Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Początek
#1
To jest moje pierwsze opowiadanie tutaj, wiem i jestem pewien, że zrobiłem kilka błędów - jak każdy początkujący. Wink Angel
Na razie dodałem kawałek by wiedzieć w ogóle czy nadaję się do pisania, jeśli mi to jakoś wychodzi będę dodawał kolejne części

Rozejrzałem się dookoła. Wszędzie widziałem jakieś szafki, prochy, łóżka. Szara ciemność powodowała we mnie strach. Spojrzałem na drzwi, zwykłe, białe, a jednak coś znaczyły. Czułem, że zaraz coś się stanie. Spoglądając w małe okienko na środku drzwi nagle huknęła szafka na ziemię. Światło zgasło, wszystkie przyrządy, pod które byłem podłączony zgasły. Oderwałem się z różnych zaczepek, wyciągnąłem igły z ciała. Złapałem za latarkę, która leżała na szafeczce obok łóżka. Zapaliłem, po czym wstałem, wyjrzałem przez okienko w drzwiach, ciemność i krzyki ogarniały cały hol szpitalny. Otworzyłem drzwiczki i oświetliłem sobie drogę. Wszystko leżało na ziemi, krew na ścianach doprowadzała mnie do dreszczy. Nie wiedziałem co się dzieje, nie wiedziałem co się stanie - byłem zdesperowany, nie wiedziałem co robić. Wchodząc w zakręt oświetliłem recepcję, ujrzałem. Było to straszne, ohydne, nie do opisania. Mój umysł nie mógł zrozumieć co się dzieje, ciarki przeszły przez moje ciało. Grupa czegoś co było wcześniej człowiekiem zjadała dziewczynkę. Płakała, krzyczała, prosiła, umilkła. Gdy tylko potwory zobaczyły światło powstały jak na rozkaz. Widziałem, że to nie byli już ludzie, to były trupy, nieumarli. Z ich ust lała się krew, ręce i nogi wyginały się na wszystkie boki, a Ci, oni...szli, zwyczajnie jakby nic ruszyli na mnie szykiem jak wojsko. Równocześnie stąpali po ziemi omijając leżące na ziemi trupy. Jednym ruchem złapałem za stojak na kroplówki, po czym wbiłem w jedno ciało, a ono dalej szło. Rzuciłem na ziemię kolejny stojak próbując ich w jakiś sposób na chwilę zatrzymać, a następnie ruszyłem w ciemność. Nie wiedziałem gdzie biec, nie wiedziałem gdzie się schować, wiedziałem, że muszę przeżyć. Baterie w latarce zaczęły się rozładowywać, a światło padało już tylko na kilka centymetrów przede mną. Dobiegłem do jakiegoś pomieszczenia, cudem znalazłem baterie i je wymieniłem, gdy oświetliłem sobie drogę zastanawiałem się czy to taki wielki cud spoglądając na napis kostnica. Miałem już tylko nadzieję, że jak tam się dostanę okaże się, że stamtąd już wyszli, a ja zdobędę potrzebne przedmioty do przetrwania. Miałem racje, nikogo już nie było, rozejrzałem się po pełnej sali zalanej krwią, nic ciekawego nie było co mogłem wziąć. Przeszedłem małym korytarzem do miejsca gdzie lekarze przygotowują się do pracy, zobaczyłem jak całe miasto płonie, a następnie poczułem wstrętny odór. Odwracając się ujrzałem to coś, złapałem za leżący obok nóż, a następnie dźgnąłem z premedytacją. Trup na mnie dziwnie spoglądał jakby chciał wybuchnąć śmiechem gardząc mną, jednak było w nim coś innego, miał zaszyte usta. Potencjalnie nie był już dla mnie takim wrogiem jak jego koledzy, podbiegłem do szafki i otworzyłem ją, znalazłem stalowy pręt, uderzyłem go dwa razy w głowę, a następnie wybijając szybę wyrzuciłem go przez okno. W drzwiach pojawiła się sylwetka kobiety, mocniej chwyciłem pręt czekając aż do mnie podejdzie.
-Spokojnie – odezwał się kobiecy głos – co tu robisz? Nie widzisz co się dzieje?!
-Uciekłem przed tym…czymś. Co to właściwie jest? – odłożyłem pręt na stolik i usiadłem na łóżku
-Ci idioci co nazywają się lekarzami mieli wypadek na środku holu, jakaś toksyczna bakteria miała zostać szybko i niezauważalnie zostać przeniesiona na inny poziom
-No to udało się im, co teraz zrobimy? Jesteśmy uwięzieni, a zaraz i tak pewnie nas tu znajdą – spojrzał w rozwalone drzwi
-Zejdziemy na niższe poziomy i weźmiemy stamtąd broń, musi być coś co nam się przyda i uratuje choć na chwilę nasze nędzne życie, łap za stojak na kroplówki i wal im w łeb – kobieta spojrzała groźnie na mnie, a następnie wstała. Chwyciła za przedmiot i ruszyła, a ja za nią. Dotarliśmy do szybu windy, na każdym piętrze drzwi były otwarte, a sama winda była na najwyższym poziomie. Kobieta nie wahając się dłużej wskoczyła na linę po czym zaczęła po niej zjeżdżać. Ruszyłem za nią, gdy nagle winda się obsunęła. Iskry zaczęły się pojawiać na jej rogach, a ona zaczęła powoli zjeżdżać. Lekko kopnąłem w linę, która się zatrzęsła, dziewczyna spojrzała w górę, jej oczy zalśniły. Były błękitne jak ocean, czułem się zahipnotyzowany gdy obudziłem się z tego byliśmy już na dole. Czy ona zrobiła to specjalnie? Widziała, że zacząłem się bać? Zadawałem sobie te pytania idąc za nią krok w krok, nie spuszczając z niej oka. Doszliśmy do wyjścia, było zagrodzone wrakiem palącego się samochodu. Wybiłem kawałek okna, które w jakiś sposób po kilku próbach pozwoliło nam się wydostać. Na ulicy panował chaos, ludzie krzyczeli, biegali, płakali, a po chwili milkli, tak jak ta dziewczynka co została zjedzona.
Odpowiedz
#2
Witaj Drogi Użytkowniku, zanim ktokolwiek skomentuje twój tekst, byłoby naprawdę bardzo, ale to bardzo miło gdybyś się z nami przywitał w odpowiednim dziale, skomentował jakiś tekst, a więc dał coś od siebie. Na tego typu forach nie jest mile widziane wpaść, nie przywitać się rzucić tekstem z hasłem: "no to komentujcie". Sprawdziłem to na własnej skórze w paru miejscach. Wink Dlatego odsyłam Ciebie do regulaminu i wio do aktywności.
"Mówię sam do siebie, ale ponieważ cenię sobie swoją opinię, nadałem sobie tytuł doktora." Erich Segal
Odpowiedz
#3
Cytat:Wszędzie widziałem jakieś szafki, prochy, łóżka
prochy w sensie szczątków, narkotyków czy czego?
Cytat:Czułem, że zaraz coś się stanie, nadchodziła agonia.
o ile pierwszą część zdania mogę zaakceptować, to ta pogrubiona mnie śmieszy. Zbyt patetycznie.
Cytat:Spoglądając w małe okienko na środku drzwi nagle huknęła szafka na ziemię.
szafka spoglądała i huknęła?
Cytat:pod, które byłem podłączony
przecinek przed "pod", jednakowoż.
Cytat: Światło zgasło, wszystkie przyrządy pod, które byłem podłączony zgasły jak zapałka na wietrze.
powtórzenie i straszne porównanie. W negatywnym sensie.
Cytat: Odwracając się ujrzałem to coś, złapałem za leżący obok nóg, a następnie dźgnąłem z premedytacją.
złapał za co?

Duże braki w interpunkcji. W ogóle tekst wygląda jak słowotok, jakbyś w ogóle nad nim nie pracował. Miejscami takie pisanie się sprawdza, niektóre fragmenty nawet się udały, ale trzeba mieć też wyczucie. Przyłóż się bardziej do nastroju, wrażeń. Teraz to jest takie zdawkowe i na szybko, zupełnie niedopracowane. Niekiedy musisz oszczędniej dawkować słowa, pozostawić trochę więcej pola wyobraźni. Więcej tajemniczości. W tej chwili, wybacz, trochę zahacza o kicz. Poza tym trochę za szybko i za dużo wyjaśniasz.
Na moje oko, jeszcze sporo pracy przed tobą. Powodzenia!
Pozdrawiam.
Odpowiedz
#4
Nie podoba mi się styl Tongue Zdania złożone, których części IMO totalnie do siebie nie pasują. Jest klimat, są fajne pomysły, jak np: tak grupa czegoś, co kiedyś było człowiekiem, ale mocno trzeba się skupić, żeby skumać, o co chodzi w ogóle. To celowy zabieg?
Aha i przecinki nie w tym miejscu, co trzeba, albo ich brak. Na dłuższą metę, to uciążliwe. Fajnie, jakbyś czasem zamiast przecinka dał spójnik "i" lub "a"... Wiem, że robię się czepialskim kotem, sroki...
Niestety, ja jestem leniwy i jak tekst mi nie wchodzi, to odpuszczam... niemniej sprawdzę jeszcze dalszy ciąg Big Grin zobaczę, co się z tego wykluje.
Odpowiedz
#5
Poprawiłem błędy. Prochy chodziło mi o różne lekarstwa. Co do kawałka z szafką, chodziło o to, że gdy bohater spoglądał w okienko w drzwiach ona w tym czasie upadła. Wink
"Moje marzenia w kaftanie uwięzione..."

"Oddałbym wszystkie wersy za jeden Magika..."

"26 grudnia bro 2000 rok i dlatego nienawidzę drugiego dnia świąt..."
Odpowiedz
#6
Domyśliłam się, ale nie zmienia to faktu, że zdanie jest niepoprawne Smile.
Odpowiedz
#7
Trochę gwałtownie się zaczęło, nie wiadomo o co chodzi, nie wiadomo co się dzieje. Sama akcja, zlepki wyrazów, akcji, wydarzeń. Wszystko dzieje się tak jakbyś opisywał misję w jakiejś grze, Resident Evil dla przykładu (nigdy nie grałem, ale mam obraz). Ciężko się czyta na tym forum, bo piszesz bez akapitów. Masz braki w kropkach i przecinkach gdzieniegdzie. No, ale myślę, że w końcu będzie lepiej Big Grin. Treść trochę nie przyciąga, bo nie widzę w tym większej głębi, ale może to mnie po prostu nie kręci. Jakbym lubił taką sieczkę - jeśli mogę to tak nazwać - to może... Forma, jak wiesz, jest do popracowania, ale po co przyszedłeś na to forum jak nie po to, by się rozwijać i dzielić swoją pracą Big Grin? Czekam na ciąg dalszy.

@Księżniczka - Jeśli chodzi o prochy to w pierwszoosobowej narracji można pisać o prochach jako "jakimś prochu, który niewiadomoczymjestiniewidaćczym". Czy coś takiego. Ale naciągam.
Odpowiedz
#8
Pierwsza rzecz, jaka mi się rzuciła w oczy, to fakt, że często pomijasz jakieś wyrazy, które są niezbędne do zrozumienia tekstu albo stosujesz skróty myślowe. Tematyka mi nie podchodzi, ale pasuje mi tutaj ten styl - zupełnie jakbyś siedział przede mną i mi to opowiadał, to stwarza taki żywy obraz. Kilka fragmentów jest całkiem fajnych, więc musisz po prostu pracować. Każdy z nas zaczyna(ł), każdy musiał się dużo nauczyć - czy to na własnych błędach, czy od innych.
Komentując dzielę się osobistymi, subiektywnymi odczuciami, nie poczuwam się do znajomości prawdy absolutnej Wink

W cieniu
Nie ma
Czarne płaszcze

[Obrazek: Piecz1.jpg] 

Odpowiedz
#9
Cytat:Wszędzie widziałem jakieś szafki, prochy, łóżka.

Jestem dziś przyjaźnie nastawiona do świata. Jestem gotowa uznać to zdanie, ale w innej formie np. Wszędzie widziałem jakieś szafy, łóżka i... prochy A dalej opisujesz, gdzie te prochy były, bo z tego co tam wytworzyłeś wynika, że... Coś niefajnego.

Cytat:Spoglądając w małe okienko na środku drzwi nagle huknęła szafka na ziemię.
Co? Z tego wynika, że szafka patrzyła na okno, a potem spadła na ziemię. Z czego spadła to nie wiem, ale to zdanie jest do przeredagowania. Nawiasem mówiąc, interpunkcja też zastrajkowała.

Cytat:Wszystko leżało na ziemi, krew na ścianach doprowadzała mnie do dreszczy.
Za szybko przechodzisz od jednej rzeczy do drugiej. IMO lepiej zrób z tego dwa zdania albo dodaj a

Cytat:Wchodząc w zakręt, oświetliłem recepcję, ujrzałem.
Końcówka jest do wymiany. Ewentualnie dodaj na końcu ...

Cytat:Grupa czegoś, co było wcześniej człowiekiem, zjadała dziewczynkę. Płakała, krzyczała, prosiła, umilkła.
Wyróżniony fragment jest jakąś wyliczanką, która zupełnie mi się nie podoba.

Cytat:Gdy tylko potwory zobaczyły światło, powstały jak na rozkaz.

Cytat:Miałem już tylko nadzieję, że jak tam się dostanę okaże się, że stamtąd już wyszli, a ja zdobędę potrzebne przedmioty do przetrwania.
W kostnicy? Skalpelem im raczej krzywdy nie zrobisz Wink

Cytat:Trup na mnie dziwnie spoglądał, jakby chciał wybuchnąć śmiechem, gardząc mną, jednak było w nim coś innego, miał zaszyte usta.

Cytat:Potencjalnie nie był już dla mnie takim wrogiem jak jego koledzy, podbiegłem do szafki i otworzyłem ją, znalazłem stalowy pręt, uderzyłem go dwa razy w głowę, a następnie wybijając szybę, wyrzuciłem go przez okno.
Z tej narracji może błędnie wynikać, że wyrzuciłeś pręt, czyli jedyne potencjalne narzędzie obrony. Jeśli tak jest w rzeczywistości, to trochę... głupie?
Czytam dalej - pręt jest - zmień któreś go

Cytat:-Spokojnie – odezwał się kobiecy głos – co tu robisz? Nie widzisz co się dzieje?!
Gzize spacja? Dalej są te same błędy. Sygnalizuję to tylko raz.

Cytat:-Ci idioci, co nazywają się lekarzami, mieli wypadek na środku holu, jakaś toksyczna bakteria miała zostać szybko i niezauważalnie zostać przeniesiona na inny poziom
Wyróżniony fragment jest dla mnie całkowicie niezrozumiały.

Cytat:-No to udało się im, co teraz zrobimy? Jesteśmy uwięzieni, a zaraz i tak pewnie nas tu znajdą – spojrzał w rozwalone drzwi
-Zejdziemy na niższe poziomy i weźmiemy stamtąd broń, musi być coś, co nam się przyda i uratuje choć na chwilę nasze nędzne życie, łap za stojak na kroplówki i wal im w łeb – kobieta spojrzała groźnie na mnie, a następnie wstała.
1. spojrzał na rozwalone drzwi
2. W cudowny sposób zmieniasz sposób narracji w środku tekstu.

Cytat:Były błękitne jak ocean, czułem się zahipnotyzowany, gdy obudziłem się z tego byliśmy już na dole.
Yodowa składnia.

Cytat:Zadawałem sobie te pytania, idąc za nią krok w krok, nie spuszczając z niej oka.

Cytat:Na ulicy panował chaos, ludzie krzyczeli, biegali, płakali, a po chwili milkli, tak jak ta dziewczynka, co została zjedzona.
Końcówka mnie dobiła...

Zastanawiam się, co napisać, żeby cię nie urazić. Powiem prawdę - lektura tego tekstu, pomimo jego niewielkich rozmiarów, była męczarnią.
Budujesz za długie zdania, co implikuje problemy z interpunkcją, których jest sporo. Często wyrażenia są zupełnie niezrozumiałe.
Rozumiem, że twoim zamiarem było wprowadzenie chaosu do narracji, ale nigdy nie będziesz w stanie osiągnąć tego za pomocą zlepku bezsensownie dobranych słów, wymienianych po przecinku. Nie udało ci się zbudować klimatu, bo tragiczność zapisu go rozwiała.
Musisz nauczyć się robić to, zachowując gramatyczną poprawność.
W początkowej scenie wyjmowania igieł kompletnie zabrakło mi opisu bólu bohatera - on po prostu je wyjmuje i nic nie czuje. To jest... nieludzkie. Nie wiem też, na co cierpiał, ale coś za szybko doszedł do siebie.

Do mojego czytania bardzo pasuje to wyrażenie:

Cytat:Mój umysł nie mógł zrozumieć co się dzieje
Mój też miał problemy.

Masz spore braki warsztatowe. Chciałabym na koniec móc powiedzieć coś miłego, ale nie przychodzi mi do głowy nic poza pochwaleniem tematu.
Długa droga przed tobą.

Pozdrawiam i życzę wytrwałości w pisaniu.
Odpowiedz
#10
Tematyka jak najbardziej moja, lubuję się w Romero. Jednak twój tekst to kolaż pomysłów z Żywych Trupów i np. "28 dni później". Jest wtórnie, nudno i bez emocji. To co ma być przerażające śmieszy, jak opis śmierci dziewczynki. Klimat jest słaby, opisy masakry nie wywołują dreszczu, nie czuć bezradności. Ciekawy wątek fabularny ze schodzeniem po linie wyciągu windy w momencie, gdy ta zaczyna osuwać się w dół zabiłeś bardzo szybko. Szkoda, bo to był taki łyk świeżego powietrza. Osobiście rozwinąłbym to.
Warsztatowe błędy wytknęli ci moi przedmówcy, dlatego je pominę. Nie zrozum mnie źle: opowiadanie jest do poprawy, ale dużo wysiłku będzie kosztowało wymyślenie czegoś, co zaskoczy czytelnika. To temat oklepany, chociaż motyw z windą to dobry prognostyk. Pozdrawiam.
Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubańczykom! Just call me F.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości