27-02-2011, 22:25
A taki sobie utworek/potworek spłodziłem przed laty. Znaleziony w stercie maili.
Moja skóra jest tak zmarznięta od długo płynącej wody, że już nic nie czuję. Sutki stwardniały, skóra zbladła, opuszki palców... Są zmarszczone, ale jednak czyste. Kiedy dotykałeś mnie po raz pierwszy, moim ciałem wstrząsały spazmy rozkoszy. Byliśmy sobie zupełnie obcy i nie przeszkodziło to w zbliżeniu. Kiedy dotykałeś mnie po raz ostatni, czułam, że umieram. Miłość zawaliła się przez jeden grzech. Woda płynie wzdłuż włosów po białej drodze, tworzy strumienie w zabrudzonych rowkach. Nie jestem zdolna do uczuć. Potrafię tylko patrzeć pustym wzrokiem, skrawkami duszy w czarny spływ, w metaliczną otchłań. Zasysa mnie do wrót Piekieł, tam, gdzie powinnam zostać rozliczona za swoją beznadzieję. Godzinę temu śmierć mnie przeraziła, ale teraz jest jedynym, czego pragnę. Nie chcę widzieć tego jak Cię skrzywdziłam. Podnoszę się na chwiejne nogi i w stanie narkotycznego zamroczenia przechodzę obok Ciebie. Wiem, że mi nie wybaczysz. Nie ronię łez, pozostawiam za sobą tylko mokre ślady stóp. Mieszkanie milczy, mieszkanie jest puste. Może mnie nienawidzi; w końcu to Twoje mieszkanie. Nie patrzę na lustro, bo boję się swojego odbicia, boję się Diabła. Z okna oglądam ulice. Ludzie i pojazdy są innym światem, to zupełnie inny organizm. Wleką się w rytm jakichś spraw. A na budynki, na przestrzeń więzienną między nimi, w której ludzie, pada skrzydlaty dreszcz; czy to aniołowie lecą z nieba, czy ze skrzekiem spadają ogromne ptaszyska? Pozostaje mi tylko wykręcić trzycyfrowy numer i powiedzieć do dyspozytorki: "Zabiłam".
A potem anielski upadek.
A potem anielski upadek.
http://nostraplagiarism.wordpress.com/
Tylko żyjąc absurdalnie można wyłamać się z tego bezgranicznego absurdu... [Julio Cortazar]
Tylko żyjąc absurdalnie można wyłamać się z tego bezgranicznego absurdu... [Julio Cortazar]