16-02-2012, 08:55
Z pamiętnika palacza walczącego z nałogiem
Dzień I – hucznie nazwany dojrzałością
Decyzja o rzuceniu kiełkowała już od pewnego momentu. Dziś nadszedł ten dzień – jestem gotowy. Terapia antynikotynowa metodą biorezonansu (dojrzały delikwent podłączony jest za pomocą specjalnych elektrod do równie specjalnego ustrojstwa i siedzi tak przez pewien czas. Długość jest tu uzależniona od indywidualnych potrzeb tegoż osobnika.) – brzmi trochę jak psychotrnonika. W zimowy dzień ruszyłem ku przeznaczeniu pełen nadziei na powodzenie całej operacji.
Dzień II
Nie palę. Telefon. W kurwienie. Myśl o papierosie z dławiona szklanką wody za jakiś czas z nów powraca. Resztki głodu – potrzeba poprawki. I znowu utkwiłem w groteskowej pozie przez dwie godziny. Pomogło. Ulga. Do końca dnia ani jednej myśli o małym przedmiocie, który przez ostatnie lata rządził moim życiem.
Dzień III
Nie palę. Jest znacznie lepiej, ale dla spokoju przyda się poprawka.
Dzień IV
Nie palę. Brak oznak uzależnienia fizycznego. Tylko ręce jakby nie te, sięgają gdzieś przed siebie w próbie kolaboracji z wrogiem. No nic – potrzebna poprawka. Co prawda ten fantastyczny zabieg wygasza tylko głód nikotynowy, ale lepiej dołożyć – tak na wszelki wypadek.
Tu miejsce na kolejne dni i przemyślenia....
Dzień I – hucznie nazwany dojrzałością
Decyzja o rzuceniu kiełkowała już od pewnego momentu. Dziś nadszedł ten dzień – jestem gotowy. Terapia antynikotynowa metodą biorezonansu (dojrzały delikwent podłączony jest za pomocą specjalnych elektrod do równie specjalnego ustrojstwa i siedzi tak przez pewien czas. Długość jest tu uzależniona od indywidualnych potrzeb tegoż osobnika.) – brzmi trochę jak psychotrnonika. W zimowy dzień ruszyłem ku przeznaczeniu pełen nadziei na powodzenie całej operacji.
Dzień II
Nie palę. Telefon. W kurwienie. Myśl o papierosie z dławiona szklanką wody za jakiś czas z nów powraca. Resztki głodu – potrzeba poprawki. I znowu utkwiłem w groteskowej pozie przez dwie godziny. Pomogło. Ulga. Do końca dnia ani jednej myśli o małym przedmiocie, który przez ostatnie lata rządził moim życiem.
Dzień III
Nie palę. Jest znacznie lepiej, ale dla spokoju przyda się poprawka.
Dzień IV
Nie palę. Brak oznak uzależnienia fizycznego. Tylko ręce jakby nie te, sięgają gdzieś przed siebie w próbie kolaboracji z wrogiem. No nic – potrzebna poprawka. Co prawda ten fantastyczny zabieg wygasza tylko głód nikotynowy, ale lepiej dołożyć – tak na wszelki wypadek.
Tu miejsce na kolejne dni i przemyślenia....