Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Ostatnia warta
#16
Janko napisał(a):Miała za zadanie pilnowanie, by ktoś niepożądany nie zbliżył się do wioski.


A ja jeszcze się czepię tego fragmentu. Imho lepiej brzmiałoby "Jej zadaniem było pilnowanie...", jakoś tak bardziej płynnie.
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz
#17
W sumie moje zdanie znasz. Pisałem Ci już o tym na tej innej stronie Smile. Powiem tu tyle że to bardzo fajne maleństwo. Skoda trochę tej "dziewczynki" kim, lub czymkolwiek była. Może mielibyśmy mieli tu na ziemi braci w rozumie. Ciekawe jak by to było?
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#18
gorzki, polecam trylogię "Eden" Harry'ego Harrisona, jeżeli chcesz się dowiedzieć, jakby to było? Smile
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz
#19
A ja obiecuję, że ciąg dalszy (i to na poważnie będzie)Big Grin
Just Janko.
Odpowiedz
#20
I trzymam za słowo. Mówię o obietnicy dalszego ciągu.Shy
Odpowiedz
#21
Ciekawe opowiadanie Smile Wciągające.
Odpowiedz
#22
Bardzo mi się to podobało. Oryginalny pomysł, a przynajmniej ja nic takiego nie czytałem jeszcze. Bardzo dobry opis i naprawdę idzie się wczuć w postać. Trochę żal mi jej śmierci, ale poza tym wszystko bardzo fajnie. Koniec przyznam szczerze mnie zaskoczył. Ogólnie jak zwykle podoba mi się to jak dopasowujesz język do postaci z której punktu widzenia piszesz. Twoje opisy pobudzają wyobraźnie. Mogłem sobie w myślach zbudować cały ten świat. Czyta się bardzo gładko i to u ciebie lubię.

10/10.
Odpowiedz
#23
No no no. Bardzo ciekawy pomysł na opowiadanie. Temat świetny i wykonanie bardzo dobre. Smile Podobało mi się i wciągnęło mnie. Nie wyczaiłem żadnych błędów ani pomyłek. Dobra robota. Pięć z plusem Big Grin
Odpowiedz
#24
Pokróce.
Ładnie napisane, choć pomysł podobny choćby do tego z planety małpSmile Ale konia z rzędem temu, kto w dzisiejszych czasach ma całkowicie oryginalny pomysł. Tekst się ładnie czyta i ogólnie wrażenia bardzo pozytywne.

Natomiast kilka rzeczy da sie poprawić (mocno subiektywnie, ale przecież zawsze oceny są subiektywne)

1. Na początku sugerujesz że bohaterka siedzi na piaszczystym wzgórzu, później materializuje się na nim kilka paproci a wreszcie coś w czym może ukryć się drapieżnik (większy od niej).
pisz roślinność od razu,bo pierwszym skojarzeniem z piaszczystym wzgórzem jest coś w rodzaju lekko porśniętą trawą wydmy, a przecież nie o to chodzi.
Taka kolejność opisu sprawia, że czytelnik ma moment zastanowienia, kiedy okazuje się, że bohaterka jest w istocie otoczona zielenią.

2. Kwestia samego stanowiska wartowniczego.
Bohaterka jest wartownikiem, pilnującym wioski przed de facto najazdem. Jednocześnie znajduje się na takiej pozycji, gdzie łatwo ją podejść, nie siedzi na drzewie, nie ma pustej przestrzeni dookoła - dlaczego, chce się podłożyć? Przecież są tu już od kilku pokoleń, znają te drapieżniki - nie jest tajemnica jak będą podchodzić.
Stworzonka umieja budować chaty, bez problemu mogłyby zbudowac cokolwiek co chroni wartownika przed niebezpiecznym wrogiem, choćby na moment. A oni posłali ja samą w gąszcz, w którym drapiezniki sobie świetnie radzą, bez żadnej osłony. Chcieli wymrzeć?

3. Fakt, że wioska wystawia wartowników od strony plaży, skąd wiadomo, ze wróg nie podejdzie, oznacza, że ma ich więcej niz jednego - co się stało z pozostałymi posterunkami, czyżby KAŻDY z nich został zniszczony bez żadnego sygnału ostrzegawczego?
Nikt w wiosce nie krzyczał, kiedy była atakowana? nie bito na alarm?
Zniknięcie wioski wydaje mi się co najmniej dziwne - przecież - raz jeszcze wspomnę - wiedzieli o drapieżnikach.

4. Wioska nie ma choćby palisady, mimo, że z konieczności posiadania ścian zdają sobie sprawę.

No, to tyle mi przyszło do głowy po lekturze.
Pewnie dałoby się dokładniej, wiem.

Pozdrawiam.
Odpowiedz
#25
Witam. Dzięki za komentarz. Co zaś luk w fabule.
1. To miała być niewielka górka (wzgórek) wśród zarośli właśnie, ale był z nim problem ze względu na "skojarzenia", podobanie jak z jajami. Tu niestety trzeba by opis nieco zmienić.
2. Stanowisko umieszczone było od strony idącego stada, bo właśnie za nim czasem podążały drapieżniki. Wchodzić na drzewo nie umieliWink Ona siedzi na niewielki piaszczystym łachu, dookoła są zarośla (paprocie) a atak był szybki z zaskoczenia, tak jak atakowały raptory, bardzo długi skok. Budowa chat z liści od osłony przed wiatrem to coś zupełnie innego niż palisada. Podobnie jak muszkiet i działko gattlinga - niby to samo a jednak dzieli je wieki. Bohaterka nie pilnuje przed najazdem - ot pilnuje jak w przypadku np. surykatek czy nie zbliżają się drpapieżniki.
3. Szybkie ataki, dlatego nie wszczęto alarmu.
4. To już pisałem wcześniejBig Grin
Just Janko.
Odpowiedz
#26
2. Oczywiście, że coś innego - niemniej surykatki miały się gdzie schronić przed drapieżnikami - miały nory, do których drapieżniki nie mogły wejść. Tutaj sa chaty z liści, które de facto oznaczają, że to plemie nie ma absolutnie żadnych metod obrony. Bo uciekanie też jest problematyczne. Bo nie ma gdzie.

3. Szybkie ataki na wszystkie wartownicze stanowiska? szybkie wyrżnięcie w pień osady która ma kilkadziesiąt chat? To gdzie ona stała, pośród wysokich krzewów? Specjalnie, żeby było łatwiej ich zabić? Jak dla mnie - nierealne. Ale to Twój tekst.

4. Palisada może być nietrafionym porównaniem. Pierwszą funkcją schronienia jest schronienie przed zagrożeniem, nawet jeżeli prymitywne. Zobaczy jak żyją zwierzaki choćby - zawsze maja albo miejsce trudno dostępne, albo takie skąd łatwo zwiać tam, gdzie drapieżnik nie dosięgnie.
Te zwierzaki u CIebie to nie jakieś tam antylopy. Myślą, budują.
I mimo tego robią wszystko, żeby nie uchronić się przed zagładą.
Odpowiedz
#27
Dyskusja robi się ciekawaSmile
Niemniej jednak ona właśnie takie być miały, tak sobie to wyobraziłem. Wszak mamy już jakieś tam inteligentne zwierze które potrafi coś budować, może na razie tylko na poziomie niewiele odbiegającym od nor surykatek, ale jednak. Tak czy inaczej, wyginęli (a przynajmniej to plemię) ze względu na zbyt wolne dostosowywanie się do środowiska. Właśnie to starałem się pokazać, a jak mi to wyszło to już zupełnie inna sprawa. Świat się zmienił (nowe drapieżniki), ich zabezpieczenia wypracowane od lat (choćby owe nory i sposoby pilnowania osady) się już nie sprawdzają - te drapieżniki są ich rozmiaru (więc do nory mogą wejść) są niewielkie i znacznie szybsze w porównaniu z poprzednimi gatunkami (można się skryć bo łatwiej je zauważyć a po drugie jako osłona starczy choćby gęsty las). Ot taki mój światek - czy koślawy, to już inna sprawa. Zobaczymy jak wyjdzie nieco bardziej "urbanistyczne" opowiadania z serii (jeśli powstanie)Big Grin
Just Janko.
Odpowiedz
#28
Wiesz, jak rozumiem po to czytamy, żeby na to zwracać uwagęSmile
Niemniej - te istoty - nawet z tego plemienia - juz z drapieżnikami tego typu się spotkały. W końcu wiedzą, że należyu się ich spodziewać, właśnie ich. Pies sie uczy od drugiego razu, żeby uważać na coś groźnego. Pies nie buduje.
Pomyśl, jak one przeżyły pierwsze spotkanie tak, żeby jednocześnie wynieść całą tą wiedzę.

Plus, nadal - żeby wykończyć całą wiosklę bez hałasu trzeba mieć stado wielkością dorówujace ilości osób w osadzie - to nie oddział komandosów, tylko drapieżniki.

A u Ciebie jest jednoczesny atak we wszystkie miejsca, bez jednego hałasu. Dziwne.

Napisz to "urbanistyczne" opowiadanie - może być fajnym pomysłem.
Odpowiedz
#29
Ok, zapewne masz rację, jak pisałem na początku powstało to pod wpływem chwili. Ale do tego, by wykończyć wioskę po cichu wystarczy skoordynowany atak, nigdzie nie napisałem, że wioska zginęła godzinę wcześniej. Atak mógł nastąpić kilka chwil wcześniej. Wszak krzyki tych od padliny już słyszała. A hałas mógł być, tylko ona ze swego posterunku go nie słyszała, po to był właśnie ten pusty pień by było słychać alarm dalej niż np. krzyk. Tak czy inaczej, bardzo dzięki za zwrócenie na ten fakt uwagi.
Co do opowiadania "urbanistycznego" zobaczymy, coś mi się tam w głowie rodzi od jakiegoś czasu.
Just Janko.
Odpowiedz
#30
Witaj,

Czytałam z wielkim zainteresowaniem. Byłam bardzo ciekawa do jakiej rasy przynależy bohaterka, tekst okazał się bardzo tajemniczy i wprawnie napisany. Smutny motyw przewrotnego życia, ciekawie ujęty. Gratuluję. Znalazłam kilka powtórzeń, brakło kilku przecinków, ale nie dałeś szans znudzić się tym tekstem mimo tak wielu niedomówień. Ślicznie. Jedyne, co mnie rozczarowało to ... tytuł. Od razu wiadomo, że to będzie ich ostatnia warta, że to się źle skończy, a szkoda. Bo obdzierasz to opowiadanie z tajemniczości. Sugeruję zmianę tytułu.

MOJE SUGESTIE:

dzieje się na brzegu morza. A działo się wiele. - powtórzenie : się/się, dzieje/działo
Stado szło ku wysokiemu słońcu. - wysokiemu w jakim sensie? zawieszonemu wysoko na niebie?
było blisko, a i na plaży można było - powtórzenie: było/było
przechodziły dostatecznie daleko(,) by nie stanowić
się ruszało. Nie próbowały się - powtórzenie: się/się
mimo iż były nico podobne do jej rasy - <nieco>
mocniej ogon i usiadła tak(,) by wszystko jeszcze
Odwróciła się spłoszona w tamtą stronę, - wytnij > w tamtą stronę
było to bardzo dużo jedzenia. Mięso było świeże, ociekało jeszcze krwią. Nie było - powtórzenie: było/było/było
patrzył nico dłużej niż - <nieco>
cześć roślinożerców odłączyła się od stada, - <część>
Żuła go powoli(,) ciesząc się,
wzgórza do błotnistej sadzawki(,) zabarwiając ją na
zadały potężne szpony(,) wypruwając jej wnętrzności.
tysiące(,) a potem miliony.
swego życia,(.) teraz jest tu wielki kanion.

Dużo weny życzę, pozdrawiam,
Lilith
Piekło jest puste, a wszystkie diabły są tutaj.
William Shakespeare
[Obrazek: gildiaPiecz1.jpg]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości