Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Przeobrażanie
#1
-Poczekaj, Piotrusiu!- Zawołała kobieta, błagalnym głosem dziwki. Mężczyzna zatrzymał się, uśmiechając się szeroko, po czym odwrócił się powoli. Podbiegła do niego, przebierając szybko nóżkami na swoich wysokich obcasach, szepnęła coś do niego, dalszą część korytarza przebyli razem.
-No, no, Pani Agnieszko, nieładnie, przecież on ma żonę!- zaśmiał się cicho do siebie Wojtek.

Dziewczynka siedząc przed kominkiem wyciągnęła z obrzydzeniem wspomnienie z głowy, które z nieznanych przyczyn wypłynęło leniwie na wierzch świadomości. Przyjrzała się jego brunatnym barwom, następnie z westchnieniem rezygnacji włożyła je z powrotem. Niełatwo pozbywać się wspomnień. Nie warto próbować.

Dziewczynka stała w strategicznym, upatrzonym już dawno przez siebie miejscu. Ubrana była w ciemnoczerwony sweterek, krótką spódniczkę i kolorowe rajtuzy. Wyglądała przez to na jeszcze młodszą, niż wyglądała normalnie, co rżnęło optycznie jej i tak młody wiek niemalże przez pół. Jej matce się to podobało, jej nie do końca, ale ostatnie na co miałaby ochotę, to jakiś głupawy -z góry wiadomo, że bezcelowy- bunt. Powtarzała sobie: "Ten już skończył, więc prawie na pewno go nie spotkasz, ten wychodzi na lekcję jakieś pięć, do dziesięciu minut po dzwonku, więc masz czas, potem idzie na górę, ten może w każdej chwili stąd wyjść, ale wtedy na pewno pójdzie w lewo, a Piotruś... Może być tam, albo tam, ale na pewno..."
-Masz policzki koloru swojego sweterka.- usłyszała niski, męski szept za plecami. Zadrżała, po czym odwróciła się ze złością w stronę Piotrusia, który zaśmiał się tryumfalnie widząc, że jego słowa stały się prawdą.

-Żałosne.- Stwierdziła smutno. -Tym bardziej, że bardzo lubię to wspomnienie. Bardzo żałosne. Wszyscy by tak stwierdzili, a ja zupełności się z nimi zgadzam. Szkoda, że na tym moja ocena się nie kończy.-

-Ja już nie mogę... Nie mogę! Nie.... Błagam, niech to odejdzie, niech to odejdzie... Jeej... To boli! Jak to boli... Nie chcę, nie chcę, nie chcę...- dziewczynka wijąca się na łóżku, wgryzająca zęby w poduszkę i znowu, dziewczynka na podłodze, bijąca pięścią w podłogę i od nowa, tuląca się rozpaczliwie do ściany i na nowo, liżąca szybę, znowu.

-Nie!- Krzyknęła cicho wciągając powietrze, odsuwając się od tych wspomnień, sypiących się na nią jak odłamki rozbitego szkła.

-Uśmiechanie się jest twoim obowiązkiem.-

-Pieprzcie się.- jęknęła panicznie, wycofując się pod ścianę. Wbiła w nią paznokcie, paskudny biały tynk.

-Bo ty jesteś takim bohaterem romantycznym, lubisz cierpieć.-

No tak, lubi cierpieć, więc jak chodzi po korytarzach ze łzami w oczach, to znaczy, że jest szczęśliwa. Co uspokaja sumienia tych, którzy uważają, że powinni być zbawicielami świata i czynić dobro.

-Nie mam czasu, mam tyle do roboty.-

Na przykład spotykanie się z bardziej wartościowymi ludźmi, nie trzeba cię śledzić, aby to zauważyć, nie kryjesz się z tym.

-Pomożesz mi?-

-Zawsze to robię, zawsze, kiedy ktoś potrzebuje, nie potrafię nie kierować się to głupią zasadą robienia tego, co chciałabym, aby i dla mnie robiono. Muszę z tym skończyć. Ale wtedy ludzie odsuwają się jeszcze bardziej, przestają widzieć we mnie nawet użyteczny przedmiot.- Skomentowała kolejną swoją myśl, wielokrotne wspomnienie.

-Masz skończone dwanaście lat?-

-Nie, pięć, kurwa. Już nawet tabletek nie mogę kupić, wspaniale. Czysta pogarda.- Warknęła, trzęsąc się ledwie zauważalnie.

-Elo, malutka.-

-Wypierdalać.- wysyczałam przez zęby, wstając powoli przy pomocy ściany. Spojrzałam na swoje pobielałe od pyłu dłonie i zacisnęłam je w pięści.
"O, nasza mała dziewczynka się buntuje i co teraz nasze skarbeńko zrobi?"
Nienawidzę tego głosu. Nienawidzę tych wszystkich głosów w mojej popieprzonej głowie!
"Jesteś słaba, słaba!"
-Jestem, no i co z tego? Co cię to obchodzi?-
"O, jaka buntownicza."
-Cicho, cicho...- Zatkałam mocno uszy, próbując się skoncentrować. Przeobraziłam rzeczywistość na własne potrzeby, zniszczyłam wszystko, dlatego nie ma już odwrotu. Nic mi nie pozostało. Teraz, muszę znaleźć siłę, aby zbudować...
"Jesteś słaba, nic nie zbudujesz, zniszczyłaś nawet podstawę, nie masz na czym budować."
-JASNE!-
Rozejrzałam się, uspokajając powoli oddech. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że to słowo wydobyło się z moich ust. Pod drzwiami leżała książka, jej strony pozwijane w nieładzie leżały przyduszone ciężką okładką.
-Musiałam nią przed chwilą rzucić... Ale dlaczego tego nie pamiętam?-
"A pamiętasz te sny?"
Niedawno się pojawiły. Pomiędzy szyby, pogardę, martwe zwierzęta, wdarły się inne sny. Sny o krzyku, ucieczce, wojnie. Ale też jeszcze inne.

Byłam w jakby w transie. Jednocześnie doskonale zdawałam sobie sprawę z tego co się dzieje. Byłam w pokoju w bursie. Panowała wesoła atmosfera. Namówiłam dwie koleżanki, aby w ramach żartu związały trzecią. Bez problemu się zgodziły. Robiły to, śmiejąc się, a ja stałam obok, ze spokojnym uśmiechem, trzymając w dłoni nóż, aby ją zabić. Bez powodu, nie byłam na nią zła. Po prostu, chciałam zabić. Ale wtedy głos w mojej głowie kazał mi się obudzić.

Były też krwawe, autodestrukcyjne...
"Przed tym nie ma ucieczki! Będziesz zabijać, torturować, nie zdając sobie momentami z tego nawet sprawy, tak kończą ci, którzy poszukują siły doskonałej. Znajdziesz siłę i utracisz wszystko inne, łącznie ze świadomością."
-Chcę tego. Już mi wszystko jedno czym będę, byle bym nie cierpiała aż tak.-
"Wiesz co jest najlepsze? Nie będziesz się mogła powstrzymać, aby nie chwalić się wszystkim o swoich dokonaniach, a w końcu ktoś ci uwierzy, sprawdzi to i wylądujesz w psychiatryku. Powiązana kawałkiem materiału..."
"Z otwartymi ustami będziesz się gapiła na zakratowane okno i nazywała drzewa „aaAaAAaa”."
Zaśmiałam się szyderczo.
-Idź z mojej głowy Szymonie. Ja nie boję się psychiatryka. Bardziej zniewolona już nie będę, bardziej powiązana przez własne myśli, mi już nic nie zaszkodzi.-
Szymon...
I te całe-mnóstwo słów...
"Topisz się w jeziorze."
I ten dialog, złożony z wiadomości wysyłanych komórką, kiedy po raz pierwszy od prawie roku spróbowałam znowu przekonać samą siebie, że mogę się skrzywdzić.

Dzisiaj mi się uda. Jestem prawie pewna, a ta wiadomość to pieczętuje. Piszę do Ciebie, bo jestem wredna i mściwa; chcę, żebyś brał w tym udział- nawet, jeśli nie chcesz mi w tym pomóc. Jeszcze napiszę.
"Kto powiedział, że nie chcę pomóc? Tylko nie Twoimi środkami"
Nie musisz już udawać. Nic to nie zmieni. Zabiję się dzisiaj, a Ty będziesz ostatnią osobą, do której się zwrócę.
"Nie zrobisz tego, śniłem o Twojej śmierci. Była piękna, ale stałaś się po niej kimś innym, nawiedzając mnie w kolejnych snach"
"Boję się. Po raz pierwszy od dawna boję się"
Co chcesz zmieniać? Po co? Mam szansę się uwolnić, przynajmniej tego mi nie zabieraj.
"Wolności nie ma, świat jest taki jakim go uczynimy. Jaki jest Twój sposób?"
"Zabiorę wszystko co masz i oddam kiedy w końcu znajdziemy Twoją krainę. Może"
Ja już nie mam nic, Szymonie, oprócz samej siebie, a tym gardzisz Ty i wszyscy inni.
"Odpowiedz więc przed sobą- co mam ja?"
"Tylko poszukiwanie, dążenie"
Kiedy jesteś obok, czuję czyste ciepło i jest dobrze, nawet teraz mi nogi miękną, Szymon!
"Nie zniosę odejścia ostatniej prawdy na mojej drodze"
Ja tak nie chcę… Nie chcę wracać jutro do szkoły i patrzeć jak wszystko się sypie a Ty oddalasz się z pogardą…
"Jutro tak nie będzie . Wiesz, w sumie ja też nie chcę jutro do szkoły"
"Jeśli mam Cię tam nie zobaczyć"
Co Ty mi robisz…
"Porywam w kosmos, dziś cała muzyka zamilkła i zgasły wszystkie gwiazdy"
Jestem bezsilna, przez Ciebie znowu płaczę, co mam zrobić? Tracę całe to zdecydowanie, które tak skrupulatnie zbierałam
"Po prostu sztachnij się i pomyśl o chmurnym niebie i gniciu"
Już od piątku nie mam tabaki. Na co Ci moje życie? Ja już nie będę szukać, już nie… Mam dość upokarzania się przed wszystkimi
"Jesteś jedyną prawdziwą osobą, tylko Ty tak naprawdę o mnie myślisz. Nie dawałem Ci tej świadomości ale przeraża mnie wizja upadku wszystkich moich wartości razem z Tobą. Ty jesteś ich symbolem"
Ja… Nie daję sobie rady… Jesteś jedyną osobą, która mogłaby mi pomóc, dlatego szukałam Twojej obecności, Twoich uczuć, szukałam Ciebie w każdym Twoim słowie, geście, chcąc Cię dotykać, bo wierzę bardziej swojej skórze niż oczom, nikt inny nie potrafi ze mną milczeć, nikt inny nie potrafi patrzeć mi w oczy nie odwracając wzroku…
"Odszedłem tylko z Twojej woli. Jutro znów będę tam, gdzie byłem"
Chciałabym, żebyś był tam, gdzie ja jestem
"Uwierz że dziś ja również. Po prostu odetchnij i czekaj jutra"
Nie wiem co myśleć… Boję się.
"Spokojnie połóż się w cieple i miękkości i wyłącz się do wschodu słońca"

Cholerne kłamstwa! Ale i tak nie udałoby mi się wtedy zabić. Nie tak, jak chciałam. Ja będę musiała umierać tak, aby nie zdawać sobie z tego sprawy, upokorzona. Przy pomocy dobrej ilości dobrej trucizny.
"Brniesz przez życie techniką spalonej ziemi. Niszczysz wszystko, co zbudowałaś wcześniej, wszystko co cię skrzywdziło."
Bo ja nie chcę cierpieć.
"Chcesz, aby inni cierpieli?"
Mało kto umie naprawdę cierpieć. Nie sprawia mi przyjemności dręczenie zwierząt, dręczenie bezrozumnych. Ale są tacy, którzy warto by było, aby pocierpieli. Aby cierpieli przeze mnie. Domyślasz się, o kim mówię? Są ludzie, zasługujący na cierpienie, którzy potrafiliby je godnie przyjąć.
"Nie jesteś taka słaba..."
Przeżera mnie to. Ale tego się nie boję. Będę niszczyć, ale tym razem nie będzie to proces czysto immanentny.

Odwróciłam się, spojrzałam w dół i zadrżałam. Na ścianie widać było ślady panicznie wbitych paznokci. Odwróciłam się z obrzydzeniem. Odwróciłam się od siebie z obrzydzeniem.
Odpowiedz
#2
Witaj,

Ciekawy tekst. Wydaje się być bardzo osobisty. Uważam, że zabieg umieszczania na końcu wypowiedzi myślnika był nieudany. Wyrzuciłabym je. W niektórych miejscach brakuje spacji i przecinków.

MOJE SUGESTIE:

Piotrusiu!- Zawołała kobieta, błagalnym głosem dziwki. - brak spacji, wytnij przecinek
zatrzymał się, uśmiechając się szeroko, po czym odwrócił się - powtórzenie : się/się/się
No, no, Pani Agnieszko, nieładnie, przecież on ma żonę! - <No, no, Pani Agnieszko. Nieładnie, przecież on ma żonę!>
Dziewczynka(,) siedząc przed kominkiem(,) wyciągnęła
jeszcze młodszą, niż wyglądała normalnie, - wytnij > niż wyglądała normalnie
co rżnęło optycznie jej i tak młody wiek niemalże przez pół. - oj nie podoba mi się to wyrażenie
Jej matce się to podobało, jej nie - powtórzenie : jej/jej
-z góry wiadomo, że bezcelowy- bunt - brak spacji
spotkasz, ten wychodzi na lekcję jakieś pięć, do dziesięciu minut po dzwonku, więc masz czas, potem idzie na górę, ten może - <spotkasz. Ten wychodzi na lekcję jakieś pięć, do dziesięciu minut po dzwonku, więc masz czas, potem idzie na górę. Ten może>
sweterka.- usłyszała - brak spacji
się tryumfalnie widząc, że jego słowa stały się - powtórzenie: się/się
się nie kończy.- - zbędny myślnik
Nie.... - kropka za dużo
na podłodze, bijąca pięścią w podłogę - powtórzenie : podłodze/podłogę
Krzyknęła cicho(,) wciągając
odsuwając się od tych wspomnień, sypiących się - powtórzenie : się/się
obowiązkiem.- - zbędny myślnik
lubisz cierpieć.- - zbędny myślnik
do roboty.- - zbędny myślnik
mi?- - zbędny myślnik
Zawsze to robię, zawsze, kiedy ktoś potrzebuje, nie potrafię nie kierować się to głupią zasadą robienia tego, co chciałabym, aby i dla mnie robiono. - <Zawsze to robię. Zawsze, kiedy ktoś tego potrzebuje. Nie potrafię nie kierować się tą głupią zasadą robienia tego, co chciałabym, aby i dla mnie robiono.>
lat?- - zbędny myślnik
malutka.- - zbędny myślnik
wstając powoli przy pomocy ściany. - <opierając się o ścianę>
obchodzi?- - zbędny myślnik
-JASNE!- - zbędny myślnik
pamiętam?- - zbędny myślnik
wojnie. Ale też jeszcze inne. - połącz w jedno zdanie
Byłam w jakby w transie. - wytnij > w
z tego(,) co się dzieje.
się zgodziły. Robiły to, śmiejąc się - powtórzenie : się/się
aż tak.- - zbędny myślnik
-Idź z mojej głowy(,) Szymonie.
nie zaszkodzi.- - zbędny myślnik
I ten dialog, złożony z wiadomości - wytnij przecinek
Piszę do Ciebie, bo jestem wredna i mściwa; chcę, żebyś brał w tym udział- - zamiast średnika kropka, brak spacji
w kolejnych snach(.)"
wszystko(,) co masz i oddam(,) kiedy w końcu znajdziemy Twoją krainę. Może(.)"
sobą- co mam ja?" - brak spacji
"Tylko poszukiwanie, dążenie(.)"
prawdy na mojej drodze(.)"
wszystko się sypie(,) a Ty oddalasz się z pogardą… - powtórzenie : się/się
nie będzie . Wiesz, w sumie ja też nie chcę <iść> jutro do szkoły(.)" - spacja za dużo
tam nie zobaczyć(.)"
zgasły wszystkie gwiazdy(.)"
tak skrupulatnie zbierałam(.)
pomyśl o chmurnym niebie i gniciu(.)" - <pochmurnym>
się przed wszystkimi(.)
tej świadomości(,) ale przeraża mnie wizja
Ty jesteś ich symbolem(.)"
w oczy(,) nie odwracając wzroku…
tam, gdzie byłem(.)"
gdzie ja jestem(.)
"Uwierz(,) że dziś ja również. Po prostu odetchnij i czekaj jutra(.)"
Nie wiem(,) co myśleć…
"Spokojnie(,) połóż
dobrej ilości dobrej trucizny. - powtórzenie : dobrej/dobrej
wszystko(,) co cię skrzywdziło.
ślady panicznie wbitych paznokci - <ślady wbitych w panice paznokci>

Dużo weny życzę, pozdrawiam,
Lilith
Piekło jest puste, a wszystkie diabły są tutaj.
William Shakespeare
[Obrazek: gildiaPiecz1.jpg]
Odpowiedz
#3
Zniszczenia.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości