przebiegam nieskończoną amfiladę dwóch pokoi
przede mną chichot łkanie za mną kroki
echo?!?!
zdrapuję ze ścian strupy odłażącej tapety
smugami krwi spod paznokci rysuję łzy na twarzach
demonów aniołów bliskich zapomnianych
malowanych grzybnią
czas
odmierzany niedopałkami z przepełnionej popielniczki
w moim domu straszy
potykając się o meble
nie tu je stawiałem
przez wytartą w dywanie dziurę
intymną windą zjeżdżam w objęcia piwnicznego mroku
aby
przytulić się do potwora z dzieciństwa
J.E.S.
przede mną chichot łkanie za mną kroki
echo?!?!
zdrapuję ze ścian strupy odłażącej tapety
smugami krwi spod paznokci rysuję łzy na twarzach
demonów aniołów bliskich zapomnianych
malowanych grzybnią
czas
odmierzany niedopałkami z przepełnionej popielniczki
w moim domu straszy
potykając się o meble
nie tu je stawiałem
przez wytartą w dywanie dziurę
intymną windą zjeżdżam w objęcia piwnicznego mroku
aby
przytulić się do potwora z dzieciństwa
J.E.S.