20-02-2013, 22:24
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21-02-2013, 16:20 przez SilverMoon.)
Witam. Tutaj SilverMoon jestem nowa i postanowiłam coś napisać. Jest to mojego autorstwa opowiadanie, które wymyśliłam właściwie niedawno, a właściwie przed chwilą. Mam nadzieje , że się spodoba i oczekuję poprawy stylistycznej i ortografii, abym mogła to udoskonalić.
PROLOG
Zapomniany człowiek
Gdy się obudziłem, głowa mi pękała a pierś rozcinał ostry ból. Nie wiedziałem jaki był dzień tygodnia ani która była godzina. Rozejrzałem się wokół. Znajdowałem się w jakimś pomieszczeniu, dość ciasnym i zapyziałym co oczywiście nie było niczym dziwnym w moim życiu. Często trafiałem do rozwalonych czy już rozpadających się domów, nie pamiętając nic. Dziwne tylko, że byłem sam.Zazwyczaj znalazło się kilku takich jak ja, zapomnianych i odrzuconych przez los. Postanowiłem wstać. Myślę, że byłem już na to gotowy. Obejrzałem jakiś stolik na którym stał interesujący świecznik. Światło odbijało się po ścianach dając marne oświetlenie pomieszczenia. Obok niego leżał kawałek pergaminu, który był pusty. Niedaleko przy pergaminie znajdował się kałamarz i pióro, jakby czekało na to, aż ktoś je weźmie do ręki i napisze coś niedobrego. Czemu tak pomyślałem ? Bo nie było tutaj nic, co mogłoby posłużyć za dobro. Po dokładniejszych oględzinach zauważyłem duże ślady krwi na podłodze, które można powiedzieć stanowiły główny wystrój pomieszczenia. Starałem się schylić, aby sprawdzić temperaturę krwi. Trochę mi to zajęło ze względu na silny ból, ale udało mi się. Krew była zimna i już zastygła. Co tu się u licha stało ?
Nie chciałem tutaj dłużej zostawać. Zauważyłem drzwi na przeciwko, przeszedłem przez pobojowisko i popchnąłem drzwi... nie miały żadnego uchwytu po prostu były drewniane z delikatnymi wyrytymi znakami. Znalazłem się w sali, była tak wielka, że nawet nie potrafiłem dostrzec co jest na drugim jej końcu. Cóż, nie ociągając się zmierzyłem na drugi koniec dość powoli i z rozwagą rozglądałem się na boki . Sala, była zupełnie pusta tylko gdzieniegdzie znajdowały się jakieś stojaki na miecze i topory. Kiedy spojrzałem w górę zauważyłem niebo.. nie było tutaj żadnego dachu, ale co dziwniejsze to nie było takie niebo jak zawsze. Widziałem tam duży fioletowy księżyc, który nie dawał fioletowego światła tylko normalne dzienne. Miał jakieś dziury, które były srebrne i delikatnie pobłyskiwały. Całkowicie już zdezorientowany zacząłem troszkę szybciej iść. Pojawiły się kolejne drzwi lecz już otwarte. Przystanąłem i zastanawiałem się co mam czynić. Nie było gdzie iść tylko te drzwi były moim ratunkiem... bądź zgubą.
Nagle usłyszałem histeryczny śmiech ! wydobywał się chyba ze wszystkich ścian, miałem wrażenie, że również z góry jakby śmiano się ze mnie mnie, jakoby ten ktoś był Bogiem. W tej samej chwili z otwartych drzwi wyłoniła się postać mężczyzny. Był ubrany w jakiś fartuch cały umazany krwią, kawałkami mięsa i wnętrzności. Od razu wezbrało mi się na wymioty, ale byłem tak wystraszony, że powstrzymałem. Postać niebywale szybkim krokiem zmierzała w moją stronę szczerząc krzywe i brudne zęby w triumfalnym uśmiechu, ja nie mogąc nic zrobić wycofywałem się .Byłem bezbronny.
Nagle coś zaczęło mącić moje myśli i zacząłem w duchu sobie mówić;
- Świeć w niebiosach fioletowym światłem, błyszcząc srebrem, a i czasem blaskiem białym.Pomóż mi w trudnych chwilach, chorobie, walce i męce, a ja oddam swą duszę po raz kolejny...
Postać przystanęła, jakby się czegoś wystraszyła.Wydała z siebie ogłuszający ryk doprawiony ogromnym bólem. Musiałem się skulić i zatkać uszy, bo to było nie do zniesienia.
Mężczyzna wyjął nóż i rozciął sobie dogłębnie klatkę piersiową. Wylazły z niej robaki i jakieś narządy, możliwe, że należały do wielu ofiar. Postać upadła na ziemię i zaczęła w niewiarygodnie szybkim tempie gnić, a robaki rozpadały się po kilku swoich szybkich krokach.
Oszołomiony wstałem i rozejrzałem się wokół tracąc zupełnie głowę, byłem sam z trupem i jak to się stało, że się zabił w tak bestialski sposób ?
Usłyszałem coraz to głośniejsze wołanie z góry;
- TY , który wypowiedziałeś te słowa płacisz kolejną cenę ! Coraz bardziej pogłębiasz się w swoją tragedię... coraz bardziej będziesz się zapominał...CORAZ bardziej będziesz odczuwał skutki. TO co pomyślisz stanie się rzeczywistością.
Patrząc się na księżyc, nagle stał się on krwisto-czerwony i zaczęły na ziemie spadać krople krwi.
Ciąg dalszy nastąpi...
Silver, zwracałam Ci już raz uwagę na konieczność zapoznania się z regulaminem. Ponownie przytoczę fragment:
Ostrzeżenia oraz bany można otrzymać za:
Pisanie CAPS LOCKIEM, TrAwĄ lub kolorem (kolory zastrzeżone są dla Administratorów, Moderatorów i Krytyków).
Tym razem 20% na tydzień.
Posta edytowałam//kapadocja
PROLOG
Zapomniany człowiek
Gdy się obudziłem, głowa mi pękała a pierś rozcinał ostry ból. Nie wiedziałem jaki był dzień tygodnia ani która była godzina. Rozejrzałem się wokół. Znajdowałem się w jakimś pomieszczeniu, dość ciasnym i zapyziałym co oczywiście nie było niczym dziwnym w moim życiu. Często trafiałem do rozwalonych czy już rozpadających się domów, nie pamiętając nic. Dziwne tylko, że byłem sam.Zazwyczaj znalazło się kilku takich jak ja, zapomnianych i odrzuconych przez los. Postanowiłem wstać. Myślę, że byłem już na to gotowy. Obejrzałem jakiś stolik na którym stał interesujący świecznik. Światło odbijało się po ścianach dając marne oświetlenie pomieszczenia. Obok niego leżał kawałek pergaminu, który był pusty. Niedaleko przy pergaminie znajdował się kałamarz i pióro, jakby czekało na to, aż ktoś je weźmie do ręki i napisze coś niedobrego. Czemu tak pomyślałem ? Bo nie było tutaj nic, co mogłoby posłużyć za dobro. Po dokładniejszych oględzinach zauważyłem duże ślady krwi na podłodze, które można powiedzieć stanowiły główny wystrój pomieszczenia. Starałem się schylić, aby sprawdzić temperaturę krwi. Trochę mi to zajęło ze względu na silny ból, ale udało mi się. Krew była zimna i już zastygła. Co tu się u licha stało ?
Nie chciałem tutaj dłużej zostawać. Zauważyłem drzwi na przeciwko, przeszedłem przez pobojowisko i popchnąłem drzwi... nie miały żadnego uchwytu po prostu były drewniane z delikatnymi wyrytymi znakami. Znalazłem się w sali, była tak wielka, że nawet nie potrafiłem dostrzec co jest na drugim jej końcu. Cóż, nie ociągając się zmierzyłem na drugi koniec dość powoli i z rozwagą rozglądałem się na boki . Sala, była zupełnie pusta tylko gdzieniegdzie znajdowały się jakieś stojaki na miecze i topory. Kiedy spojrzałem w górę zauważyłem niebo.. nie było tutaj żadnego dachu, ale co dziwniejsze to nie było takie niebo jak zawsze. Widziałem tam duży fioletowy księżyc, który nie dawał fioletowego światła tylko normalne dzienne. Miał jakieś dziury, które były srebrne i delikatnie pobłyskiwały. Całkowicie już zdezorientowany zacząłem troszkę szybciej iść. Pojawiły się kolejne drzwi lecz już otwarte. Przystanąłem i zastanawiałem się co mam czynić. Nie było gdzie iść tylko te drzwi były moim ratunkiem... bądź zgubą.
Nagle usłyszałem histeryczny śmiech ! wydobywał się chyba ze wszystkich ścian, miałem wrażenie, że również z góry jakby śmiano się ze mnie mnie, jakoby ten ktoś był Bogiem. W tej samej chwili z otwartych drzwi wyłoniła się postać mężczyzny. Był ubrany w jakiś fartuch cały umazany krwią, kawałkami mięsa i wnętrzności. Od razu wezbrało mi się na wymioty, ale byłem tak wystraszony, że powstrzymałem. Postać niebywale szybkim krokiem zmierzała w moją stronę szczerząc krzywe i brudne zęby w triumfalnym uśmiechu, ja nie mogąc nic zrobić wycofywałem się .Byłem bezbronny.
Nagle coś zaczęło mącić moje myśli i zacząłem w duchu sobie mówić;
- Świeć w niebiosach fioletowym światłem, błyszcząc srebrem, a i czasem blaskiem białym.Pomóż mi w trudnych chwilach, chorobie, walce i męce, a ja oddam swą duszę po raz kolejny...
Postać przystanęła, jakby się czegoś wystraszyła.Wydała z siebie ogłuszający ryk doprawiony ogromnym bólem. Musiałem się skulić i zatkać uszy, bo to było nie do zniesienia.
Mężczyzna wyjął nóż i rozciął sobie dogłębnie klatkę piersiową. Wylazły z niej robaki i jakieś narządy, możliwe, że należały do wielu ofiar. Postać upadła na ziemię i zaczęła w niewiarygodnie szybkim tempie gnić, a robaki rozpadały się po kilku swoich szybkich krokach.
Oszołomiony wstałem i rozejrzałem się wokół tracąc zupełnie głowę, byłem sam z trupem i jak to się stało, że się zabił w tak bestialski sposób ?
Usłyszałem coraz to głośniejsze wołanie z góry;
- TY , który wypowiedziałeś te słowa płacisz kolejną cenę ! Coraz bardziej pogłębiasz się w swoją tragedię... coraz bardziej będziesz się zapominał...CORAZ bardziej będziesz odczuwał skutki. TO co pomyślisz stanie się rzeczywistością.
Patrząc się na księżyc, nagle stał się on krwisto-czerwony i zaczęły na ziemie spadać krople krwi.
Ciąg dalszy nastąpi...
Silver, zwracałam Ci już raz uwagę na konieczność zapoznania się z regulaminem. Ponownie przytoczę fragment:
Ostrzeżenia oraz bany można otrzymać za:
Pisanie CAPS LOCKIEM, TrAwĄ lub kolorem (kolory zastrzeżone są dla Administratorów, Moderatorów i Krytyków).
Tym razem 20% na tydzień.
Posta edytowałam//kapadocja