Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Póki co brak tytułu
#1
Opowiadanie pisane wspólnie z przyjacielem. W zamyśle jest częścią czegoś większego, ale zżerała mnie ciekawość odnośnie tego jak zostanie przyjęte, dlatego za jego (i swoją własną oczywiście ;P) zgodą wrzucam niniejszy fragment, licząc tym samym, ze nie zostanę nabity na pal, lub spalony na stosie za jakieś banalne błędy. Miłej lektury. (Nie, to nie miał być sarkazm Tongue)
Chodzi mi głównie o ocenię fabuły, ale jeżeli znajdą się błędy składniowe, lub stylistyczne, a na pewno się znajdą, to chętnie poprawię.


– Słuchajcie, bo to bardzo ważne i nie będę tego powtarzać. Skomplikowana sytuacja polityczna doprowadziła do wojny światowej w połowie 2013 roku. Bodźcem, który pobudził państwa do rozpoczęcia działań zbrojnych, był zamach na prezydenta Federacji Rosyjskiej – Władimira Putina, goszczącego w Polsce z wizytą dyplomatyczną. Polskie złoża gazu łupkowego okazały się wystarczające, by uniezależnić Europę Zachodnią od rosyjskich dostaw na kilkaset lat, co groziło głębokim kryzysem gospodarczym Federacji. Nikt nie wiedział, że za zamachem stali sojusznicy Rosjan – Chińczycy, którym zależało na wywołaniu konfliktu – wszak to oni najbardziej by na nim zyskali. Wojska Federacji Rosyjskiej, sprzymierzone z siłami Chińskiej Republiki Ludowej, przypuściły szturm na tereny Unii Europejskiej. Stany Zjednoczone ogłosiły blokadę kontynentalną państw "Czerwonego Bloku", z której zaskakująco szybko się wycofały – Chińczycy zagrozili paraliżem amerykańskiej gospodarki – wszak ówczesny świat dobrze wiedział, kto ma kogo w kieszeni. Państwa Bliskiego Wschodu wykorzystały okazję i zrównały z ziemią Izrael, doprowadzając do kolejnego Holocaustu, jako zemsty za krzywdy Palestyńczyków. Atak jądrowy na Tel-Awiw spotkał się ze zdecydowaną reakcją Indii. Hindusi ostrzegli, że następne użycie broni atomowej skończy się odpaleniem indyjskich rakiet w kierunku największych stolic świata – najprawdopodobniej tylko dzięki tej decyzji udało się zapobiec nuklearnej zagładzie. Pokojowa Francja zrzekła się przywództwa w Unii Europejskiej na rzecz Niemiec. Przywódcy RFN wraz z Polakami opracowali skuteczny plan obrony terytorialnej, który spowodował załamanie rosyjsko-chińskiej ofensywy. NATO oficjalnie przestało istnieć, ale Amerykanie postanowili w tajemnicy przed Chińczykami wspierać państwa UE dostawami sprzętu wojskowego. Japończycy zadeklarowali neutralność. Od tamtych dni upłynęło ponad dwieście lat... A jeżeli pan Piotr Ostrowski nie przestanie spać na moich lekcjach, to nawet cała flota Federacji nie uchroni go przed poprawką z historii.
Gderliwy głos nauczycielki strzelił jak bicz w pomieszczeniu, co sprawiło, że młody chłopak siedzący w ostatniej ławce, drgnął i podniósł głowę z blatu. Potoczył lekko nieprzytomnym wzrokiem po sali i spostrzegł, że cała klasa na niego patrzy. Niektórzy uśmiechali się kpiąco, jakby chcieli powiedzieć: "Ha, Ostrowskiemu znowu się dostało". Młodzian wyprostował się i wymamrotał:
– Przepraszam, pani profesor, to się więcej nie powtórzy.
Nauczycielka, wciąż ze wściekłą miną odwróciła się do reszty uczniów.
– Jak już mówiłam, od czasu III wojny światowej, zwanej także Wojną Przedfederacyjną minęło ponad dwieście lat. Jak możecie zauważyć, wiele się od tamtego czasu zmieniło, a to wszystko dzięki bohaterskiej postawie naszych przodków.
W tym momencie zabrzmiał dzwonek i uczniowie zaczęli zbierać się do wyjścia.
– Przypominam, że w przyszłym tygodniu macie sprawdzian ze stosunków polsko-rosyjskich w czasach poprzedzających III wojnę światową. Radzę się przygotować! Ciebie to też dotyczy Ostrowski! I ciebie Lisiecka!
Piotr jako jeden z ostatnich wyszedł z klasy. Był wściekły na siebie, że znowu zasnął na lekcji tej starej krowy, ale wczoraj do późna nie mógł zasnąć. Wszystko dlatego, że czekał na ojca, który miał wrócić z ważnej misji wczoraj w nocy.
Kapitan Jan Ostrowski był bowiem wojskowym, dowódcą eksperymentalnej fregaty zwiadowczej klasy Ranger. Faktycznie, powinien wrócić poprzedniej nocy do domu, jednak jak zwykle przy rutynowych zadaniach, tak i tutaj "coś" musiało pójść nie tak...


*********


– Poruczniku, raport! – W kokpicie zabrzmiał spokojny głos kapitana okrętu.
– "Hubal" spisuje się znakomicie. Wszystkie systemy sprawne, wskaźniki na zielonych polach. Wygląda na to, że chociaż raz inżynierowie Federacji się postarali i sklecili coś co nie rozleci się przy przekroczeniu prędkości światła. – powiedział pilot.
– Taaak, może tym razem przeciążenia nie przełamią okrętu na pół... – odezwał się drugi pilot.
Na te słowa kapitan wzniósł wymownie oczy ku niebu i odwracając się do wyjścia rzucił:
– Dobrze, informujcie mnie co kwadrans – i wyszedł.
– Tomek, też masz wrażenie, że kapitan mnie nie lubi? – podjął po chwili milczenia drugi pilot.
– Stary, nikt na tym statku cię nie lubi. Jesteś irytujący z natury, wiesz?
– Ja to nazywam poczuciem humoru.
– A ja mogę nazwać strzał w głowę wypadkiem przy czyszczeniu broni. Przymknij się.
Ta uwaga zakończyła dyskusję. Piloci jeszcze przez chwilę przyglądali się sobie, by po chwili wrócić do swoich obowiązków. Byli swoimi absolutnymi przeciwieństwami.
Pierwszy pilot – porucznik Tomasz Wahowicz – był wysokim, muskularnym blondynem o pewnych ruchach i mocnym spojrzeniu, które mówiło: "Lepiej ze mną nie zadzieraj". Rzadko się odzywał i nigdy, ale to nigdy nie żartował.
Natomiast drugi nazywał się Krzysiek Terlecki, był przynajmniej sześć lat młodszy od kolegi z kokpitu, chudy, wygadany i energiczny. Wszędzie było go pełno, czym doprowadzał wielu do irytacji. Jego motto życiowe brzmiało mniej więcej: "Dzień bez żartu, to dzień stracony".
Jedyną wspólną cechą obu mężczyzn, poza płcią oczywiście, była niezrównana umiejętność pilotażu. Obaj potrafili sprawić, że okręt gwiezdny, niemal zatańczy. Do tego pomimo różnicy zdań w kwestii spędzania wolnego czasu, byli świetnie zgrani.
Teraz, testowali nowy statek projektu inżynierów Federacji. Lekką fregatę zwiadowczą klasy Ranger, wyposażoną w eksperymentalny silnik jonowy, zdolny prześcignąć wszystkie znane okręty tej klasy. Załoga postanowiła ochrzcić okręt mianem "Hubal" na cześć jednego z największych kawalerzystów, a jednocześnie speców od walki podjazdowej w historii.
– Dobra, sprawdźmy, co ta dziecinka potrafi – mruknął Tomasz otwierając przepustnicę. Okręt przyspieszył, a Krzysiek zameldował:
– Wszystko sprawne, zużycie energii 40%, stateczniki poziome w normie, pionowe również. Lewy akcelerator jonów zdaje się trochę marudzić. Wezmę Błażeja i sprawdzimy, w czym problem.
– Jasne, tylko nie usmażcie elektroniki – odrzekł Wahowicz nie odwracając się od konsoli.
Kapral Terlecki opuścił kokpit i minąwszy wąski korytarzyk ze śluzą powietrzną, znalazł się w głównym pomieszczeniu okrętu, zwanym przez załogę Salonem. Wpadł tam – dosłownie wpadł – na dwóch żołnierzy wsparcia, Franciszka i Antoniego Pawłowskich. Wyglądali, jakby się o coś kłócili. Obaj byli o głowę od niego wyżsi i lepiej zbudowani, mieli identycznie wyglądające twarze i żołnierskie fryzury. Może i byłoby to dziwne, gdyby nie fakt, że szeregowi Pawłowscy, to bracia bliźniacy. Na widok Krzyśka przerwali sprzeczkę i uśmiechnęli się w ten sam sposób (trochę go to przerażało, bo wyglądało to tak, jakby ktoś bawił się kserokopiarką), ale odwzajemnił gest.
– Jak leci? – spytał ten stojący bliżej.
– W porządku, szukam Błażeja, wiecie gdzie jest?
– A gdzie może być najtęższa głowa we flocie? – spytał drugi.
– Czyta w swojej kajucie – rzekł pierwszy.
– Dzięki eee... chłopaki...
"Cholera, trzeba im przylepić karteczki z imionami, bo nie wiadomo który jest który", pomyślał kapral, ruszając w kierunku kwater załogi. Bliźniacy wrócili do swojej wymiany zdań.
Przeszedł przez Salon, duże, okrągłe pomieszczenie ze stołem na środku, obstawionym dookoła dziesięcioma krzesłami. Na chwilę obecną blat zawalony był czymś, co przywodziło na myśl stertę brudnej bielizny połączonej z mieszaniną niekompletnego sprzętu wojskowego. Krzysiek nareszcie wiedział, o co kłóciła się tamta dwójka: "Kto ma sprzątnąć ten bajzel". Uśmiechając się lekko, ruszył dalej. W korytarzu prowadzącym do mesy i kwater minął jeszcze jednego członka załogi. Na pierwszy rzut oka wyglądał jak bezdomny w mundurze Federacji, obwieszony granatami. Nawet pachniał podobnie.
Był to jednak Sasza, a właściwie Starszy Szeregowy Sasza Koroliew. Spec od materiałów wybuchowych. Niski, pokaźnej postury mężczyzna z brodą i burzą tłustych, czarnych włosów na głowie. Był Rosjaninem z pochodzenia i jak przystało na prawdziwego Rosjanina, załoga rzadko widywała go zupełnie trzeźwym. Na widok pilota, rozpromienił się i powiedział ochrypłym głosem:
– Aa, tieliesnyj* Terlecki! Davaj na jednego!
– Nie mogę Sasza, szukam Błażeja, wiesz gdzie jest?
– Da, w swojej kajucie. Słaba głowa, nie chce pić.
Krzysiek roześmiał się i ruszył dalej. W końcu dotarł do kwater. Jak można się było domyślić Błażej leżał wyciągnięty na swojej pryczy z książką w ręku.
– Rzuć literaturę i podnieś tyłek. Stabilizator nawala i musimy go...
– Wiem – powiedział nie odrywając wzroku od książki. – Słyszę, jak nieregularnie pracuje.
Krzysiek nie zapytał, jakim cudem on może słyszeć sinik znajdujący się pod pokładem, okryty wygłuszającym materiałem. Po prostu wiedział, że Błażej nie kłamie. Nie bez powodu był jednym z najlepszych techników we flocie.
– To rusz się. kapitan nie będzie zadowolony, jak statek nie przejdzie prób ze stu procentową skutecznością.
Technik westchnął i wstał. Choć trudno w to uwierzyć, był jeszcze chudszy i niższy niż Krzysiek. Miał krótko ostrzyżone włosy i bystre niebieskie oczy. Nosił zawsze mundur służb technicznych i pas narzędziowy, który sprawiał wrażenie, jakby ciągnął go w dół. Kapral i bliźniacy często zastanawiali się jakim cudem ten pas nie ściąga mu spodni. Wyglądał bowiem, jakby ważył więcej niż jego właściciel.
Żołnierze wyszli z kwater i ruszyli ku schodom wiodącym do maszynowni. Znajdowały się na lewo od mesy, były bardzo wąskie i gdyby ktoś nie wiedział, że tam są, na pewno by je ominął.
Błażej prowadził. Szedł swobodnym krokiem po schodach, z rękami w kieszeniach. Krzysiek kroczył za nim, uważając, żeby nie poślizgnąć się na stromych stopniach.
Maszynownia. Właściwie to tylko wąski korytarz biegnący obok długiej rury, z konsolą sterującą po jednej stronie i strzelającym łukami elektrycznymi urządzeniem po drugiej. Oprócz tego, pełna była stuków i jakiegoś dziwnego dźwięku. Chyba połączenia szumu z buczeniem. Tak przynajmniej widział to Krzysiek, który przeszedł tylko podstawowe szkolenie z obsługi maszyn okrętowych.
– Partacze – mruknął Błażej podchodząc do konsoli. – Nie potrafią nawet zestroić stabilizatora jonów z napędem Basowa.
Krzysiek prawie nic nie rozumiał z tego, co mówił technik, ale nazwisko Basow znał chyba z akademii. To dzięki jego odkryciom w dziedzinie fizyki kwantowej, sto lat temu wynaleziono silnik, czerpiący energię ze zderzeń jonów.
– Gotowe – oznajmił triumfalnie Błażej po kilku minutach. – Teraz silnik chodzi jak złoto!
Odgłosy wydawane przez napęd rzeczywiście się zmieniły. Teraz brzmiał dużo spokojniej, buczenie było mniej natarczywe.
Wtedy coś zadudniło i zakołysało statkiem tak, że mężczyźni upadli na podłogę. Na konsoli zapaliło się kilka kontrolek i odezwał się alarm ostrzegawczy.
– Cholera, co się dzieje?! – spytał Krzysiek wstając.
– Nie mam pojęcia. – Błażej już starał się opanować sytuację, naciskając przyciski na konsoli. – Leć do kokpitu, sprawdź co się dzieje, ja posprzątam ten bałagan!
Kapral wybiegł z maszynowni i wpadł na schody. Przeskakując po dwa stopnie na raz, po kilku sekundach mknął już korytarzem w kierunku mostka. Minął się w nim z kolejnym członkiem załogi, jedyną kobietą na pokładzie. Posłał jej w biegu uśmiech i w końcu dotarł do kokpitu.
Tu także rozbrzmiewały alarmy ostrzegawcze. Kapral zajął miejsce i natychmiast rozpoczął diagnostykę.
– Co się dzieje? – spytał, gdy jego palce błądziły po przełącznikach i przyciskach na konsoli.
– Skaner średniego zasięgu coś wykrył – powiedział Tomek. – Coś dużego na lewej burcie.
– Asteroidy?
– Nie, to coś otworzyło do nas ogień. To były torpedy protonowe.
– Piraci?
– Sygnatura wskazuje na okręt Federacji.
– Co to za zamieszanie? – Kapitan właśnie pojawił się na mostku. Nie wyglądał na ani trochę zaniepokojonego. To była jedna z jego niesamowitych cech. Bez względu na okoliczności zawsze był spokojny i myślał trzeźwo.
– Zostaliśmy zaatakowani, sir! – zameldował Krzysiek. – Prawdopodobnie przypadkowy przyjacielski ostrzał.
– Wywołać mi tych idiotów na ekran!
– Tak jest!
Zapadła pełna napięcia cisza. Tomek siedział ze słuchawkami na uszach i mówił do mikrofonu:
– Tu Zwiadowczy Okręt Federacji, "Hubal". Otworzyliście do nas ogień. Podajcie numer kodowy i połączcie nas z kapitanem! – Pilot popatrzył na pozostałych i pokręcił głową. Odpowiedziała mu cisza.
– Em... kapitanie? – odezwał się nieśmiało Krzysiek.
– Co jest Terlecki?
– Okręt się zbliża. Za chwile nasze czujniki bezpośredniego zasięgu będą mogły przeskanować jego powierzchnię. Znajdziemy go w bazie danych.
– Dobra robota. Przygotuj skanery – powiedział opierając dłonie na fotelu.
Nagle kolejna eksplozja wstrząsnęła okrętem. Gdyby nie odpowiednio zaprojektowane fotele, piloci pospadaliby na podłogę, a tak tylko trochę nimi zarzuciło. Kapitan nie miał tyle szczęścia.
– Strzelają do nas! Krzysiek, manewry wymijające! – krzyknął Tomek łapiąc za stery.
– Robi się!
Statek wykonał ostry zwrot na prawą burtę, a następnie zaczął pikować w dół z zastraszającą prędkością.
– Siedzą nam na ogonie – rzekł Krzysiek patrząc na ekran. – Hmm... Nie wygląda mi to na żaden znany mi okręt Federacji.
Kapitan zajrzał mu przez ramię, a po chwili wyprostował się.
– Postarajcie się ich zgubić. Chcę mieć przekaz do Admirała Lisieckiego i Ambasadora Puławskiego na Tardilii w pokoju komunikacyjnym najdalej za dwie minuty. Mamy poważny problem. Wygląda na to, że na scenie pojawił się jeszcze jeden gracz.
Popatrzył jeszcze raz na ekran, na którym ukazany był okręt, który atakował "Hubala". Wyglądem przypominał wypukły deltoid z mnóstwem wieżyczek strzelniczych. Był przynajmniej pięć razy większy niż fregata klasy Ranger, ale na szczęście nie tak szybki. Wkrótce udało się go zgubić. Jednak poczucie zagrożenia zostało, a to był ledwie początek.
Odpowiedz
#2
Cześć.

Cytat:Chodzi mi głównie o ocenię fabuły

Ja wprost uwielbiam krytykować/oceniać fabułę Smile

Cytat:– Słuchajcie, bo to bardzo ważne i nie będę tego powtarzać. Skomplikowana sytuacja polityczna doprowadziła do wojny światowej w połowie 2013 roku. Bodźcem, który pobudził państwa do rozpoczęcia działań zbrojnych, był zamach na prezydenta Federacji Rosyjskiej –

To jest wypowiedz jednego podmiotu. Myślnik otwiera i zamyka wypowiedz. Zły zapis wprowadza czytelnika w błąd i tak ten nie wie czy:

Cytat: Nikt nie wiedział, że za zamachem stali sojusznicy Rosjan

Wypowiada to wszechwiedzący narrator czy też dziwny mówca. Kolejna sprawa że w czasach pokoju ciężko jest określi kto sojusznik a kto wróg.

Cytat:– Chińczycy, którym zależało na wywołaniu konfliktu –

To wtrącenie? Dialog? Co to jest?

Obecnie Chiny i Rosję łączy tylko kilka "drobiazgów". Więc nie wiem skąd tak nagle ten sojusz wojskowy.

Cytat:Holocaustu

Wydaje mi się że to pojęcie użyte w zły sposób.

Do momentu:

Cytat:A jeżeli pan Piotr Ostrowski nie przestanie spać na moich lekcjach, to nawet cała flota Federacji nie uchroni go przed poprawką z historii.

Wszystko to tak źle i niestrawnie podane brednie że głowa boli. Cały ten opis wojen nie wojen co za nauczycielka streszcza wszystko w kilku zdaniach? Wypisujesz tam takie głupoty pod względem obecnej siły wojskowej jak i ekonomicznej poszczególnych państw.

Cytat:Jak możecie zauważyć,

Bardzo niefortunne sformułowanie. Po tylu latach oni raczej nie zauważą zmian bo się w nich wychowali. Inny dobór słów.

Cytat:wskaźniki na zielonych polach.

Pasą się razem z trzodą?

Cytat:mocnym spojrzeniu

kruszył betonowe bloki ;]

Cytat:"Lepiej ze mną nie zadzieraj"

Nie dość że mocarne to jeszcze mówiące! Big Grin

Cytat:Rzadko się odzywał i nigdy, ale to nigdy nie żartował.

No zapewne oczy mówiły za niego.

Cytat:Natomiast drugi nazywał się Krzysiek Terlecki

Nazywał się raczej zbędne a poza tym po co zdrabniać imię? Czy to nie o wojskowym mowa a poprzednicy mieli "twarde" wersje swych imion?

Cytat:mniej więcej: "Dzień bez żartu, to dzień stracony".

Mniej więcej czy cytat?

Cytat:prześcignąć

Prześcignąć? Jakby to dziecko lub o dziecku ale w opisie jednostki wojskowej?

Cytat:Lewy akcelerator jonów zdaje się trochę marudzić.

Pewno źle się z nim obchodzili że teraz marudzi :[

Cytat: – dosłownie wpadł –

Po co to? Czytelnik jakiś głupi nie rozumie jak napisze się raz?

Cytat:– A gdzie może być najtęższa głowa we flocie? – spytał drugi.
– Czyta w swojej kajucie – rzekł pierwszy.

1. Nie wiemy który to numer jeden a który dwa
2. Nie jest to ważne dla tekstu
3. Czytelnik to nie debil

Zbędne numery.

Cytat:– Aa, tieliesnyj* Terlecki! Davaj na jednego!

Dobra mamy gwiazdkę sugerując wyjaśnienie ale nie mamy wyjaśnienia :|

Cytat:Krzysiek nie zapytał, jakim cudem on może słyszeć sinik znajdujący się pod pokładem, okryty wygłuszającym materiałem. Po prostu wiedział, że Błażej nie kłamie. Nie bez powodu był jednym z najlepszych techników we flocie.

Na pewno jest z innej planety z takim słuchem to bankowo!

Cytat:zastanawiali się jakim cudem ten pas nie ściąga mu spodni.

Bo pas nie trzyma się na spodniach?

Cytat: Teraz silnik chodzi jak złoto!

Jak może coś chodzić jak złoto?

Cytat:– Cholera, co się dzieje?! – spytał Krzysiek wstając.

Jak dobrze liczę to mamy 2213 i nie posiadają komunikacji radiowej:O

Cytat:Minął się w nim z kolejnym członkiem załogi, jedyną kobietą na pokładzie.

A dlaczego ta kobietka nie wie o alarmie? Bo mija ją uśmiechy śmiechy a no właśnie statek idzie na dno sir!

Cytat:Prawdopodobnie przypadkowy przyjacielski ostrzał.

No tak...

Cytat:Nagle kolejna eksplozja wstrząsnęła okrętem. Gdyby nie odpowiednio zaprojektowane fotele, piloci pospadaliby na podłogę, a tak tylko trochę nimi zarzuciło. Kapitan nie miał tyle szczęścia.

Fajnie tam mają z tymi fotelami!

Cytat:– Strzelają do nas! Krzysiek, manewry wymijające! – krzyknął Tomek łapiąc za stery.

To średniowiecze? Nie ma rakiet naprowadzanych? Nie ma jakiś innych rakietek które byłyby wstanie zestrzelić wrogie? Laserów? Plazm czy co tam jeszcze mogli wymyślić?

Cytat:Statek wykonał ostry zwrot na prawą burtę, a następnie zaczął pikować w dół z zastraszającą prędkością.

Jaka to ta prędkość? Czy to nie statek który łamię barierę dźwięku? Dobrze że nie napisałeś że spadał w dół bo bym padł ze śmiechu.

Tekst jest niestety bardzo słaby. Fabuła nie za wysokich lotów. Akcji mało. Brak fachowych terminów nadających realizmu. Opis wojny komiczny!

Daje jedną gwiazdkę na pięć ale tylko dlatego że mniej nie mogę.


Pisząc staraj się układać plan. Pracuj nad każdą z części Twojego tekstu indywidualnie sprawdzaj ją rozwijaj a po kilku mniej lub bardziej udanych próbach zaczniesz tworzyć dużo lepsze teksty.

Pozdrawiam
Patryk.


Don't get too close
It's dark inside
It's where my demons hide...


"The Edge... there is no honest way to explain it because the only people who really know where it is are the ones who have gone over."
Odpowiedz
#3
Cóż, jeżeli chodzi o ten konflikt, o którym mowa na początku, to mam świadomość, że jest bardzo nierealny. Między innymi dlatego tekst został umieszczony w dziale Sience-Fiction, z naciskiem na FICTION.
Z drugiej strony zauważ, że fabuła rozpoczyna się pod koniec 2013 roku, więc rok od czasów obecnych. W polityce może się w takim czasie wiele wydarzyć. Poza tym skąd wiesz, że Rosja i Chiny nie mają już teraz tajnego sojuszu wojskowego?
Wiem, że być może pieprzę od rzeczy, ale lekko zdenerwowało mnie nabijanie się z utartych sformułowań użytych przeze mnie w tekście. W moim mniemaniu było całkowicie niepotrzebne. Nie mówię o wszystkich stwierdzeniach, bo wiem, ze niektóre były trafne i za nie dziękuję.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości