Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Powiązani
#1
- Jesteś dziwny - rzuciła odpinając zapięcie od zegarka.
Skonsternowana zawiesiła spojrzenie nad moim ramieniem. Byłem pewien, że na nic konkretnego nie patrzy. Zamyśliła się. Nawet nie ma takiego wzoru proporcji, żeby oszacować, gdzie właściwie znalazła się w tym momencie. Jej usta wypalały mi rumieńce tuż pod oczami. Byłem pewien także, że wkradł mi się lekki uśmiech. Czy był tylko wyimaginowany ciężko było określić, bez lusterka.
Podałem jej łyżeczkę. Chciałem by te usta odbiły się w przeźroczu. Mogły być nawet skażone kroplami kawy. Miałem… a właściwie musiałem zgodzić się na tylko tego typu obcowanie z nimi.
- Niemniej jednak doszukuję się w tej wypowiedzi dozy sympatii.
- Rozpaczliwie szukasz aprobaty teraz, czy kpisz?
Spojrzałem przenikliwie w jej oczy. Chciałem dostrzec gdzieś w nich podpowiedź, czy chociaż jestem na dobrej drodze.
Zapach kawy, kwiatów, jej włosów… Odpłynąłem.
…Chwytałem ją za rękę, wstawaliśmy, robiło się coraz goręcej, ciszej, subtelniej, markotniej, ciemniej, bliżej, w szeptach, w źrenicach… o jaaa, gdzie mnie ciągniecie myśli w zaprzęgu Morfeusza?
Oblizałem się, natychmiast po przełknięciu pierwszego łyka. <a takie zagrywki to sobie możesz schować>.
- Rozpacz to ostatnie z czym mi się kojarzysz.
- Wolałabym nie wiedzieć, co jest pierwsze. Myślę, że dzięki temu będę spała spokojniej.
‘Jaka ona jest silna’ widniało na transparencie, chmurce, którą mój umysł przekonwertował w wyobraźni na ścianie zaraz za nią. Coś jednak wisiało w powietrzu. Jakieś niepisane napięcie. Tak jakby gdzieś w tle, powoli, grał kontrabas. A w przeciwległym narożniku lekko rozbijał się werbel. Prawie niedosłyszalnie. ’Ile bym dał, żeby móc choć raz spróbować tych ust’.
- Kusisz mnie, ale jednak mam jeszcze trochę samokontroli.
- Tak ci się tylko wydaje. Możesz być nawet najmniej świadomy swojego obecnego stanu ale nie zmienia to faktu, że jesteś żałośnie we mnie zauroczony.
Jak zwykle, z pełną premedytacją i nieziemską dozą dosadności sprowadziła mnie do parteru. Przyparty do muru nie miałem wyjścia, musiałem użreć.
- “Nie no ja to wszystko rozumiem: nie ma ciebie, nie ma mnie, nie ma NAS”.
- To nie jest wcale zabawne.
- Taa “…i żeby w tych okolicznościach coś mogło zaistnieć…” to ty to musisz zatwierdzić. Najwyższa izba kontroli.
- Przestań być sztucznie cyniczny. Zapominasz, że znam cię…
- …z opowieści…
- …dłużej niż każda poprzednia, która siedziała tu na moim miejscu. A odróżnia mnie od nich tylko to, że tu nadal siedzę. Wiesz może dlaczego?
Chciałem już wykrzyczeć coś obraźliwego, strasznie eksponującego jej przybraną wyższość w tej konkretnej sytuacji. Mimo wszystko jednak nie potrafiłem. Natychmiast gniew ze mnie uszedł. Nie wiem czy to na widok tych linii w kącikach jej ust czy może płaszczyzny uszka. <żałosne>.
- Ty nie jesteś jak wszystkie inne.
- Twoje komplementy na mnie nie działają i powinieneś już to dawno zaakceptować.
Gdybym cokolwiek zaakceptował związanego z tą sytuacją już pewnie dawno by mnie tu nie było. Mógłbym być gdziekolwiek indziej, z kimkolwiek innym… bez tych ust.
To już nie tylko kontrabas i werbel, teraz także trąbka, skrzypce, fortepian, chóry, jakby zbliżały się ze wszystkich stron, osaczały w bezgłębnym oddechu. Coś chciało się wyrwać z klatki piersiowej, wybić rytm, wskoczyć na stół i… for fock’s sake!
Dużo płytkich oddechów, miarowych, przyspieszających. <kocham ją chyba>. <żałosne>.
- Masz rację.
- W którym miejscu?
- W każdym. Dlatego właśnie będziesz siedzieć w tym miejscu i obserwować jak kolejna, jedna po drugiej, będą dodawać ci jeszcze więcej uroku a mi zabierać jeszcze więcej człowieczeństwa. Masz rację, jestem dziwny, że się na to godzę.
Wstając jeszcze wziąłem kilkanaście szybkich, płytkich oddechów i rzuciłem przez plecy.
- Ale to, że masz rację wcale nie znaczy, że to jest w porządku.
Jeszcze w zeszłym roku na tym etapie było mi smutno, teraz wychodzę już jakby z przyzwyczajenia. Tylko tętno pozostaje niezmienione. Czy to już zawsze będzie takie ciężkie? <kocham ją chyba>. <żałosne>. <cudownie beznadziejne>.
to be a struggling writer first you need to know how to struggle
Odpowiedz
#2
No dobrze, panie Kinomanie Tongue

Cytat:Chwytałem ją za rękę, wstawaliśmy, robiło się coraz goręcej, ciszej, subtelniej, markotniej, ciemniej, bliżej, w szeptach, w źrenicach… o jaaa, gdzie mnie ciągniecie myśli w zaprzęgu Morfeusza?
IMO te czasowniki lepiej brzmiałyby w czasie dokonanym.

Cytat:- Twoje komplementy na mnie nie działają i powinieneś już to dawno zaakceptować.
Odwróciłabym szyk.

Cytat:- W każdym. Dlatego właśnie będziesz siedzieć w tym miejscu i obserwować jak kolejna, jedna po drugiej, będą dodawać ci jeszcze więcej uroku, a mi zabierać jeszcze więcej człowieczeństwa.
Przecinek, chyba.

Poza tym momentami budujesz lekko za długie zdania. Kilka z nich przydałoby się skrócić. Wydaje mi się także, że gdzieś wystąpiło zaburzenie czasu.

Więcej uwag nie mam.
Miniatura mi się podoba. Masz ładny styl pisania. Z rozwinięciem tematu też moim zdaniem sobie poradziłeś. Wyszło przyjemnie i nastrojowo. Postacie wydają się prawdziwe, a dialogi nie brzmią sztucznie. To dla mnie najważniejsze.
Odpowiedz
#3
Cytat:- Rozpaczliwie szukasz aprobaty teraz, czy kpisz?
nieładnie napisane. Dziwaczny szyk.
Cytat:…Chwytałem ją za rękę, wstawaliśmy, robiło się coraz goręcej, ciszej, subtelniej, markotniej, ciemniej, bliżej, w szeptach, w źrenicach… o jaaa, gdzie mnie ciągniecie myśli w zaprzęgu Morfeusza?
co wyprawia ten wielokropek na początku i czy w wyniku jego obecności nie powinno się tego zacząć małą literką?
Cytat: że jesteś żałośnie we mnie zauroczony.
jesteś mną zauroczony.

No nie wiem. Dla mnie ta kwestia
Cytat:- W każdym. Dlatego właśnie będziesz siedzieć w tym miejscu i obserwować jak kolejna, jedna po drugiej, będą dodawać ci jeszcze więcej uroku a mi zabierać jeszcze więcej człowieczeństwa. Masz rację, jestem dziwny, że się na to godzę.
np wcale nie brzmi naturalnie. Ale tutaj akurat to mi nie przeszkadza.
Podoba mi się. Nawet znienawidzone wielokropki nie wadzą (poza tym jednym wymienionym, nareszcie ktoś umie z nich korzystać).
Ok.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości