20-12-2010, 20:56
Znowu przez wielki pryzmat złudzeń
Patrzymy z troską w dzień jutrzejszy,
Aby nie było tu rozbudzeń
I chcąc, by tam był dzień piękniejszy.
Lecz oni są, oni wciąż wierni,
Co karmią jadłem z frazesami,
Którzy dla marzeń są odźwierni
Choć zwą się wprost politykami.
Każdy w rękawie trzyma asa,
By w czas własciwy, gdy nastanie
Wyrzucić cichcem by się masa
Mogła zachwycić ich "kochaniem".
Chocholi taniec się rozkręca.
Każdy z nich mocniej przytupuje
Drążąc w umysłach oraz sercach.
Na zbawcę wszystkich się kreuje.
Zbiorą więc w szereg swoje "wojska",
I będą długo przemawiali,
By wytrzeć gębę słowem POLSKA
I odejść potem tak, jak stali.
Zapłoną udawaną troską
O los, o wolę pojednania,
A w swoim gronie jedną głoską
Wyrzekną się tamtego zdania.
A kiedy będą na urzędzie
Gdzie gniazdko słodkie przyjdzie uwić
To żaden z nich się nie zdobędzie
To samo potem znowu mówić.
Patrzymy z troską w dzień jutrzejszy,
Aby nie było tu rozbudzeń
I chcąc, by tam był dzień piękniejszy.
Lecz oni są, oni wciąż wierni,
Co karmią jadłem z frazesami,
Którzy dla marzeń są odźwierni
Choć zwą się wprost politykami.
Każdy w rękawie trzyma asa,
By w czas własciwy, gdy nastanie
Wyrzucić cichcem by się masa
Mogła zachwycić ich "kochaniem".
Chocholi taniec się rozkręca.
Każdy z nich mocniej przytupuje
Drążąc w umysłach oraz sercach.
Na zbawcę wszystkich się kreuje.
Zbiorą więc w szereg swoje "wojska",
I będą długo przemawiali,
By wytrzeć gębę słowem POLSKA
I odejść potem tak, jak stali.
Zapłoną udawaną troską
O los, o wolę pojednania,
A w swoim gronie jedną głoską
Wyrzekną się tamtego zdania.
A kiedy będą na urzędzie
Gdzie gniazdko słodkie przyjdzie uwić
To żaden z nich się nie zdobędzie
To samo potem znowu mówić.