Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Ostatki
#1
W tym karnawale nieco zagubiony, jednak wiodę korowód niespełnionych wodzirejów.
Dokąd? A któż to wie, wystarczy, że pysk się śmieje. No i księżyc taki nadęty, napasiony.
Być może przyjdzie znowu wzruszać ramionami, w świetle dnia bezczelnieć, na razie trwa ten bal w widach i snach. Cóż - niechaj i tak będzie.
Trzeźwienie zawsze boli, szczególnie tuż pod widnokręgiem, kikuty drogowskazów straszą – dwa, zimowe kruki pną się na latarnie. Wisielczy humor jakże nie na miejscu kiedy tak walca tańczą pętle, do tego głowa pęka w szwach, chociaż właściwie nie ma pilnych spraw.

Więc drogie danse macabre – pędźmy, czas wypłucze sól tej ziemi.
Odpowiedz
#2
Strasznie, bardzo, ogromnie mnie się podoba ten obraz i obrazowanie i podobrazie, i wcale nie dlatego, że Marcin, nie. Bo te kruki, co się wspinają, pną, bo księżyc napasiony, nadęty, bo głową pęka w szwach od pilnych spraw.
Bo proza poetycka to moje hobby, jak hippika dla Marszałka. Bo tak.
Bardzo.
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#3
Piękne. Przyjrzałam się wczoraj trochę Twojej twórczości. Skąd bierzesz te wszystkie porównania, metafory? Nie dość, że poetycko, to jeszcze inteligentnie. Pozdrawiam!
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości