Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Orfeusz w Krainie Mgieł
#1
ORFEUSZ W KRAINIE MGIEŁ

Wraz z nadejściem listopada, Syriusz wybrał się na grób zmarłej ukochanej. Chociaż od nieszczęśliwego wypadku minęły przeszło dwa lata, on wciąż żył niespełnionymi marzeniami i każdego dnia obwiniał się o śmierć Marietty. Jego dusza ulegała powolnemu rozkładowi. Nie potrafił już śnić, śmiać się, czy znów kogoś pokochać.
Najgorsze było to, że wciąż o niej myślał, bez ustanku. Wspominał pierwsze spotkanie, pierwszy pocałunek i inne pierwsze rzeczy. Czasami jeszcze słyszał jej głos i czuł zapach różanych perfum.
Gdy Syriusz poddawał się rozmyślaniom, na grobie przysiadł ogromny kruk.
- Wiadomość od Pana Asmodeusza! – Ptaszysko zamachało skrzydłami, ukazując przywiązany do nogi liścik.
Syriusz zamrugał ze zdziwienia. Nigdy wcześniej nie spotkał się ze stworzeniem tak osobliwym jak gadający kruk. Nie znał również jego nadawcy. Zaintrygowany, szybko zabrał się za czytanie.

GDY WYZWANIE ŚMIERCI RZUCISZ,
UDAJ SIĘ DO KRAINY CIENIA,
BY KOCHANCE ŻYCIE ZWRÓCIĆ
I ZAKOŃCZYĆ SWE CIERPIENIA

Z SERDECZNYM CHICHOTEM
ASMODEUSZ, WŁADCA PIEKIEŁ


Zimny dreszcz przebiegł po plecach Syriusza, gdy uświadomił sobie, kim był tajemniczy nadawca listu. Choć dobrze wiedział o konsekwencjach paktowania z demonami, nie umiał poskromić targających nim namiętności.
- Przyzywam cię, Asmodeuszu! – krzyknął na całe gardło.
Wtem znalazł się w wyjątkowo zaniedbanym teatrze. Na scenie odbywał się właśnie jakiś spektakl. Uwagę Syriusza przykuły cztery młode aktorki o jednakowo nieobecnych spojrzeniach, niezdarnie poruszające kończynami w rytm skocznej muzyki. Z daleka ich taniec przypominał raczej napad drgawkowy – kobiety wydawały się zupełnie nie kontrolować swoich ciał. Nagle dźwięki ucichły, a one osunęły się bezwładnie na podłogę.
- Witam w moim Teatrze Marionetek! – Asmodeusz wyłonił się z mroku, stając na wprost Syriusza. W ludzkiej formie był wysokim młodzieńcem o kruczoczarnych włosach i niebieskich oczach. Miał na sobie ciemny garnitur i różowy krawat. – Jestem rad, że skorzystałeś z mojej oferty.
- Przestań z tymi grzecznościami! – syknął Syriusz. – Jak mogę odzyskać Mariettę?
- Widzisz, mój drogi, listopad jest miesiącem zadumy i melancholii. Ludzie wspominają tych, którzy odeszli. Ta pamięć sprawia, że świat żywych jednoczy się przez chwilę ze światem zmarłych. Co roku o tej samej porze, na deskach mojego teatru wystawiamy sztukę pod tytułem „Orfeusz w Krainie Mgieł”.
Demon klasnął w dłonie. Dwie kobiety w maskach rodem z tragedii antycznej położyły przed Syriuszem drewnianą trumnę. Mężczyzna podniósł wieko skrzyni, a jego oczom ukazała się marionetka do złudzenia przypominająca Mariettę.
- Odtwórca głównej roli wchodzi za kurtynę, będącą przejściem do Krainy Mgieł – Asmodeusz kontynuował swą opowieść. – Tam musi odszukać swoją ukochaną i powrócić z nią przed upływem godziny. To, co przed sobą widzisz, jest zastępczym ciałem, w które włożysz duszę Marietty. No i będziecie żyć długo i szczęśliwie.
Sam pomysł z zastąpieniem ludzkiego ciała drewnianą lalką wydał się Syriuszowi ohydny, jednak powstrzymał się od komentarza.
- A co, jeśli Orfeusz poniesie porażkę?
Demon uśmiechnął się pod nosem.
- Pochłonie go otchłań zapomnienia. To los o wiele gorszy od śmierci.
Syriusz tak bardzo pragnął ponownie ujrzeć ukochaną, że zapanował nad strachem, zacisnął zęby i ruszył w stronę czerwonej kurtyny.

***

Syriusz wytrwale podążał przed siebie, prowadzony zapachem różanych perfum. Co chwilę napotykał na swej drodze udręczone dusze. Pozbawione resztek samoświadomości upiory, bez końca odgrywały sceny z ostatnich chwil swojego życia.
Rozmyślając nad tragicznym losem zmarłych, mężczyzna dostrzegł majaczącą się w oddali postać Marietty i natychmiast ruszył w jej kierunku. Szybko jednak okazało się, że i ona pozostaje w stanie zawieszenia między życiem a śmiercią.
- Nie obwiniaj się. – Widmo cytowało jej ostatnie słowa. – Tak musiało być. Zapomnij o mnie i zakochaj się na nowo.
- Jak mógłbym o tobie zapomnieć? – zapytał cicho Syriusz, łapiąc ją za rękę.
Wtem niewielka część jego energii życiowej przeszła na Mariettę. Jej oczy ponownie nabrały blasku. Zamrugała dwa razy, jakby budząc się z płytkiego snu.
- S-syriusz? – szepnęła z niedowierzaniem. – Co ty tu robisz? Przecież... Wypadek... Samochód spadł z wiaduktu...
- Rzuciłem wyzwanie śmierci, by przywrócić cię do życia – wyjaśnił mężczyzna i kochankowie padli sobie w objęcia.
Znajdujące się w pobliżu duchy przestały odgrywać sceny swojej śmierci. Z zawiścią wymalowaną na twarzach rzuciły się w kierunku Syriusza i Marietty.

***

- Ojeeej, jaka szkoda! Dopadły cię złaknione energii życiowej upiory, a czas powoli dobiega końca! – Asmodeusz zaśmiał się triumfalnie. – Głupcze, czy na prawdę sądziłeś, że ci się uda?! Nie dane wam żyć długo i szczęśliwie!
Wtem zza kurtyny wypadł Syriusz, ciągnąc za sobą duszę Marietty.
Twarz Władcy Piekieł wykrzywiła się w nienawistnym grymasie. Nie mógł uwierzyć w to, co rozgrywało się na jego oczach.
Młody mężczyzna, pozbawiony niemal całej energii życiowej, ostatkiem sił doczołgał się do spoczywającej w trumnie marionetki i tchnął w nią duszę ukochanej.
Przeraźliwy krzyk bólu i rozpaczy rozdarł ciszę panującą w teatrze.
- Jak mogłeś mi to zrobić?! – wrzasnęła Marietta, zaciskając drewniane dłonie na szyi Syriusza. – Jak mogłeś zamknąć moją duszę w tym marnym ciele?
- Ja po prostu... chciałem cię... znowu zobaczyć... – wykrztusił mężczyzna.
- Skazałeś mnie na wieczną udrękę! Nigdy ci tego nie wybaczę! Nigdy, nigdy, nigdy!
Syriusz bez życia osunął się na podłogę.
- Och, cóż za wspaniałe przedstawienie! – rzekł z zachwytem Asmodeusz. – Teraz jesteś w mojej mocy, Marietto! Tańcz! Tańcz dla mnie aż po świata kres!
Światła reflektorów padły na scenę. Z głośników popłynęła skoczna muzyka. Marietta i pozostałe aktorki Teatru Marionetek wróciły do udziału w niekończącym się danse macabre.
Arth4niel, proud to be a member of Forum Literackie Inkaustus since Dec 2009.
Odpowiedz
#2
Witam, skoro to pierwszy mój post do Twojej twórczości, na początku powiem tylko, że robię za „czepiacza”, czyli takiego typka który czepia się różnych zwrotów, fabuły etc. Nie piszę o ortografii i interpunkcji, bo sam czasem w tej materii walę błędySmile

Przeczytałem, zwyczajowo już, dwa razy. Wiem, że zapewne podpadnę za ten komentarz, ale musze przyznać, że mimo bardo fajnego pomysłu… nie podobało mi się. Czemu? Cóż, będzie to mało konkretne „czepianie się”, ale niestety „zarzuty” też są tym razem bardzo mało konkretne. Jak napisałem całkiem przyjemny pomysł, realizacja technicznie niby bez zarzutu… ale, coś tu nie gra. Za bardzo to „techniczne”, zbyt „sztywne”, nie ma w tej, jednak poetyckiej opowieści ani grama poezji. Syriusz to, Syriusz tamto, Asmodeusz to czy tamto. Nikt się niemal niczemu nie dziwi, cały stworzony przez Ciebie świat wisi niejako w powietrzu. Sam nie lubię takich komentarzy (jak ten który właśnie tworzę) więc postaram się napisać coś bardziej konstruktywnego o dwóch pierwszych zdaniach:

(28-12-2009, 14:42)Arth4niel napisał(a): Wraz z nadejściem listopada, Syriusz wybrał się na grób zmarłej ukochanej. Chociaż od nieszczęśliwego wypadku minęły przeszło dwa lata, on wciąż żył niespełnionymi marzeniami i każdego dnia obwiniał się o śmierć Marietty.

Pierwsze zdanie, jaki to był cmentarz, czemu tak formalnie. Może coś w stylu: „Listopad przygnał Syriusza, na zimny, mokry grób ukochanej”? – To tylko moje nieudolne próby stworzenia klimatu i pokazania o co mi chodzi. Zresztą Twoja forma „grób zmarłej” sugeruje, że w grobach nie tylko zmarli leżą.

Drugie zdanie: „Chociaż od nieszczęśliwego wypadku minęły przeszło dwa lata, on wciąż żył niespełnionymi marzeniami i każdego dnia obwiniał się o śmierć Marietty.” – Może coś w stylu: Czas nawet przez dwa długie lata nie zdołał choćby zabliźnić ran i każdy dzień nadal wypełniony był tęsknotą za wspólnymi marzeniami i smagał zbolałe serce poczuciem winy za śmierć Marietty”?

Nie próbuję Ci mówić jak masz pisać, wszak to Twoja (autora) wyobraźnia ma być tu twórcą. Chciałem tylko pokazać o co się czepiam. Czytając ten tekst miałem wrażenie, że czytam suchy scenariusz do sztuki teatralnej gdzie pojawiają się tylko dialogi, opisy zachowania dla aktorów, którzy to potem swym talentem w połączeniu ze scenografia mają w ten tekst tchnąć życie.

Nie próbuję Cię także zniechęcić do pisania, wręcz czekam na inne teksty, może to po prostu taki zamysł lub wypadek przy pracySmile

Poniżej jeszcze dwa zwroty do których czepiłem się nieco bardziej technicznie:

„nie umiał poskromić targających nim namiętności.” – tu jednak miast „namiętności” chyba lepiej było by „pragnień”?

„część jego energii życiowej przeszła na Mariettę.”- może zamiast „przeszła” (tu też widać ten „technikalizm”) – „przepłynęła” lub coś podobnego?

Pozdrawiam.
Just Janko.
Odpowiedz
#3
Dzięki wielki za komentarz Big Grin. Rzeczywiście, opowiadanie trochę jakby sztywniackie i pozbawione emocji. Muszę jeszcze popracować nad narracją (żeby porywała, a nie nużyła).
Sam już u siebie zauważyłem, że z każdą konstruktywną krytyką pisanie przychodzi mi coraz lepiej Tongue.

Pozdrawiam
Arth4niel, proud to be a member of Forum Literackie Inkaustus since Dec 2009.
Odpowiedz
#4
Hmmm... Wszystko piszesz tak od razu. Zaraz wyjaśnie, o co mi chodzi.

"Nie znał również jego nadawcy."(...)"- Witam w moim Teatrze Marionetek!"(...) "- Przestań z tymi grzecznościami! – syknął Syriusz. – Jak mogę odzyskać Mariettę?" - Na początku piszesz, że Syriusz nie znał Asmodeusza, potem ich spotkanie wygląda, jakby byli starymi wrogami.

Bohater dostaje liścik, od razu bierze go na poważnie, mało tego, nie wiadomo skąd zna formułkę przyzywającą do niego(albo raczej jego do) Asmodeusza.

Dobry miałes pomysł, ale nie wykorzystałeś jego potencjału. Podobało mi sie jedynie zakonczenie, choc tam też były niewielkie zgrzyty. Życzę pwodzenia przy następnych utworach.
Nie robię wyjątków. Czarny, niebieski, pomarańczowy, czy nawet zielony jak zajdzie potrzeba.
Odpowiedz
#5
Akcja nie toczy się w naszym świecie, więc może demony są tam czymś na porządku dziennym i każdy wie, jak je przywołać. Syriusz nie znał Asmodeusza, ale "dobrze wiedział o konsekwencjach paktowania z demonami", czyli zdawał sobie sprawę z ich zdradliwej natury. Syknął na Asmodeusza, żeby ten nie mydlił mu oczu, tylko po prostu powiedział, czego chce.

Pozdrawiam!
Arth4niel, proud to be a member of Forum Literackie Inkaustus since Dec 2009.
Odpowiedz
#6
Więc trzeba było na początku o tym wspomnieć. Ty stworzyłeś ten świat, wię jest to dla Ciebie oczywiste. Ja jestem czytelnikiem, jest to moje pierwsze zetknięcie z nowym uniwersum, którego nie znam, nie rozumiem zasad w nim panujących. Wprowadź mnie w jego tajniki, stopniowo, a nie wykładaj od razu kawę na ławę, akcja potoczyła się zbyt szybko, nie budując napięcia.

Również pozdrawiamSmile
Nie robię wyjątków. Czarny, niebieski, pomarańczowy, czy nawet zielony jak zajdzie potrzeba.
Odpowiedz
#7
Pomysł fajny, choć nie nowy, wykonanie niestety do bani. Liczyłem na odyseję po komnatach piekła. a doczekałem się jeno jakiegoś takiego mglistego czegoś. Liczyłem na siedem bram piekieł, siedemdziesiąt pułapek, a dostałem kilku pożeraczy energii życiowej (taki brutalnie techniczny zwrot).
No i po kie licho skoro "zastępcze ciało" mu się nie podobało, pakował tam ukochaną, tego nie wyjaśniłeś. Trza by nad tym popracować.. a pomysł dobry, można wykroić z niego coś znacznie dłuższego, np potraktować jako wstęp do dłuższej całości.. Może on teraz pobłąka się cokolwiek po zaświatach by uwolnić swą Ukochaną z Teatru Marionetek...
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości