Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pudełko
#16
Czy on w którejkolwiek swojej książce użył przymiotnika do opisania jakiegoś przedmiotu/osoby?
Ale dobra, nie off-topujmy tutaj, moderatorowi nie wypada Tongue
Cała moja twórczość, z której jestem zadowolony:
Na zwłokach Imperium[fantasy]
I to jest dokładnie tak smutne jak wygląda.

Komentuję fantastykę, miniatury i ewentualnie publicystykę, ale jeśli pragniesz mego komentarza, daj mi znać na SB/PW. Z góry dziękuję za kooperacje Tongue
Odpowiedz
#17
Cytat:Takie komentarze absolutnie dyskredytują komentującego. Ja nie mam pisać jak ty to sobie wymarzyłeś.
Amen! Oczywiście i absolutnie nie masz pisać tak jak ja! Nie to chciałem ci powiedzieć! Właśnie dlatego wyraziłem się w taki sposób - mianowicie że najważniejsze zarzuty, jakie mam do tego tekstu tutaj, są czysto intuicyjne i nie mogę ci niczego zabronić, ani na siłę zmienić twojego sposobu pisania. Mogę co najwyżej powiedzieć, że mi on nie odpowiada w takiej postaci, wskazać, czego mi tu brak/czego jest za dużo, i starać się wytłumaczyć, dlaczego. Absolutnie, bezwzględnie nie kazałem nigdy nikomu pisać tak, jak ja, czy jak moj ulubiony pisarz, czy jakoś jeszcze inaczej. Chciałem tylko pokazać, co by było, moim zdaniem, lepsze z punktu widzenia klarowności opisywanych zdarzeń i przyjemności w ich odbieraniu. Czy tego chcemy, czy nie, można pisać lepiej, milej dla oka, i można pisać gorzej, ciężej, mniej zrozumiale wreszcie. Takie rzeczy, wymykające się w zasadzie argumentacji, decydują o tym, czy nam się jakiś tekst/czyjś sposób pisania podoba czy nie. To niestety nie jest matematyka i równych rozwiązań nie ma. Jesli już jesteśmy przy "mojej wersji" to jest ona moja być może w 25%, gdyż oparta jest na twoim materiale i, co zaznaczyłem, kluczowych punktach w opisywanej scenie. Tj. mniej więcej: rycerz idzie przez las, ściana, przedzieranie się przez ścianę, cios w klatę, tłum bitewny. W życiu bym czegoś takiego nie napisał, a już na pewno nie w parę minut, ale spróbowałem - wyłącznie po to, by pokazać, gdzie mi nie gra i czego bym oczekiwał. Inaczej tego po prostu nie umiałem wyjaśnić. Tak, jestem próżny nadęty zadufek, pękłem z samozadowolenia. Czy teraz ironia wygląda dostatecznie oczywiście? Bynajmniej się nie puszę, nawet wstyd mi było to zamieszczać, ale guess what - chciałem pomóc.
Cytat:Epoka opisów tarczy herosa na trzy strony minęła w starożytności.
Pomijając błędny wniosek - nie idzie o styl, raz jeszcze powtarzam. Zaznaczyłem nawet, że spokojnie da się to napisać krócej, miej szczegółowo, niż ja podalem w przykładzie. Upierałem się jednak przy mniejszym galopowaniu przez opis (w przypadku, gdy jest to, w mojej ocenie, złe! bo konieczne, kluczowe jest przestawienie sceny jak najjaśniej, najwiarygodniej i ze okrasą, ze smakiem dla czytelnika) większą malowniczością dla lepszych odczuć, a nawet z większym weryzmem - jeśli idzie o bitwę, bo to silne doznanie, taki widok, tymczasem my tu nie mamy prawie nic. Okej, powiesz, że taka jest twoja decyzja, tak ma być - mnie to średnio w smak zatem; masz opinię jednego czytelnika. I ten czytelnik, w swej bucie i pyszałkowatości, chciał ci pokazać, za czym by prędzej optował. Przynajmniej CHCIAŁ; probował pokazać. Brałem pod uwagę, że mogę zostać niezrozumiany, nie ma sprawy. Nie ukrywam jednak, że trochę szkoda.
Cytat:Rzecz czwarta - nie skończyłeś czytać, to z łaski swojej nie komentuj. Druga rzecz, która dyskredytuje komentującego. Już widzę recenzenta jakiejś gry oceniającego ja po pierwszych dwudziestu minutach
Skomentowałem to, co przeczytalem, nie całą "grę" tudzież opowiadanie w tym wypadku. Dokończę, z łaski swojej. Kajam się w skrusze.
Cytat:Amnerczyków było zbyt dużo i byli zbyt dobrymi wojownikami, na dodatek nie brak było w ich szeregach magów. I to bardzo kompetentnych.
puste zdania. to jest sucha relacja jana kowalskiego, niekompetentnego w gawędzie. sęk w tym, aby nie jan kowalski, a biegły w swej sztuce bard snuł gawędę. inaczej nie chce się tego słuchac. to oddziela teksty ciekawe, przyciągające, od takich, które choćby i bogate w treść, giną z racji pospolitości (w najlepszym wypadku) swojej kompozycji, w jakiej je nam zaserwowano.
wciąż nie wiemy, ile bylo tych Amnerczyków. nie podam ci przykładu, w jaki sposób lepiej (IMO!) przekazać, iż ktoś, jakaś formacja, był "zbyt dobry", bo znowu wyjdzie, że się wymądrzam albo narzucam swój styl. ale to tutaj, to za mało. to nie jest beletrystyka, najwyżej wiadomości w gazecie.

Powtarzasz słowa kompetentny (wcześniej też było parę powtórzeń, jak pamiętasz). Nie widzisz tego, czy specjalnie?

Cytat:Żołnierze ginęli, bo nikt oddalony od szarżującego szaleńca o więcej niż kilka kroków nie był w stanie zanotować jego obecności.
aaa. no to wszystko jasnę Wink teraz rozumiem tego kusznika, co to się zajął samotnym perypatetykiem na drodze. (sarkazm)
nie uraź się, Mirrond. jedno po prostu przeczy drugiemu. jak to zostało przemyślane? to jest istotne pytanie.
p.s. błędnie rozumujesz. nie wolno ci zarzucić pisania z powodu czyichś komentarzy. one mają ci pomóc, pokazać słabe punkty. ciesz się, że wiesz, za co się brać. to jak z budowaniem mięśni. każdy zaczyna od cherlawca. nie ma co się załamywać, że lewa ręka jest słabsza od prawej. pompuj więcej powtorzeń na prawą, dawaj więcej ciężaru; wyciskaj siódme poty no - taka jest ogólna idea, już nie chce mi się rozpisywać... Ja tam się nie poddaję, mimo że nie piszę już drugi rok. Wiele się w te lata nauczyłem i wiem, co mogę i jak bardzo muszę się w tym postarać, żeby efekt był wart włożonej pracy.
Cytat:magowie zaprzestali ataku i zamiast tego wpatrywali się z niego
literówka. i nadal bardzo niefajny sposób budowania zdań. napięcie w akcji żadne. wszystko to ocena subiektywna - żeby nie było.

doczytałem. nic nie mam do dodania. i tak jestem zdyskredytowany. okej.
Odpowiedz
#18
Czyli najwyraźniej źle to odebrałem... miejmy nadzieję.

To z tym kusznikiem nie jest sprzeczne, tylko po prostu jak zwykle czegoś nie rozwinąłem bo coś przegapiłem. Wojownik w linii może się dźgać nie rozglądając się co się dzieje. Strzelec musi mieć trochę swobody ruchu, choćby do dobierania celu. Tutaj ujrzał cel, i strzelił, nie raportując tego zbiorowości.
Z tym że jakbym to wynotował, to bym usłyszał dziesiątki pociśnięć, że tonę w opisach.

Literówkę naprawię, bardzo dziękuję.
Cała moja twórczość, z której jestem zadowolony:
Na zwłokach Imperium[fantasy]
I to jest dokładnie tak smutne jak wygląda.

Komentuję fantastykę, miniatury i ewentualnie publicystykę, ale jeśli pragniesz mego komentarza, daj mi znać na SB/PW. Z góry dziękuję za kooperacje Tongue
Odpowiedz
#19
Nie usłyszałbyś takich pociśnięć Smile
Strzelcy w ogóle nie pchają się w bój, ostrzeliwują wroga z daleka, kusznik, łucznik, procarz, egal. Skoro jedna armia spychała drugą, to tacy kusznicy (o ile mówimy o małych grupach, tu piszesz o jakiejś awangardzie "legionu", choć znacznie za późno imo. no i gdzie ten legion, pytanie, jak doszlo do walki, ciekawe) albo powinni flankować, albo, o ile już nadajesz im większej uniwersalności, dosłownie zmienić kusze na broń kontaktową, jaką tam p[rzy sobie mają, i wio, jeśli tak bardzo chcą. Zakładam przecież, że nie szli w pierwszym rzędzie, ani też nie strzelali raczej zza pleców swoich piechurów; nawet z tak kolektywną inteligencją - jeśli już, to to należy wyraźnie, ale to znacznie wyraźniej zaznaczyć (amne... amner.... amnerczyjskie?... bełty śmigały nad barkami zakleszczonych w walce Amnerczyków, trafiając dokładnie w przeciwnika; co chwila amnerczyjscy miecznicy uchylali się, a rząd kuszników szył im nad głowami do wroga, etc) jest to przecież coś niespotykanego, a omówiłeś to trochę jak niedzielne pójście do kościoła. Nie jest to koncept zły, ale nie najlepiej przedstawiony. Koniecznie wytłumacz chocby tego pojedynczego kusznika, bo w obecnej postaci to wyłącznie się ze sobą gryzie, brak konsekwencji i widzi się w tym kaprys, zamiast solidnego przemyślenia. Może w ogóle lepszy by był zabłąkany pocisk? Mało to takich?
Nie wiada też, gdzie dokładnie był ten rycerz w odniesieniu do wojsk. Gdzie byla ta droga oraz, co cholernie ważne, o jakich liczbach mówimy? Setka tam się biła łącznie? Czy całe tysiące? nawet ta droga jak wyglądała i co ją stanowiło. Mało jest tego, za mało do dobrej ilustracji.
W sumie tyle ad vocem.
Odpowiedz
#20
(06-12-2014, 16:17)Soplicum napisał(a): To funkcjonuje w języku, od dawna. "Jest napisane" zatwierdzili, to też zatwierdzą. Wiem jaka forma jest słownikowa, i jednocześnie wiem jaka jest używana. Postęp zawsze wygra z zastojem, ot co. Interesuję się antropologią, uwierzcie, że wiem co mówię.

A komentarz Miriada sprowadza się do tego "beznadziejne, ja bym to napisał inaczej, + masz parę drobnych błędów i chętnie cię za nie wyśmieję, zwiększając ich wagę." 0/5
Wcale się nie dziwię, że macie problemy z forum.

Trzeba interweniować, co by nam się niewiedza nie szerzyła. Ostatnie orzeczenie w sprawie "jest napisane" RJP wydała w 2005 roku, dostępne pod linkiem:
http://www.rjp.pan.pl/index.php?option=c...&Itemid=58

Przez kolejne lata RJP (z dostępnych mi informacji) nie podejmowała tematu tego problemu. Dlatego, jeśli jakoby zostało to zaakceptowane, warto podać źródło tej wiedzy.

Mowa potoczna może być stosowana w przypadku dialogu, jeśli jeden z bohaterów korzysta z niej. Narrator powinien posługiwać się mową wzorcową.

Pozdrawiam.
Patryk

ps. drugiej części tekstu przyjrzę się jutro i edytuje swój wpis.
Don't get too close
It's dark inside
It's where my demons hide...


"The Edge... there is no honest way to explain it because the only people who really know where it is are the ones who have gone over."
Odpowiedz
#21
No Miriad pojechał po bandzie. Sporo miał zresztą racji.
Kiedy byłem piękny i młody oglądałem sobie serię amerykańskich filmów o Conanie Barbarzyńcy. Główną rolę odtwarzał tam młody Arni Schwarzeneger (chyba dobrze napisałem). Postaci były tam przerysowane, mocno komiksowe, ale jednak znośne. Pomysły na fabułę też cokolwiek naciągnęli, ale dało się to nawet oglądać.
Dlaczego o tym piszę. Ano, bo Twój bohater też z lekka komiksem zalatuje.
Nie chodzi o to, żebym miał coś do kolesia z demonami w głowie, pudełkiem z czymś tam w tobołkach (chyba, bo nie napisałeś, gdzie je dzierżył, no i mam nadzieję, że nie jest zbyt wielkie, bo by mu się niewygodnie walczyło). Nie mam też pretensji, że wyciął w pień cały oddział, to się czasem w komisach, filmach (zwykle klasy B) i niektórych książkach zdarza.
Pomysły, twoja rzecz i w zasadzie jak się je dobrze poprowadzi to mogą fajnie wyjść. Weź za przykład "Ostatni bohater" Pratcheta. Mamy tam do czynienia z najprawdziwszym herosem -barbarzyńcom, tyle, że w jesieni życia i znającego kilkaset przepisów na zupę z czegokolwiek. No okey jest groteskowy, ale przynajmniej śmieszny. Z Twoim zaś są kłopoty.

Z wszelkich przesłanek wnoszę, że zamiarujesz pisać poważną fantastykę. Pokazałeś bowiem kawałek akcji. No i wszystko było by dobrze, tylko patrzy mi to raczej na gadanie gracza w grę RPG, niż kawałek przemyślanej literatury.

Problemem, myślę jest brak dokładnego przemyślenia fabuły.
Wymyśliłeś coś w stylu będzie sobie szedł z tymi demonami i potem z przypadku wlezie na pole bitwy, no i nakopie wszystkim, bo jest samoregenerującym się nieśmiertelnym skurczybykiem. No okey, fajnie tylko trzeba wymyślić, jakby to fajnie narodowi sprzedać.
To sprzedawanie u Ciebie niestety leży i już nawet nie kwika.

Przede wszystkim za mało plastycznie. Może i Miriad nieco w swym opisie przełażenia przez te ściany przegiął, no ale było przynajmniej sugestywnie. Ty opowiadasz sobie tak od niechcenia. "No wiesz, demon zrobił mu ścianę, ale on przez nią przelazł... no i wlazł tak sobie na pole bitwy, no i wiesz, ukatrupił wszystkich jak popadło.

Posłuchaj. Trzeba Ci więcej plastyczności w akcji. Nie długości, ale właśnie plastyczności. Modelowania punktu widzenia, używania przymiotników. No i przestrzennego myślenia.

Np.. ile ludzi zmieści się na drodze, tak w poprzek. Szczególnie że droga leśna. Dziesięciu obok siebie, jak się ciasno ustawią. No to wychodzi maleńki oddziałek bo jakby się starły większe kolumny to będą się po krzakach ganiać. No i jakby ten twój Bohater miał wyleźć niepostrzeżenie? Nawet wziąwszy, że odział ma intelekt zbiorowy i gapi się w inną stronę.

Zakładam, że miałeś kiedyś w łapkach kuszę i sobie z niej strzeliłeś przynajmniej raz. Bardzo ożywczym doświadczeniem jest dla autora fantasy możliwość przymierzenia się do broni z epoki. Mnie np spojrzenie na sceny bitewne diametralnie zmieniło się po przymiarce do miecza i szabli. Kiedy poczułem w ręku ich ciężar gatunkowy, to już wiedziałem czego za Chiny nie da się zrobić.
Wracając do kuszy. Jest to zasadniczo broń dużego zasięgu. Ładuje się to co
najmniej kilkadziesiąt sekund (lekkie napinane hakiem u pasa), a jeśli trzeba używać koziej stópki, albo windy, to i blisko minutę. Dlatego na małe odległości nie była używana, a nawet jeśli, to kusznik oddawał pojedynczy strzał, a potem sięgał po broń sieczną.

Zostawiając jednak szczegóły. Powiem Ci nieco brutalnie. Jeśli by mi takie opowiadanie wstawił nastolatek z gimnazjum, to bym to jeszcze zniósł. Od studenta jednak wymagam nieco więcej.
Fragment nadaje się do napisania od nowa. Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę na plastykę akcji, pozbyć się niektórych naiwnych manier, pewnej naiwności narracji i będzie dobrze.
Pozwól, że przytoczę Ci jedno zdanie i okraszę lekko złośliwym komentarzem. No bardziej właściwie żartobliwym:

Cytat:plamiony zignorował trwającą wokół niego bitwę. Ruszył do przodu i po chwili wydostał się z tłumu walczących ze sobą ludzi. Wtedy westchnął ciężko.
-Mój drogi koziołeczku,coś ta zabawa nie jest zdrowa -rzekł i po szerokim ruszył świecie, szukać swego Pacanowa.

Dlatego proszę, poczytaj jak akcję budują inni. szczególnie klasycy, a potem napisz to jeszcze raz, ale tak, żeby na kolana rzucało.

Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo wytrwałości.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#22
No i walnęło!
Tak na serio to spodziewałem się takiego posta od samego początku, ale sądziłem że pojawi się pod koniec tej mojej śmiesznej twórczości. Moja twórczość robi się normalna koło 4-5 przepisywania, a to dopiero drugie. Wrzuciłem bo liczyłem na sugestie jak to potem przepisać i zamierzałem to robić aż pojawi się Komentarz. Czyli nie dająca się odrzucić krytyka o sile rażenia dostatecznej, by pozbawić mnie chęci na dalszą publikację, ale zarazem zmotywować do przepisania z uwzględnieniem tejże krytyki. No i gorzki wystrzelił Komentarzem Tongue Nieco wcześniej niż bym chciał, ale co poradzę. Tekst leci do Zakurzelca, a ja biorę się za trzecią wersję.
Cała moja twórczość, z której jestem zadowolony:
Na zwłokach Imperium[fantasy]
I to jest dokładnie tak smutne jak wygląda.

Komentuję fantastykę, miniatury i ewentualnie publicystykę, ale jeśli pragniesz mego komentarza, daj mi znać na SB/PW. Z góry dziękuję za kooperacje Tongue
Odpowiedz
#23
No tak. Co pedagog to pedagog. Ja to jednak dydaktycznie leżę. Mnie się nawet nie podziękowalo (nie, żebym chciał, ale zdaje się, że prędzej się podziękowanie należy, aniżeli odwrotność podziękowań) ba!, mnie się zrugało i zdyskredytowało - choć powiedziałem to samo, co gorzki teraz (plus nieco więcej) ino może nie tak dyplomatycznie, nie głaskałem, bo nie przywykłem. Ale czy byłem nieuprzejmy?
Mnie też było trzeba takiego postu. Serio. Od baaardzo dawna; nie pamiętam, czy się kiedykolwiek doczekałem. Mianowicie, że ktoś się ze mną (przynajmniej cząstkowo chyba. nie?) zgodził. Od razu dotarło! W innym wypadku po prostu łatwo jest moje słowa olać, zdyskredytować, miast tego rzucić, żem troll i niewyparzona gęba, a tak w ogóle, to bądź cicho, nikt cię nie lubi, zbuku gęsi, o Smile eh eh. weredyzm i altruizm w parze, to kopniaki w rzyć, mówię wam.
Odpowiedz
#24
Różnica jest taka, że przy twojej dawce złośliwości i komentarzy zamiast motywacji do przepisania miałbym demotywację do zajmowania się tym opowiadaniem w ogóle.
Cała moja twórczość, z której jestem zadowolony:
Na zwłokach Imperium[fantasy]
I to jest dokładnie tak smutne jak wygląda.

Komentuję fantastykę, miniatury i ewentualnie publicystykę, ale jeśli pragniesz mego komentarza, daj mi znać na SB/PW. Z góry dziękuję za kooperacje Tongue
Odpowiedz
#25
Nie było ani jednej złośliwości, tak między nami. Zbyt łatwo się poddajesz, skoro czyjeś słowa, postrzegane za złośliwość czy nie, potrafią tak załamać ci ducha. Nie było to moją intencją. Gdybyś dla odmiany spróbował czytać moje słowa tak, jakby to pisał twój bliski kumpel, tyle że bezpośredni kumpel, zaczepny i uszczypliwy w stopni zbyt małym, aby mówić o złośliwości; niegroźny i dobrze życzący kolega - inaczej spojrzysz na to, co napisałem. I będzie to spojrzenie prawidlowe. Zaręczam Smile
hej. czy byly kiedy między nami spięcia? nie piszesz, nie dzwonisz, trochę smutno, ale generalnie jest... git. nie?
powodzenia.
Odpowiedz
#26
Ej chłopaki... Paks.
Lubię was obu, serio. Nie kłóćcie się.
Fakt. Jeśli chce się być tym lubianym belfrem. A się opłaca, bo ma się wtedy immunitet graniczący z nietykalnością. To wbrew pozorom, nie trzeba być rozlazłym, łagodnym ciapom, bo nie tędy droga. Wprost przeciwnie, trzeba być twardym i wymagającym od siebie i od innych. Ale trza też mieć ludzką twarz.
Fakt, pewnych spraw z zakresu psychologii też się trzeba nauczyć, i o tym właśnie Tobie Miriad piszę. Zapamiętaj. Człowiek na początek lekko chociaż "pogłaskany" przyjmie każdą (o ile sprawiedliwą) krytykę.
W każdym tekście da się znaleźć jakąś perełkę. Pomysł.. cokolwiek. Od tego warto zacząć, potem, czasem trzeba autora rozwalić na kawałki i.. to ważne! poskładać z powrotem. Nie zapominaj nigdy o tym "składaniu". W przeciwnym razie jak bardzo koment nie byłby fachowy, a te twoje są bardzo merytoryczne, będzie zatrącał destrukcją.
Koment ma bowiem zbudować w założeniu nową jakość Smile

Mirrond, a Ty faktycznie pisz. Bohater nie musi być ekstra realny, jego przygody też. Wszystko zależy od tego jak barwnie i plastycznie opowieść przedstawisz. Zwykle stawiam tu za przykład film "Awatar". Historyjka prościutka, wiele szczegółów naciąganych jak stara guma od majtek, zakończenie dawało się przewidzieć już po pięciu minutach projekcji, a ludziska siedzieli z otwartymi gębami. A na scenie gdzie ta duża i niebieska pannica tuliła kalekie ciało swego chłopaka jakby skarb największy, to mi laski w sąsiednich rzędach kina nosami jawnie siąkały, a i mnie, staremu koniowi obraz cokolwiek się zamglił.
Powtarzam więc, właściwie z każdego patentu da się coś wycisnąć.
Z drugiej jednak strony, pomysł to mniej niż ćwiartka sukcesu. Reszta to prozaiczne umiejętności warsztatowe. A te trzeba mozolnie rozwijać. Dotyczy to zarówno muzyków, plastyków, czy "składaczy słów". Wszyscy bowiem posługujemy się jako tworzywem, wyobraźnią odbiorcy.
Pozdrawiam i owocnej pracy życzę.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#27
Chciałeś napisać "prozatorskie" Tongue
ja się nie kłócę, broń bożę, jednać się chcę raczej - bo i poróżnienia w ogóle być nie powinno. pewnie masz rację z tym glaskaniem na początek, ale dla mnie to manipulacja i bądź co bądź oszustwo, nie bardzo tak umiem (mówią: pogłaszcz chama, to cię kopnie, kopnij, a pogłaszcze. tak mi się tylko przypomniało Tongue nikomu tu nie imputuję chama, tym bardziej, że się nie sprawdza akurat). i czy naprawdę we wszystkim można wskazać jakiś pozytyw? a jeśli nie? (z jakiegoś punktu widzenia, oczywiście. a jest ich trochę; ile nas wszystkich) co wtedy - należy kłamać? w imię wyższych racji Undecided tak tylko dumam.
różnica smaku czy oglądu ma zaraz ludzi kłócić? nie godzi się tak, marna to zasada i prawo świata. przecież ja naprawdę nie ze złości czy zazdrości widzę braki, a jakieś większe pozytywy (no co? poprawne zdania, interpunkcja, ortografia, podstawy no. zgoda) jakoś nie. nie wolno kłamać i naciągać, to niczego nie da. ja bym nie chciał, żeby mnie ktoś tak traktował, w konia robił, slodził, choćby kapkę, wyłącznie by się wkupić w moją sympatię. rozmawiamy o tekście, nie o osobie stojącej za nim. naprawdę odpowiedz na pytanie "czy istnieje możliwość we wszechświecie, aby jeden mówił tak, drugi nie, i sie tych dwoje nie pozabijało z nienawiści?" brzmi A W ŻYCIU!? nie wierzę. a jeśli ktoś ma mnie nie lubić za różnicę zdań, to niech tak będzie. ale nie wierzę, że tak będzie w tym wypadku. możem naiwny, nie wiem. poczekam.
dla mnie wzorem dystansu do swoich tekstów jest piramida. złota dziewucha. pozdrawiam, mua mua.
Odpowiedz
#28
Okey. Kłamać nie trzeba, bo to beeee Smile. Wystarczy dobrze poszukać. Powiedziano bowiem, "Szukajcie a znajdziecie"
Tak zupełnie z innej beczki. Kawał dobrej roboty tu robisz. Nie słodzę tym razem.
Socjotechnika nie jest beee To tylko taki kluczyk do ludzi. Mnie daleko do nich, ale wszyscy wielcy i charyzmatyczni przywódcy ją stosowali.. Często nawet o tym nie wiedząc.
A różnica zdań jest poniekąd fajna, bo można sobie podyskutować. Dla mnie życie bez dyskusji to nuuuda by była. Uwierz, jest możliwość, żeby się nie zabijali.... Muszą się lubić.
Pozdrawiam serdecznie.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości