Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Przytłoczeni
#1
Rainbow 
Pędzę. Pędzą. Pędzimy. Pędzili i będą pędzić. Nie zatrzymani. Oni. A ja? Czuję się osaczony, bynajmniej daję radę. Uczę się żyć od urodzenia, więc dlaczego za każdym razem nie miałbym wybrnąć?
Szukam. Poszukuję. Nie ma czasu na refleksje, mówią. Mówili. I będą mówić. Nie ma czasu stanąć ani na chwilę, ogarnąć swój stan obojętnej mazi wzrokiem. Mają rację? Nie, słyszę. Ale skąd słyszę, skoro oni mówią: tak? Nie mówię przecież sam do siebie; wzdycham, ale zaraz czuję kontrolkę. Może rzeczywiście… Nie, skąd. Uspokajam się wiedząc, że następny taki moment nadejdzie dopiero za kilka tygodni. Właściwie jaki moment? Zwątpienia, powiedzieliby. Ale nie mówią. Bo nie daję im szansy. Ten moment integracji jest zbyt ważny. Ważny. Prywatny. Osobisty, może nawet intymny. Każdy odbiera to na swój inny sposób. Każdy jest normalny. Każdy sposób. Dziwny, powiedzieliby. Ale ja mówię: zwyczajny. Dlaczego? Skoro każdy ma inaczej, to jest to takie same. Obowiązują te same epitety.
A więc: zwątpienia? Skądże. Wprost przeciwnie. Bardziej niż przeciwnie. Tak bardzo przeciwnie, że aż podobnie. Ale nie: w moim przypadku jest to pewność. Pewność. Prawdziwa, niczym niestłamszona. Pewność. Czy rzeczywiście, zgodnie z tym co powiedzieliby, to przez przypadek? Nie ma nic wspólnego z tym, do którego niesiemy modlitwy? Rzeczywiście, kiedy modlitwy to tylko wiązki pustych słów. Kiedy to coś więcej, powinniśmy przywiązywać do tego taką, a nie inną wartość. To moja jest prawdziwa. Nie właściwa, ale prawdziwa, owszem.
Mijają tygodnie.
Mknę. Mknę przez miasto, którego nie znam. Mieszkam w nim od urodzenia. A jednak… błądzę, nie rozpoznając ludzi ani miejsc. To dziwne… Ostatnio czułem się zupełnie odwrotnie. Zupełnie. Zupełnie, zupełnie. Udawałem, że doskonale orientuję się gdzie jestem. To nie była tylko gra, choć właśnie tak przypuszczałem.
Biel w nadmiarze męczy. Uważasz, że biel nie jest mroczna? Biel jest mroczna. Biel w nadmiarze męczy. Błądzimy po jasnych i rozświetlonych drogach, przy których stoją czytelne znaki. Mordują w nas całe życie, żar. Zostawiając ciało w TEORETYCZNYM spokoju. Lustrując owe rozważania stwierdzam, że to ludzie są zwierzętami, a jedynie w zwierzętach można obecnie dostrzec prawdziwie ludzkie odruchy. Przykre, jakkolwiek prawdziwe.
Mijają tygodnie.
Słysząc posępny turkot pociągu, toczą się przez łąki. Są blisko natury, bliżej, niż kiedykolwiek – a jednak tkwią tam tylko przez chwilę; zobaczywszy sarnę i dwa zające odwrócili nosy. Są tylko widzami. Widzami życia, z którego niezupełnie świadomie zrezygnowali na rzecz czegoś większego (czytaj: namacalnego). Kwestia wychowania, mówią. Zrezygnowali na rzecz Cywilizacji. Na rzecz tej cholernej Cywilizacji, która zabiera im cały sens życia. Bawią się w Boga, niniejszym zaprzepaszczając Jego dzieła. A teraz jadą pociągiem przez las, zamykając swoje umysły na to, czego mogli być świadkami. Może nie chcieli widzieć – jadą od stacji w mieście A. do stacji w mieście B., zupełnie zapominając, że muszą minąć |AB|.
- Zamknij okno – mówi do Wielkiego A Głupiego.
- Nie – odpowiada Wielki A Głupi. Nie dlatego, że chce, aby było otwarte, ale dlatego, że nie chce tego Pierwszy.
Bóg nie stworzył Człowieka. Bo stworzył człowieka. Ale ów człowiek bardzo zapragnął stać się Człowiekiem. I stał się Człowiekiem.
Tak oto Wielki A Głupi i Pierwszy czują do siebie niechęć, spowodowaną zwykłym Oknem. Wynalazkiem Człowieka. Po chwili Pierwszy sam zamyka Okno – jadąc Pociągiem. Wielki A Głupi szarpie, urywając Uchwyt. Używając Imiesłowu.
Po chwili Pociąg wjeżdża do Stacji w Mieście, w obłokach Pary. Biorą Walizki, opuszczają Wagony. Przejechawszy przez las, rzeki, jeziora, minąwszy zwierzęta. Dojeżdżają do Miasta.
Mkną Samochodami i Autobusami po Drogach do Biura lub Hotelu. Umierając czasami, wchodząc do nieba, spotykając boga.
Ale ja, dzięki momentowi, który przyszedł zostałem tylko narratorem. Widzę i czuję wszystko normalnie. Inaczej, powiedzieliby. Ale; nie. Stan, łączność uratowały mnie.
Mijają tygodnie.
Moment nie nadchodzi. Teraz i ja jestem przytłoczony meandrami ciemności, budzenia się i zasypiania, nie wiedząc, czym jest czuć.
Minęły tygodnie. Miesiące. Lata.
Momenty przychodzą coraz częściej.
Odpowiedz
#2
Cytat:Nie zatrzymani.
Niezatrzymani - „nie” z przymiotnikami piszemy łącznie.

Cytat:Czuję się osaczony, bynajmniej daję radę.
Sprawdź w słowniku znaczenie słowa „bynajmniej” Tongue

Cytat:Nie ma czasu stanąć ani na chwilę, ogarnąć swój stan obojętnej mazi wzrokiem.
Nie rozumiem, dlaczego stosujesz taki dziwaczny szyk. Dlaczego „wzrokiem” jest na końcu? Powinno być obok „ogarnąć”, bo tak to jest niezrozumiałe.

Zacząłem wypisywać błędy, ale szybko zgłupiałem... Nie widzę dalej innych błędów, bo właściwie w ogóle nie wiem, co ja tu widzę. Jak dla mnie to jest stuprocentowe pustosłowie. Kompletnie nie mam pojęcia, o co Ci chodzi. Widzę tylko, że zachciało Ci się mega intelektualnego tekstu, brzmiącego mądrze i poetycko. Tylko że notoryczne powtórzenia i budowanie zdań z pojedynczych słów nie wystarczy. Kurczę, nie rozumiem tego... autorom-amatorom wydaje się, że rzucanie pojedynczych słów nie mających ze sobą wiele wspólnego to już artyzm do potęgi entej...

Nie podoba mi się ani trochę i może jestem głupi, ale kompletnie nie rozumiem tego tekstu.
Odpowiedz
#3
Cytat:Pędzę. Pędzą. Pędzimy. Pędzili i będą pędzić.
To świetnie. Umiemy odmienić czasownik „pędzić” przez liczby i osoby. Ba! Nawet potrafimy utworzyć od tego czas przyszły! Ale czemu właściwie ma służyć ta powtórka z gramatyki?
Cytat:Czuję się osaczony, bynajmniej daję radę.
Nie używamy słów, których znaczenia nie znamy i których nie umiemy poprawnie zastosować. Smile
Cytat:Prywatny. Osobisty, może nawet intymny.
Hell yeah, i umiemy podać słowa bliskoznaczne! Jestem dumna. ;]
Cytat:Biel w nadmiarze męczy. Uważasz, że biel nie jest mroczna? Biel jest mroczna. Biel w nadmiarze męczy.
Uważasz, że czytelnik ma aż taką sklerozę?
Cytat:Przykre, jakkolwiek prawdziwe.
Bzdura. Narrator w żaden sposób nie udowadnia czytelnikowi, że ta konkluzja jest prawdziwa. A skoro wygaduje jakieś bzdury bez sensownych argumentów, traci wiarygodność i jego słowa przestają obchodzić tegoż czytelnika.
Cytat:Mijają tygodnie.
Słysząc posępny turkot pociągu, toczą się przez łąki.
Tygodnie słyszą ten turkot i się toczą? oO „WTF?”, chciałoby się zapytać.
Cytat:Widzami życia, z którego niezupełnie świadomie zrezygnowali na rzecz czegoś większego (czytaj: namacalnego).
Udam, że nie widziałam tego nawiasu. To jakiś horror. ;|
Cytat:Bóg nie stworzył Człowieka. Bo stworzył człowieka. Ale ów człowiek bardzo zapragnął stać się Człowiekiem. I stał się Człowiekiem.
Tak oto Wielki A Głupi i Pierwszy czują do siebie niechęć, spowodowaną zwykłym Oknem.
Tekst Nie Staje Się Bardziej Intelektualny Tylko Dlatego, Że Zaczniesz Losowe Słowa Pisać Od Wielkiej Litery. Sugeruję Nie Czytać Więcej Coelho.

Muszę się zgodzić z przedmówcą. Wygląda na to, jakby tekst miał być wypaśnie filozoficzny i inteligentny, a wyszedł bełkot, pełen pustych słów i bezsensownych powtórzeń. Czemu one mają służyć? Czemu ma służyć ciągłe międlenie tego samego?
Dla mnie ten tekst to brednia. Przegadany i ociekający patosem potworek, na którego najlepiej będzie spuścić zasłonę milczenia.
Odpowiedz
#4
szczerze mówiąc, sam już nie pamiętam o co chodziło (o cos na pewno chodziło ;]) w tym 'opowiadaniu', gdyż pisałem je daaawno. dałem pierwszą pracę, jaką znalazłem na kompie po rejestracji Wink
dzięki. budowanie krótkich zdań spodobało mi się za względu na trudności, jakie stwarza to podczas czytania na głos. ale po przeczytaniu Waszych opinii, całe to wydaje mi się śmieszne.
podobnie sprawa ma się z nietypowym szykiem zdania. chciałem ogromem prostych słów ukryć rzeczywisty sens (i chyba mi się udało, gdyż wciąż wierzę, iż taki sens gdzieś tam się pojawia ;p).

ale co do wilekich liter, jest usprawiedliwienie:
otóż wielką literą rozpoczynają się nazwy wszystkiego, co zostało stworzone przez człowieka. z odwrotnej przyczyny słowo 'Bóg' napisałem najpierw wielką, później małą literką.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości