30-04-2011, 17:46
VIII
Wielki Arcymag Diranius przypatrywał się próbom obezwładnienia wściekłego wilkołaka. Dziwnym trafem, nie działały na niego błyskawice. W końcu, po pół godzinie prób, wydał rozkaz zabicia potwora.
Wyszedł. Król Agranam III już siedział na tronie w Otwartym Amfiteatrze. Widzowie powoli zaczynali się schodzić. Takie widowisko zawsze przyciągało plebs. Zabawa, darmowe przekąski, oderwanie się od trosk, a szczególnie od zamartwiania się, czy Podziemie zaatakuje stolicę, czy jednak nie? Czy Horesowi uda się pokonać armie wroga? Czy krasnoludowie przejrzą na oczy? Kiedy elfy wyjdą z lasu?
Gdy Diranius usiadł na fotelu obok króla, pochylił się i szepnął mu do ucha:
- Wszystko zapięte na ostatni guzik. Przepraszam panie, ale wilkołak musiał zostać... unieszkodliwiony.
Król kiwnął głową.
Minęło parę minut, Diranius machnął ręką w stronę trębaczy. Natychmiast zaczęli trąbić marsz zwycięstwa.
Arcymag stanął na podwyższeniu, wyciągnął ręce i krzyknął do ludu:
- Drodzy rodacy! Dzisiaj, w Otwartym Amfiteatrze czeka was nie lada widowisko! Wasi dziadkowie czegoś takiego nie widzieli, a wasze wnuki nie zobaczą! Zaczynajmy!
Krata na wysypanej piaskiem arenie otworzyła się, i wyszedł z niej wysoki mężczyzna, brodaty, z przepaską na biodrach.
Diranius siadając, mruknął do władcy:
- Mniejszy i słabszy, ale też wilkołak.
Z siedzień naokoło areny wyskoczył jakiś młodzieniec w rynsztunku bojowym. Wilkołak zawył, padł na cztery łapy i zmienił się w wilka. Większego niż normalny, o idealnie czarnej sierści i niewidzących oczach. W tej chwili sterował nim Mroczny Książę. Z pianą na pysku rzucił się na młodego gladiatora, który nadstawił włócznię. W drugiej ręce trzymał okrągłą, wielką tarczą, którą zasłonił resztę ciała, przyjmując pozycję, jak przy polowaniu na dzika. Stworzenie Podziemia w ostatniej chwili zmieniło tor biegu, skręciło trochę w prawo. Ostrze rozorało jego bok, ale włócznia złamała się na piekielnie twardych żebrach potwora.
Młodzieniec wyjął krótki, szeroki mieczyk. Na jego czoło wystąpiły krople potu. I tak pochodził z rodu niewolników, z kraju Mrozu, skąd porwali go pewni ludzie i sprzedali jako sługę na arenę. Do tej pory wygrywał większość walk bez szwanku, jednak jeśli wygra właśnie tą, obiecano mu powrót do ojczyzny z workiem złota.
Ale chłopak nie wiedział, że wilkołakiem steruje teraz Władca Podziemia.
Diranius pochylił się w fotelu. Król był niewzruszony. Agranam na lordowskiej trybunie zauważył Nimuala. Brakowało miejsc Defaro i Horesa.
Przez chwilę nieuwagi, król nie zauważył, że wilkołak już rozszarpywał biednego chłopca. Władca przymknął oczy.
Na arenę wbiegł oddziałek doświadczonych gladiatorów. Jednak zdołali tylko nakłuć parę razy stwora, który zaraz ich powybijał, co do jednego.
Diranius chciał wstać, ale jakaś dziwna siła przytwierdziła go do fotela. Wilkołak zmienił się w swoją ludzką formę. Przemówił mrocznym, miękkim, głębokim, prawie urokliwym głosem:
- Chcę waszego króla, ludzkie pomioty.
Arcymag poczuł, że dziwna siła knebluje mu usta.
Tłum, nie widząc sprzeciwu na królewskiej loży, powoli zaczął skandować: „Król! Król będzie walczył!”
Władca kątem zauważył, że Nimual kręci z zapałem głową, a potem wstaje i wychodzi z trybuny.
Skinął na swego pazia, tego samego, który wcześniej przyniósł wieści o śmierci gońca. Ten poszedł do komórki, zbudowanej tylko dla królewskiego miecza bojowego, Płomienia Seniora.
Agranam ujął miecz w dłonie, zeskoczył lekko z trybuny na piasek, by nie zderzyć się przy wychodzeniu z wchodzącym właśnie Nimualem.
Wilkołak powiedział, zmieniając się:
- Jesteś bardzo żwawy, człowieku. Ale to ci nie pomo... wrr!
Ostatnie słowa zmieniły się w głuchy warkot podziemnego stwora.
Król uchylał się przed atakami Mrocznego Księcia, by uniknąć zbytniego przemęczenia, przy machaniu wielkim, dwuręcznym mieczem.
W końcu zadał świetnie wymierzony cios, trafiając wilka w zad, bowiem uderzył, gdy potwór go okrążał.
Wilkołak zawył, a w oczach coś zniknęło, a pojawił się błysk rozpalonej do granic możliwości wściekłości. Agranam bez wahania rozpłatał pysk bestii, kładąc ją na miejscu trupem.
Rozległ się syk. Z ciała wilkołaka wypłynął mały, ciemny obłoczek. Otworzyła się w nim szpara i przemówiła:
- Jeden mój wilkołak starczył za oddział waszych żołnierzy. Zadaj sobie pytanie, co wolisz, śmierć, czy żywot niewolnika?
Po czym rozpłynął się w nicość.
Diranius, wreszcie oswobodzony, zwrócił się z trybuny do króla:
- Panie, jeden, opętany przez Pana Podziemia wilkołak ma wielką siłę!
Władca kiwnął głową. Po nadgarstku spływała mu strużka krwi.
Wielki Arcymag Diranius przypatrywał się próbom obezwładnienia wściekłego wilkołaka. Dziwnym trafem, nie działały na niego błyskawice. W końcu, po pół godzinie prób, wydał rozkaz zabicia potwora.
Wyszedł. Król Agranam III już siedział na tronie w Otwartym Amfiteatrze. Widzowie powoli zaczynali się schodzić. Takie widowisko zawsze przyciągało plebs. Zabawa, darmowe przekąski, oderwanie się od trosk, a szczególnie od zamartwiania się, czy Podziemie zaatakuje stolicę, czy jednak nie? Czy Horesowi uda się pokonać armie wroga? Czy krasnoludowie przejrzą na oczy? Kiedy elfy wyjdą z lasu?
Gdy Diranius usiadł na fotelu obok króla, pochylił się i szepnął mu do ucha:
- Wszystko zapięte na ostatni guzik. Przepraszam panie, ale wilkołak musiał zostać... unieszkodliwiony.
Król kiwnął głową.
Minęło parę minut, Diranius machnął ręką w stronę trębaczy. Natychmiast zaczęli trąbić marsz zwycięstwa.
Arcymag stanął na podwyższeniu, wyciągnął ręce i krzyknął do ludu:
- Drodzy rodacy! Dzisiaj, w Otwartym Amfiteatrze czeka was nie lada widowisko! Wasi dziadkowie czegoś takiego nie widzieli, a wasze wnuki nie zobaczą! Zaczynajmy!
Krata na wysypanej piaskiem arenie otworzyła się, i wyszedł z niej wysoki mężczyzna, brodaty, z przepaską na biodrach.
Diranius siadając, mruknął do władcy:
- Mniejszy i słabszy, ale też wilkołak.
Z siedzień naokoło areny wyskoczył jakiś młodzieniec w rynsztunku bojowym. Wilkołak zawył, padł na cztery łapy i zmienił się w wilka. Większego niż normalny, o idealnie czarnej sierści i niewidzących oczach. W tej chwili sterował nim Mroczny Książę. Z pianą na pysku rzucił się na młodego gladiatora, który nadstawił włócznię. W drugiej ręce trzymał okrągłą, wielką tarczą, którą zasłonił resztę ciała, przyjmując pozycję, jak przy polowaniu na dzika. Stworzenie Podziemia w ostatniej chwili zmieniło tor biegu, skręciło trochę w prawo. Ostrze rozorało jego bok, ale włócznia złamała się na piekielnie twardych żebrach potwora.
Młodzieniec wyjął krótki, szeroki mieczyk. Na jego czoło wystąpiły krople potu. I tak pochodził z rodu niewolników, z kraju Mrozu, skąd porwali go pewni ludzie i sprzedali jako sługę na arenę. Do tej pory wygrywał większość walk bez szwanku, jednak jeśli wygra właśnie tą, obiecano mu powrót do ojczyzny z workiem złota.
Ale chłopak nie wiedział, że wilkołakiem steruje teraz Władca Podziemia.
Diranius pochylił się w fotelu. Król był niewzruszony. Agranam na lordowskiej trybunie zauważył Nimuala. Brakowało miejsc Defaro i Horesa.
Przez chwilę nieuwagi, król nie zauważył, że wilkołak już rozszarpywał biednego chłopca. Władca przymknął oczy.
Na arenę wbiegł oddziałek doświadczonych gladiatorów. Jednak zdołali tylko nakłuć parę razy stwora, który zaraz ich powybijał, co do jednego.
Diranius chciał wstać, ale jakaś dziwna siła przytwierdziła go do fotela. Wilkołak zmienił się w swoją ludzką formę. Przemówił mrocznym, miękkim, głębokim, prawie urokliwym głosem:
- Chcę waszego króla, ludzkie pomioty.
Arcymag poczuł, że dziwna siła knebluje mu usta.
Tłum, nie widząc sprzeciwu na królewskiej loży, powoli zaczął skandować: „Król! Król będzie walczył!”
Władca kątem zauważył, że Nimual kręci z zapałem głową, a potem wstaje i wychodzi z trybuny.
Skinął na swego pazia, tego samego, który wcześniej przyniósł wieści o śmierci gońca. Ten poszedł do komórki, zbudowanej tylko dla królewskiego miecza bojowego, Płomienia Seniora.
Agranam ujął miecz w dłonie, zeskoczył lekko z trybuny na piasek, by nie zderzyć się przy wychodzeniu z wchodzącym właśnie Nimualem.
Wilkołak powiedział, zmieniając się:
- Jesteś bardzo żwawy, człowieku. Ale to ci nie pomo... wrr!
Ostatnie słowa zmieniły się w głuchy warkot podziemnego stwora.
Król uchylał się przed atakami Mrocznego Księcia, by uniknąć zbytniego przemęczenia, przy machaniu wielkim, dwuręcznym mieczem.
W końcu zadał świetnie wymierzony cios, trafiając wilka w zad, bowiem uderzył, gdy potwór go okrążał.
Wilkołak zawył, a w oczach coś zniknęło, a pojawił się błysk rozpalonej do granic możliwości wściekłości. Agranam bez wahania rozpłatał pysk bestii, kładąc ją na miejscu trupem.
Rozległ się syk. Z ciała wilkołaka wypłynął mały, ciemny obłoczek. Otworzyła się w nim szpara i przemówiła:
- Jeden mój wilkołak starczył za oddział waszych żołnierzy. Zadaj sobie pytanie, co wolisz, śmierć, czy żywot niewolnika?
Po czym rozpłynął się w nicość.
Diranius, wreszcie oswobodzony, zwrócił się z trybuny do króla:
- Panie, jeden, opętany przez Pana Podziemia wilkołak ma wielką siłę!
Władca kiwnął głową. Po nadgarstku spływała mu strużka krwi.