11-10-2019, 09:13
Tutaj u pana Boga w wychodku, wszystkich archaniołów i stu diabłów nagła śmierć obfituje w niespodzianki. Kilka sekund wieczności, nagle stop klatka, przecież w tym tunelu brak światła, zanika nawet kusy uśmiech czarta.
Za to nigdy nie milkną żulerskie przyśpiewki, starzy alchemicy nad bulgoczącymi retortami
wyznaczają świt i zmierzch nocy. A produkt prima sort z wielopokoleniową tradycją.
Młodzi adepci z zapamiętaniem ćwiczą żonglerkę przechłodzonymi flaszkami. Tłusty płyn osiada na zębach, niczym sok z owoców o niewymawialnych nazwach.
Odwieczny klimat balangi z potłuczonym szkłem i wróżeniem z plam na porannym chodniku. Czasami wybrzmi kilka jęków kiepskiej pornografii, potem cud narodzin i życia pod niebem gwiaździstym. Na pohybel zasadom moralnym.
Za to nigdy nie milkną żulerskie przyśpiewki, starzy alchemicy nad bulgoczącymi retortami
wyznaczają świt i zmierzch nocy. A produkt prima sort z wielopokoleniową tradycją.
Młodzi adepci z zapamiętaniem ćwiczą żonglerkę przechłodzonymi flaszkami. Tłusty płyn osiada na zębach, niczym sok z owoców o niewymawialnych nazwach.
Odwieczny klimat balangi z potłuczonym szkłem i wróżeniem z plam na porannym chodniku. Czasami wybrzmi kilka jęków kiepskiej pornografii, potem cud narodzin i życia pod niebem gwiaździstym. Na pohybel zasadom moralnym.