Z czym ludzie mylą siedem sakramentów?". Np. chrzest z chrzcinami, Pierwszą Komunię ze zbiórką datków od krewnych, spowiedź z psychoterapią, małżeństwo z umową o wspólne mieszkanie, eucharystię jako one-priest-standing-show, bierzmowanie z elegancka formą powiedzenia księdzu "sayonara".

A młodzież dojrzewa szybciej. Tylko jej powiedz, że dojrzewanie jest trendy (albo - napisz na okładce BravoTeenageGirl), to zaraz wszystkie dojrzeją. Tylko, że nikt nie chce dojrzałych ludzi. Dojrzały obywatel to nic. Niedojrzały konsument to dojna krowa. Dojrzały człowiek prychnie z pogardą na widok show polegającego na namawianiu pijanych dziewczyn do striptizu. Gówniarz ucieszy się i wyśle esemesa z głosem w sondzie, która robiła sobie po takiej namowie ładniejszy tatuaż.
"Problem w tym, mili moi, że za mało tu kowboi, a za dużo się wypasa świętych krów"
Z. Hołdys, Lonstar, "Countrowersja" 

Kroniki Białogórskie: tom I - http://www.via-appia.pl/forum/showthread.php?tid=2143 (kto szuka ten znajdzie wersję płatną Wink ); tom II - http://www.via-appia.pl/forum/showthread.php?tid=9341.

kronikibialogorskie.pl, czyli najbrzydsza strona www w internetach
Odpowiedz
#5
Powiem wam, że wszyscy macie trochę racji, ale i równocześnie wszyscy się mylicie. Mogę iść o zakład, że żaden z was nie miał nigdy przeżyć ani jako "ofiara" ani jako "oprawca". No to wam walnę świadectwo.

Od pierwszych lat podstawówki spotykałem się z szykanami. Byłem za inteligentny, za wiele ogarniałem, za wiele rozumiałem, za szybko myślałem... a cholera wie co. Byłem wyraźnie lepszy od moich rówieśników. I się z tym obnosiłem. Spotykało się to ze zrozumiałą zazdrością, za zazdrością poszła nienawiść, i się zaczęło. Rzucali moim plecakiem, wyzywali mnie, bili, wrzucali do damskiej toalety, słowem stosowali wszystkie najgorsze tortury, jakie może wymyślić dziecko z podstawówki. W miarę jak robiłem się coraz starszy próbowałem p[okazać wszystkim, że jestem lepszy. Szybko zapracowałem na miano "kujona", na książki w toalecie, siniaki pod oczyma, znikające przybory i zeszyty, nabazgrane ch..e na zeszytach i plecaku. Na etapie klasy drugiej gimnazjum zamknąłem się w sobie. Byłem tylko ja, internet i nauka. Nic ani nikt więcej. Nie było emocji, które nauczyłem się wygłuszać, nie było bólu, który nauczyłem się ignorować. Nie było rozczarowania, miłości, oczekiwań, nadziei ani zaufania. Tuż przed bierzmowaniem straciłem sens życia, zacząłem myśleć o samobójstwie. W gimnazjum nadal się ze mnie śmiali, wyzywali od kujonów, a rodzice mieli wygórowane wymagania i zero jakiejkolwiek litości.

A potem, na jednym z zajęć przygotowawczych zobaczyłem najpiękniejszą dziewczynę, jaką kiedykolwiek widziałem. Śpiewała w scholi parafialnej, więc szybko się do niej przyłączyłem. Spotkałem tam jej chłopaka, z którym zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Spotkałem wielu wspaniałych ludzi, otwarłem się na świat. Zacząłem ufać, a uczucia, przez tyle lat tłumione wybuchły z pełną siłą. Teraz żyję pełnią życia w jedności z Bogiem i w kontakcie z ludźmi i wreszcie mam po co żyć. W związku z czym twierdzę, że DA SIĘ pokonać wszystkie urazy i patologie, i wcale nie trzeba uciekać się do przemocy, by wyładować swoje emocje. W zupełności wystarczy zwrócić się do Boga i Jemu zaufać, a wszystko się ułoży. Trzeba ufać Bogu i iść dalej.

Nikt mnie już nie szykanuje, nauczyłem się pokory, znalazłem przyjaciół. Nikt się ze mnie nie śmieje, bo się uczę. Wręcz wielu prosi mnie o pomoc. Wystarczy chcieć.

Cała filozofia.
Kobieto, puchu marny! Ty...
Jesteś jak zdrowie! Ile cię trzeba cenić ten tylko się dowie,
kto cię stracił...
Dziś piękność Twoją widzę i opisuję, bo tęsknię po Tobie.
Odpowiedz
#6
Możesz iść o dowolne zakłady, lecz nie radzę Smile Nigdy nie wiesz czy Sawyer nie jest dyrektorem więzienia w Guantanamo, a ja nie siedzę na Mazurach i nie zaśmiewam się, oglądając "Essential Kiling".
"Problem w tym, mili moi, że za mało tu kowboi, a za dużo się wypasa świętych krów"
Z. Hołdys, Lonstar, "Countrowersja" 

Kroniki Białogórskie: tom I - http://www.via-appia.pl/forum/showthread.php?tid=2143 (kto szuka ten znajdzie wersję płatną Wink ); tom II - http://www.via-appia.pl/forum/showthread.php?tid=9341.

kronikibialogorskie.pl, czyli najbrzydsza strona www w internetach
Odpowiedz
#7
Toś pojechał po betonie, człowieku. Sheaim, urzekła mnie twoja historia, jak to mówią. Koniecznie napisz z tym do Bravo.
Po pierwsze, primo. Wszyscy jesteśmy inni. To, że tobie akurat przebieg kariery potoczył się właśnie tak i jesteś względnie zadowolony to nie znaczy, że wszyscy w podobnej sytuacji będą mieli tak samo. Mi np absolutnie taka perspektywa nie odpowiada. Rok liturgiczny, msza, to wszystko jest tak cykliczne i przewidywalne, że aż nudne. Tez kiedyś poleciałem za panną w chrześcijańskie klimaty. Nie Ty pierwszy i nie ostatni. Jednak to nie dla mnie. Spróbowałem i okazuję się, że ja nie lubię lodów czekoladowych. W ogóle nie przepadam za lodami. A ludzie, którzy cały czas próbują być mili dla wszystkich itp itd wydają mi się sztuczni, przewidywalni i nudni. Ale to tylko ja. Ja sobie świetnie daję radę sam, nie potrzebuję świadomości, że w pionie trzyma mnie tylko niewidzialna ręka Boska. Wypełnianie sobie świadomości i braków jest dla mnie oznaką słabości, ale to tylko ja. Każdy lubi coś innego. O gustach się nie dyskutuje.
Po drugie, primo. W swojej uroczej historyjce notorycznie podkreślasz, że byłeś 'za za za', i kilka razy wyraźnie obnosisz się z tym, że byłeś/jesteś LEPSZY. Może powinieneś jeszcze raz przestudiować tą swoją Magiczną Książkę, bo z tego co się orientuję masz chyba spaczone widzenie rzeczywistości i wcale nie jesteś uleczony. Pozwól, że Ci wyjaśnię, że WSZYSCY jesteśmy RÓŻNI. Nie ma ludzi lepszych i gorszych. Możesz być od kogoś lepszy w biegu na trzysta metrów przez płotki lub rzucie oszczepem. Są różne dziedziny życia, w których wprowadzono system kompetycji ALE to nie znaczy, że możesz być od kogoś lepszy całościowo. Człowiek to bardzo skomplikowany organizm żyjący i po prostu nie da się zestawić jednego z drugim. Organizmy żywe to nie czarne i białe, nie są jak ameby i pantofelki, choć rozumiem że na Twoim etapie rozwoju ludzie dzielą się już na tych i tamtych. Tez tak kiedyś myślałem. Wiara zalepia Ci braki, a tylko ich obecność powoduje bunt. Bez buntu nie ma postępu i rozwoju.
I po trzecie, primo ultimo. Wychodzisz z założenia, że jesteś jedyną (najlepszą?) 'ofiarą' wśród tu występujących (pomijam fakt, że to już podchodzi to megalomaństwo), co jest niedorzecznym założeniem. Ci Rafał już przytoczył, w swoim unikatowym ironicznym stylu, jak możesz się mylić. Ja jak patrzę na te wszystkie wydarzenia, które mnie spotkały jak byłem młodszy i które już są tak odległe, że niewiele z nich ma jakiekolwiek znaczenie, to lubię sobie na to spojrzeć obiektywnie. Moi 'oprawcy' dzielą się obecnie na trzy kategorie. Pierwsi są w pierdlu albo w szarej strefie czyli na prostej drodze do pierdla. Drudzy mezmózgowo się nadmuchali jak baloniki jakieś i teraz wyglądają jak golemy i inne pudziany, serce im padnie za kilka lat i tyle z tego będzie. A trzeci natomiast świetnie się bawią na trzy unikatowe sposoby: pod powieką, pod język i do nosa. Także jak się zestawić z taką załogą to się człowiek naprawdę lepiej czuje. Wcale nie jestem od nich lepszy, to mogą być wspaniali ludzie, w kolekcjonowaniu znaczków, strzelaniu z łuku czy nawet kochaniu swoich partnerek (jeśli takowe mają). Jednak to są zupełnie RÓŻNI ode mnie ludzie, z którymi nic mnie nie łączy jak tylko dwie strony tych samych wydarzeń z gdzieśtam kiedyś.
Mój tekst miał jednak nie to na celu. Chciałem tylko zaznaczyć, że szykanowanie odmienności nie zmieniło się od setek lat. Co się zmieniło to jego poziom i znieczulica obserwujących. To był taki niemy apel do tych 'oprawców' by po prostu zamknęli ryje. Tyle xD
to be a struggling writer first you need to know how to struggle
Odpowiedz
#8
Daj spokój, Pasiasty. Niektórzy muszą się po prostu wyżalić.

Dostał chłopak w cztery litery od życia, teraz mu się poprawiło, to rozpowiada na lewo i prawo i irytuje tych, co mają gorzej z definicji.

Znam jednego takiego, co też myślał, że jest "za za za", ale potem mu się poprawiło. Znaczy: pogorszyło mniemanie o sobie, a mniemanie o świecie stało się bardziej realistyczne. Potem znów zaczął gadać z Bogiem (w sensie modlitwy). To jeszcze bardziej przyspieszyło ten proces.

Tak więc, jest jeszcze dla Sheiama nadzieja. Bez urazy.
"Problem w tym, mili moi, że za mało tu kowboi, a za dużo się wypasa świętych krów"
Z. Hołdys, Lonstar, "Countrowersja" 

Kroniki Białogórskie: tom I - http://www.via-appia.pl/forum/showthread.php?tid=2143 (kto szuka ten znajdzie wersję płatną Wink ); tom II - http://www.via-appia.pl/forum/showthread.php?tid=9341.

kronikibialogorskie.pl, czyli najbrzydsza strona www w internetach
Odpowiedz
#9
Jako esej średnio mi to podchodzi, przede wszystkim zacząłeś na moje oko trochę gwałtownie. Ale widzę, że chyba nie na jakości pracy jako eseju, a samej rzeczy Ci zależy (co jest dobre, bo na pewno nie piszesz dlatego, "żeby pisać"). Chyba też trochę złego określenia dałeś, albo zły przykład, bo pisałeś cały czas o dzieciach, co raczej kojarzy się bardziej z podstawówką, z gimnazjum już prędzej "nastolatek" (nastolatek też dziecko, jednak pomiędzy tymi pierwszymi a drugimi istnieje sporo barier, więc w tej kwestii raczej nie polemizowałbym). Może teraz skupię się na samej kwestii. Głupi ludzie istnieli i istnieć będą, Ci z jednej ze stron zawsze będą podchodzili z czasem coraz bliżej skrajności lub przechodzili z czasem na "tę drugą stronę". Te skrajności pokazałeś w tym przykładzie ze "zmienię się" i "pociąłem się żyletką". Jednak trochę się mylisz z tym, że oprawcy zawsze idzie na sucho. W takich sprawach, chcący nie chcący sprawę załatwia reputacja konkretnej osoby. Pozytywna reputacja jest jedynie dotknięta przez jakiś zły uczynek, próbowana by usprawiedliwić, u człowieka o złej reputacji dobry uczynek będzie niemal niezauważalny. Musisz wziąć poprawkę na to, że ludzie z czasem znajomości danej osoby coraz mniej zwracają uwagę na czyn, a coraz bardziej na twarz. Przez całą trzecią klasę gimnazjum byłem grzeczniutki, uczyłem się pilnie, ale przez dwa uprzednie lata byłem takim małym "rozrabiaką". Skończyło się na średniej 2,5 i zachowaniu nieodpowiednim. Egzamin napisałem powyżej średniej krajowej, i to o całkiem sporo, jeśli dobrze pamiętam. Uciekam od tematu. Teraz może bardziej do głównego tematu, przezwiska typu "czterooki" są uniwersalne, bardziej podchodzą pod bluzgi niż ksywy i przezwiska. Tymi drugimi [i trzecimi?] nazywamy słowa typu "Mojżesz", "Jezus", "Pony", "Bigos"... Sam byłem Mojżeszem w gimnazjum i miałem znajomego Bigosa. Te rodzaje przezwisk raczej kojarzą się z jakimiś wydarzeniami, charakterystyczną cechą wyglądu lub charakteru. Pomagają identyfikować i z czasem uczą też nas samych dystansu do samego siebie. Co do tych o których pisałeś... Z takich się wyrasta - to po prostu trzeba przejść, tak samo jak pierwszą miesiączkę, mutację, menopauzę czy ostatni zew życia. Chyba, że ktoś jest na tyle ograniczony. Ale nie przejmuj się tym. Ludzie głupi nie zmienią się pod wpływem żadnych słów. Dla nich przeznaczeniem jest ciemnota. A z tego większość wyrasta sama. Nie mniej Twoja praca nie jest bezsensowna, sam przecież piszę tego typu piśmidła. Pomaga odnaleźć siebie, no i otwiera dyskusję.

Jeśli dotrwałeś aż tutaj to dzięki za wytrwałość Wink. Powodzenia w dalszym pisaniu, czekam na następne prace. Tymczasem idę pisać swoją.

Tomma blickar, tömda sinnen
Tunnelbanan rullar fram genom
den svarta stadens dystra passager
Allt har en så melankolisk lyster ikväll
Ingenting och allt i disharmoni;
Är det vackert eller avskyvärt?
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości