Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pożar
#1
Myślałem ostatnio o tym, żeby napisać opowiadanie humorystyczne z inną narracją, niż wszystkie. Otóż dzieło miało być opowiadane w drugiej osobie liczby pojedynczej, co oznacza, iż każdy czytelnik musiałby wyobrazić tam siebie samego. Potem myślałem o czasie, czy lepiej żeby był przeszły (zrobiłeś), czy może teraźniejszy (robisz). Postanowiłem wybrać ten drugi.
Tak, więc miłego czytania życzę!
Jednak zanim do tego przystąpicie, chciałbym przedstawić swoje warunki. A oto one:
1. Nie oceniajcie mnie źle, gdyż każdy chyba na tym forum wie, że nie umiem w ogóle pisać Big Grin
2. Z całego serca przepraszam wszystkich forumowiczy płci żeńskiej, gdyż słowa w tym opowiadaniu są takie, jak np.zrobiłeś, a nie zrobiłaś.
To tyle. A teraz zapraszam do przeczytania, tego (a jakże) głupiego opowiadania, które się dzieje, drogi czytelniku, w TWOIM domu, bądź mieszkaniu.

Pożar

Było to całkiem niedawno, bodajże tydzień temu.
Poranek. Nie chce ci się wstać. Wyciągasz się, ziewasz i myślisz. Myślisz długo... Zbyt długo...

Budzisz się znowu. Najwyraźniej zasnąłeś, nic nie pamiętasz. Wstajesz powoli, czujesz dziwny zapach...
- Cholera – myślisz – Coś się przypala!
Idziesz tak w piżamie, w kierunku kuchni.
Zapach jest coraz bardziej intensywny. Nagle widzisz dym, zaraz potem płomień.
- Cholera! – krzyczysz – Pali się!
Chwytając za gaśnicę, którą miałeś w kieszeni, walczysz z wielkimi językami ognia, które spalają wszystko na swojej drodze.
Właśnie do palącej się kuchni wbiega twoja mamusia, która potykając się o podłogę, wpada prosto w centrum ogniska.
- Ratuj, synku! – krzyczy – Synku, ratuj!
Ty, żeby pomóc biednej mamusi, biegniesz do garażu po naftę, a następnie gasisz nią pożar. Mamusia aż krzyczy z radości.
Po paru minutach wkurzasz się, bierzesz mamusię za nogi i gasisz nią ogień, który niszczy ci meble.
Ogień nie przestaje się palić, więc uderzasz mamusią mocniej.
Mamusia aż płacze z radości, albo i z bohaterskości i odwagi, jaką okazujesz, gasząc wściekły pożar.
Nagle zapalił ci się twój irokez, więc sięgasz po węża i gasisz dalej. Niestety wąż był boa, więc wybiegasz z domu, wsiadasz do pierwszej, lepszej cysterny i jadąc 30 godzin na minutę, wjeżdżasz do swego pokoju.
Niestety w cysternie, przewożone było paliwo.
Teraz już pali się całe twoje miasto. Próbujesz ugasić ogień mlekiem, śliną, czy nawet szczynami, lecz to nic nie daje.
Ze łzami w nosie, rzucasz w płomienie swoją jogobellę, którą dostałeś na gwiazdkę.
Pożar się ugasił, ty beknąłeś tortem z komuni, po czym odbiło ci się wodą z chrztu.
Miejmy nadzieję, że baba do lekarza będzie przychodzić, póki żyjemy.
Odpowiedz
#2
Wybacz ale chyba jako czytelnik "starej daty" nie widzę w tym tekście choćby cienia czegokolwiek zabawnego. W trakcie czytania rósł tylko we mnie poziom zażenowania. To moja prywatna opinia, ale niestety poczułem sie w obowiązku ja wyrazić. Czytałem już teksty "głupie" co nie oznacza, iż nie było one śmieszne.
Odpowiedz
#3
Początek nawet niezły, absurdalny i groteskowy Smile
No niestety im dalej w las tym gorzej, znowu wszystko jest na siłę, choćby bez cienia polotu Sad
Dobrze by było dla ciebie, gdybyś zapoznał się z twórczością Chandlera (detektyw Marlowe rządzi Smile). Tam również występuje skrajnie absurdalny i cyniczny humor, jednak w przeciwieństwie do ciebie nic nie dzieje się na siłę.
Pozdrawiam!
Borek- istota człekopodobna, ze skłonnościami do nałogów. Nie myśląca, nie czująca, konsumująca. Pragmatyk, darwinista społeczny. Politycznie: monarchista. Z zawodu: przynieś, podaj, pozamiataj w odlewni stali, oraz grafoman do wynajęcia, tłumacz mang.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości